Świat| Eugeniusz Józef Kopciński, sob., 02/12/2011 - 20:44
Świat skoncentrował się na Egipcie, a w Algierii, Maroku wrze. Na ulice Algieru i kilku innych algierskich miast wyszły manifestacje młodych Algierczyków, by zaprotestować przeciwko 30% wzrostowi cen podstawowych produktów, takich jaki oliwa i cukier w okresie od 01. stycznia br.. Współorganizatorem manifestacji był Mustafa Bouasziszi, lider Ligi na rzecz Praw Człowieka. Manifestacje szybko przybrały gwałtowny obrót i wymknęły się organizatorom spod kontroli. Setki demonstrantów uzbrojonych w noże lub metalowe pałki zaczęły plądrować sklepy, domy oraz budynki publiczne. Według szefa resortu MSW Algierii Dahu uld Kablia, śmierć poniosły trzy osoby, a 826 osób zostało rannych, w tym 763 policjantów. Przesłuchano tysiąc uczestników zamieszek.
W dniu rezygnacji Mubaraka, w przeddzień nielegalnej demonstracji opozycji domagającej się ustąpienia rządu, Algir został obsadzony przez tysiące policjantów, którzy patrolują ulice. Do stolicy ściągnięto z całego kraju 30 000 policjantów. Powagę sytuacji podkreśla fakt, że w sobotę zebrała się rządowa komisja, której celem jest znalezienie rozwiązania dotyczącego uregulowania cen żywności. Jest to kolejny zryw od 22 stycznia br. Wówczas było ponad 40 rannych, poza tym w Algierii od pierwszej manifestacji doszło do co najmniej 25 prób samospalenia na znak protestu przeciwko tragicznej sytuacji gospodarczej i społecznej znacznej części ludności. Tu trzeba przypomnieć, że właśnie od takiego rozpaczliwego, samobójczego gestu studenta, który zmarł wskutek oparzeń, zaczęła się w styczniu rewolta tunezyjska, która doprowadziła do upadku dyktatora-prezydenta Tunezji Zina el-Abidina Ben Alego i jego ucieczki do Arabii Saudyjskiej..
Manifestację w Algierii mają poparcie RCD (Zgromadzenia na Rzecz Kultury i Demokracji) pod przywództwem Said’a Saadi. RCD jest to najsilniejsze z reprezentowanych w parlamencie Algierii ugrupowań opozycyjnych. Tu trzeba dodać, że w Algierii obok tych zamieszek na tle “głodowym” istnieje konflikt zbrojny sił rządowych z islamistami, a w związanych z nim walkach, masakrach i zabójstwach zginęło już około 200 tys. ludzi. Najsilniejszej walki występują w rejonie Sahelu, gdzie od kilku lat nasila się aktywność przemytników wszelkiego rodzaju oraz ugrupowań związanych z Al-Kaidą w Maghrebie Islamskim (Aqmi), które mają na swoim koncie liczne uprowadzenia cudzoziemców. Według wielokrotnych oświadczeń szefa sztabu generała Ahmeda Gaida Salaha algierskie wojsko jest nastawione na “wykorzenienie” “terroryzmu transsaharyjskiego" .W jego ocenie zbrojne ugrupowania mają przed sobą dwie możliwości: "albo wrócić na ścieżkę prawa (...) i skorzystać z Karty Pokoju i Pojednania Narodowego lub dalej szukać pewnej śmierci". Karta Pokoju, przyjęta w 2005 roku w referendum, przewiduje prawo łaski dla skruszonych islamistów, którzy wyrzekną się przemocy. Oprócz tego istnieje problem z żądaniami 6 milionowej mniejszości kabylowskiej pochodzenia berberyjskiego. Tak więc sytuacja jest wyjątkowa i złożona. Rząd i prezydent Algierii Abdelaziz Buteflika są w trudnej sytuacji. Abdelaziz Buteflik pierwszy raz został wybrany 27 kwietnia 1999 roku na urząd prezydencki z poparciem władz jako kandydat formalnie niezależny (kontrkandydaci wycofali się z wyborów i zarzucili władzom oszustwa wyborcze). W 2004 roku wybrany po raz kolejny. Głównym zadaniem Butefliki jest przywrócenie pokoju i zwalczenie terrorystycznego fundamentalizmu islamskiego. 11 kwietnia 2009 roku został wybrany na trzecią kadencję.Należy dodać, że po zmianach w 1979 roku był zmuszony emigrować jako były minister spraw zagranicznych. 2 marca ukończy 74 lat. Czyżby znowu czekał go los emigranta?
sobota, 12 lutego 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz