niedziela, 26 października 2008
Polska - USA.
Wpływ kryzysu w Stanach Zjednoczonych na polskie realia. Nalezy wymienić trzy płaszczyzny: gospodarka, sektor finansowy i konsumpcja. Obok negatywnych skutków, kryzys otwiera również nowe możliwości, przede wszystkim w sektorze finansowym. Kryzys sektora finansowego przestał ograniczać się do Stanów Zjednoczonych i stopniowo zatacza coraz szerszy krąg krajów. Ostatnie wydarzenia dowodzą, że przed poważnym problemem stoją kraje Unii Europejskiej. Jak w takiej sytuacji wygląda perspektywa Polski? W jaki sposób kryzys w Stanach Zjednoczonych przełoży się na polską gospodarkę, sektor finansowy i konsumenta? Jeżeli założymy racjonalność działań regulatora, banków i konsumentów, scenariusze rozwoju sytuacji są lepsze niż w innych krajach . Ostatnie lata można określić jako bezprecedensowy rozkwit koniunktury gospodarczej. Ubiegłoroczny wzrost PKB o 6,6 proc. (źródło: Departament Rachunków Narodowych, GUS) zaskoczył nawet największych optymistów. Jednak systematyczne podwyżki stóp procentowych - mimo, że z jednej strony pozwalają ograniczyć wzrost inflacji - docelowo wpływają hamująco na dostępność kredytu. Osłabienie globalnej koniunktury gospodarczej powoduje, że większość ekspertów uważa cel, założony w budżecie państwa na 2009 rok na poziomie 4,8 proc. wzrostu PKB, za nierealny. Nie zmienia to jednak faktu, że w opinii międzynarodowych instytucji finansowych polska gospodarka, mimo spowolnienia, nadal będzie wzrastać i to szybciej niż w innych krajach. Zgodnie z prognozami w 2009 roku nastąpi spowolnienie tempa rozwoju wzrostu gospodarczego do 4 proc., podczas, gdy przewidywania dla krajów UE wynoszą 0,6 proc. Co w praktyce oznacza 4 proc. wzrost? Według badań wzrost PKB na poziomie 4 proc. rocznie oznacza podwojenie się polskiej gospodarki już w ciągu 17 lat, czyli w 2025 roku Polacy będą produkować dwa razy więcej. Oznacza również, że z pewnym przybliżeniem, realne dochody Polaków średnio wzrosną w przyszłym roku przynajmniej o około 4proc.. Nie będzie to już tak wysoka dynamika jak obecnie (dwucyfrowa stopa wzrostu wynagrodzeń w porównaniu z ubiegłym rokiem, np. 10,9 proc. we wrześniu – dane GUS), jednak nadal na tyle silna, by podtrzymywać wysoki poziom popytu wewnętrznego.Z analiz wynika, że największy wpływ kryzys amerykański ma na polski sektor finansowy, który obecnie boryka się z brakiem płynności. Przede wszystkim wahania na światowych parkietach można odczuwać na warszawskiej GPW. Wysoki stopień korelacji rynków finansowych w skali globalnej powoduje, że giełdy funkcjonują jak naczynia połączone. Spadki w Nowym Jorku automatycznie przekładają się na słabszą koniunkturę na parkietach europejskich, w tym w Polsce. Nie dotyczy to wyłącznie zachowania indeksów, ale także zmniejszenia atrakcyjności pozyskiwania przez firmy kapitału na rozwój poprzez giełdę. Stosunek udzielonych kredytów hipotecznych do PKB . W Polsce stosunek udzielonych kredytów mieszkaniowych do PKB wynosi około 12 proc., podczas gdy w UE jest to 50 proc., zaś w Stanach Zjednoczonych 75 proc. W kontekście niskiej powszechności kredytów hipotecznych oraz staranności z jaką polskie banki oceniały ryzyko kredytowe można mówić, że są to w większości kredyty klasy prime. Wśród wszystkich udzielonych kredytów mieszkaniowych udział tych z opóźnieniem w spłacie powyżej 30 dni wynosi 1,4 proc. (dane na 31.07.2008, źródło: NBP). Jednakże odsetek osób zaciągających kredyt będzie niewątpliwie rósł, ale już nie w ubiegłorocznym tempie, kiedy portfel kredytów mieszkaniowych wzrósł o 50 proc. w stosunku do roku 2006. Nadal jednak poziom ten będzie zdecydowanie wyższy od tempa wzrostu PKB.W Polsce boom na rynku nieruchomości zbiegł się z załamaniem za oceanem, trudno zatem, w kontekście zaledwie kilkuletniego stażu Polski w strukturach Wspólnoty Europejskiej, mówić o bańce spekulacyjnej w tym segmencie. W związku z tym polskie banki, które w większości są samodzielnymi podmiotami polskiego prawa, nie mające w swoich portfelach kredytów z grupy subprime, nie poniosą bezpośrednich konsekwencji amerykańskiego kryzysu.Wobec spadku zaufania pomiędzy uczestnikami rynku finansowego, zwykle zapewniający płynność rynek międzybankowy w dzisiejszych czasach nie spełnia tej roli, ale m. in. sprawne działania instytucji państwowych powinny pomóc rozwiązać ten problem. Wobec tej sytuacji, szanse na zwiększenie swojego udziału w rynku mają podmioty, posiadające silną bazę depozytową. Zatem obecny kryzys może spowodować zmiany w czołówce rankingu banków w Polsce oraz może być katalizatorem przejęć i konsolidacji w sektorze. Ostatnie wydarzenia to również szansa dla firm doradztwa finansowego. Zapotrzebowanie na profesjonalne usługi spowoduje, że na rynku przetrwają i swój udział w nim zwiększą podmioty, które postawią przede wszystkim na fachową wiedzę i będą miały dostęp do odpowiednich narzędzi oraz odpowiedniego wachlarza produktów. Mniejsze podmioty, zorientowane na jeden produkt (np. wyłącznie produkty inwestycyjne czy kredyty hipoteczne) mogą ucierpieć ze względu na czasową dekoniunkturę i brak dywersyfikacji źródeł przychodów. Dla konsumenta najbardziej dotkliwe będzie zawężenie dostępu do kredytów mieszkaniowych, ze względu na zaostrzenie zasad ich przyznawania i wzrost kosztów. Nie czekając na regulacje, banki same prowadzą bardziej restrykcyjną politykę. Przede wszystkim mniej dostępne są na rynku oferty kredytowe, gdzie LTV (loan to value) przekracza 100 proc. wartości nieruchomości. Dodatkowym negatywnym czynnikiem jest znaczne ograniczenie dostępności kredytów w walutach obcych (zwłaszcza frankach szwajcarskich). Zdaniem analityków jest to o tyle niepokojące, że do tej pory wyższym poziomem LTV a jednocześnie niższą ratą miesięczną (ze względu na relację LIBORU do WIBORU) charakteryzowały się pożyczki w szwajcarskiej walucie. Polskie banki podnoszą też wymagania związane z TDR (total debt ratio – wskaźnik określający obciążenie dochodów gospodarstwa domowego zobowiązaniami finansowymi) oraz DI (dochód dyspozycyjny). O ile jeszcze kilka miesięcy temu do powszechnej praktyki należało udzielanie kredytu mieszkaniowego, gdzie miesięczna rata przekraczała poziom połowy wynagrodzenia netto, to obecnie jest to już bardzo utrudnione. Jednak niskie nasycenie rynku spowoduje, że po chwilowym przestoju należy spodziewać się dalszego rozwoju tego segmentu, choć w wolniejszym niż dotychczas tempie. Przykład różnicy w miesięcznej racie między kredytem hipotecznym a konsumpcyjnym . Problemy w mniejszym stopniu dotkną kredytów konsumpcyjnych. Banki będą chciały odrobić straty wynikające z mniejszej dynamiki i zaostrzonych wymagań względem kredytów hipotecznych oraz wysokich kosztów pozyskania depozytów, zwrócą się w stronę produktów wysokomarżowych. Banki będą skłonne zarówno poszerzać paletę oferty dla tej grupy jak i decydować się na wyższe ryzyko. Również wzrost kosztów kredytu konsumpcyjnego o 1 p.p. (jako odzwierciedlenie wzrostu kosztu pieniądza pozyskiwanego przez banki i mierzonego stawką WIBOR) nie stanowi tak dużej zmiany obciążenia dla budżetu domowego, jak w przypadku kredytu hipotecznego. Mimo spowolnienia dynamicznie dotychczas rozwijających się procesów we wszystkich trzech obszarach, należy pamiętać, że krajowy rynek ma nadal ogromny potencjał wzrostu. Trudniejsze czasy są okresem, po którym możemy poznać nowych liderów tam, gdzie zjawiska kryzysowe występują obecnie najmocniej.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz