niedziela, 28 listopada 2010

Zmiany cywilizacyjne w ChRL.

Ważnym elementem ograniczającym skuteczności wprowadzania reform jest fakt, że w Chinach nigdy nie panowały „rządy prawa”, a wszystko podporządkowane było woli jednostki. Na obecnym etapie rozwoju cywilizacyjnego świata taki stan rzeczy jest niemożliwy do zaakceptowania w stosunkach gospodarczych przez międzynarodowych partnerów Chin. Gdy państwo rządzone jest przez instytucje, unika się jego niepotrzebnej interwencji w życie ekonomiczne społeczeństwa, zapewnia się koordynację polityki i jej ciągłości. Jest to warunek konieczny do rozwoju gospodarki rynkowej. Gospodarka rynkowa wymaga instytucjonalizacji, która jest ściśle związana z rządami prawa. Konstytucja jest gwarantem rządów prawa, ale do zadań obywateli należy obserwacja i kontrola, w jaki sposób państwo jest rządzone. Akcesja do WTO wiązała się więc z koniecznością dostosowania systemu prawnego Chin do obowiązujących zasad. Przez długi czas w historii Chin prawo nie było szanowane, a największą władzę w państwie posiadał cesarz, a po 1949 roku przewodniczący Mao Zedong. Dopiero reformy z 1978 roku i uchwalenie konstytucji w 1982 roku przyniosły istotne zmiany ustrojowe. Należy przy tym zauważyć, że wprowadzanie ich w życie jest procesem niezwykle trudnym i czasochłonnym. Zdaniem „chińskich liberałów” zmniejszony zakres rządów będzie stymulował większą aktywność społeczności lokalnych, co pozytywnie wpłynie na rozwój i w większym stopniu będzie legitymizowało rządzących. W tym wypadku rząd powinien zapewnić ochronę własności prywatnej oraz wolność ekonomiczną, co będzie skutkowało stabilnym środowiskiem dla przedsiębiorców i sukcesem inwestycji. W gospodarce rynkowej państwo i rząd odpowiadają za ustanowienie praw regulujących współpracę gospodarczą, wprowadzają ją i stoją na jej straży. W przypadku chińskim zaangażownie rządu przekracza jej zachodnie modele co ewidentnie widać w dyplomatycznej aktywność w Afryce. Wyzwania, jakie niosły za sobą procesy globalizacji, wymusiły na władzach formalne zmiany i częściową liberalizację centralnego systemu. Autorzy chińskich opracowań zwracają uwagę, że władze centralne przede wszystkim musiały dokonać zmian w funkcjonowaniu władz lokalnych:
- od kontroli do „służenia” – władze lokalne jak źródło przemian rynkowych, podstaw prawnych i rzetelnej polityki informacyjnej;
- od pełnej odpowiedzialności za wykonanie gospodarczych planów centralnych do ograniczonej odpowiedzialności;
- od “sprawdzania i aprobaty” do „dopasowanego rządu”; w czasie reform chińskie władze lokalne mają jedynie tworzyć “dobry klimat” dla przedsiębiorców.
Mimo kreowania decentralizacji państwa partia zdecydowała o wzmacnianiu systemu monopartyjnego w ChRL. Takim posunięciem było przedstawienie teorii „trzech reprezentacji”, która umożliwiła przyjmowanie do partii komunistycznej przedsiębiorców i handlowców. To wzmacnia ich pozycję, a jednocześnie zmienia podejście do rozwiązań gospodarczych. W konsekwencji chińscy przywódcy są niejako zmuszeni do bezpośredniego wspierania swoich przedsiąbiorców, co ewidentnie widać na przykładzie afrykańskiej aktywności. Ostatecznie teorię przewodniczącego Jiang Zemina ogłoszono 1 lipca 2001 roku, uznając ją za „twórcze wcielenie idei Marksa, Lenina, Mao Zedonga i Deng Xiaopinga”. Mając na uwadze ogromne znaczenie relacji interpersonalnych w kulturze chińskiej, według danych Komunistycznej Partii Chin do 2006 roku w szeregi partii wstąpiło około 50% biznesmenów. Niektórzy byli wybierani do regionalnych Zgromadzeń Przedstawicieli Ludowych (9 tys.) czy do Ludowej Konsultatywnej Rady Politycznej Chin (30 tys.). W 2006 roku 9 ze 100 najbogatszych Chińczyków uczestniczyło w obradach chińskiego parlamentu – Ogólnochińskiego Zgromadzenia Przedstawicieli Ludowych.

Demografia, a organizacja Państwa.

Jest nie kwestionowanym faktem, że dynamicznie zmienia się świat, zmienia się Stary Kontynent i zmienia się Polska. W procesie tych zmian ważnym jest abysmy zdolali znaleźc się w peletonie gospodarczego wyscigu, bo od tego jaka w przyszłości będzie pozycja Polski w Europie i Europy w Świecie, taka przyszłość czeka nasze dzieci i wnuki? Różne są przyczyny tych zmian. Analitycy w procesie badawczym szczególną uwagę zwracają na problem procesów demograficznych. Faktycznie na wszystkich kontynentach żyje ok. 6,9 mld ludzi, z czego ok. 0,5 mld stanowią mieszkańcy Unii Europejskiej. Dziś jeszcze Stary Kontynent zamieszkuje ok. 7% ludności globu, lecz w ostatnich kilkudziesięciu latach ten udział procentowy w liczbie ludności świata systematycznie maleje (w połowie XX w. wynosił on jeszcze ponad 13%). Podobne tendencje następują także w USA. Te zmiany zachodzą na korzyść ludności Azji, Afryki i Ameryki Południowej. Dziś najwięcej ludności mają Indie (1,21 mld) oraz Chiny (1,35 mld). Dynamicznie zmienia się też struktura wiekowa ludności. Tak w Europie jak i w Polsce coraz bardziej niekorzystny jest stosunek ilości obywateli w wieku poprodukcyjnym, do ilości ludzi aktywnych zawodowo. Twierdzenie, że to stwarza poważne problemy także w sferze gospodarczej, w finansach publicznych moim zdaniem nie jest prawdziwe. Glówny problem leży w podniesieniu efektywnosci, wydajnosci, likwidacji oficjalnego i ukrytego bezrobocia, obniżeniu koszków utrzymania Państwa m. in. z powodu setek tysięcy niewlasciwie zagosodarowanych urzedników, często zbędnych itp.
Przed dekadą przeprowadzono w Polsce reformę emerytalną, która okazala się blędna. Z jednej firmy pod nazwą ZUS utworzono kilkadziesiąt, które są bezposrednio lub posrednio obciążeniem budżetu Państwa.To są kolejni zbędni urzędnicy nie wnoszący wartosci dodanej. OFE spowodowało szybki wzrost długu publicznego, a do tego zagrożenia zaczyna się dodawać pogarszająca się sytuacja demograficzna. Obydwa problemy są coraz poważniejszym obciążeniem dla budżetu, szybko powiększają dług publiczny i ta fikcja wymaga zmiany w systemie emerytalnym. Obecnie w Polsce zatrudnionych jest 15,5 mln ludzi, podczas gdy liczba emerytów i rencistów jest szacowana na ok. 7 mln. Co prawda za 10 lat wskaźnik zatrudnienia będzie wyższy w porównaniu z obecnym o 10 pkt. proc. i wzrośnie do 70%, jednak liczbowo będzie pracowało także 15,5 mln osób, ale liczba emerytów i rencistów wzrośnie do 10,5 mln. Ponieważ pracujący swoimi składkami finansują fundusz rentowy i emerytalny więc widać, że niedobór środków wzrośnie i można oszacować jak poważny problem stworzy to dla finansów publicznych. Problem ten można rozwiązać jedynie poprzez zmniejszenie obciążeń budżetu Państwa z tytulu szkolnictwa, urzędów dla bezrobotnych, osrodków pomocy spolecznej itp.Zmiany demograficzne będą wymagaly zmian organizacyjno-administracyjnych w Państwie. Nie powinny to być kolejne glosne "reformy" tylko adaptacja systemu do zachodzących zmian, które juz powinny być rozpoczęte.Obecnie roczne koszty funkcjonowania systemu emerytalno-rentowego są szacowane na 230 mld zł. Ten system jest niewydolny i wymaga realnych oszczędnosci wewnątrz, aby zredukować poziom deficytu budżetowego i obniżyć tempo wzrostu długu publicznego. Niezbędne są pilne zmiany. Mówi się o różnych wariantach zmian, a więc o: redukcji składki przekazywanej do OFE (z 7,3% do 3%), zawieszenie składek do funduszy na kilka lat, ograniczenie deficytu ZUS przez zmianę waloryzacji, przywrócenie wyższej stawki rentowej, a także wprowadzenia specjalnych obligacji emerytalnych. Te wszystkie propozycje są tylko pólsrodkami. One nie generują dochodów i nie ograniczają faktycznych kosztów funkcjonowania systemu.
Według danych GUS z 2009 roku w naszym kraju było ok. 1,5 mln młodzieży w wieku 16-18 lat. Oznacza to, że od 2005 r liczba ta spadła o ponad 190 tys., a więc o12 proc. Według prognoz w 2020 r. liczba ta spadnie do poziomu ok. 1 mln osób, a w dekadzie 2020-2030 liczba młodzieży w wieku 16-18 lat utrzyma się na zbliżonym poziomie 1 mln przynajmniej do 2030 r. Wydluża się wiek życia i to powinno być przyczyną do wyeliminowania wczesniejszych emerytur. Ja rozumiem i przyznaje racje, że nie można być 50-letnim wyczynowym sportowcem, baletnicą, strażakiem w akcji itd. ale te osoby są doswiadczonymi nauczycielami dla mlodych adeptów, kontroli, nadzoru itd. Po drugie wiek emerytalny powinien być wydlużony do 70 lat. Jeżeli dokonano by dokladnej analizy polskiego importu i stworzono realne warunki do aktywnosci polskich przedsiębiorców to już nie byłoby zadłużenia. Problem leży w źle zorganizowanym systemie prawno-organizacyjnym Państwa, a nie w zmianach demograficznych!!! Każdy emeryt na swoją emeryturę wypracował lub powinien wypracować srodki finansowe. Natomiast faktyczne te srodki zostały źle zagospodarowane i zabezpieczone.W zdrowym systemie cywilizowanego Państwa nie może mieć miejsce dla uprzywilejowanych "kast".!!!

niedziela, 7 listopada 2010

Niemiecki porządek w strefie EURO?

Niemiecki minister finansów Wolfgang Schaeuble zaproponował w wywiadzie prasowym, by w przypadku kryzysu zadłużenia w państwie strefy euro kraj taki poddawany był przymusowej dwustopniowej restrukturyzacji."Jeśli państwo (strefy euro) popadnie w trudności płatnicze, Unia Europejska wdroży program oszczędnościowy i restrukturyzacyjny" . "W pierwszym etapie można by wydłużyć termin spłaty obligacji, których spłata przypadałaby na ten krytyczny okres" - tłumaczył. Jeśli te działania nie pomogą, to - według Schaeublego - w drugim etapie prywatni wierzyciele musieliby zaakceptować zmniejszenie wierzytelności, otrzymując w zamian gwarancję na wypłatę reszty należnych kwot.
Przywódcy państw UE uzgodnili na szczycie pod koniec października, że ustanowiony zostanie stały mechanizm stabilizacyjny dla krajów, które popadną w kłopoty finansowe. Propozycję rozwiązań traktatowych w tej sprawie ma przedstawić przewodniczący Rady Europejskiej Herman van Rompuy. Niemiecki rząd nalega, by mechanizm ten pozwalał na pociągnięcie do odpowiedzialności finansowej także prywatnych wierzycieli, spekulujących obligacjami państw. "Unia Europejska nie została założona w celu wzbogacenia inwestorów na rynkach finansowych" - powiedział Schaeuble. Jak dodał, w przyszłości wszystkie obligacje państw strefy euro powinny być opatrzone klauzulami, które dokładnie opiszą, jakie konsekwencje poniosą wierzyciele w przypadku sytuacji kryzysowej. Niemiecki minister opowiedział się też za włączeniem Międzynarodowego Funduszu Walutowego w prace nad mechanizmem stabilizacyjnym dla strefy euro.
Cel jest ważny i godny wsparcia przez wszystkich członków UE! Co do przedstawionej metody jestem sceptyczny! Jednak dyskusja jest konieczna. I dopracowanie poprawnej i akceptowanej przez wszystkich członków metody dyscyplinowania finansów jest bezwzględnie konieczne. Do momentu wypracowania poprawnej metody dyscyplinowania i uporządkowania mechanizmów finansowych w strefie EURO nie powinien do niej wstępować żaden nowy członek, w tym szczególnie Polska!!!

czwartek, 4 listopada 2010

Inwestycje zagraniczne w ChRL.

Istotne znaczenie dla szybkiego rozwoju chińskiej gospodarki mają bezpośrednie inwestycje zagraniczne (BIZ). Kapitał zagraniczny chętnie inwestuje w Chinach głównie z uwagi na udogodnienia podatkowe i stworzenie Specjalnych Stref Ekonomicznych (Special Economic Zone, chin. Jingji tequ). U progu XXI wieku, w latach 2000 – 2002 inwestycje rosły kolejno o 1%, 15,1% i 12,5%. W 2003 roku realnie zrealizowane inwestycje zwiększyły się tylko o 1,4%, osiągając poziom 53,5 mld USD. W 2004 roku zrealizowano natomiast niewiele ponad 60,7 mld USD, a w 2005 roku suma zrealizowanych bezpośrednich inwestycji zagranicznych wyniosła 60,3 mld USD i w porównaniu z 2004 rokiem spadła o 0,5%. W rok później nastąpił wzrost zrealizowanych inwestycji o ponad 12 mld USD, w 2007 roku bezpośrednie inwestycje wyniosły 75 mld USD, a w pierwszej połowie 2008 roku całkowity napływ inwestycji do Chin wzrósł o ponad 45%, wynosząc ok. 52 mld USD. W tym okresie eksport wzrósł o ponad 21% w stosunku do roku poprzedniego. Należy przy tym zwrócić uwagę, iż mimo napływu inwestycji ich rozmieszczenie nie jest równomierne. Chiny wschodnie, w tym głównie bogate prowincje wybrzeża, absorbują ponad 86% wszystkich inwestycji, środkowe ponad 9%, a zachodnie – najuboższe – jedynie ok. 4,5%. W 2007 roku głównym miejscem bezpośrednich inwestycji zagranicznych były prowincje: Guangdong, Zhejiang, Shanghai i Fujian. Zachodnie prowincje, które są najmniej atrakcyjne dla inwestorów zagranicznych, to regiony autonomiczne: Tybet, Ningxia czy Mongolia Wewnętrzna oraz prowincje: Guizhou i Qinghai. Również istotnym faktem jest sektorowość inwestycji zagranicznych. Głównym problemem władz chińskich jest słabe zainteresowanie inwestycjami w sektorze rolniczym i przetwórstwa żywności. Według danych chińskiej Agencji Inwestycji Zagranicznych wypada on najsłabiej, wraz z sektorem edukacji i ochrony zdrowia. W 2006 roku inwestycje w przemysł rolniczy, drzewny i rybołówstwo wyniosły zaledwie 0,86% wszystkich zrealizowanych w Chinach inwestycji. Napływ inwestycji zagranicznych oraz akcesja Chin do Światowej Organizacji Handlu wymusiły dalszą reformę gospodarki planowej oraz centralnego zarządzania w kierunku szerszej liberalizacji. Paradoksalnie, Chiny uważane za sterowane odgórnie mają wiele problemów z wprowadzaniem reform. Przyczyn tego stanu może być kilka, choć najistotniejszą z nich, jak się wydaje, jest brak dostatecznej kontroli władz centralnych nad władzami lokalnymi oraz szerząca się samowola aparatu partyjno-państwowego na niższych szczeblach administracyjnych. Napływ kapitałów inwestycyjnych do Chin powoduje wzrost podukcji i wzrost popytu na surowce, a to w konsekwencji wymusza poszukiwania nowych rozwiązań. Takimi rozwiązaniami jest chińska ekspansja w Afryce wraz z niekonwecjonalnymi metodami.

środa, 3 listopada 2010

Wyznaczniki wewnętrzne polityki zagranicznej ChRL .

O Chinach coraz głośniej w świecie. Najludniejsze państwo na globie zadziwia. Od trzech dziesięcioleci legitymuje się najwyższym wzrostem gospodarczym, a ostatni kryzys na światowych rynkach, wbrew przepowiedniom, też nie załamał chińskiego kolosa. W roku 2009 Chińska Republika Ludowa wykazała się ponownie najwyższym wzrostem w skali światowej w wysokości 8,7 proc. PKB – dla wielu niebotycznej, mierzonej raczej w skali marzeń niż dokonań. Gdyby kwestia ograniczała się tylko do wzrostu gospodarczego, to – choć ważny – mógłby on jeszcze być przemilczany. Jednakże, co naturalne, w ślad za tym bezprecedensowym dźwignięciem się w górę idą procesy i zjawiska, które karzą przyglądać się ChRL o wiele uważniej niż dotąd. Według wszelkich międzynarodowych statystyk, to właśnie w 2010 roku, Chiny wyprzedzą Japonię i staną się drugą największą gospodarką świata po USA (jeśli nie liczyć UE jako jednego organizmu gospodarczego, wtedy będą trzecie). Natomiast w 2009 roku jako największy eksporter na globie wyprzedziły w tych statystykach Niemcy. Ministerstwo Handlu ChRL (MOFCOM), wspólnie z Ministerstwem Finansów i Chińską Akademią Nauk Społecznych opublikowało w dniu 18 kwietnia 2010 roku raport na temat handlu zagranicznego Chin. Raport ukazał się z okazji odbywających się Targów Kantońskich (107th China Import and Export Fair). Przewiduje on, iż do 2020 roku obroty handlu zagranicznego Chin zwiększą się ponad dwukrotnie i mogą osiągnąć wolumen 5,3 bln USD. Wskazano też konieczność poprawy jakości w sektorze eksportowym i obniżki ceł importowych celem dążenia do większego zrównoważenia bilansu handlowego. Według raportu, eksport towarów wyniesie w roku 2020 2,4 bln USD, co stanowić będzie 10,1% światowego eksportu. Jednocześnie chiński import osiągnie wartość 1,9 bln USD, lub 8,2% światowego importu. Raport jest uważany przez władze oraz analityków za „mapę drogową", dającą teoretyczne podstawy reformie chińskiej polityki handlu zagranicznego oraz jego mechanizmów w ciągu najbliższej dekady. Według słów wiceministra handlu, Zhang Shan, przekształcenie tej polityki stanowi dla Chin pilną potrzebę w okresie po globalnym kryzysie. Publikacja podaje, iż światowy kryzys spowodował skurczenie się chińskiego handlu zagranicznego w 2009 r. do poziomu najniższego od 30 lat, osiągając prawie 14% spadek obrotów. Jednocześnie ujawnił serię poważnych problemów ukrytych za optymistycznymi danymi, w czasie gdy chińska wymiana handlowa rozwijała się nieefektywnie, kosztem np. zanieczyszczenia środowiska naturalnego. Obecnie struktura eksportu musi zmienić się w kierunku zaawansowanych technologicznie wyrobów, produkowanych w mniej energochłonnych zakładach przyjaznych środowisku. Analitycy oraz ekonomiści z Chińskiej Akademii Nauk Społecznych są zgodni, iż Chiny powinny zwiększać import towarów innowacyjnych technologicznie, energii i surowców oraz niektórych produktów rolnych i dóbr konsumpcyjnych. Nadwyżka w handlu zagranicznym Chin osiągnęła 1,3 bln USD w ciągu ostatnich trzech dekad, a rezerwy walutowe na koniec marca 2010 roku wynoszą 2,45 bln USD.
Napędzając odbudowę światowej gospodarki po kryzysie, chiński handel zagraniczny wzrósł w I kwartale 2010 roku o ponad 44%. Chiny chciałyby umocnić swoją pozycję gospodarczego mocarstwa i przyczynić się do rozwoju globalnego handlu według wieceministera handlu Zhong Shan.
Tymczasem to wcale nie koniec chińskiej stale się wydłużającej listy sukcesów. Paleta jest naprawdę ogromna: premier Wen Jiabao w referacie o pracach rządu, wygłoszonym na początku marca 2010 roku na dorocznej sesji parlamentu, zapowiedział ponowny wzrost rzędu 8 proc. PKB i założył, że tamtejszy deficyt budżetowy nie przekroczy 3 proc. PKB, tzn. spełniałby on jak najbardziej tzw. kryteria z Maastricht w ramach Unii Europejskiej. Również inflacja, choć są z nią ostatnio spore trudności, ma być utrzymana na poziomie rzędu 3 proc. Innymi słowy: stabilność gospodarcza i szybki wzrost mają nadal, jak w poprzednich dekadach, stanowić „znak firmowy” chińskich reform. Gdyby chińskie sukcesy ograniczyć tylko do gospodarki, można byłoby mówić co najwyżej o kolejnym dalekowschodnim ekonomicznym „tygrysie”, tyle że tym razem bardziej opasłym, o większych gabarytach. Trzeba jednak podkreślić, że w ślad za niebywałymi, przyznajmy, sukcesami gospodarczymi, o czym tak chętnie mówią chińskie władze, zaczynają iść zasadnicze zmiany w zupełnie innych dziedzinach, na które też należałoby zwracać coraz większą uwagę. ChRL w zakresie technologii do niedawna to „królestwo” podróbek, atrap i rynkowego chłamu, w błyskawicznym tempie podnosi jakość wypuszczanych produktów elektronicznych i w sferze wysokich technologii. Każdy, kto choć odrobinę orientuje się, co się na światowych rynkach w tych dziedzinach dzieje (a takich w dobie rewolucji informatycznej jest coraz więcej), musi przyznać, że na chińskim rynku elektronicznym dokonują się ostatnio zmiany iście kopernikańskie. Co daje nadzieje na kolejne dokonania w dziedzinie high tech dzięki, którym w 2018 roku staje się realne wysłanie swojego taikonautę na Księżyc. Kolejna dziedzina godna uwagi to kwestia radzenia sobie z tzw. wyzwaniami globalnymi, w tym przede wszystkim z ekologią i ociepleniem klimatu. W obydwu tych dziedzinach ChRL nie miała i nie ma, zresztą słusznie, „dobrej prasy”: proces szybkich reform okupiono dewastacją środowiska naturalnego, a Chiny zastąpiły niedawno USA i stały się największym trucicielem powietrza na globie. Chińskie odpowiedzi na te wyzwania są różne. W konsekwencji ChRL zakazała wydawania w supermarketach plastykowych torebek i zastąpiła je ekologicznymi; już w przyszłym roku Chiny mają zastąpić dotychczasowych liderów, Niemcy i Hiszpanię, i przodować w produkcji baterii solarnych; Chiny zobowiązały się do 2020 roku ograniczyć o 40-45 proc. w stosunku do poziomu z roku 2005 poziom emisji dwutlenku węgla, tym samym znacznie wyprzedzając inne największe państwa świata; zapowiadają też budowę nowego systemu przemysłowego oraz modelu konsumpcji, które z założenia mają opierać się na niskiej emisji CO2. Dynamika tego rozwoju przekłada się na pozycję ChRL w międzynarodowych organizacjach i instytucjach, czego ewidentnym przekładem może być Bank Światowy w którym to podczas konferencji , która odbyła się 22 kwietnia 2010 roku zostały podjęte rozmowy o przyznaniu większego prawa głosu w BŚ państwom, których wzrost gospodarczy uczynił z nich ważnych globalnych graczy. BŚ planuje też podniesienie kapitału. Dyskusja dotycząca przyznania takim państwom jak Chiny, Brazylia, Indie i Rosja silniejszej pozycji w Banku Światowym, to „preludium do większej walki” o wpływy w Międzynarodowym Funduszu Walutowym” . Prezes Banku Światowego Robert Zoellick powiedział , że planowane jest podniesienie kapitału tej instytucji - pierwsze od 20 lat - o 3,5 mld dol. Fundusze mają być pozyskane zarówno od państw najbogatszych, jak i krajów rozwijających się. Podniesienie kapitału pozwoliłoby BŚ na odbudowanie swojej „siły rażenia”, po udzieleniu - w czasie kryzysu finansowego - kolosalnych pożyczek państwom rozwijającym się. Złagodziło to m.in. takie skutki załamania światowej gospodarki, jak globalny spadek popytu, czy utrudniony dostęp do kredytów. Zmiana struktury wpływów w BŚ, dająca większą siłę głosu państwom, które stały się niedawno potęgami gospodarczymi pozwoli bankowi uzyskać dodatkowy miliard dolarów. Jest to jednak punkt zapalny w obradach BŚ ponieważ oznacza to, że zmniejszą się wpływy innych krajów, zwłaszcza europejskich. Zoellick przyznaje, że o ile udało mu się uzyskać kompromis w sprawie podniesienia kapitału banku, to jednak sprawa siły głosów poszczególnych państw w tej instytucji nie leży w jego gestii. „To decyzja udziałowców”. W takich okolicznościach na szeroko rozumianym Zachodzie, jak też w nie mniejszym stopniu w państwach rozwijających się, szczególnie w Afryce i w Azji, rozpoczęła się debata na temat „chińskiego modelu rozwojowego”. Z tej bogatej w treści debaty wyłania się cały szereg ciekawych i ważnych wniosków. Do najważniejszych z nich zaliczyłbym:
• pragmatyczne, pozbawione ideologii podejście rządu do reform;
• trzeźwą ocenę własnych możliwości i szans, połączoną z chłodną kalkulacją nowych opcji, wyłaniających się na stale zmieniającej się arenie międzynarodowej;
• aktywny udział państwa w procesach gospodarczych, w przeciwieństwie do neoliberalnej ortodoksji, opowiadającej się za „słabym państwem”;
• prowadzenie procesu rozwojowego przez silne państwo, które, jak podpowiada bogata chińska tradycja, może istnieć tylko i wyłącznie wtedy, gdy stoją na jego czele świadome swych celów, znakomicie wykształcone i dobrze dobrane elity;
• stąd można mówić o powrocie do merytokracji, tak bardzo widocznym w wypracowanym zgodnie z ideami „ojca reform” Deng Xiaopinga systemie rotacji kadr oraz, co ważniejsze, zastępowaniu jednej generacji przywódców państwa kolejną, za każdym razem młodszą i lepiej wykształconą;
• świadome stosowanie zasady „rynek przed demokracją”, a więc trzymanie się formuły, zgodnie z którą reformy rynkowe mają poprzedzać wszelkie eksperymenty o charakterze demokratycznym;
• akceptacja podstawowych praw człowieka, rozumianych jednak w formule uniwersalnej,
a więc z położeniem nacisku na wikt i opierunek, czyli na zagwarantowanie obywatelom podstawowych potrzeb w sensie materialnym, a nie – jak na Zachodzie – indywidualnych wolności obywateli;
• neoautorytaryzm, oparty na przywracanych i dostosowywanych do wyzwań współczesności zasadach patriarchalnego z ducha konfucjanizmu, połączonego z zasadami komunitaryzmu, co łącznie stanowi zaprzeczenie indywidualistycznego liberalizmu;
• daleko idące, w chińskiej tradycji bezprecedensowe, otwarcie na świat i tym samym korzystanie z procesów globalizacyjnych;
• w stosunkach z zagranicą trzymanie się tradycyjnych pięciu zasad pokojowego współistnienia (pancha shila), czyli głośne opowiadanie się za przestrzeganiem reguł suwerenności, integralności terytorialnej państw i ich samostanowienia oraz wzajemnego poszanowania.
Chiński model, choć niedopracowany i jakkolwiek go rozumiemy, zdaje się budzić zainteresowanie, a nawet poklask przynajmniej w niektórych elitach intelektualnych Zachodu, podobnie jak cieszy się rosnącą uwagą, a nawet swego rodzaju „wzięciem” w wielu państwach afrykańskich i azjatyckich, jednak w samych Chinach widać w tej dziedzinie sporo sceptycyzmu.
Chińczycy znacznie lepiej niż ktokolwiek inny zdają sobie sprawę z tego, że ich model jest niedokończony, że cały tamtejszy proces transformacji jeszcze trwa, że – owszem – gospodarkę już w dużej mierze zreformowano i zmodernizowano, a kraj skutecznie włączono w światowy krwiobieg gospodarki kapitalistycznej doby globalizacji, jednakże kraj nadal boryka się z poważnymi niedomaganiami i trudnościami. By przedstawić najpoważniejsze, jakie wymieniają chińscy eksperci:
• Chiny nadal są „państwem na dorobku”, jeśli spojrzeć na dochody per capita obywateli znajdują się jeszcze na początku drugiej setki w zestawieniu wszystkich państw na globie. Mamy tam ciągle nie mniej oznak i przejawów państwa rozwijającego się, aniżeli już rozwiniętego;
• proces tak spektakularnych i przynoszących niebywałe sukcesy reform (gaige) i otwarcia na świat (kaifang) przyniósł też ze sobą bezprecedensowe rozwarstwienie społeczne i stratyfikację terytorialną. Według najlepszego znanego wskaźnika tego rozwarstwienia, tzw. współczynnika Gini, Chiny, z litery i prawa ciągle państwo komunistyczne, są obecnie nawet bardziej rozwarstwione aniżeli USA, będące przecież kolebką światowego, wolnorynkowego kapitalizmu!
• dewastacja środowiska naturalnego jest uznanym faktem. Ocenia się, że zdecydowana większość demonstracji i napięć społecznych, szacowanych na dziesiątki tysięcy w ciągu roku, bierze się właśnie z tego powodu. Ludzie po prostu mają dość skażeń i zatrucia, a zarazem braku odpowiedzialności ze strony tych, którzy do tych zanieczyszczeń (wody, ziemi, powietrza) doprowadzają;
• reformy, owszem, przyniosły sukcesy, ale jednym z najpoważniejszych „skutków ubocznych” tych niebywałych zmian jest niemal kompletne rozbicie systemu świadczeń socjalnych, kiedyś przecież, w „epoce Mao Zedonga”, będącego podstawą legitymacji ówczesnego reżimu. To jeden, nie jedyny powód tego, iż Mao, przecież tyran, jest w niektórych chińskich kręgach do dziś dobrze wspominany;
• załamał się system wartości i cały kodeks moralny. Sama, tak bardzo teraz widoczna, wiara w pieniądz, zwana baijinzhuyi, to zdecydowanie za mało. A nowego kodeksu brak!
Chińscy politycy i eksperci nie dodają tego do powyższego katalogu i nie obnoszą się z tym, chociaż doskonale wiedzą, że ojciec tych reform Deng Xiaoping pozostawił im "w spadku” swoje strategiczne wizje i dyrektywy, które do dziś obowiązują. Najgłośniejsze z nich nakazują: „nie wyrywać się przed szereg”, „nie podnosić głowy”, „nie udawać liderów”. To dlatego Chiny w początkach ubiegłego roku odrzuciły amerykańską koncepcją tworzenia G-2, takiego konglomeratu czy duumwiratu, który miałby zarządzać światową gospodarką. Jeszcze nie czas! – powiadają przedstawiciele Państwa Środka . To ciągle jeszcze jest faza transformacji i porządkowania własnego podwórka. Jeszcze nie czas na ekspansję i zmiany – oficjalnie dopowiadają – skupiając się ostatnio tylko na jednym azymucie: reunifikacji (przynajmniej gospodarczej) z Tajwanem . A jednak inni, nie za bardzo rozumiejący chińskie wewnętrzne uwarunkowania, za to zachwyceni i pełni podziwu dla ich sukcesów, za chińskim modelem coraz częściej się oglądają. Chiński model, o ile o takim w ogóle można mówić (niektórzy preferowali termin „pekiński konsensus”, mający być zaprzeczeniem neoliberalnego „konsensusu waszyngtońskiego”) jest jeszcze niedojrzały, znajduje się w budowie. To, z czym mamy dzisiaj w Chinach do czynienia, to systemowa hybryda, połączenie komunizmu (w rozumieniu systemu politycznego) z kapitalizmem. Chiny nie dopracowały się jeszcze ani dojrzałego systemu socjalnego, choć ostatnio mocno nad tym pracują, ani nie są tym bardziej, choć też by chciały, modelowym państwem prawa, ani nie mają unikatowych rozwiązań instytucjonalnych, godnych pozazdroszczenia. Silne państwo, oświecone elity (merytokracja), patriarchalizm i swoisty ekonomizm to jeszcze za mało. Sukcesy gospodarcze można święcić, nawet na wiele sposobów, ale niejako po drodze można się też wywrócić z powodu społecznych napięć i poczucia niesprawiedliwości ze strony obywateli. Na szczęście ciągle dość trzeźwe i pragmatyczne chińskie władze o tym wiedzą i – jak dotąd – są wstrzemięźliwe, powściągliwe i wręcz ugodowe na scenie zewnętrznej. Jednak ten układ zależy nade wszystko od dalszych sukcesów. Dużą rolę w tych procesach odgrywa chińska mentalność mająca swe podłoże w swojej kulturze, rozwiązaniach systemowych i instytucjonalnych.
Od końca lat 80-tych średni rokroczny wzrost PKB wyniósł 9.7%; w 2007 roku było to ok. 11 %. W pierwszym kwartale 2010 roku wzrost gospodarczy w Chinach znowu sięgnął 11,9%. Utrzymanie obecnych tendencji stwarza możliwość wzrostu gospodarczego nawet na poziomie 12%. Oznacza to powrót chińskiej gospodarki do przedkryzysowego tempa rozwojowego, ale też stwarza możliwość przegrzania koniunktury. Inflacja spadła w marcu 2010 roku do 2,4% z 2,7% w lutym, ale warto też zauważyć, że wzrosła stopa inflacji towarów potrzebnych do produkcji z 5,4% do 5,9%. Chiny wykorzystują okres w światowej gospodarce, kiedy to one mają olbrzymie rezerwy walutowe , podczas gdy inni zwiększają swoje zadłużenie. W tych warunkach Pekin zamienia swoje rezerwy w atrakcyjne inwestycje, w dużym stopniu w strategiczne surowce. Według serwisu Thomson Reuters od 2007 r. chińskie koncerny podpisały za granicą 256 umów o wartości 68,6 mld USD na przejęcia w branżach energetycznej (ropy i gazu) oraz wydobywczej (chodzi tu o zasoby innych surowców strategicznych). Wśród tych umów są również kontrakty w Afryce i są to z punktu widzenia efektywności najatrakcyjniejsze kontrakty – najczęściej narzucone przez chińskie firmy. Ta efektywność przekłada się na kolejne nadwyżki walutowe, które znowu trzeba dobrze zainwestować. W ostatnim czasie ceny chińskich mieszkań wzrosły o 11,7 % w stosunku do 2009 roku. Wzrósł też niepokój o rosnącą bańkę w nieruchomościach. By zmniejszyć to niebezpieczeństwo rząd wprowadził mechanizmy ograniczające tempo wzrostu kredytów, ale też zmierza do (przynajmniej częściowego) wycofania sztucznych bodźców wzrostu, a także do zaostrzenia polityki pieniężnej. Na nawoływania do uwolnienia kursu chińskiej waluty Pekin odpowiada ostrym sprzeciwem tonowanym komunikatami, że zrobi to, jednak we właściwym czasie. Równolegle PKB Singapuru wzrósł w ciągu trzech pierwszych miesięcy 2010 roku o 32% kw/kw i o 13,1% r/r. Według rządowych prognoz w 2010 roku PKB wzrośnie o 7,9% r/r. W I kw. produkcja przemysłowa wzrosła o 132% kw/kw (decydująca rolę odgrywa tu przemysł elektroniczny i farmaceutyczny).
Ostatni raz dynamika wzrostu gospodarczego ChRL przekroczyła 11 proc. w pierwszym kwartale 2006 r. Wówczas bank centralny szybko zareagował i podnosząc stopy procentowe ograniczył dostępność kredytów i zmniejszył atrakcyjność inwestycji. Obecnie takie posunięcie może nie wystarczyć i niemal pewne jest, że w ciągu kilku tygodni władze monetarne pozwolą umocnić się juanowi, którego kurs od 2008 r. jest sztywno powiązany z dolarem (kurs ustalono na 6,83 juanów za 1 dolara). Wcześniej w 2010 roku podejmowano różne kroki mające ograniczyć akcję kredytową, zwłaszcza jeśli chodzi o kredyty hipoteczne, jednak mimo tego w marcu 2010 roku nieruchomości drożały najszybciej od 2005 r., czyli odkąd Chińczycy monitorują ceny rynkowe. W 70 miastach za nieruchomości mieszkaniowe i komercyjne w marcu płacono przeciętnie o 11,7 proc. więcej niż rok temu. Inflacja konsumencka powyżej 2 proc., a producencka na poziomie bliskim 6 proc. dają powody do obaw o przegrzanie gospodarki, ale w marcu wraz z rekordowym wzrostem PKB, dynamika cen spadła, co zmniejsza prawdopodobieństwo, że Ludowy Bank Chin podniesie stopy procentowe. Chińczycy uznają ten instrument za broń ciężkiego kalibru i z wypowiedzi przedstawicieli banku centralnego wynika, że zanim Chiny pójdą za przykładem Australii czy Indii, gdzie cykl podwyżek już został rozpoczęty, skorzystają z innych dostępnych metod walki z inflacją. Dzięki dynamicznemu rozwojowi chińskiej gospodarki setki milionów mieszkańców Chin wzbogaciło się na tyle, aby utrzymać stopę życiową powyżej poziomu absolutnej biedy. Udział samych Chin w redukcji biedy w państwach rozwijających wyniósł aż 75% na przestrzeni ostatnich 20 lat. Pomiędzy 1990, a 2004 r. liczba osób utrzymujących się z mniej niż 1 USD dziennie zmniejszyła się o 246 mln, podczas gdy liczba mieszkańców wzrosła o 156 mln. To podniosło wewnetrzny popyt. Udało się w znaczącym stopniu zmniejszyć nierówności regionalne (które wszakże nadal pozostają ogromne), a także podnieść wiele wskaźników społecznego rozwoju – analfabetyzm spadł o ponad połowę, z 37% w 1978 r. do 10% w 2005 r., zaś śmiertelność noworodków z 41 zgonów/1000 urodzeń do poziomu 23 w 2005 r. Tak imponujące wskaźniki są przede wszystkim efektem stopniowego, konsekwentnego wdrażania kompleksowych reform gospodarczych. Reformy te, zapoczątkowane pod koniec lat 70-tych XX wieku, polegały pierwotnie głównie na ograniczeniu kolektywizacji, zwiększeniu ekonomicznej efektywności w zakresie produkcji rolnej oraz stopniowej liberalizacji cen. W pierwszym okresie reformy ograniczały się jedynie do sektora rolnego i obszarów wiejskich; dopiero od 1984 roku przeniesiono je także na regiony zurbanizowane i uprzemysłowione. Wprowadzane stopniowo i niezbyt odważnie, reformy nie od razu dały pozytywne efekty – gwałtowny wzrost inflacji pod koniec lat 80-tych był jedną z przyczyn gwałtownych protestów społecznych, których kulminacją stały się krwawe wydarzenia na Placu Niebiańskiego Spokoju w Pekinie (czerwiec 1989). Przemiany ekonomiczne nabrały szybkiego tempa w latach 90-tych, po zmianach w kierownictwie państwowym ChRL i w nowych uwarunkowaniach międzynarodowych, charakteryzujących się zasadniczymi przemianami w środowisku geopolitycznym Chin. Reformy polegały wówczas na decentralizacji podatkowej, zwiększeniu niezależności przedsiębiorstw państwowych, utworzeniu zdywersyfikowanego systemu bankowego oraz rynków giełdowych, a także na szybkim rozwoju sektora prywatnego oraz otwarciu gospodarki kraju na wymianę międzynarodową i zagraniczne inwestycje. Koncepcja i teoretyczne założenia chińskich reform gospodarczych, zwłaszcza w latach 80-tych XX wieku, stoją w sprzeczności z koncepcjami zrodzonymi z dorobku filozoficznego liberalnej szkoły ekonomicznej Adama Smitha. Chińskie kierownictwo zdecydowało się sięgnąć do teorii opracowanych przez Friedricha Lista, nieco zapomnianego na Zachodzie XIX-wiecznego niemieckiego ekonomisty, których osią był postulat stworzenia systemu ekonomicznego opartego nie na wolności i sile przedsiębiorczości jednostek, ale na działaniach całej wspólnoty (narodu, państwa). Szeroko analizowano też teorie zachodnioeuropejskiej „społecznej gospodarki rynkowej” z lat 50-tych i 60-tych XX wieku. Celem strategicznym do dziś pozostaje niezmiennie wprowadzenie (w założeniach do roku 2020) „dojrzałej socjalistycznej gospodarki rynkowej”. Realizowany przez trzydzieści lat eksperyment ekonomiczny przyniósł tym razem pozytywne efekty, a chińskie reformy gospodarcze przyczyniły się do niemal dziesięciokrotnego zwiększenia PKB kraju. Jednak aż do początku obecnego stulecia (a więc niemal przez ćwierć wieku trwania chińskich reform) postępy gospodarcze Chin nie były szerzej zauważalne i odczuwalne na świecie. Działo się tak w efekcie znacznego odseparowania gospodarki chińskiej od światowego systemu ekonomicznego. Sytuacja ta zaczęła jednak ulegać zmianie po wejściu Chin do Światowej Organizacji Handlu (WTO) w grudniu 2001 roku. To od tego właśnie momentu masowo importowane towary „Made in China” zaczęły stawać się silną konkurencją dla zagranicznych przedsiębiorstw i wyrobów, a coraz bogatsze i sprawniejsze firmy chińskie zaczęły podbijać światowy rynek i skutecznie konkurować z koncernami międzynarodowymi. To wtedy nagle i dość niespodziewanie dla Zachodu okazało się, że tanie produkty z Państwa Środka są w stanie negatywnie oddziaływać na kondycję gospodarek rozwiniętych państw świata, doprowadzając nawet do upadku wielu branż, wzrostu bezrobocia itd. W 2007 roku chińska gospodarka – mierząc ją według parytetu siły nabycia –znalazła się na drugim miejscu na świecie po amerykańskiej, choć według przeliczenia w kategoriach per capita (5,300 USD na mieszkańca) Chiny są wciąż krajem o średnio-niskim dochodzie. Co więcej, w grudniu 2009 roku okazało się, że dotychczasowe szacunki co do rozmiarów samej gospodarki Chin były mocno zawyżone. Nowe, poprawione oceny Banku Światowego wskazują, że ekonomia Państwa Środka jest o 40 % mniejsza, niż sądzono dotychczas. Zdaniem części ekspertów, gospodarka chińska ma duże szanse, aby utrzymać wysokie tempo wzrostu pomimo negatywnych procesów, które zaczynają pojawiać się ostatnio w gospodarce światowej. Co więcej, ten szybki wzrost gospodarczy może utrzymywać się jeszcze przez dłuższy czas, wbrew dominującemu wśród zachodnich ekonomistów przekonaniu, że podstawowym ograniczeniem dotychczasowego tempa i zakresu rozwoju gospodarki Chin może być niekorzystna sytuacja gospodarcza w państwach – importerach towarów i produktów chińskich (lub wytwarzanych w Chinach). Najnowsze analizy sugerują bowiem, że chiński boom ekonomiczny ma głównie wewnętrzne źródła (związane z rosnącym poziomem krajowej konsumpcji), zaś wzrost dynamiki eksportu jest tylko dodatkowym impulsem rozwoju, a nie jego podstawową przyczyną. Analizy te wskazują też, że chińska gospodarka jest w zasadzie uniezależniona od światowych cykli ekonomicznych, związanych z kondycją gospodarki amerykańskiej. W ostatnich kilku dekadach Chiny zawsze rozwijały się wtedy, gdy w USA panowała recesja lub zastój gospodarczy, i na odwrót – gdy w Chinach następowało spowolnienie, w USA (a więc także i w większości państw rozwiniętych) trwał właśnie boom. Istnieje pewien punkt krytyczny, w którym załamanie się zagranicznego popytu na towary produkowane w Chinach – a co za tym idzie ograniczenie chińskiego eksportu i zagranicznych inwestycji bezpośrednich w Państwie Środka – sprawi, że chińska gospodarka nieuchronnie wyhamuje, a być może nawet wejdzie w fazę recesji. Nie jest to sytuacja niewyobrażalna – takie ograniczenie zagranicznego popytu na dobra chińskie może być wynikiem choćby poważnego załamania się koniunktury ekonomicznej na Zachodzie, lub też decyzji politycznych o charakterze protekcjonistycznym (np. w sytuacji, gdy zalew tanich produktów chińskich doprowadzi do fali upadków wielu branż i pogorszenia sytuacji ekonomicznej państwa). Zagrożenia zachodniego protekcjonizmu , silna potrzeba rozwijania nowych runku zbytu dla chińskiej produkcji oraz pozyskiwanie surowców na korzystnych warunkach, a także wpływanie na międzynarodowe rynki surowcówe są głównymi determinantami chińskiej aktywności w Afryce z punktu widzenia rozwoju gospodarczego ChRL.