Ostatnie dwie dekady to wzrost zainteresowania Chin kontynentem afrykańskim. Tu również zasadniczym motorem napędowym chińskiej ekspansji są szybko rosnące potrzeby energetyczne Państwa Środka, ale też postrzeganie Afryki jako chłonnego i dużego rynku, słabo wykorzystywanego przez Zachód. Z perspektywy Pekinu atutem Afryki jako źródła dostaw surowców naturalnych jest malejące zaangażowanie państw i firm zachodnich, dla których warunki bezpieczeństwa w wielu krajach afrykańskich są poniżej akceptowalnego poziomu ryzyka. Chińczycy są w stanie takie ryzyko ponieść, co więcej – ze względu na swą politykę wobec reżimów afrykańskich są dziś generalnie milej widziani na Czarnym Lądzie niż Amerykanie czy Europejczycy. Chiny sprytnie wykorzystały zaangażowanie się w zimną wojnę państw Zachodu i ZSRR, wchodząc w tym czasie na rynki afrykańskie. Wraz z początkiem Zimnej Wojny, Chiny zaczęły zabiegać o poparcie tego regionu dla polityki „jednych Chin” – oznaczało to pomoc w zamian za nieuznawanie Tajwanu. Sprzyjał temu ostateczny rozpad systemu kolonialnego w Afryce. Odkąd skończyła się „Zimna Wojna” Chiny widziały w Afryce kluczowego sprzymierzeńca w walce z USA, szczególnie w ONZ. Co więcej chciały powstrzymać nawiązywanie kontaktów z krajami afrykańskimi przez Tajwan i dążyły do przejęcia jego partnerów handlowych. Zaangażowanie gospodarcze w tym regionie okazało się niezwykle mądrym posunięciem Pekinu i przynosi w obecnych czasach ogromne korzyści w postaci dostępu do zyskujących coraz bardziej na znaczeniu takich surowców, jak ropa naftowa, metale czy drewno. W okresie lat 80 chińskie firmy zainwestowały ponad 310 mln. USD w 11 państwach na Czarnym Kontynencie. Powyżej 2 000 projektów dotyczących inżynierii i siły roboczej zostało zakończonych w ok. 40 krajach. Więcej niż 200 azjatyckich przedsiębiorstw aktywnie działało na tym rynku. Znaczącym wzrostem zainteresowania afrykański kontynent zaczął się cieszyć od 1993 roku, gdy ChRL z eksportera ropy naftowej i gazu ziemnego stała się importerem tych nośników energii. Do końca roku 2000 Chińczycy posiadali 499 firm w Afryce, które zainwestowały tam 990 mln. USD, a w samym 2000 roku – otworzyli 57 firm i zainwestowali 251 mln. USD. Po co Państwu Środka gospodarcza przychylność Afryki? Po pierwsze, ma zaspokoić surowcowy apetyt chińskiej gospodarki. Chińczycy nie inwestują w Afrykę bez powodu i za darmo. Po drugie, przez inwestycje Chiny chcą budować swą pozycję polityczną jako przywódca państw rozwijających się. Nie robią tego tak hałaśliwie jak Brazylia, ale prowadzą sprytną zagraniczną politykę ekonomiczną i już niedługo w Afryce nic ważnego nie będzie się mogło wydarzyć bez wiedzy Pekinu. Po trzecie, inwestycja w Afrykę to zapobiegliwa rywalizacja o przyszłe rynki zbytu. To cel najbardziej odległy i najmniej konkretny; państwa Czarnego Lądu nadal dysponują bardzo niską siłą nabywczą. Ale Chiny planują długofalowo i zdają sobie sprawę, że mogą tam sprzedawać znacznie tańsze produkty niż do państw rozwiniętych. Chińskie firmy dostają też lukratywne koncesje np. w telekomunikacji - która w Afryce raczkuje i może być świetnym interesem. Jednym z głównych kierunków chińskich działań na arenie międzynarodowej, obok powstrzymywania amerykańskiej hegemonii oraz budowy roli lidera w Azji, jest dążenie do wzmocnienia ładu wielobiegunowego. Na drodze ku temu celowi stoi jednak, obok innych, poważny problem zapewnienia dostaw surowców oraz rynków zbytu dla własnych produktów. Chińskie rezerwy ropy wynoszą w 2010 roku 12 milionów ton metrycznych ropy. Ostatnio wybudowano 10 zbiorników mogących łącznie pomieścić 6 milionów 300 tysięcy baryłek ropy. W budowie znajdują się kolejne zbiorniki. Chiny chcą powiększyć swoje możliwości magazynowania ropy do 50 milionów baryłek. Pekin stara się przekuć obecny sukces gospodarczy na narzędzie, który w przyszłości pomoże usunąć takie przeszkody, a współpraca z państwami rozwijającymi się stanowi tego doskonały przykład. „Chiny, w ostatnich kilku dziesięcioleciach, osiągnęły największe sukcesy w walce z biedą.” Powody chińskiego zainteresowania Afryką wynikają z nadażającej się szansy wykorzystania własnego potencjału ekonomicznego w części świata, zwanym często „zapomnianym kontynentem”. W sytuacji gdy ceny ropy naftowej biją kolejne rekordy, podstawowym interesem staje się zagwarantowanie jej dostaw. Afrykańscy eksporterzy, tj. Angola, Czad , Gwinea Równikowa, Nigeria i Sudan korzystają więc z koniunktury. Poza tym, ChRL traktuje obecną współpracę jako długafalową inwestycję – swoją aktywnością chcą zapewnić sobie mocną pozycję na rynku afrykańskim w przyszłości, bo kontynent z jednym miliardem mieszkańców to doskonały rynek zbytu dla chińskich produktów. Obecnie wprawdzie siła nabywcza społeczeństw kontynentu afrykańskiego pozostaje niewielka jednak w przyszłości, również za sprawą chińskich inwestycji, sytuacja może ulec poprawie. Zapewniwszy sobie uprzywilejowaną pozycję, Chińczycy zyskają dostęp w perspektywie do ogromnego rynku zbytu. Współpraca gospodarcza i udzielana pomoc sprzyja budowaniu pozycji politycznej jako faktycznego przywódcy państw rozwijających się. Tym samym Pekin nawiązuje w jakiś sposób do swej roli w ruchu państw niezaangażowanych z okresu zimnej wojny, z tą różnicą, że aktualnie jego aktywność ma odmienny, bo ekonomiczny charakter. Stosunki handlowe między szybko rozwijającym się mocarstwem gospodarczym – Chinami, a Afryką, zaczęły się szczególnie dynamicznie rozwijać od roku 2004, kiedy prezydent Hu Jintao ogłosił kampanię wzmocnienia stosunków z najuboższym na świecie kontynentem, mimo że kontynent ten jest bogaty w surowce energetyczne i minerały. „Jest sprawą oczywistą, że musimy się uczyć od Chin”, powiedziała liberyjska minister finansów Antoinette Sayeh, na konferencji w Waszyngtonie, która odbyła się 14 kwietnia2007r.
Chińska Republika właśnie obchodzi nadejście nowego - 2010 roku. Ma to być według chińskiego kalendarza rok spod znaku tygrysa, który, zgodnie z wierzeniami, przyniesie odwagę w podejmowaniu decyzji, ale i niepokoje. Te wierzenia nie miałyby jednak takiego rozgłosu na świecie, gdyby nie błyskawiczny wzrost gospodarczy Chin oraz towarzyszący mu rozwój chińskich sił zbrojnych. Rozwijające się nieprzerwanie od 30 lat Chiny stały się drugim najważniejszym graczem na światowym rynku. Ten niebywały postęp wiąże się nie tylko z olbrzymimi zmianami wewnętrznymi kraju, wyciągnięciem z ubóstwa 500 mln Chińczyków, potwierdzeniem wiary we własne możliwości, czy utrzymaniem jedności narodowej. Chiński eksport odnosi sukcesy na całym świecie, jednocześnie stopniowo uzależniając od siebie kraje importujące, w efekcie wygrywania konkurencji z miejscowymi producentami. Wpływy Państwa Środka intensywnie rozwijają się także w krajach trzeciego świata, gdzie szuka ono kolejnych rynków dla swego eksportu i inwestycji, trwa tam wręcz gospodarcza konfrontacja mocarstw. „Paliwem dla gospodarki Państwa Środka jest eksport. Chińczycy podbili światowe rynki dumpingowymi cenami. Tylko oni są w stanie zbudować samochod za 5 tysięcy dolarów albo uszyć kurtkę za 5 dolarów. Statystyki są imponujące […] nadwyżka handlowa w marcu 2006 roku wyniosła 11 miliardow dolarów i jest dwa razy większa niż rok temu, a eksport wzrosł o 30%” . Chiny utrzymują przewagę handlową w wymianie z niemal wszystkimi zakątkami
świata. Prawie każdy Europejczyk codziennie posługuje się przynajmniej kilkoma przedmiotami chińskiej produkcji, co istotniejsze nie tylko tymi z najniższej półki cenowej. Jak wynika z danych Banku Światowego, w samym roku 2005 nadwyżka osiągnęła wartość 101,9
miliardów dolarów . Zysk w bilansie Chiny osiągają ograniczeniami względem importerów, zwłaszcza kosztownych dóbr wysokiej klasy. Operacja pozwala na sztuczne ograniczanie tempa wzrostu juana, a tym samym dostarcza możliwości do manipulowania walutą i narzucania dumpingowych cen . „W lipcu 2005 roku Ludowy Bank Chin zrewaluował juana o 2,1% w stosunku do dolara. Słaby juan sprawia, że tanie chińskie towary zalewają światowe rynki i uniemożliwiają producentom w innych krajach konkurowanie z nimi. […] Szef Banku powiedział, że rewaluacja pomoże zmniejszyć napięcie w światowym handlu, ale nie będzie miała wielkiego wpływu na deficyt wymiany z USA i UE w handlu z Chinami” . Nie można mieć więc wątpliwości, iż liczba produktów z oznaczeniem made in China będzie rosła nieustannie. Od chińskich pieniędzy uzależniony jest najpotężniejszy obecnie kraj świata – Stany Zjednoczone, ponieważ Chiny posiadają olbrzymie ilości amerykańskich obligacji skarbowych. Wszystkie te uzależnienia są przy tym dwustronne – tak jak zagraniczni importerzy są uzależnieni od chińskich produktów, podobnie chińska gospodarka od pieniędzy z eksportu, tak jak siła waluty USA jest uzależniona m.in. od chętnych na zakup obligacji skarbowych, podobnie skupujące je Chiny uzależnione są od stabilności dolara, ponieważ w tej walucie trzymają swe oszczędności, a także dokonują rozliczeń handlowych. Z tej nakręcającej się spirali zależności na razie nie widać wyjścia i cały świat bacznie obserwuje wzrastającą potęgę Chin. Jednak nie tylko zależności gospodarcze mogą być zagrożeniem dla reszty świata.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz