W przededniu sezonu grzewczego Rosja najwyraźniej nie jest gotowa do kompromisów - rozmowy w Moskwie "zakończyły się one niczym". "W historii tych negocjacji Gazprom już dwa razy wychodził Polsce naprzeciw w zamian za obietnicę podpisania nowych porozumień". "W zeszłym roku koncern sprzedał Polskiemu Górnictwu Naftowemu i Gazownictwu dodatkowo około 1,5 mld metrów sześciennych gazu, co w warunkach stosunkowo ciepłego grudnia pozwoliło (Polsce) załatać dziurę w bilansie gazowym. W lutym tego roku, gdy w Polsce wprowadzono surowe ograniczenia dla przemysłowych odbiorców gazu i Warszawa wróciła do rozmów z Moskwą, dostawy znów zostały zwiększone" - interes leżal po obu stronach, nikt nikomu nie robil przyslugi!.
"Polska ma szansę wyjść z opresji również tym razem, ale pod warunkiem, że na antygazpromowskie posunięcie zdecyduje się Ukraina". PGNiG ma kontrakt na 350 mln m sześc. paliwa z niemieckim E.On-Ruhrgas; jednak koncern ten nie ma technicznych możliwości dostarczenie tego gazu bezpośrednio do Polski - może jedynie przekierować do Polski część rosyjskiego surowca, przesyłanego przez Ukrainę dla jego odbiorców na Węgrzech. "Legalnie taką operację można przeprowadzić tylko za zgodą Gazpromu, ponieważ to on jest właścicielem gazu do granicy z Węgrami i to on zleca usługi związane z tłoczeniem". "Operację taką można - naturalnie - przeprowadzić potajemnie, jednak jest wątpliwe, by Kijów chciał ryzykować stosunkami z Moskwą w imię politycznych korzyści Polski i komercyjnych interesów E.On-Ruhrgas". "Premier Donald Tusk mimo wszystko chce się spotkać z ukraińskim kolegą Mykołą Azarowem, aby przedyskutować taką możliwość". "Ukraina, która także zabiega o zmianę warunków dostaw rosyjskiego gazu, może wykorzystać odmowę udzieloną Polsce jako argument w targach z Rosją". "Rosja nie zamierza ustępować". "Tym bardziej, że obowiązujące porozumienia międzyrządowe, choć nie idealnie, to jednak bronią jej interesów jako dostawcy i inwestora w infrastrukturę przesyłową". "Podpisane na ich podstawie wieloletnie kontrakty na tranzyt paliwa i dostawy do Polski wygasają dopiero - odpowiednio - w 2019 i 2022 roku". Po piątkowych (24,09,2010) rozmowach w Moskwie polskie Ministerstwo Gospodarki poinformowało, że strony znacząco zbliżyły się do porozumienia; że ich wstępne ustalenia uzyskały akceptację Komisji Europejskiej oraz że następne, finalizujące spotkanie ma się odbyć na początku października. Szef dyrekcji generalnej KE ds. energii Philip Lowe, który uczestniczy w rosyjsko-polskich negocjacjach, był mniej kategoryczny - oświadczył tylko, że Moskwa i Warszawa chcą zwiększenia dostaw i demonstrują zainteresowanie jak najszybszym zakończeniem negocjacji. Ich kolejna runda - według Lowe'a - planowana jest na 7-10 października. Strona rosyjska odmawia komentarzy. Rozmowy dotyczą aneksu do umowy rządów Polski i Rosji, przewidującego zwiększenie dostaw rosyjskiego gazu do Polski do 10,3 mld m sześc. rocznie i wydłużenia ich do 2037 roku. Dokument określa także warunki tranzytu gazu z Rosji przez terytorium Polski na okres do 2045 roku. Aneks sporządzono po tym, gdy na początku 2009 roku surowiec przestał do Polski dostarczać rosyjsko-ukraiński pośrednik RosUkrEnergo. Spółka ta w połowie należy do Gazpromu. Z rynku została wyeliminowana na mocy porozumienia premierów Rosji i Ukrainy, Władimira Putina i Julii Tymoszenko. Aneks nie został podpisany, ponieważ uwagi do dokumentu zgłosiła Komisja Europejska. Ma ona wątpliwości, czy porozumienie jest zgodne z prawem Unii Europejskiej. Jej zastrzeżenia dotyczą zasad ustalania taryfy za tranzyt rosyjskiego paliwa przez Polskę oraz zarządzania polskim odcinkiem gazociągu Jamał-Europa, którym ten surowiec jest transportowany do Niemiec.
W projekcie aneksu ustalono, że operatorem polskiego odcinka gazociągu jamalskiego ma zostać należąca do Skarbu Państwa spółka Gaz-System. Obecnie funkcję operatora pełni kontrolowana przez PGNiG i Gazpromu spółka EuRoPol Gaz. Ponadto uzgodniono, że taryfa tranzytowa dla rosyjskiego gazu będzie obliczana tak, by zapewnić roczny zysk netto EuRoPol Gazu na poziomie 21 mln zł. PGNiG ostrzegło już, że w związku z brakiem uzupełniających dostaw gazu pierwsze ograniczenia dostaw paliwa dla odbiorców przemysłowych mogą wystąpić na przełomie października i listopada.
Problem wywoła UE to niech go rozwiąże. Łatwo powiedzieć nie zgadzam się, ale trudno wziąsć odpowiedzialnosć za tą decyzję. Problem polega na szantażu. Zatem należy realnie rozważyć w odpowiedzi rozwinięcie stosunków z Południem i spróbować znaleźć rozwiązanie na zwiekszenie dostaw z Algierii, Libii, a także Norwegii po to aby zmiękczyć pozycję Rosji. Długofalowo opłaca się ograniczenie importu jednej zimy, kosztem unieruchomienia produkcji nawozów i wymuszenia na przestawienie sie częsci odbiorców na inne źródła energii. W układzie europejskim nie jestemy skazani na kaprysy Rosji. W Moskwie muszą zrozumieć, że oni robią wiekszy interes sprzedając nam gaz niż my gdy go kupujemy. Swoimi nierozważnymi decyzjami mogą spowodować diametralne zmiany, z powodu których więcej stracą niż im się wydaje. Niech wezmą sobie książkę historii i przeczytają o "swińskiej wojnie" z 1905 - 1911 roku pomiędzy Serbią i Austrowęgrami. Jest bardzo poważny problem, a zarazem bardzo poważny sprawdzian dla systemu unijnego. Jeżeli w tym układzie będziemy stroną przegraną to układ unijny nic nie jest warty! Przedstawiciel unijny nie jest od tego aby przeszkadzać, czy tylko obserwować. Jest przede wszystkim od tego by rozwiązywać problemy i wspomagać członków unijnych w rozwiazywaniu swoich problemów. Nie może być tak, że unijny przedstawiciel jednostronnie chroni interesy jednego członka UE, kosztem drugiego czy narażając na problemy interesy drugiego! Wielkie hasło "BEZPIECZEŃSTWO ENERGETCZNE UE" jest totalną pomyłką w obecnym wydaniu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz