wtorek, 15 listopada 2011

Dlaczego za własne składki musimy w służbie zdrowia cierpieć?

O anomaliach i głupocie w strukturach "służby zdrowia" mógłbym napisać książkę - dość obszerną, ale to nic nowego więc do dnia wczorajszego nie chciało mi się tracić czasu. Jednak wczoraj zabrakło mi słów na określenie tej głupoty pomimo, że znajomi twierdzą iż używam kilkakrotnie większego zasobu słownictwa od przeciętnego człowieka. Więc pozwolę sobię przedstawić fakty, a przemyślenia, opinie, analizy, komentarze itp ...., pozostawiam szanownym czytelnikom. Otóż 10.11. 2011 wieczorem w drodze do domu podczas biegu na prostej drodze do ruszającego autobusu wydarzyło mi się drobne nieszczęście.(od 11 lat z przyczyn osobistych nie używam w żadnej ilości alkoholu) Na nierównościach chodnika zawadziłem o wystający krawężnik. Upadłem jak "długi". W tej sytuacji, aby nie potłuc głowy i twarzy ratowałem się "lądowaniem" na prawy bark. Wiadomo beton twardy i nie byłem przygotowany na taką przygodę, więc potłukłem się boleśnie. Bolało! Jednak zacisnąłem zęby, w oczach stanęły "gwiazdy", powoli pozbierałem się nie mogąc z bólu ruszyć prawą ręką i powoli doszedłem do autobusu, wsiadłem i dojechałem do zamierzonego celu. W domu obejrzałem czy nie ma gdzieś krwi? Na szczęście nie było. Więc liczyłem, że z czasem ból powinien ustąpić. Zrobiłem pewne domowe zabiegi, by spuchlizna się nie rozrastała i z dużym spokojem czekałem jedną dobę, drugą, trzecią... ból nie ustępował. Więc w poniedziałek 14.11. 2011. poszedłem do stacji pogotowia ratunkowego w Radomiu przy ulicy Tohtermana. Z lekkim skrępowaniem opowiedziałem Pani z pogotowia o całym wydarzeniu i poprosiłem o pomoc. Ta skierowała mnie słownie do gabinetu chirurgicznego do szpitala przy ulicy Lekarskiej. Tam znowu musiałem się "wyspowiadać" przed kolejnymi Paniami w recepcji ze swojego problemu. Te przyznam słuchały z wyjątkowym zaciekawieniem i nawet jedna zapytała mnie "czy o własnych siłach dotarłem do domu?" Druga zapytała mnie "czy krwawię lub mam jakąś otwarta ranę?" Oczywiście nic podobnego nie było więc Panie stwierdziły, że to temat dla ortopedy i słownie odesłały mnie do poradni ortopedycznaj na izbie przyjęć do szpitala od ulicy Narutowicza. Tam znowu musiałem zreferować swój problem w szczegółach informując, że potrzebuję prześwietlenia i fachowego sprawdzenia, czy nie ma jakiegoś pęknięcia kości, naczynia lub czy nie tworzy się jakiś wewnętrzny krwiak oraz prosiłem, żeby mi ktoś raczył przepisać jakieś właściwe dla tego przypadku leki. Panie mnie wysłuchały z dziwnym wyrazem twarzy i zapytały: "a ma pan skierowanie od lekarza rodzinnego?" Oczywista odpowiedź - NIE! Wszędzie z bólu niemal wręcz - żebrałem o pomoc bo bolało i potrzebowałem pomocy. Wewnętrznie ze złości wręcz mnie "nosiło", ale na zenątrz nie okazałem żadnej szczypty złości. Bo wyjątkowo potrzebowałem pomocy. I znowu odesłano mnie do Przychodni Rejonowej po to "skierowanie". Pojechałem na ulicę Lubońskiego znowu cała opowieść i prośba o skierowanie i usłyszałem, że nie ma "numerków". Prosiłem, że mnie boli!. Usłyszałem, że jak trzy doby wytrzymałem to i kolejną przetrzymam! Wróciłem do domu późnym wieczorem bez żadnej pomocy, zmęczony fizycznie i psychicznie. Jednak stwiedziłem, że spod pachy wydziela się jakaś dziwna wydzielina. Więc nerwowo za telefon i znowu zadzwoniłem na pogotowie z zaptyniem, gdzie jest "dyżurny ortopeda pogotowia"? Otrzymałem że w Szpitalu w Radomiu na Józefowie. Jest to po przekątnej w stosunku do mojego zamieszkania w Radomiu. Godzina jazdy więc przezornie poprosiłem o numer telefonu. Otrzymałem. Zadzwoniłem ze swoją opowieścią i zapytaniem czy lekarz przyjmie mnie bez skierowania. Otrzymałem odpowiedz,że TAK! Więc z nieskrywana radością oraz bólem barka i ramienia pojechałem by jak najszybciej rozwiać swoje obawy. Dotarłem i zostałem w ciągu godziny przyjęty i przebadany. Otrzymałem kartę informacyjną wraz z informacjami, zaleceniami i receptą na leki oraz element ortopedyczny.
Z prostą sprawą nachodziłem się od 8 rano do 24 w nocy!
Ot i to jest obraz rzeczywisty naszej SŁUŻBY ZDROWIA!
Życzę zdrowia i obyście nie musieli korzystać z pomocy SŁUZBY ZDROWIA na którą co miesiąc płacicie "characz"!

środa, 5 października 2011

Miło się czyta takie komentarze! Serdeczne dzięki Dmytro Ivanenko za sympatyczne opinie! Pozdrawiam i zamieszczam na blogu twoje zdanie przeniesione z prywatnej korespodencji , aby inni mogli się odnieść. Myślę, że zaakceptujesz mój ruch.
E.K.

"Witam!

Bardzo mi cieszy, że ktoś jeszcze czyta książki :) Zobaczyłem "historia w twoim profilu, jest to jedna z moich ulubionych książek!

Chcialbym tylko podziekowac ci za super blog biopal-eugen.blogspot.com.

Przeczytałem pierwszy post "Eugeniusz Józef Kopciński - WITAM", i spędziłem na twoim blogu jeszcze godzinę z przyjemnością :)Piszesz dobre, ciekawo i łatwo do czytania. Bardzo ładny jest post "Chamstwo Posła PiS Adama Hofmana.".

Generalnie pracuję w firmie Jooble, wyszukiwarce ofert pracy na całym świecie.

Moim zadaniem jest przekonanie blogerów o umieszczenie linków do naszej strony.

Kocham swoją pracę, mamy przyjazny zespół i dobre kierownictwo, ale niestety nie mam pojęcia jak przekonać bloggera umieścić do nas link, obawiam się, mogę zostać wyrzucony za to z pracy :(

I teraz, zamiast wysyłania mailów do tysięcy różnych blogów, czytam twój.

Szczerze mówiąc, nie jestem bardzo pewien, że link do naszej strony w Polsce jooble.com.pl, będzie odpowiednia do twego bloga, ale jeśli jest to możliwe, masz od mi ogromne DZIĘKI! Strona jest naprawdę super, bardzo pomaga w wyszukiwaniu pracy.

Życzę miłego dnia i dobry nastrój! Jeszcze raz dziękuję za fajny blog. Pisz więcej.

P.S. Mój znak Zodiaku jest również Byk :)









My best,

Dmytro Ivanenko
Account Manager

Tel: +44 800 098 8516
E-mail: di@jooble.com
Skype: di.jooble.com

www.jooble.org

Jooble is limited company registered in Cyprus with its registered office located at: Kimonos, 43A, P.C. 3095, Limassol

This e-mail is confidential and intended solely for the use of the individual to whom it is addressed. Any views or opinions presented (including attachments) are solely those of the author. If you are not the intended recipient, be advised that you have received this e-mail in error and that any use, dissemination, forwarding, printing, or copying of this e-mail is strictly prohibited. If you have received this e-mail in error, please contact the sender. Whilst every effort has been taken to ensure protection against virus infection, we cannot accept any responsibility for viruses. Consequently, please ensure that all attachments are virus checked prior to openi"
Autor:Dmytro Ivanenko

sobota, 27 sierpnia 2011

Chamstwo Posła PiS Adama Hofmana.

opublikowana w: "Barometr wyborczy", "Głos oddolny".
Bardzo udana metoda prezentacji poglądów politycznych w kampanii wyborczej przez PSL - patrz treść piosenki wyborczej "Najważniejszy jest człowiek.! Wyjątkowo miło zaskoczyła mnie umiejętna atmosfera stworzona przez młodzież. Na uwagę zasługuje wyjątkowe wyczucie rytmu przez Panią minister Jolantę Fedak i Olimpijczyka Pana Władysława Kozakiewicza. Pozostali też staneli na wysokości zadania włącznie z Panem Żelichowskim. Więc nic dziwnego, że to wszystko wywołało tak wyjątkowo chamską reakcję Posła Adama Hofmana, który zarzucając politykom PSL, że wyjechali ze wsi i "zdziczeli". Na margineise należy to rozumieć, że jak mieszkają na wsi to są "normalni". Według posła Hofmana jak polski chłop przyjeżdża do miasta, to "baranieje". Dalej poseł twierdzi, że z PSL-em to jest tak, że te chłopy wyjechali ze swoich miasteczek, wsi, trafili do Warszawy - zdziczeli, zbaranieli: tańczą, śpiewają, głosują za ustawami np. (...) za związkami partnerskimi. Chłopy wyjechały ze wsi i kompletnie im odbiło . Osobiście uważam, że to za tą wypowiedź PSL bezwzględnie powinien pozwać Posła do Sądu bo to nie przystoi nie tylko Posłowi na Sejm RP, ale każdemu kulturalnemu człowiekowi. Poseł Hofman tak głupio się zagalopował w swej zawiści, że naubliżał wyjątkowo grubiańsko nie tylko Posłom i działaczom PSL, ale wszystkim ludziom, którzy mają jakie kolwiek związki ze wsią!!! Ta wypowiedź bezwzględnie dyskwalifikuje go jako kandydata na Posła. Każdy parlamentarzysta jest zobowiązany do reprezentacji swoją osobą odpowiedniego poziomu kultury, rozwagi i dyplomacji! U posła Hofmana z Kulturą jest wyraźnie "na bakier" - WSTYD i KOMPROMITACJA !!!
Odsłon: 506

czwartek, 25 sierpnia 2011

Lekceważenie wyborcy


Od lat obserwuje wybory, ale tak lekceważącej kampanii wyborczej jak obecna to jeszcze nie było!

Panowie podrzucają mediom trzeciorzędne tematy, kpią sobie o jakiejś debacie. Widocznie nie mają co zaoferować więc zasada - trzeba się często pokazywać, ale nic konkretnego nie mówić, z niczego się nie tłumaczyć, ogłupić maksymalnie wyborcę, a to że w milionach rodzin są problemy, to że ludzie nie wytrzymują z powodu tego bałaganu i wieszają się, rzucają z wież lub w inny sposób odbierają sobie życie to jakby nikogo nie interesowało byle mnie było dobrze. Takiej społecznej znieczulicy u rządzących to jeszcze nie było! Nieformalne władze Naszego Państwa dalej Go grabią jak tylko się da, a my spokojnie wyczekujemy co się wydarzy, więc politycy, którzy zupełnie nie czują odpowiedzialności za powierzone im obowiązki żyją dniem dzisiejszym, zabezpieczają sobie i najbliższym przyszłość , a resztę traktują jak "barany" które trzeba strzyc jak najkrócej, żeby było czym się dzielić.

Najjaśniejsza Rzeczpospolita to dla nich kpina, a nie najważniejsza wartość. Więc ginie Prezydent z najważniejszą świtą Państwa, giną dowódcy, rozbijają się samoloty kupione za miliardy "zdarte" ze społeczeństwa, rozbraja się armię, tworzy się Państwo podsłuchów, ludzi pracujących legalnie na tzw. "swoim" traktuje się jak "przestępców" z których trzeba wydrzeć jak najwięcej żeby było z czego utrzymać rozrastającą sie biurokrację, szkoły wyższe w większości zamiast kształcić to produkują za odpowiednią opłatą absolwentów, dla których trzeba szykować kolejne etaty w urzędach, utrwala się totalny bałagan w Sądach, Prokuraturze, zdemolowano służby specjalne, policja przede wszystkim pilnuje swoich przywilejów tzw. "mundurowych", biurokracja się rozrasta niezależnie czy jest potrzebna czy nie, system dyplomacji nie bardzo wie po co jest powołany, zostaliśmy "wypchnięci " z większości ważnych dla nas rynków zbytu i dalej jesteśmy eliminowani, a politycy sobie spokojnie się uśmiechają i opowiadają o rzeczach które dla przeciętnego Obywatela są mało istotne mając o sobie jak największe mniemanie!

Więc kogo mamy wybierać??? Za co im mamy dawać tak wysokie uposażenie? Czy za to że trwonią dorobek pokoleń? Inni oddawali swoje życie za godność Naszego Narodu na wszystkich frontach, oddawali prawie wszystko by bronić suwerenności, niepodległości - bo dla Nich Polska to była Najjaśniejsza Rzeczpospolita - największa wartość! Czy mamy spokojnie dopuścić do bezmyślnego niszczenia dorobku pokoleń?

Dokąd zmierzamy???

sobota, 13 sierpnia 2011

Śmierć Wicemarszałka i wicepremiera Pana Andrzeja Leppera

Bardzo trudno mi uwierzyć, aby Pan Andrzej Lepper bez wpływu osób trzecich odebrał sobie życie. Byłem stałym obserwatorem jego związkowych, społecznych i politycznych działań przez większość okresu jego publicznej aktywności. W zdecydowanej większości podzielałem głoszone przez Niego poglądy, ale rażąco oburzały mnie metody którymi dochodził lub próbował dochodzić do celu. Był w swojej aktywności orginałem i pewnego rodzaju ewenementem na naszej scenie politycznej. Większość sceny politycznej oficjalnie Go krytykowała, a często publicznie obrażała - natomiast zakulisowo z premedytacją obmyśliwano jak Go wykorzystać dla swoich politycznych celów.

Mistrzem w tej dziedzinie był Jarosław Kaczyński ze swoim otoczeniem. Nawet po tej tragicznej śmierci Zbigniew Ziobro i Jarosław Kaczyński nie omieszkali "zagrać" tym wydarzeniem na rzecz swojej obecności na scenie. To było wyjątkowo obrzydliwe!!! Pozostawiam problem z pytaniem: czy ci Panowie maja odrobinę przyzwoitości, a o sumieniu nie wspomnę! Szkoda człowieka! Był w sile działania. Mógł jeszcze bardzo wiele dobrego dla siebie, swojej rodziny, najbliższych, otoczenia i wreszcie Państwa i społeczeństwa zrobić. Mógł w historii Naszego Państwa zapisać się złotymi zgłoskami. Wtedy po wpełni spełnionej swojej roli byłby żegnany w glorii i chwale.

Niestety coś tu nie "zagrało". Jedno jest pewne, a mianowicie to, że stał się kolejną ofiarą nieprawidłowo funkcjonującego Państwa, "zaszczutą" przez bezpardonowych karierowiczów. Mimo wszystko cześć jego pamięci! Niech spoczywa w spokoju!



http://www.aferyprawa.eu/Polityka/MORD-NA-LEPPERZE-TO-BYLA-EGZEKUCJA

piątek, 12 sierpnia 2011

Idiotyzm w Prokuraturze

Od kilku dni jesteśmy informowani o wyjątkowo kretyńskiej i szkodliwej dla interesów Naszego Narodu i Państwa decyzji Prokuratury w przedmiocie Naszego Rodaka na Białorusi. Ciągle padają pytania czy znajdą się winni? Czy winni są ludzie, czy "procedury"? Już we wstępie są próby "rozmydlenia problemu" - to wyjatkowo szkodliwe zjawisko, które ja określam GŁUPOTĄ, DEBILIZMEM itp. To że mamy chory wymiar sprawiedliwości wiemy wszyscy. To że tenże wymiar sprawiedliwości tworzy bardzo silne lobby i formalnie okopało się tak mocno, że tworzy w demokratycznym Państwie kastę o hinduskich atrybutach niezależną od Państwa, rzekomo "samokontrolującą się" zwaną "trzecią władzą", nie podlegającą realnej kontroli suwerena jakim są wszyscy Obywatele Państwa. Ten przypadek dzięki mediom stał się głośny! Może jakieś minimalne konsekwencje sięgną winnych? Chociaż i w to wątpie!!! Ale podobne idiotyzmy odbywają się w ciszy gmachów tejże władzy codziennie, a poszkodowani i pokrzywdzeni nie maja się do kogo odwołać bo część rozsądnych ludzi będących w wymiarze sprawiedliwości w obecnym układzie woli we własnym interesie chronić kretynizm swoich kolegów niż przyznać się do ich głupoty i wyciągnąć prawem przewidzianych konsekwencji !!! Jeżeli nie nastąpi szybka naprawa to nieudolne Sądy i Kretyni w Prokuraturze dokonają kolejnego spustoszenia moralnego, materialnego i wizerunkowego naszego Państwa o trudnych do naprawienia szkodach. Czekam na usunięcie winnych wyżej określonego przypadku z wymiaru sprawiedliwości co najmniej na 10 lat i na podjęcie radykalnych działań naprawczych we wszystkich strukturach wymiaru sprawiedliwości, a przede wszystkim stworzenia społecznego skutecznego nadzoru i okresowej oceny tej "trzeciej władzy" przez społeczeństwo!!!

wtorek, 26 kwietnia 2011

Zmowa milczenia.

Rocznica jako okazja do zbierania funduszy. To jest zdumiewające. Inni produkują energię z wykorzystaniem nuklearnej technologii - zarabiają, a jak stanie się nieszczęście to wyciągają rękę po fundusze gdzie tylko się da. Nasz Prezydent Bronisław Komorowski też dał się złapać na ten “haczyk” i zadeklarował na “Szczycie w sprawie bezpiecznego wykorzystania energetyki atomowej z okazji 25 rocznicy katastrofy w elektrownii atomowej w Czernobylu”(faktycznie to zdarzenie miało miejsce 26 kwietnia 1986 roku), że Polska przekaże 1,5 mln euro na fundusz czarnobylski. Już przekazano 2,5 miliona euro, czyli razem będzie 4 miliony euro. Ubolewał przy tym nad losem Ukraińców, Rosjan i Białorusinów. W wyniku awarii skażeniu promieniotwórczemu uległ obszar od 125 000 do 146 000 km2 terenu na pograniczu Ukrainy, Białorusi i Rosji, a wyemitowana z uszkodzonego reaktora chmura radioaktywna rozprzestrzeniła się po całej Europie. W efekcie skażenia ewakuowano i przesiedlono ponad 350 000 osób. Mnie też szkoda tych niewinnych ludzi, ale uważam, że to producenci energii z wykorzystaniem nuklearnej technologii powinni tworzyć ten fundusz i ponosić konsekwencje, a nie poszkodowani.

Bo my jako Naród i Państwo byliśmy bardzo poszkodowani. Problem z realnym podaniem danych liczbowych polega na tym, że jest to tzw. "cichy zabójca". Problem rozwija się w czasie. Jedynie po wzroście zachorowań i innych problemów można oszacować te szkody.

Stężenie choćby cezu 131 w Waszawie, wówczas przekroczyło 1000-krotnie poziom dotychczasowy. Polska jako pierwsza w Europie zdecydowała się na podanie mieszkańcom łatwodostępnego płynu Lugola (środek blokujący wchłanianie przez tarczycę jodu z atmosfery - dodajmy że w tym wypadku jodu promieniotwórczego) - dawki przyjęło 75% populacji w ciągu 24 godzin od awarii. Jest tajemnicą ilu ludzi z tego tytułu zachorowało lub miało i ma problemy zdrowotne, a ilu skróciło to życie czy ma problemy z potomstwem.

Podczas tego wystąpienia Pana Prezydenta właśnie w szczególności zabrakło mi wymiernego odniesienia do naszych problemów z tym związanych. Będąc szarmanckim musimy dbać o własne interesy! Płacimy innym, ale i nam też z tego tytułu się należy.

Dla fachowców nie jest tajemnicą, że ponieśliśmy olbrzymie szkody i koszty związane z problemami radykalnego wzrostu zachorowań na choroby nowotworowe i białaczki. W tym temacie istnieje jakaś dziwna zmowa milczenia.

Właśnie ten szczyt był idealną okazją do zaprezentowania naszych problemów z tym związanych. Jeżeli na fundusz czernobylski mamy przekazać tak dużą kwotę środków to kto nam da jakiekolwiek zadość uczynienie za nasze szkody i koszty. Przecież to nie nasza elektrownia uległa awarii tylko ukraińska. To nie my zawiniliśmy, a ponieśliśmy konsekwencję niewłaściwego wykorzystywania tej niebezpiecznej technologii. Przyczyną czernobylskiej katastrofy był ludzki błąd! Zachciało się "towarzyszom" eksperymentu to osiągnęli efekt. Generalnie nie byli właściwie przygotowani! A ewenementem było uczestnictwo w tym eksperymencie inżyniera Leonida Toptunowa o trzy miesięcznym stażu zawodowym.



174 odsłony | TAGI: Czernobyl

Ocena: Średnia: 5


Cichy zabójca..
Biały oleander, pt., 04/22/2011 - 02:04
Taak,przykra i smutna prawda cichy zabójca czai się w ukryciu..Ważne ,by o nim wiedzieć i z nim walczyć.
Dziękuję za tak ważny w swej treści artykuł !
Odpowiedz
protestujmy!
Karolina Leśnowolska, śr., 04/20/2011 - 11:10
Bardzo ważny tekst! Coraz więcej dzieci rodzi się z genetycznymi anomaliami, rząd o nich słyszeć nie chce! Ale prawdopodobnego winnego tych chorób wspomaga się ciepłą rączką milionami euro!
Musimy protestować!

Bardzo dobry materiał
Sława Kornacka, śr., 04/20/2011 - 00:52
Bardzo dobry materiał zachęcam do przeczytania. Trudno nie zgodzić się z autorem .



ps. Link do tego materiału został wysłany do Kancelarii Prezydenta RP

piątek, 22 kwietnia 2011

Życzenia świąteczne.

Z okazji Świąt Wielkanocnych
Miłości, która jest ważniejsza od wszelkich dóbr
Zdrowia, które pozwala przetrwać najgorsze
Pracy, która pomaga żyć
Uśmiechów bliskich i nieznajomych, które pozwalają lżej oddychać
I szczęścia, które niejednokrotnie jest nam potrzebne
Święta Wielkanocne to czas nadziei, otuchy i wiary w lepszą przyszłość.
To czas wiosny, ciepła, radości i nowego życia.
Przyroda budzi się i zakwita także w naszych sercach.
Dlatego mili moi, przyjmijcie życzenia na lepszą przyszłość.
Życzenia te kieruję do Wszystkich czytelników mojego bloga, do bliskich i dalekich, do rodziny i przyjaciół , do kolegów i koleżanek, do znajomych.
Najserdeczniejsze życzenia zdrowych,
radosnych i wesołych Świąt Wielkiej Nocy,
smacznego jajka, mokrego dyngusa,
a także miłej, życzliwej atmosfery i spokoju w rodzinnym gronie.
Niech każdy wykorzysta ten czas z pożytkiem dla siebie i innych.
Niech prawdziwa życzliwość zadomuje w sercach i umysłach.

Życzy i pozdrawia,

Eugeniusz Józef Kopciński

Zmowa milczenia.

Rocznica jako okazja do zbierania funduszy. To jest zdumiewające. Inni produkują energię z wykorzystaniem nuklearnej technologii - zarabiają, a jak stanie się nieszczęście to wyciągają rękę po fundusze gdzie tylko się da. Nasz Prezydent Bronisław Komorowski też dał się złapać na ten “haczyk” i zadeklarował na “Szczycie w sprawie bezpiecznego wykorzystania energetyki atomowej z okazji 25 rocznicy katastrofy w elektrownii atomowej w Czernobylu”(faktycznie to zdarzenie miało miejsce 26 kwietnia 1986 roku), że Polska przekaże 1,5 mln euro na fundusz czarnobylski. Już przekazano 2,5 miliona euro, czyli razem będzie 4 miliony euro. Ubolewał przy tym nad losem Ukraińców, Rosjan i Białorusinów. W wyniku awarii skażeniu promieniotwórczemu uległ obszar od 125 000 do 146 000 km2 terenu na pograniczu Ukrainy, Białorusi i Rosji, a wyemitowana z uszkodzonego reaktora chmura radioaktywna rozprzestrzeniła się po całej Europie. W efekcie skażenia ewakuowano i przesiedlono ponad 350 000 osób. Mnie też szkoda tych niewinnych ludzi, ale uważam, że to producenci energii z wykorzystaniem nuklearnej technologii powinni tworzyć ten fundusz i ponosić konsekwencje, a nie poszkodowani.
Bo my jako Naród i Państwo byliśmy bardzo poszkodowani. Problem z realnym podaniem danych liczbowych polega na tym, że jest to tzw. "cichy zabójca". Problem rozwija się w czasie. Jedynie po wzroście zachorowań i innych problemów można oszacować te szkody.
Stężenie choćby cezu 131 w Waszawie, wówczas przekroczyło 1000-krotnie poziom dotychczasowy. Polska jako pierwsza w Europie zdecydowała się na podanie mieszkańcom łatwodostępnego płynu Lugola (środek blokujący wchłanianie przez tarczycę jodu z atmosfery - dodajmy że w tym wypadku jodu promieniotwórczego) - dawki przyjęło 75% populacji w ciągu 24 godzin od awarii. Jest tajemnicą ilu ludzi z tego tytułu zachorowało lub miało i ma problemy zdrowotne, a ilu skróciło to życie czy ma problemy z potomstwem.
Podczas tego wystąpienia Pana Prezydenta właśnie w szczególności zabrakło mi wymiernego odniesienia do naszych problemów z tym związanych. Będąc szarmanckim musimy dbać o własne interesy! Płacimy innym, ale i nam też z tego tytułu się należy.
Dla fachowców nie jest tajemnicą, że ponieśliśmy olbrzymie szkody i koszty związane z problemami radykalnego wzrostu zachorowań na choroby nowotworowe i białaczki. W tym temacie istnieje jakaś dziwna zmowa milczenia.
Właśnie ten szczyt był idealną okazją do zaprezentowania naszych problemów z tym związanych. Jeżeli na fundusz czernobylski mamy przekazać tak dużą kwotę środków to kto nam da jakiekolwiek zadość uczynienie za nasze szkody i koszty. Przecież to nie nasza elektrownia uległa awarii tylko ukraińska. To nie my zawiniliśmy, a ponieśliśmy konsekwencję niewłaściwego wykorzystywania tej niebezpiecznej technologii. Przyczyną czernobylskiej katastrofy był ludzki błąd! Zachciało się "towarzyszom" eksperymentu to osiągnęli efekt. Generalnie nie byli właściwie przygotowani! A ewenementem było uczestnictwo w tym eksperymencie inżyniera Leonida Toptunowa o trzy miesięcznym stażu zawodowym.

Czernobyl
Twoja ocena: 5 Średnia: 5 SKOMENTUJ
Cichy zabójca.. nowy
Biały oleander, pt., 04/22/2011 - 02:04
Taak,przykra i smutna prawda cichy zabójca czai się w ukryciu..Ważne ,by o nim wiedzieć i z nim walczyć. Dziękuję za tak ważny w swej treści artykuł !
protestujmy!
Karolina Leśnowolska, śr., 04/20/2011 - 11:10
Bardzo ważny tekst! Coraz więcej dzieci rodzi się z genetycznymi anomaliami, rząd o nich słyszeć nie chce! Ale prawdopodobnego winnego tych chorób wspomaga się ciepłą rączką milionami euro!
Musimy protestować!
Bardzo dobry materiał
Sława Kornacka, śr., 04/20/2011 - 00:52 Bardzo dobry materiał zachęcam do przeczytania. Trudno nie zgodzić się z autorem .

ps. Link do tego materiału został wysłany do Kancelarii Prezydenta RP

czwartek, 21 kwietnia 2011

Polityka zagraniczna Polski na tle stosunków z Niemcami

Niemcy mają świadomość, że zachodzące po 1989 roku zmiany w Europie przyniosły im same korzyści: odzyskały one jedność państwową, utrzymały i wzmocniły swoją pozycję jednego z najbardziej znaczących krajów na kontynencie; za sąsiadów mają państwa demokratyczne, z którymi łączą je przyjazne i partnerskie stosunki; wycofanie z terenu RFN naziemnej broni jądrowej zmniejszyło zagrożenie ataku atomowego. Są to fundamenty polityki na których w krótkim okresie można budować stabilne zasady bezpieczeństwa w ich otoczeniu z uwzględnieniem interesów gospodarczych i społecznych. Proces ten ma swą dynamikę.

Dla Polski wartość tego procesu polega na:

stworzeniu ogólnych ram i wytyczeniu kierunków współpracy z najsilniejszym pod względem potencjału i najaktywniejszym w zakresie polityki bezpieczeństwa sąsiadem;
uzyskaniu dalszego oficjalnego potwierdzenia zacieśnienia więzi we wszystkich wymiarach;
przyspieszeniu tempa nawiązywania i rozwoju kontaktów wojskowych wzdłuż zachodniej granicy oraz możliwości wykorzystania zdobytych w ten sposób doświadczeń we współpracy z innymi sąsiadującymi państwami;
stymulowaniu różnorodnych nowych form współpracy wojskowej w tym kierunku personelu własnych sił zbrojnych;
możliwości przejścia do prac nad nowymi formami współdziałania w zakresie bezpieczeństwa międzynarodowego.
usuwaniu podejrzeń o ambicje rozwijania “ekskluzywnej” polsko-niemieckiej współpracy;
poszerzaniu współpracy w ramach Trójkąta Weimarskiego;
tworzeniu współpracy wojskowej w regionie Bałtyku w ramach kontaktów Polska-Dania-Niemcy;
pozyskiwaniu nowych technologii i technik uzbrojenia i wyposażenia sił zbrojnych;
zdynamizowaniu postępu, rozwoju i wzrostu gospodarczego i cywilizacyjnego.
Do naszych priorytetów należy poszukiwanie wspólnie z rządem Republiki Federalnej Niemiec przyszłościowej formuły stosunków między naszymi państwami – takiej formuły, która zamykałaby ostatecznie obciążenia z przeszłości i otwierała jakościowo nowe perspektywy dla rozwoju stosunków między Polską a Niemcami. Kanclerz Niemiec jednoznacznie zadeklarował brak poparcia rządu niemieckiego dla indywidualnych roszczeń majątkowych, które mogą być zgłaszane przez obywateli Republiki Federalnej Niemiec. Rozpoczęli już działalność nowo powołani pełnomocnicy ministrów spraw zagranicznych Polski i Niemiec do spraw dwustronnej współpracy. Na trudności w relacjach między naszymi państwami musimy patrzeć trzeźwo, bez iluzji. Takie sprawy nie są rozwiązywane jednym aktem, czy jedną magiczną formułą. Jest to proces.

Obowiązkiem polskiego rządu jest dbać o interesy Państwa Polskiego i jego obywateli nie tylko w perspektywie nadchodzących miesięcy czy lat, ale całych pokoleń – ze świadomością historycznej perspektywy tego zadania. Będziemy dbać o te interesy, współpracując konstruktywnie w duchu europejskiego partnerstwa, z rządem Niemiec.

Tak jak każda działalność polityczna, również polityka zagraniczna jest sztuką osiągania rzeczy możliwych do osiągnięcia. Jest więc kwestią praktyki, w której nie ma żadnych dogmatów. Obowiązują wszystkie zasady etyczne, ale nie ma żadnych niepodważalnych zasad dotyczących sposobów działania.

W związku z tym każdy polityk musi wyważyć praktycznie, co opłaca się robić, a co nie. Podstawowym celem polityki zagranicznej jest, tak jak w przypadku innych dziedzin polityki, realizowanie interesu Polski i Polaków. To jest podstawa wszelkiego działania. Tak więc polityka zagraniczna jest ramieniem polityki polskiej do realizowania interesów poza granicami kraju.

Przez wiele lat modne było wysuwanie różnych szczytnych idei, którym podporządkowywać się miała polska racja stanu. Kiedyś taką ideą było wyzwolenie się ludów, walka za wolność naszą i waszą, potem politykę zagraniczną wykorzystywano do realizacji programu walki klasowej. Wszystkie te idee sprowadzały nieszczęścia na Polskę. Nie jesteśmy mocarstwem, ażebyśmy mieli obowiązek pomagać innym. Najpierw musimy pomóc sobie. W przyszłości, gdy będziemy państwem silnym i bogatym, będziemy mogli innym pomagać w walkach o słuszne sprawy. Na razie jednak walczmy o nasze słuszne sprawy. Nie oznacza to, że nie mamy pomagać np. biednym z Somalii czy Bośni, ale nie pomagajmy silniejszym. Zawsze byliśmy narodem wykorzystywanym, co ostatnia wojna nam dowiodła dobitnie. Biliśmy się za sojuszników na wszystkich frontach, a gdy przyszło do zwycięstwa. to o nas zapomniano. trzeba zacząć walczyć o swoje, a nie ginąć za "wolność waszą", gdy nasza jest ciągle zagrożona.

Trzeba również wyzwolić się z pęt myślenia o polityce zagranicznej w kategoriach orientacji na któreś z państw. Politykę polską stać na prowadzenie polityki niezależnej, wolnej od wpływów obcych interesów. Już w czasach elekcji królów wpływy obcych interesów stały się dla nas zgubne.

Oczywiście możemy i powinniśmy łączyć się w sojusze, ale zawsze w naszym interesie, a nie dlatego, że nasza orientacja jest prorosyjska, proniemiecka, czy proamerykańska.

W Polsce może istnieć tylko jedna orientacja - pro polska! Wszystkie inne nie mają racji bytu. Musimy być samodzielni, gdyż nikt nie zadba o nasze interesy, jeżeli sami nie będziemy o nie dbali. Nasze działanie w sferze polityki międzynarodowej musi być wreszcie uwolnione od bagażu emocjonalnego. Polityka nie jest wykładnią uczuć. ale rozumu. Romantyzm tak bardzo obecny w naszej tradycji popycha nas ciągle do działań sprzecznych z wszelką logiką myślenia.

Na porządku dziennym stoi ważne pytanie – i jest to temat do poważnej dyskusji – z kim i w jaki sposób chcemy wewnątrz Unii realizować nasze interesy? Dbamy o ścisłe kontakty i współdziałanie z naszymi partnerami strategicznymi, głównie z Niemcami i Francją, a także z Wielką Brytanią, z którą łączy nas jednakowe rozumienie rangi stosunków transatlantyckich. Nie nastawiamy się na tworzenie w Unii trwałych koalicji, lecz określamy swoje stanowisko w specyficznej sprawie i poszukujemy sojuszników, których podejście jest podobne lub zbliżone do naszego stanowiska. Stanowczo i jednoznacznie odrzucamy koncepcję “dyrektoriatu europejskiego” czy też “rdzenia” Europy. Nasze członkostwo w Unii Europejskiej sprawiło, że w nowym kontekście rozpatrujemy sprawę stosunków dwustronnych. Dotyczy to w szczególności naszych głównych europejskich partnerów – Niemiec, Francji, a także Wielkiej Brytanii.

Stosunki z Niemcami były w ostatnich miesiącach i latach przedmiotem wielu debat, niekiedy bardzo emocjonalnych, będących z reguły reakcją na działania podejmowane przez różne środowiska polityczne w Niemczech. Jest zrozumiałe, że stosunki polsko-niemieckie– również dziś, po rozszerzeniu Unii Europejskiej – wykraczają swoim znaczeniem poza relacje bilateralne i mają wymiar nie tylko historyczny, zdeterminowany przeszłością. Dla optymalizacji naszej polityki potrzebna jest odpowiedź na pytanie, jak mają się te stosunki do realizacji naszych – polskich i niemieckich – szerszych aspiracji politycznych, i to zarówno w kontekście całej Europy, jak i w wymiarze transatlantyckim. Z polskiego punktu widzenia stosunki te mogą i powinny być instrumentem, a zarazem ważną dźwignią naszej roli w Europie.

Zależy nam na zbudowaniu nowego modelu stosunków polsko-niemieckich, który byłby dobrze osadzony w kontekście europejskim i transatlantyckim. Ścisłe współdziałanie Polski i Niemiec jest potrzebne zwłaszcza dla zdynamizowania polityki instytucji zachodnich i euro-atlantyckich wobec naszych sąsiadów na Wschodzie, czyli wobec Europy Wschodniej.

Wspólny dokument polsko-niemiecki, który ministrowie Włodzimierz Cimoszewicz i Joschka Fischer przedstawili w Luksemburgu, może stać się podstawą nowej polityki unijnej wobec Ukrainy. Inne pola polsko-niemieckiej współpracy to przyszłość stosunków transatlantyckich, a także tożsamość polityczna i obronna Europy.

Współdziałanie to musi być oparte na poszanowaniu równorzędności partnerów. Uznajemy rolę Niemiec w konstrukcji europejskiej; wierzymy, że również po drugiej stronie Odry, także w społecznym odczuciu, negatywne stereotypy w postrzeganiu Polski będą zastępowane obrazem sąsiada przyjaznego i życzliwego. Taki przyszłościowy model nie stanie się podstawą polityki, jeśli nie zostaną raz na zawsze i jednoznacznie zamknięte sprawy przeszłości, które na nowo wprowadzają do stosunków polsko-niemieckich elementy nieufności, niepewności i destabilizacji.

Nasze relacje wymagają jasnych deklaracji i klarownych decyzji ze strony wszystkich głównych sił i stronnictw politycznych w Niemczech. O przyszłości stosunków między naszymi narodami nie mogą decydować “wiecznie wczorajsi”. Wierzymy w siłę naszych racji, są one sprawiedliwe historycznie i mają mocne podstawy prawne. W naszej polityce wobec Niemiec należy wyzwolić się od kompleksów i nie kierować się emocjami. Nasze stanowisko znajduje ze strony Prezydenta, Kanclerza i Federalnego Ministra Spraw Zagranicznych zrozumienie i wolę współpracy.

Rolą Polski jest występować w obronie prawdy historycznej, sprzeciwiać się jej wypaczaniu i fałszowaniu. Trójkąt Weimarski nie wyczerpał swego politycznego potencjału. Tego typu instytucje sprawdziły się i są przydatną platformą współpracy politycznej i dyskusji o problemach europejskich.

Niemcy są najważniejszym partnerem handlowym Polski. Nasze wejście do Unii zorientowało w przyszłość stosunki z Niemcami. Wspólnym obowiązkiem jest przeciwdziałanie obciążaniu stosunków polsko-niemieckich problemami przeszłości.

Gdańska deklaracja obu prezydentów z października 2003 roku jest przykładem konstruktywnego podejścia do rozwiązywania tych problemów. Chcemy kreować nowe inicjatywy w stosunkach polsko-niemieckich, inicjatywy sprzyjające dalszemu zbliżeniu społeczeństw.

Polska zamierza w aktywny sposób włączyć się do kształtowania Wspólnej Polityki Zagranicznej i Bezpieczeństwa Unii Europejskiej. Naszym celem jest umacnianie tożsamości Unii jako kluczowego aktora sceny międzynarodowej w wymiarze globalnym. Wspólną politykę postrzegamy bardziej w kategoriach szansy, niż ograniczeń.

Niemcy są największym państwem UE i największym płatnikiem netto. Obok Francji są głównym moderatorem kształtowania polityki wspólnot europejskich. Polska jest postrzegana przez pryzmat układania stosunków obronnych w porozumieniu z Niemcami. Wspólna polityka bezpieczeństwa w Unii Europejskiej może nam stworzyć możliwość skuteczniejszego wpływu na działania zewnętrzne Unii, w tym zwłaszcza oddziaływania na Wschodzie Europy. Aby tak było, musimy potrafić przedkładać unijnym partnerom trafne i przekonywujące pomysły, zabiegać o tworzenie wokół nich politycznej zgody.

Naszym głównym celem w ramach wspólnej unijnej polityki zagranicznej będzie wzmocnienie i zdynamizowanie współpracy Unii z sąsiadami, w tym zwłaszcza ze wschodnimi sąsiadami, poprzez budowę Wschodniego Wymiaru polityki UE.

W ocenie Przewodniczącego Sejmowej Komisji Spraw Zagranicznych Zalewskiego, pomijając aspekt emocjonalny, relacje polsko-niemieckie znajdują się na poziomie nie mającym precedensu w historii. Przewodniczący Zalewski postawił tezę, że współpraca polsko-niemiecka jest fundamentem powodzenia projektu europejskiego, a współpraca w ramach Trójkąta Weimarskiego- szczególnie wobec osłabienia więzi między Paryżem a Berlinem- ma kluczowy wymiar. Istotna jest także poprawa klimatu w relacjach międzyrządowych po objęciu władzy przez kanclerz Angelę Merkel. Przechodząc do konkretnych kwestii zajmujących czołowe miejsca na unijnej agendzie, poseł Zalewski zapowiedział ogłoszenie przez Polskę stanowiska w kwestiach traktatowych przed czerwcem br. Należy się przy tym spodziewać, że jego elementy będą prezentowane w sposób cząstkowy. W sprawie systemu głosowania Polska będzie postulować o przyjęcie wariantu pośredniego między istniejącym modelem nicejskim a formułą zawartą w Traktacie Konstytucyjnym. W ocenie parlamentarzysty wzmocnienie wspólnej polityki zagranicznej i bezpieczeństwa oraz stworzenie polityki energetycznej, w tym w szczególności w odniesieniu do jej aspektu zewnętrznego, jest w interesie krajów takich jak Polska, pod warunkiem zapewnienia państwom członkowskim równego prawa decydowania o kierunkach rozwoju. Polski parlamentarzysta z uznaniem odniósł się do niemieckich inicjatyw prowadzących do wzmocnienia wschodniego wymiaru Europejskiej Polityki Sąsiedztwa. Koncepcję "synergii czarnomorskiej" uznał z kolei za element uzupełniający wymiar południowy EPS. Poseł poświęcił dużo miejsca stosunkom z Rosją, podkreślając pogłębiającą się systemową rozbieżność między Rosją a UE, brak zgody Warszawy na rozpoczęcie rozmów w sprawie nowej umowy UE-Rosja do czasu wypełniania przez Moskwę obowiązującego porozumienia i apelując do Prezydencji, aby nie pozwolono Rosji dzielić państwa członkowskie na różne kategorie. Jednocześnie podkreślił, że będąc sąsiadem Federacji Rosyjskiej, zależy nam na dobrych stosunkach w dziedzinie bezpieczeństwa, gospodarki, w tym szczególnie energetyki.

W tym kontekście szczególnie negatywnie jest postrzegany z punktu bezpieczeństwa energetycznego pomysł gazociągu północnego, który może mieć negatywne konsekwencje dla stosunków polsko-niemieckich w ujęciu długofalowym. Różnice występują także w kwestii stosunku do transformacji NATO, do Traktatu UE, do dyrektywy o swobodnym przepływie usług i harmonizacji stawek podatkowych wewnątrz UE, a także wysokości składki do budżetu Unii.

Powyższe opinie potwierdziły teze, że poprawność stosunków polsko-niemieckich ma przełożenie na stosunki w całej Unii Europejskiej, świadczy o pozycji Polski w NATO i ma istotny wpływ na stosunki gospodarcze Polski w innych obszarach. Równolegle zostało wykazane, że w wielu dziedzinach Niemcy z unijnych partnerów przechodzą do gospodarczych konkurentów co może mieć negatywne długofalowe konsekwencje. Poza tym w stosunkach polsko-niemieckich jest wiele problemów trudnych będących spuścizną historyczną, które dla budowy dobrosąsiedzkich stosunków wymagają stopniowego rozwiązywania.





Bibliografia:
Polska polityka bezpieczeństwa 1989 – 2000 pod redakcją Roman Kuźniar, Scholar, Warszawa 2001.
Rocznik Strategiczny 2003/2004, 2004/2005, 2005/2006, 2006/2007. ISM, Warszawa.
Rocznik Polskiej Polityki Zagranicznej 2006.
Polski Przegląd Dyplomatyczny 2006, nr I (29)
Stosunki Międzynarodowe – International Relations Nr 1-2 (t.33)/2006.
Roman Kuźniar, Polityka bezpieczeństwa w polskiej polityce zagranicznej, Scholar, Warszawa 2001,
Józef Kukułka, Traktaty sąsiedzkie Polski odrodzonej, Wrocław 1998.
H. A. Jacobson, Niemiecko-polskie partnerstwo militarne w duchu Karty Paryskiej, w F. Pfluger, W. Lipscher (red.) , Od nienawiści do przyjaźni, Warszawa 1994,
Janusz Barcz, Polska – Niemcy, Traktat o dobrym sąsiedztwie i współpracy, Państwo i Prawo 1991, nr 9.
Krzysztof Skubiszewski, Rzeczpospolita z 15 lutego 1991r.
J. Prystrom, Raport o stanie bezpieczeństwa państwa – aspekty zewnętrzne, Warszawa,
H. A. Jacobson, H. J. Rautenberg (red.) Bundeswehr und europaische Sicherheitsordnung, Abschlussbericht der Unabhangigen Kommission fur die kunftige Aufgaben der Bundeswehr, Bonn – Berlin 1991








Odsłon: 81 | TAGI: Niemcy, polityka zagraniczna, Polska

Ocena: Wybierz ocenęSłabeDostatecznyDobryBardzo dobryWspaniałySłabeDostatecznyDobryBardzo dobryWspaniały
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (ilość głosów 4)

SKOMENTUJ
"W Polsce może istnieć tylko
Tadeusz Śledziewski, śr., 04/20/2011 - 21:45
"W Polsce może istnieć tylko jedna orientacja - pro polska! Wszystkie inne nie mają racji bytu. Musimy być samodzielni, gdyż nikt nie zadba o nasze interesy, jeżeli sami nie będziemy o nie dbali. Nasze działanie w sferze polityki międzynarodowej musi być wreszcie uwolnione od bagażu emocjonalnego. Polityka nie jest wykładnią uczuć. ale rozumu. Romantyzm tak bardzo obecny w naszej tradycji popycha nas ciągle do działań sprzecznych z wszelką logiką myślenia." Pod tym podpisuję się obydwoma rękami.

Nie mam przygotowania fachowego, żeby z Tobą polemizować. Dlatego moja postawa - nie stanowisko - jest ukształtowana, przez oddziaływania środowiskowe, począwszy od dzieciństwa, aż do dzisiaj. Dlatego nie doszukacie się w moich słowach śladu zachowań zawodowego polityka.

Ja w swoich odczuciach i w swoich zamierzeniach prowadzenia korzystnej polityki dla Polski mam nieco inne skłonności i nieco inną orientację, od tej Eugeniuszowej, która - jak mniemam - jest wynikiem zimnych kalkulacji, wyrachowania, no i rozeznania politycznego. Ja uważam, że Polacy powinni z zachodnimi sąsiadami i tymi dalszymi zachodnimi członkami UE utrzymywać stosunki partnerskie, nie przyjacielskie. Te zachodnie państwa to już inna kultura i inne geny. To nie Słowianie. Wydaje mi się, że my Polacy powinniśmy przyjaciół, a więc ściślejsze więzy powinniśmy zawiązywać z bilższymi nam kulturowo i pochodzeniowo narodami - z środkowo wschodniej Europy. Nie będę swojej postawy uzasadniał, bo to byłoby za długie i na pewno byście się tym znudzili. I tak pewnie nie znalazł bym wśród Was poparcia. Jestem za słaby w uszach. "Niech się dzieje wola nieba, z nią się zawsze zgodzić trzeba."

Odpowiedz
"W Polsce może istnieć tylko
Sława Kornacka, śr., 04/20/2011 - 02:15
"W Polsce może istnieć tylko jedna orientacja - pro polska! " - I tego musimy się trzymać i tego wymagać od polityków . Emocje są dobre u cioci na imieninach , a nie w stosunkach miedzynarodowych . Tu zimne oko , kalkulacja inetresów i fachowowść powinny być miarą .

Jak zwykle obszernie i fachowo ... ))


Odpowiedz
Bardzo fachowy tekst!
Marek Różycki jr., czw., 04/21/2011 - 13:36
Bardzo fachowy tekst! Nie zajmuję się polityką, więc na te tematy nie zabieram głosu......

Serdecznie pozdrawiam, Marek jr.

środa, 20 kwietnia 2011

Znaczenie stosunków polsko-niemieckich w polityce bezpieczeństwa RP.

Bezpieczeństwo narodowe rozstrzyga się w najbliższym, bezpośrednim otoczeniu i należy je zatem budować przede wszystkim właśnie w tym wymiarze. Należy zauważyć, że nie sposób zbudować trwałego bezpieczeństwa Europy bez stabilizacji europejskiego sąsiedztwa. To ze strony naszych najbliższych sąsiadów pochodziły w przeszłości główne zagrożenia dla kraju. Dla właściwego ułożenia stosunków z Niemcami podstawowe znaczenie mają dwie kwestie: granica polsko-niemiecka oraz cały kompleks zagadnień w stosunkach dwustronnych.

Kluczem do przeobrażenia stosunków polsko-niemieckich w nowej sytuacji międzynarodowej w Europie stało się przyjęte przez polską dyplomację założenie o konieczności stworzenia “polsko-niemieckiej wspólnoty interesów w jednoczącej się Europie”.

Problem bezpieczeństwa jest priorytetem w polityce zagranicznej. Polska i niemiecka polityka bezpieczeństwa przed 1989 r. były funkcją stosunków Wschód – Zachód. ”Od pięćdziesięciu lat niemieccy i polscy żołnierze w mniejszym lub większym stopniu byli dla siebie wrogami z antagonistycznych bloków militarnych. Ich postępowanie i myślenie zdeterminowane było obrazem wroga i wzajemnego zagrożenia”. Republika Federalna Niemiec należy do głównych partnerów Polski w Europie ze względu na sąsiedzkie położenie, swój potencjał oraz poparcie udzielane Polsce w dążeniu do członkostwa w Unii Europejskiej. Trwałym fundamentem budowy polsko-niemieckiej wspólnoty interesów pozostaje nadal proces integracji europejskiej. Otwiera on przed Polską perspektywy przyspieszonego rozwoju, a przed Niemcami większe możliwości rozwijania współpracy ze wschodnią częścią Europy. Do priorytetów zaliczamy intensyfikację wymiany młodzieży, współpracy transgranicznej, między samorządami i w sferze naukowo-technicznej. Szczególne znaczenie ma wymiana młodzieży, gdyż z powodu bezrobocia w landach po NRD sfrustrowana młodzież zaczęła tworzyć zręby neofaszystowskich organizacji, które podjęły działalność terrorystyczną wobec cudzoziemców i imigrantów przebywających w Niemczech. Ataki i zamachy na obcych bardzo szybko przeniosły się również do zachodnich landów Zjawisko nacjonalizmu i ekstremizmu objawiające się w działaniach terrorystycznych i faszystowskich jest bardzo newralgicznym elementem w stosunkach polsko-niemieckich. Istotne znaczenie mają prace odnowionego Forum Polska-Niemcy oraz inicjatywy pozarządowe. Wśród kwestii pozostających do rozwiązania znajdują się m.in.: problemy restytucji dóbr kultury przemieszczonych w wyniku wojny, nowe formy działania Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, uzyskanie dostępu przez organizacje polonijne do właściwych niemieckich środków finansowych, a także wynegocjowanie umowy o opiece nad grobami wojennymi.

Zjednoczone Niemcy są zainteresowane rozwijaniem wielostronnych i prowadzonych indywidualnie działań w celu stabilizowania środowiska międzynarodowego w Europie. Jest w tym także specyficzny i niezbyt skrywany cel egoistyczny, tzn. przygotowanie gruntu dla ekspansji ekonomicznej Niemiec w Europie Środkowo-Wschodniej, co ma służyć pomnażaniu dobrobytu w Niemczech, a także w dalszej perspektywie wzrostowi ich roli politycznej na arenie międzynarodowej.

Do podjęcia pierwszych działań na rzecz tworzenia kontaktów wojskowych między Polską i RFN przyczynił się rozwój procesu KBWE i towarzyszący mu postęp w dziedzinie rozbrojenia i środków budowy zaufania i bezpieczeństwa oraz prowadzone w latach 1973 -1988 między Układem Warszawskim i NATO rokowania na temat wzajemnej i zrównoważonej redukcji sił zbrojnych i zbrojeń w Europie Środkowej (MBFR). Decydującym czynnikiem sprawczym pierwszych kontaktów w dziedzinie polityki bezpieczeństwa stał się proces wielostronnego dialogu rozbrojeniowego, w który oba państwa były zaangażowane w następstwie geopolitycznego położenia i sojuszniczej przynależności. Zwrot w stosunkach polsko-niemieckich otwiera jednocześnie Zachód na Europę Środkową i Wschodnią. W tej sytuacji “szeroko pojęte bezpieczeństwo Polski i bezpieczeństwo w naszym regionie trzeba budować od podstaw”.

Podpisany Traktat o dobrym sąsiedztwie i przyjaznej współpracy z 17 czerwca 1991 zobowiązuje strony m.in. do współpracy w wielu konkretnych dziedzinach od gospodarczej, przez międzyregionalną i przygraniczną, aż po ochronę środowiska, kulturę, młodzież, ochronę zdrowia, ochronę mniejszości narodowych. W obopólnym interesie leży wzmożenie wysiłków na rzecz wyrównania standardów bezpieczeństwa oraz podjęcie współpracy na płaszczyźnie wojskowej. U podstaw tej polityki leży stabilność, rozumiana jako tworzenie i utrzymywanie ładu polityczno-militarnego na naszym kontynencie, która wymaga nie tylko wszechstronnego współdziałania politycznego i militarnego, ale przede wszystkim współpracy gospodarczej. Niemcy stanowią największy rynek zbytu dla naszych produktów. Od poprawności kontaktów handlowych zależy rozwój gospodarczy w naszym kraju. Niemieckie firmy bezpośrednio lub pośrednio oddziałują na powiązania handlowe zarówno w Unii Europejskiej jak i poza nią. Za pośrednictwem niemieckich firm zwiększają się możliwości handlowe i gospodarcze naszych firm, a to ma bezpośredni wpływ na ich kondycję ekonomiczną i tym samym na kondycję całego systemu społeczno- gospodarczego. Siła oddziaływania gospodarczego i pozycja w międzynarodowym podziale pracy jest jednym z trzech czynników decydujących o potencjale obronnym państwa. Stąd “wybór atlantyckiej opcji bezpieczeństwa nie był rezultatem koniunkturalnej kalkulacji, lecz decyzją opartą na przesłankach o strategicznym wymiarze”. RFN dążyła do utrzymania i pogłębienia stabilności w obszarach swojego bezpośredniego zainteresowania politycznego i gospodarczego. Analizując zmienione warunki sytuacji polityczno-militarnej w Europie, niemieccy eksperci i politycy podkreślali konieczność wsparcia demokratycznych przemian w Polsce, także przez rozbudowę stosunków bilateralnych na płaszczyźnie wojskowej.

Polska i RFN podpisały w latach 1990 -1992 kilka umów, dotyczących m.in.: zapobiegania incydentom na morzu poza wodami terytorialnymi – 27 listopada 1990; warunków zabezpieczenia przez Ministerstwa Obrony wizyt oficjalnych i roboczych – 4 września 1991 i 27 listopada 1991; współpracy lotniczej w nagłych wypadkach między służbami poszukiwania i ratownictwa – 5 marca 1992; współpracy między Akademią Obrony Narodowej RP,a Akademią Dowodzenia Bundeswehry -21 maja 1992 . Ważnym elementem procesu polsko-niemieckiego pojednania jest utworzenie przez Wojsko Polski i Bundeswehre wspólnej jednostki, która stanowi swoisty przyczółek wiążący Polskę z systemem bezpieczeństwa Zachodu.

W Polityce bezpieczeństwa i strategii obronnej RP czytamy: “Kształtując stosunki z RFN, należy rozbudować te sfery wspólnych zainteresowań, które wynikają z sąsiedztwa i z europejskich powiązań obu państw. Należy usuwać uprzedzenia zakorzenione tradycyjnie w mentalności ludzi. Jest to zadanie nie tylko dla państwa, ale także dla obu narodów. W obecnej sytuacji, kiedy mogą się spełnić nadzieje na trwałą normalizację stosunków polsko-niemieckich na gruncie przyjaźni i dobrosąsiedzkiej współpracy, należy poświęcić szczególnie wiele uwagi rozwojowi kontaktów i wspólnych działań...” .

Z historycznego punktu widzenia między Polską, a Niemcami jest bardzo dużo trudnych problemów społecznych wynikających z konsekwencji wojennych, a szczególnie z pozostałości po II wojnie światowej; kwestie przesiedleń, strat materialnych i ludzkich itp. Powyższe problemy są ze względu na skalę odsuwane w czasie. Jednak w interesie dobrosąsiedzkich stosunków, a szczególnie w interesie Polski jest potrzeba ich stopniowego rozwiązywania. Interes narodowy Państwa Polskiego nakazuje traktowanie polityki zewnętrznej i instrumentu tej polityki, jakim jest dyplomacja, w sposób ponadpartyjny.



Bibliografia:


Polska polityka bezpieczeństwa 1989 – 2000 pod redakcją Roman Kuźniar, Scholar, Warszawa 2001.
Rocznik Strategiczny 2003/2004, 2004/2005, 2005/2006, 2006/2007. ISM, Warszawa.
Rocznik Polskiej Polityki Zagranicznej 2006.
Polski Przegląd Dyplomatyczny 2006, nr I (29)
Stosunki Międzynarodowe – International Relations Nr 1-2 (t.33)/2006.
Roman Kuźniar, Polityka bezpieczeństwa w polskiej polityce zagranicznej, Scholar, Warszawa 2001,
Józef Kukułka, Traktaty sąsiedzkie Polski odrodzonej, Wrocław 1998.
H. A. Jacobson, Niemiecko-polskie partnerstwo militarne w duchu Karty Paryskiej, w F. Pfluger, W. Lipscher (red.) , Od nienawiści do przyjaźni, Warszawa 1994,
Janusz Barcz, Polska – Niemcy, Traktat o dobrym sąsiedztwie i współpracy, Państwo i Prawo 1991, nr 9.
Krzysztof Skubiszewski, Rzeczpospolita z 15 lutego 1991r.
J. Prystrom, Raport o stanie bezpieczeństwa państwa – aspekty zewnętrzne, Warszawa,
H. A. Jacobson, H. J. Rautenberg (red.) Bundeswehr und europaische Sicherheitsordnung, Abschlussbericht der Unabhangigen Kommission fur die kunftige Aufgaben der Bundeswehr, Bonn – Berlin 1991

sobota, 12 marca 2011

Fiasko dyletanckich technokratów Unii Europejskiej czy osiągnięcie celu polityki neokolonialnej koncernów?

Długo się zastanawiałem kiedy to pęknie! Polska przed wejściem do UE była w zakresie cukru krajem samowystarczalnym, a nawet była eksporterem tego ważnego produktu, gdyż nasze potrzeby wynoszą około 1.7 miliona ton, a producenci produkowali 2 miliony ton. W wyniku spekulacyjnych przedsięwzięć administracyjnych z 43 cukrowni zlikwidowano 25, a pozostałe 18 sprzedano 4 zachodnim koncernom, które corocznie produkowały poniżej naszych potrzeb konsumpcyjnych! W tym roku dla przykładu wyprodukowały niespełna 1.4 miliona ton cukru. Koncerny działając w zmowie duszą ceny i warunki skupu buraka cukrowego. Rolnicy produkują na granicy opłacalności. Tysiące innych zlikwidowało plantacje z bogatymi tradycjami bo unijni urzędnicy działając pod wpływem koncernów ograniczyły „kwoty produkcji” i doprowadzając do tego, że tysiące rolników stało się osobami bezrobotnymi, w wielu przypadkach ziemia rolna leży odłogiem bo z powodu głupoty unijnych technokratów nie wolno właściwie jej wykorzystywać. A my płacimy ponad dwukrotnie wyższą cenę - niż wynika to z kosztów produkcji - za cukier nabijając „kabzę” koncernom”, a minister rolnictwa szuka winnego tego bałaganu i wyzysku. Typowy neokolonializm. Zlikwidować, pociąć na złom cukrownie było łatwo, ale odbudować to będzie ciężko i znowu to my konsumenci będziemy musieli zapłacić za głupotę urzędników i chciwość spekulantów. Czy takiej „wspólnoty unijnej” oczekiwaliśmy? Potrzeby w zakresie konsumpcji cukru całej Unii wynoszą ponad 21 milionów ton, a urzędnicy po przez tzw. „limity” ograniczyły tą produkcję do 13.5 miliona ton. A gdzie prawa ekonomii? To tylko jeden z efektów nie znajomości praw ekonomii, albo bardziej łamania ich z premedytacją podejmując decyzję pod wpływem spekulantów i koncernów chciwych zysków, który się tak srogo objawił. Całe działanie od początku w swoich założeniach miało ukryty cel uzależnić naszą gospodarkę od zachodnich koncernów. Idealnie to im się udało. Mamy problem za który płacimy! W „przedsionku” czekają kolejne! Problem jest bardzo poważny! Ja tu go jedynie zasygnalizowałem i przypomniałem po mojej dzisiejszej wizycie w sklepie jak zauważyłem gdy w kolejce do kasy ludzie wykupują cukier napędzjąc koniunkturę dla spekulantów. Zaskoczony przeszedłem celowo wzdłuż kas do których oczekiwało po 6-8 osób i miażdżąca większość w wózkach miała wśród artykułów CUKIER. Byłem jedynym w mojej kolejce, który nie kupował cukru.
Ostrzegam "era Gierka" zawaliła się od nieudanej próby podniesienia właśnie ceny cukru z 10.50 złotych za kilogram na 26 złotych co wywołało w 1976 roku protesty m. in. w Radomiu. Rząd musiał wtedy wycofać się z tamtej decyzji, ale to pokazało jego słabość i się zaczeło. Trwało to kilka lat, ale właśnie cena cukru była momentem zwrotnym.

"Człowiek rozsądny dostosowuje się do świata. Człowiek nierozsądny usiłuje dostosować świat do siebie. Dlatego wielki postęp dokonuje się dzięki ludziom nierozsądnym."
George Bernard Shaw

środa, 23 lutego 2011

Bahrajn w amerykańsko-irańskim sporze.

Manifestacji w stolicy Bahrajnu Manamie na Placu Perłowym nie można bezpośrednio porównywać z protestami w Afryce Północnej, Joradnii, Sudanie, Jemenie, Syrii gdyż tam jest zupełnie inne podłoże społeczne, inne przyczyny i inne cele społecznych dążeń. Bahrajn to mały, ale bogaty i dobrze rozwinięty kraj położony w wyjątkowo newralgicznym punkcie globu na archipelagu w Zatoce Perskiej, między Arabią Saudyjską i Katarem na ok. 35 wyspach, z których największe to: Al-Bahrajn (572 km2), Umm an-Nasan (19 km2), Al-Muharrak (17 km2), Sitra (10 km2). Wyspy połączone są groblami i mostami, brak linii kolejowych. Mimo to komunikacja jest dobrze rozwinięta. Największą rolę odgrywa transport samochodowy (3 tys. km dróg, w tym 2,2 tys. asfaltowych). Powierzchnia 665 km2. 688,3 tys. mieszkańców (2005), z których 83% mieszka w miastach.

Jest to dziedziczna monarchia konstytucyjna. Głową państwa zgodnie z konstytucją jest od 1973 emir z rodu Banu Al-Chalifa, od 2002 król. Władzę ustawodawczą od 2002 sprawuje dwuizbowy parlament: izba wyższa – Rada Konsultacyjna (Madżlis asz-Szura, 40-osobowa, mianowana przez króla) i izba niższa – Zgromadzenie Narodowe (40-osobowe, wyłaniane w wyborach powszechnych). Władzę wykonawczą sprawuje rząd, na którego czele stoi premier. Podstawą gospodarki Bahrajnu jest wydobycie ropy naftowej z bogatych złóż (ok. 50 mln ton rocznie) i gazu ziemnego oraz przetwórstwo aluminium. Przemysł przetwórczy i górnictwo wytwarzają łącznie ok. 35% produktu krajowego brutto, rolnictwo zaledwie 1%, usługi, zwłaszcza handlowe, tranzytowe i bankowe pozostałą część. Produkt krajowy brutto na 1 mieszkańca wynosi ok. 25,8 tys. dolarów amerykańskich (2006). Inflacja: 2,1% (2004). Zadłużenie 6,215 mld USD (2004) przy eksporcie 8,2 mld USD, a imporcie 5,9 mld USD (2004). Struktura zatrudnienia: usługi (64%), przemysł (34%), rolnictwo (1%).Ropę naftową i gaz ziemny eksploatuje się głównie ze złóż podmorskich, pod kontrolą przedsiębiorstw państwowych. Rafinerie w Al Manama, Sitra i Awali przetwarzają ropę naftową własną (ok. 2 mln ton rocznie) i importowaną rurociągiem podmorskim z Arabii Saudyjskiej. Energia elektryczna produkowana w elektrowniach gazowych jest wykorzystywana w hutnictwie aluminium i do odsalania wody morskiej. Rozwinięte rzemiosło (tkactwo, garncarstwo).Produkcja rolna w 20% pokrywa potrzeby wewnętrzne. Użytki rolne stanowią 9% powierzchni, większość sztucznie nawadniana. W oazach i na terenach nawadnianych odsoloną wodą morską uprawa palmy daktylowej, drzew cytrusowych, warzyw oraz ryżu i pszenicy, proso i lucernę. Połów ryb, krewetek, pereł odgrywa coraz mniejszą rolę z powodu rosnącego zanieczyszczenia wód Zatoki Perskiej. Liczne zakłady przemysłu spożywczego, materiałów budowlanych, stoczniowego. Handel zagraniczny: eksportuje się przede wszystkim ropę naftową (79%), wyroby z aluminium (6%), natomiast importuje się surową ropę naftową (54%), wyroby przemysłowe i żywność. Głównymi partnerami handlowymi są: USA, Arabia Saudyjska. Zatem w Bahrajnie nie można mówić o bezrobociu, głodzie, biedzie, nędzy, które są przyczyną protestów w ww. wymienionych państwach. Jest dobrze to dlaczego ludzie wyszli protestować? Otóż w społeczności Bahrajnu jest silny podział na grupę sunnicką współpracującą z USA i Arabią Saudyjską i szyicką dążącą do współpracy z Iranem. Szyicka większość – wspierana przez Iran - stanowiąca ok. 70 proc. ludności Bahrajnu uskarża się, że jest dyskryminowana przez rządzącą dynastię sunnicką. Ingerencja nieoficjalna Iranu jest dodatkowo spowodowana tym, że Bahrajn w okresie 1602 – 1782 był integralną częścią Persji i z tego tytułu Iran od 1928 roku rości sobie stałe pretensje do jego terytorium. W 1981 i 1985 władze Bahrajnu udaremniły inspirowane przez Iran szyickie spiski dążące do obalenia rządu. Co było przyczyną zawarcia umów z USA w 1991 i 1994 dotyczących bezpieczeństwa państwa. Bezpieczeństwo oczywiście kosztuje! Ile to określają ściśle tajne umowy. Protesty z tytułu różnic co do kierunku współpracy w Bahrajnie odbywały się już wielokrotnie. Oczywiście społeczność szyicka swoje niezadowolenie zawsze argumentuje problemami wewnętrznymi. I tak w 1994 szyici wezwali do przywrócenia Zgromadzenia Narodowego, doszło do utarczek z policją, kilkumiesięczne rozmowy z szyitami zakończyły się fiaskiem, w następnych latach odbywały się aresztowania szyitów. W 1999 umarł emir Isa bin Sulman Al-Chalifa, jego następcą został wybrany syn - szejk Hamad bin Isa Al-Chalifa. Była to kolejna próba sił, w wyniku czego władze uzgodniły drogę reform i ułaskawiły więźniów politycznych. W 2001 odbyło się referendum dotyczące ustanowienia w Bahrajnie monarchii konstytucyjnej, na czele z królem i dwuizbowym ciałem ustawodawczym. W 2002 weszła w życie zmieniona konstytucja, m.in. przyznająca kobietom głos wyborczy i prawo do kandydowania, w październiku 2002 odbyły się pierwsze od 30 lat wybory parlamentarne, w listopadzie 2002 zaprzysiężono nowy rząd. W 2002 emir Sheikh Hamad ibn Isa Al. Khalifah przyjął tytuł królewski. A więc jest to demokracja, w której co prawda powolne, ale systematyczne zmiany występują. Jest pytanie jakie zmiany opozycja przy tej okazji wywalczy? Bahrajn leży w bardzo ważnej strefie strategicznego oddziaływania na Bliski Wschód. Jest uważany przez USA i Arabię Saudyjską za zaporę dla szyickiego Iranu. Wreszcie z tego powodu jest to miejsce stacjonowania dowództwa V floty USA z dwoma lotniskowcami: "USS John C. Stennis” i “USS Dwight D. Eisenhower” , 15 000 żołnierzy na wodzie i 1000 na lądzie, ze 160 myśliwcami F/A 18, kilkudziesięcioma śmigłowcami bojowymi, kilkunastoma okrętami bojowymi , w tym podwodnymi o napędzie atomowym. A więc jest to bardzo ważne miejsce i dlatego jest najbardziej podatne na niepokoje bo w nim różne służby specjalne mają swoje zadania. Sprzyja temu zróżnicowanie etniczne, gdzie rodowici mieszkańcy to 63%, Azjaci 19%, pozostali Arabowie 10%, Irańczycy 8% oraz religijne chociaż Islam stanowi 85% wyznawców i jest religią państwową to wewnętrzny podział (34% sunnici, 60% szyici) oraz fakt, że rodzina królewska przynależy do sunnitów jest przyczyną konfliktu. Aby zapobiec protestom w ostatnich tygodniach rząd Bahrajnu poszedł na różne ustępstwa - uchwalono wyższe wydatki socjalne i zasugerowano amnestię dla osób zatrzymanych w sierpniu podczas represji wymierzonych w część ugrupowań szyickich, a Król Bahrajnu szejk Hamad ibn Isa al-Chalifa postanowił 11 lutego br. w piątek wypłacić każdej bahrajńskiej rodzinie 1000 dinarów (2650 USD) z okazji 10. rocznicy konstytucji to swego rodzaju polityczne przekupstwo. Mimo to 14 lutego manifestanci wyszli z flagami, kwiatami i transparentami na ulice, a nie z kamieniami i kijami jak to odbywa się w północnej Afryce. Co prawda siły bezpieczeństwa usiłowały zagrodzić demonstrantom wstęp na Plac Perłowy, główny plac miasta Manama, ale już dzień później miała miejsce wielotysięczna demonstracja, której policja już nie blokowała drogi. Główne szyickie ugrupowanie opozycyjne Al-Wifak, które ma 18 z 40 mandatów początkowo nie przyłączyło się do ulicznych protestów, które rozpoczęły się w "dniu gniewu", ale wycofało się z prac parlamentarnych i wezwało rząd do dymisji, gdy zabito dwóch uczestników demonstracji. Równocześnie nie podało warunków powrotu do parlamentu. Z tych zachowań ewidentnie widać, że opozycja jest sterowana zewnętrznie bo jej reakcje są nie spójne. 17 lutego w wyniku ataku policji oraz sił bezpieczeństwa na demonstrantów zgromadzonych na Placu Perłowym w Manamie zginęło pięć osób, a rannych zostało 231 osób. Zaatakowani zostali także lekarze obecni na miejscu. Pojazdy opancerzone zajęły centrum stolicy Bahrajnu, Manamy. W kraju wprowadzono stan wyjątkowy. Gdy demonstranci zaczęli się gromadzić na Placu Perłowym w Manamie, zostali rozpędzeni przez policję gazem łzawiącym, ostatecznie jednak zdołali oni opanować plac. Szejk Issa Qassem, jeden z najważniejszych szyickich duchownych w Bahrajnie, powiedział 18 lutego, że policja dokonała masakry na demonstrantach. Tego dnia żołnierze otworzyli ogień do demonstrantów. Co najmniej jedna osoba zginęła, a 120 zostało rannych. W Manamie rozmieszczono czołgi i wozy pancerne, a w powietrzu latały helikoptery. Plac Perłowy w Manamie, na którym doszło do walk został otoczony zasiekami z drutu kolczastego. 18 posłów opozycyjnej partii Al-Wifak zrezygnowało z mandatu w parlamencie. Demonstranci zażądali wprowadzenia monarchii konstytucyjnej i zaprzestania dyskryminacji szyitów. Po tych wydarzeniach następca tronu Salman ibn Hamad Al-Chalifa wydał rozkaz, by armia wycofała się z ulic, i zapowiedział, że porządku w stolicy będzie odtąd strzegła wyłącznie policja. Wycofanie wojska było warunkiem opozycji podjęcia dialogu z władzami. Szyiccy demonstranci chcą obalenia szejka Chalifa ibn Salmana al-Chalifa, który rządzi od czasu wycofania się Bahrajnu z Federacji Emiratów Arabskich 15 sierpnia 1971 roku w skład której wchodził jeszcze Oman i Katar. W wyniku tej decyzji Bahrajn stał się państwem samodzielnym i został przyjęty do ONZ i Ligi Państw Arabskich, a od 1981 do Rady Współpracy Zatoki (Perskiej). Według oświadczenia sekretarza generalnego Al-Wifak szejka Ali Salman opozycja “nie dąży do państwa wyznaniowego, a dąży do obywatelskiej demokracji, w której naród jest źródłem władzy i do osiągnięcia tego potrzebuje nowej konstytucji , natomiast król Bahrajnu powinien przekształcić państwo w monarchię konstytucyjną i przedstawić szczegółowy terminarz tego procesu”. To tylko oświadczenie, ale o realiach decydują mocodawcy. Tak więc sytuacja jest napięta i występuje wzajemna korelacja między oddziaływaniem USA na Iran i Iranu na Bahrajn. 20 lutego armia wycofała się, a Plac Perłowy w Manamie zajęli demonstranci.21 lutego protest kontynuowało 10 tys. osób. Ponadto ogłoszono strajk nauczycieli, który doprowadził do zamknięcia wielu szkół. Co prawda jest to ostry spór polityczny z wykorzystaniem ulicy, ale dopuszczalny w demokracjach. Natomiast zagrożeniem jest oddziaływanie zewnętrzne na bieg zdarzeń wewnętrznych. Z powyższych faktów ewidentnie widać, że wydarzenia w Bahrajnie należy analizować w innych kategoriach.


Bahrajn, bezpieczeństwo międzynarodowe, manifestacje, USA, Iran

wtorek, 22 lutego 2011

LIBIA. Wojna domowa.

Czy Libijczycy wywalczą sobie zmiany? To zależy od UE i USA. Chińczykom Muammar al-Kaddafi już się naraził więc mu będzie trudno szukać wsparcia, ale w wielkiej polityce okazuje się, że ropa naftowa nie „śmierdzi” więc wszystko możliwe. Rosja oficjalnie solidaryzuje się z Zachodem, ale pamięta, że Kaddafi w ciągu kilku lat kupił od Związku Radzieckiego broń wartą 29 miliardów dolarów i potrzebuje do niej części zamiennych. Płaci dolarami, a więc dobry klient! Więc niech inni robią porządki. Tym bardziej, że realną opozycją są dwie islamskie grupy: Grupa Libijskich Bojowników Islamskich GICL, która powstała w 1995 roku, a w 2007 roku ogłosiła, że związała się z Al-Kaidą, a także, że jej celem jest obalenie rządzącego Libią pułkownika Muammara Kadafiego oraz druga grupa - "Islamski Emirat Barki".
Co wybiorą zachodni stratedzy – reżim Kaddafiego czy islamskich opozycjonistów? Same protesty bez Zachodniego wsparcia nie wiele znaczą. Problem jest bardzo poważny bo Zachód ma wyjątkowo trudny wybór ! Tym bardziej, że Libijczycy swoje Państwo dostali w „prezencie” od ONZ z powodu konfliktu interesów „Wielkich” – Francji i Wielkiej Brytanii.
W tym okresie na scenie politycznej nie pojawił się żaden inny odważny przywódca poza Kaddafim. Co prawda państwo składa się z trzech historycznych krain: Trypolitanii, Cyrenajki i Fezzanu, ale nie widać pomiędzy nimi większych sporów. Wprost przeciwnie następuje systematyczna unifikacja kraju. Od 2003 roku podzielony na 34 gminy, wcześniej była podzielona na 13 regionów.
Co prawda Libia - oficjalnie Wielka Arabska Libijska Dżamahirijja (przedstawicielstwo ludu)) Ludowo-Socjalistyczna - wydobywa tyle ropy, co Arabia Saudyjska i przynosi jej to 80% dochodów, ale ludzkie realia są inne. Libię o powierzchni 1 759 540 km², zamieszkuje 6 310 434 ludności pochodzenia berberyjskiego i arabskiego, czyli 3,6 osób/km². Choć oficjalnie PKB na mieszkańca wynosi 8500 USD i jest czwartym w Afryce to faktycznie dwie trzecie blisko 6,5-milionowej populacji żyje za mniej niż 2 dol. dziennie. W praktyce większość państwowego bogactwa spoczywa w rękach wąskiej grupy ludzi związanych z aparatem państwowym, w tym Kadafiego i jego dziewięciorga dzieci. A w kraju panuje 30-proc. bezrobocie, stan infrastruktury, edukacji i opieki zdrowotnej jest tu bez porównania gorszy niż w Arabii. A opłakany stan kolonialnych jeszcze budynków w półtora milionowym Trypolisie wymaga kapitalnej modernizacji. Podobnie jest w Bengazi (650 tys.), Misrata (435 tys.), Sabha (113 tys.) i innych.
Do pierwszych antyrządowych protestów doszło w dniach 13-16 stycznia 2011 w miastach Darna i Bengazi. Po nich rząd 27 stycznia ustosunkował się do petycji znosząc podatki i cła na krajowe i importowane produkty żywnościowe – to było na pokaz. Czy teraz obywatele mają coś do powiedzenia? Otóż nie! Bo w rzeczywistości jest to jednopartyjna socjalistyczna republika według projektu Muammara al-Kadafiego. Parlament - Powszechny Kongres Ludowy ma 1112 członków. Zgodnie z konstytucją proklamowaną w 1977 roku, pełnia władzy ustawodawczej należy do 178 lokalnych zgromadzeń i komitetów ludowych. Uchwalane zalecenia i projekty ustaw są przedstawiane na forum Powszechnego Kongresu Ludowego, który nadaje im formę prawną. Kongres wyłania dwie instytucje centralne: liczący 5 członków Sekretariat Generalny, któremu przewodniczy sekretarz generalny, sprawujący funkcję głowy państwa, oraz Generalny Komitet Ludowy pełniący funkcję rządu.
Faktyczną władzę w kraju sprawuje jednak Muammar al-Kaddafi. Przesiąknięty koncepcjami Gamala Abdela Nasera. . Kadafi nazwał swoją koncepcję zarządzania arabskim socjalizmem, a politykę - rewolucją. Jej zasady opisał w trzyczęściowej "Zielonej Księdze", która stała się obowiązkową lekturą wszystkich Libijczyków. W 96.5% są to wyznawcy islamu ze zdecydowaną przewagą odłamu sunnickiego. Czy ludzie coś mogą? Co Libijczykom doskwiera? „Rząd kontroluje media i cenzuruje krytykę. Opozycja, rzeczywista lub urojona, gnije w kryminale, takim jak więzienie Abuslim w stolicy, Trypolisie. Gdzie w czerwcu 1996 roku doszło do jednego z najtragiczniejszych epizodów w libijskiej historii. Na placu więziennym zgromadzono ponad 1200 więźniów politycznych. Było gorąco i duszno, osadzeni stali stłoczeni ramię przy ramieniu. Nagle od strony murów rozległ się huk - to pierwsi strażnicy zaczęli strzelać do przerażonego tłumu. Do rzezi przyłączyli się kolejni. Kanonada trwała i trwała. Plac zamienił się w basen napełniony krwią i ludzkimi strzępami. Wartownicy krążyli między celami, dobijając tych, którym udało się uniknąć śmierci na zewnątrz”(blizny świata). Władze ukrywały fakty do 2004 roku, kiedy to pod naporem rozpaczy najbliższych przyznano się do morderstwa połowicznie, bo winę zwalono na osadzonych, a ich ciała zaginęły. Ten przykład pokazuje jakie jest zagrożenie dla ludzi, którym nie podobają się obecne stosunki w Libii. A ludzie mają wybór być posłusznymi lub zginąć w kryminale albo w falach morza śródziemnego podczas ucieczki do Włoch. W tej sytuacji Libijczycy na fali „jaśminowej rewolucji” 15 lutego 2011 roku pod wpływem udanych rewolucji w Tunezji i Egipcie podjęli próbę zmiany umawiając się na manifestację za pośrednictwem Facebooka. W tej demonstracji wzięło udział około 600 osób w Bengazi. Doszło do walk z policją, w wyniku których rannych zostało 14 osób, w tym 10 funkcjonariuszy. Protestujący domagali się ustąpienia libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego, który rządzi krajem od 42 lat.
Według źródeł medycznych i świadków policja odpowiada na protesty ostrą amunicją.16 lutego podczas antyrządowych demonstracji, które odbyły się w Bengazi, protestujący obrzucili policję kamieniami. W odpowiedzi, zostali ostrzelani gumowymi pociskami przez policję. Według służb medycznych, 38 osób zostało rannych w zamieszkach. Według świadków, bezpośrednią przyczyną protestów było aresztowanie obrońcy praw człowieka, który reprezentował ofiary policyjnych zabójstw w więzieniu Abu Salim. Rządowe media początkowo zignorowały protesty, ale później nadawały informacje o pro-rządowych demonstracjach w Bengazi, Trypolisie i innych miastach. 17 lutego podczas Dnia Gniewu, wg organizacji Human Rights Watch, zginęły 24 osoby. W trakcie starć pomiędzy siłami bezpieczeństwa i demonstrantami w mieście Al-Bajda śmierć poniosło 11 osób, a kilkanaście odniosło rany. Z kolei w Bengazi siły bezpieczeństwa użyły ostrej amunicji przeciwko protestującym. W wyniku ostrzału zginęło sześć osób. W mieście Zintan na południowy zachód od Trypolisu śmierć poniosło dwóch demonstrantów. 18 lutego tysiące ludzi zgromadziły się w Bengazi. Demonstranci spalili tam kilka posterunków policji, budynków rządowych oraz zajęli siedzibę państwowej telewizji. W walkach zginęło 35 osób. Doszło do buntu w miejscowym więzieniu z którego zbiegło około 1.000 osadzonych. Czterech zastrzelono, 150 złapano. W niektórych miastach zorganizowano wiece poparcia dla Kaddafiego. Demonstranci wyparli wieczorem siły bezpieczeństwa z miasta Bengazi, podpalono też siedzibę rozgłośni radiowej. Walki miały miejsce także w Bajdzie. Siły bezpieczeństwa skierowały do walki z demonstrantami najemników z innych państw afrykańskich. 50 schwytanych najemników zostało straconych. Powieszono też dwóch policjantów.
W nocy z 18 na 19 lutego zablokowano w Libii dostęp do internetu. Przez internet zwoływano masowe demonstracje. W związku z niespokojną sytuacją w Libii, Polskie MSZ zaleciło 19 lutego powstrzymanie się od podróży do tego kraju. To tylko suche medialne relacje. Ale za każdą kryją się ludzkie problemy, cierpienia i rozterki w Libii i nie tylko. Jak chociaż za ostatnią, która dotyczy naszych rodaków pracujących w Libii. Gdyż polskie firmy współpracują z Libią w dziedzinie energetyki - od trzech lat na rynku libijskim działa Geofizyka Kraków prowadząc badania sejsmiczne obszarów roponośnych. Firma „Poszukiwania Nafty i Gazu Jasło”, która w 2006 r. dokonała rejestracji oddziału w Libii, dysponuje już dwiema wiertniami i realizuje kontrakty na rzecz państwowej firmy naftowej WAHA Oil. W 2007 r. PGNiG S.A. wygrało przetarg, a w lutym 2011roku nastąpiło podpisanie umowy z libijską Narodową Korporacją Naftową na poszukiwania i wydobycie węglowodorów. Dla celów prowadzenia prac na terenie Libii została utworzona spółka POGC Libya B.V. w Holandii oraz oddział tej spółki w Trypolisie. Również PKN Orlen bada wejście na rynek libijski. Na rynku libijskim aktywne są polskie firmy kartograficzne: Geokart Warszawa, Geokart International, Małopolska Grupa Geodezyjno-Projektowa oraz firmy branży budowlanej: spółka ELENKO (polsko-włoska firma INTERTECNO spółka Joint Venture z partnerem libijskim), Konsorcjum Polimex-Hydrobudowa, Polimex-Mostostal Siedlce. Polscy budowlańcy trwale zapisali się przy budowie libijskich dróg samochodowych, których ma 47 590 kilometrów. Stąd jest problem z obecnością Polaków w tym trudnym i niespokojnym regionie.
Czy tyran, który do władzy doszedł – co prawda bezkrwawo- ale dzięki karabinom, utrzymywał ją przy pomocy broni i wiernej, dobrze opłacanej świty odejdzie bez wykorzystania do maksimum amunicji? Przecież dla niego nie ma świętości! Tego dowodzą strzały podczas pogrzebu ofiar wcześniejszych starć, wojsko ostrzelało ludzi, zabijając 15 osób. Wielu zostało rannych. W międzyczasie armia została wyparta z miasta Bajda. Zachód jedynie dyplomatycznie zaprotestował. Jak lecą kule to dyplomacja normalnie schodzi na drugi, albo dalszy plan. W tym wypadku Zachód ma problem! Nie sięgnął po ostre sankcje bo obawia się o własne interesy.
Czy Libia to tylko pustynia i ropa naftowa? Otóż nie! Bo za panowania rzymskiego była to bardzo bogata kraina. Z powodu jej bogactwa o to terytorium toczyły bitwy różne nacje. A przecież wtedy nie szukano ropy naftowej. Swoje piętno odcisnęli Wandalowie wyparci przez Bizancjum, a w VII wieku opanowani przez Arabów do połowy XVI wieku, w którym przeszli w niewolę Osmańską. W wyniku wojny włosko-tureckiej (1911 – 1912) terytoria te przeszły pod panowanie Włochów, którzy doprowadzili do zjednoczenia wszystkich trzech krain i utworzenia kolonii o nazwie Libia. Włosi osiedlali w Libii osadników oraz prowadzili italianizację miejscowej ludności. Po zajęciu przez Włochy Trypolisu w 1911 w kraju wybuchło powstanie kierowane przez bohatera narodowego Libii Omara Mukhtara. Walki partyzanckie koncentrujące się głównie w rejonie Gór Zielonych (Al-Dżabal al-Achdar) w Cyrenajce trwały do 1935. W celu zdławieniu powstania Włosi utworzyli w Libii obozy koncentracyjne, w których przetrzymywano łącznie 125 tys. osób, głównie mężczyzn mogących stanowić kadrę partyzantki. Pomimo sytuacji w kraju kontynuowana była polityka osadnictwa i w latach 30. w Libii mieszkało już około 100 tys. Włochów, którzy stanowili 10% ogółu ludności. Po zakończeniu wojny Włochy zrzekły się praw do Libii, która powtórnie została podzielona i początkowo przeszła pod zarząd angielski (Trypolitania i Cyrenajka) oraz francuski (Fezzan).
Z powodu rywalizacji angielsko-francuskiej dnia 21 listopada 1949 roku Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych wydało rezolucję o konieczności nadania Libii niepodległości przed początkiem roku 1952. W czasie negocjacji z Narodami Zjednoczonymi Libię reprezentował emir Trypolitanii (1929-1951) i Cyranejki (1917-1951) Sidi Muhammad Idris al-Mahdi al.-Senussi, który 24 grudnia 1951 roku ogłosił deklarację niepodległości Zjednoczonego Królestwa Libii, złożonej z Cyranejki, Trypolitanii i Fezzanu. A sam jako Idris I został królem nowopowstałego królestwa. Jego dziadek Muhammad ibn Ali as-Senussi był założycielem islamskiego sufickiego ruchu religijno-politycznego Senussi. Każda z trzech części składowych państwa otrzymała autonomię. 28 marca 1953 roku Libia dołączyła do Ligi Arabskiej. Nowe państwo miało ogromne problemy z kadrą zarządzającą, bowiem Włosi w czasach kolonialnych nie edukowali miejscowych, wszystkie stanowiska obsadzane były przez Włochów.
Włosi, zarówno przybyli z metropolii, jak i urodzeni w Libii byli właścicielami większości najlepszych gruntów w kraju, a także mieli faktyczny monopol na wykształcenie. Z powodu tych trudności Brytyjczycy prowadzili początkowo znaczną część administracji. W 1955 roku rozpoczęto poszukiwania złóż ropy naftowej, pierwsze pole odkryto w 1959 roku, zaś wydobycie ruszyło w kolejne cztery lata później. Wydobycie ropy stało się jednym z filarów libijskiej gospodarki. 25 kwietnia 1963 zniesiono federalny ustrój kraju, a także zmieniono nazwę kraju na Królestwo Libii. Rządy królewskie nie cieszyły się wielkim poparciem i dlatego 4 sierpnia 1969 abdykował na rzecz swojego bratanka Sayyid Hasan ar-Rida al-Mahdi as-Sanussi (gdyż nie miał własnego potomka), który miał przejąć rządy w kraju 2 września 1969. Tymczasem dzień wcześniej – 1 września 1969 podczas pobytu Idrisa I na leczeniu w Turcji został on obalony w wyniku wojskowego puczu dokonanego przez grupę młodych oficerów pod dowództwem 27-letniego kapitana Muammara al-Kaddafiego, która proklamowała utworzenie Libijskiej Republiki Arabskiej. Wkrótce zlikwidowano wojskowe bazy brytyjskie i amerykańskie, zmuszono do wyjazdu 25 000 mieszkających w Libii Włochów oraz przeprowadzono nacjonalizację wydobycia i przetwórstwa ropy naftowej. Król Idris I z Turcji udał się do Grecji, a stamtąd do Egiptu, gdzie przebywał na wygnaniu do śmierci. W listopadzie 1971 został skazany in absentia przez Libijski Sąd Ludowy na karę śmierci. Zmarł w wieku 94 lat – 25 maja 1983 roku w Kairze i został pochowany w Medynie w Arabii Saudyjskiej.
Kadafi w okresie swoich 42-letnich rządów stworzył państwo autorytarne, oparte na ortodoksyjnym islamie, zarządzane przez Kongresy Ludowe.
Dzięki dochodom płynącym z bogatych złóż ropy naftowej Libia stała się krajem chwilowo niezależnym od Zachodu. Miliardy dolarów uzyskanych z ropy wydano na szkoły, drogi, domy, szpitale, rozwój rolnictwa oraz broń i popieranie ruchów narodowowyzwoleńczych. Libia za rządów pułkownika Kadafiego wspierała ruchy narodowowyzwoleńcze w Afryce (Afrykański Kongres Narodowy w RPA, SWAPO w Namibii, FRELIMO w Mozambiku, FROLINAT w Czadzie, POLISARIO na Saharze Zachodniej), w Azji (Organizacja Wyzwolenia Palestyny, MNLF na Filipinach) i w Europie (IRA i ETA) oraz państwa zmagające się z agresją USA jak sandinistowska Nikaragua.
W latach 70. Kadafi wydał Zieloną książkę, w której opisał ustrój Libii, mający być alternatywą wobec kapitalizmu i komunizmu. W roku 1986 w odpowiedzi na sponsorowanie przez Libię zamachów na amerykańskie cele, lotnictwo USA dokonało nalotu na Libię, w którym zginęły dziesiątki ludzi.
W odpowiedzi 21 grudnia 1988 oficerowie Kadafiego podłożyli bombę na pokładzie amerykańskiego Boeinga 747 lecącego z Londynu do Nowego Jorku. Kilkadziesiąt minut po starcie samolot eksplodował. W powietrzu zginęło 259 pasażerów, a deszcz spadających szczątków aeroplanu zabił 11 mieszkańców sennego szkockiego miasteczka Lockerbie. Rok później libijski wywiad wysadził nad Nigrem francuski samolot ze 170 osobami na pokładzie. Niniejsze fakty dowiedziono podczas procesu, który zaczął się w 1999 roku.
W normalnym warunkach Kaddafi powinien zniknąć ze sceny jakiejkolwiek polityki. Jednak w polityce jak masz coś do zaoferowania to morale jest nie istotne. Tak też było w tym przypadku. W 1992 roku ONZ nałożyła na Libię sankcje. Ograniczenie wymiany międzynarodowej stało się bezpośrednią przyczyną trudności gospodarczych, które doprowadziły do konfliktów politycznych wewnątrz kraju. Jednak Kaddafi „brudnymi” dolarami za ropę odkupił swoje winy i 12 września 2003 roku ONZ zniosła sankcje rzekomo w wyniku przyznania się Libii do odpowiedzialności za atak w 1988 roku i zgody na wypłacenie 2,7 miliarda USD odszkodowań rodzinom ofiar zamachu.
W 2006 roku Trypolis skreślono z amerykańskiej listy sponsorów terroryzmu.
Czy Libia oprócz wydobycia ropy naftowej i przemysłu rafineryjnego oraz hutniczego (huty żelaza i stali w Misracie) rozwija inne dziedziny? Oczywiście, że nie pomimo iż posiada do tego doskonałe warunki. Zmarginalizowała rolnictwo i przemysł spożywczy, w tym przetwórstwo owoców i warzyw, przez co obecnie jest zmuszona importować ok. 75% żywności. Ktoś powie pustynia, słabe gleby i nie ma wody. Otóż to tylko pół prawdy. Pustynia bo człowiek z nią nie walczy, a to jest naturalny żywioł. Wodę Libia ma pod pustynią w regionie Cyrenajki. Środki by ją wydobyć i zagospodarowywać odbierane pustynii tereny też ma. Ludzi bezrobotnych, biednych i głodujących jak wcześniej wspomniałem. Druga dziedzina to turystyka, która jest prawie całkowicie zaniedbana. I tak dalej mógłbym wymieniać. A zatem fakt, że ludzie protestują nie jest żadnym zaskoczeniem. Natomiast jest problemem, że Zachód bardziej sobie ceni interesy, ropę naftową, „brudne” pieniądze Kaddafiego niż ludzkie istnienia. Bo media zachodnie nie nagłaśniały jak na zlecenie Muammara Kadafiego mordowano ludzi, wysadzano dyskoteki i samoloty pasażerskie - za wyjątkiem dwóch. Nie krytykowano - poza krótkimi newsami – jak Kaddafi wspierał bestialskie bojówki oraz ukrywał zbrodniarzy i terrorystów, zamiast zadbać o własny Naród. Wszystkie państwa robiły z nim interesy i traktowały go jak normalnego partnera. Nie protestowano, gdy Libijczycy w ucieczce przed głodem, biedą, nędzą tonęli w falach morza śródziemnego w drodze do upragnionych Włoch, a gdy dopłynęli to z powrotem byli wydalani do tego „piekła” na ziemi. A dziś gdy w swej rozpaczy idą naprzeciw kulom to media się rozpisują bo jest moda na „jaśminową rewolucję” natomiast przywódcy problem sprowadzają do dyplomatycznej krytyki. Moim zdaniem są zachwiane proporcje i zmylony kierunek – bo za to, że Kaddafi morduje swój Naród w równej mierze z nim odpowiedzialni są dzisiaj Przywódcy Zachodu, a o tym jakby nikt nie chce mówić i pisać. Jest zasada, że z terrorystami się nie negocjuje, a Kaddafi to terrorysta i wszyscy mu pozwalali i pozwalają na demonstracyjne obnoszenie się ze swoim namiotem i orszakiem, gdy jego naród przymierał głodem.
Sankcje gospodarcze nałożone przez ONZ w 1992 spowodowały znaczne opóźnienie w rozwoju technologicznym Libii i mogły wówczas doprowadzić do obalenia tego reżimu, a jednak zostały zniesione 12 września 2003, dlatego też obecnie mamy to co wówczas było do przewidzenia!!!.

niedziela, 20 lutego 2011

Oaza nad Jordanem w czasie "jaśminowej rewolucji".

Protesty w Jordanii, Jemenie, Egipcie i Algierii, Maroku, Libii, Bahrajnie, Sudanie, Iranie to echo wydarzeń w Tunezji, a ich przyczyny nawarstwiały się dziesiątkami lat. Gdyż pierwsze protesty w tych państwach odbywały się przed wydarzeniami w Tunezji. “Cechą sytuacji na Bliskim Wschodzie i w Magrebie - według profesora dr hab. Uniwersytetu Łódzkiego Marka Dziekana - jest nieprzewidywalność”. Jednak występuje zasadnicza różnica pomiędzy poszczególnymi protestami, bo w jednych państwach władze próbują szukać rozwiązania problemu w cywilizowany sposób, a w innych w barbarzyński sposób po prostu strzelają do swojego Narodu. Dlatego wbrew dziennikarskiej metodzie, że jak krew się leje to jest ciekawiej i wydarzenia są ważniejsze bo giną ludzie - Ja podejmę dzisiaj temat Jordanii, gdyż dla mnie jest najciekawszy. Co oczywiście nie oznacza, że nie ubolewam nad losem Narodów Iranu, Bahrajnu, Libii czy innych. Ale ich cierpienia są wynikiem oddziaływania “wielkich” tego świata, więc tacy maluczcy jak ja tu nic nie mogą zmienić. Dlatego warto się pochylić nad tym fragmentem Bliskiego Wschodu zamieszkałym przez 6 milionów ludzi, który strategicznie jest bardzo ważny i dlatego tam też mogły paść strzały i polać się krew, a jednak to nie nastąpiło. Jordania to kraj słabo rozwinięty gospodarczo, o wysokim wskaźniku bezrobocia (szacowanym od 15 do 40 %) wywołanym falą uchodźców palestyńskich po wojnie w Zatoce Perskiej (ok. 400 tys.), podczas której Jordania zachowała neutralność korzystną dla Iraku. Podstawą gospodarki jest wydobycie fosforytów (6 miejsce w świecie) oraz nadto rosnące przetwórstwo ropy naftowej (dostarczanej z Arabii Saudyjskiej rurociągiem), gdyż własnych zasobów nie posiada. Za to wydobywa rudy żelaza, miedzi i manganu, gipsu, sole kamienne i potasowe. Ma rozwinięte hutnictwo żelaza i metali nieżelaznych, przemysł włókienniczy, odzieżowy, przetwórstwo rolno-spożywcze. Uprawia pszenice, jęczmień, proso, palmę daktylową, ogórki, pomidory, figi, winorośle – ograniczona nikłym obszarem ziem nadających się pod uprawę (4% z 92 300 km2 powierzchni kraju). Jeszcze trudniejsze warunki hodowli (łąki i pastwiska zajmują 1% powierzchni kraju), głównie owiec, kóz, osłów i mułów, wielbłądów.

Od 1967, po zajęciu zachodniego brzegu Jordanu oraz części Jerozolimy tj. 5 440 km2 powierzchni kraju przez Izrael tzw. Cisjordanii, nastąpił spadek dochodów z turystyki i uzależnienie gospodarki od pomocy zagranicznej. Tej akcji międzynarodowa społeczność nie zaakceptowała, a mimo to w 1988roku Jordania “zrzekła się” roszczeń do Cisjordanii (Zachodniego Brzegu Jordanu), prowadząc politykę zbliżenia z Izraelem. W 1993 podpisała układ pokojowy kończący trwający od 1948 formalny stan wojny między obu państwami, kiedy to 14 maja 1948 roku Żydzi oficjalnie ogłosili niepodległość Izraela. Następnego dnia siedem sąsiadujących państw arabskich, sprzymierzonych ze sobą: Egipt, Syria, Liban, Jemen, Jordan, Arabia Saudyjska i Irak dokonały inwazji na Izrael, manifestując w ten sposób, że nie uznają planów ONZ..

Od początku lat 90. w Jordanii nastąpił proces demokratyzacji, m.in. 1991 zniesiono zakaz działalności partii politycznych, istnieje opozycja (m.in. działalności Bractwa Muzułmańskiego, Hamasu, komunistów), w polityce gospodarczej utrzymywane są konsekwentnie bliskie stosunki z USA. W 1993 zwycięstwo wyborcze zwolenników króla i równoczesne wykrystalizowanie się silnej opozycji fundamentalistów muzułmańskich. W 1997 podjęcie się przez Husajna roli mediatora między OWP, a Izraelem z myślą o przyspieszeniu procesu pokojowego na Bliskim Wschodzie. Abdullah II kontynuuje linię polityczną ojca. . Nowy król zawarł w 2001 roku Układ o wolnym handlu z USA oraz w 2002 Układ o stowarzyszeniu z UE i prowadzi politykę przyjazną Zachodowi. Od wybuchu wojny w Iraku szyici zarzucają Jordanii stałe wspieranie sunnitów irackich. W styczniu 2011 roku doszło do ogólnokrajowych protestów z tego tytułu w Iraku.
Cisjordania jest to bardzo ważny problem dla Jordańczyków, który wypływa przy wszelkich dyskusjach, w tych protestach też miał swój honorowy punkt. Jordańczycy protestowali przeciwko decyzji rządu o pozwoleniu na rekreacyjne podróże do okupowanej przez Izrael Jerozolimy Wschodniej (Wsch. Al-Quds). Jordania jest to kraj o średnim PKB na mieszkańca 4300 USD z sunnickim odłamem religijnym (93%) z monarchią konstytucyjną na podstawie konstytucji z 01.01. 1952 (wielokrotnie modyfikowanej); parlament dwuizbowy (Zgromadzenie Narodowe), złożony z Izby Reprezentantów - 80 deputowanych wybieranych na 4 lata w wyborach powszechnych (z zastrzeżeniem 19 mandatów dla mniejszości wyznaniowych i narodowych) i Senatu, 40 członków mianowanych przez króla (połowa składu odnawiana co 2 lata). 25 proc. społeczeństwa żyje w ubóstwie.

Największym problemem współczesnej Jordanii jest wciąż trwający konflikt polityczny między ludnością autochtoniczną (Beduinami) i napływowymi Palestyńczykami, którzy stanowią około 60% ludności tego kraju (część ma jordańskie obywatelstwo, a część to uchodźcy).

Drugą plagę stanowi bezrobocie, które rząd szacuje na 15 proc., choć eksperci mówią o dużo wyższej liczbie wymieniając – 40%.

Deficyt budżetowy z powodu światowego kryzysu ustanowił niechlubny rekord i znalazł się na poziomie 2 mld dolarów. Państwowe zasiłki nie nadążają za podwyżkami cen żywności i energii. Społeczeństwo Jordanii jest bardzo młode (ok. 37% ludności to osoby poniżej 15 lat), co jest rezultatem dość wysoko postawionej służby zdrowia (średnia wieku: 72 lata) oraz powszechnej wielodzietności. Wyższy poziom życia w mieście powoduje migracje (79% ludności żyje w miastach). Szkolnictwo podstawowe obejmuje w zasadzie całe społeczeństwo, istnieje 20 państwowych i prywatnych szkół wyższych. Stosunkowo wielu Jordańczyków studiuje zagranicą.

W tej skomplikowanej sytuacji Jordańczycy nie wytrzymali – wyszli w kilkutysięcznym tłumie na ulice stolicy Jordanii Ammanu, a także w innych regionach kraju, w tym w Irbidzie, Maanie, Salacie i Karaku 7,14,28. 01.2011 roku na czele z przywódcami ugrupowania opozycyjnego, w tym z sekretarzem generalnym Hamzehem Mansourem Frontu Akcji Islamskiej (FAI) politycznej przybudówki Bractwa Muzułmańskiego oraz różnych ugrupowań lewicowych i panarabskich oraz związkowcy z 14 działających związków zawodowych, którzy protestowali przeciwko rządom premiera Rafai, którego nazwano “tchórzem”. Pomiędzy tymi protestami - 11 stycznia 2011 roku - rząd przeznaczył 169 mln dolarów amerykańskich na obniżenie cen i tworzenie miejsc pracy, cofnął zaplanowane podwyżki cen żywności, obniżył podatki za paliwo, zwiększył o 6% subsydiowanie niektórych dóbr podstawowych oraz wprowadził podwyżki 20 dinarów (ok. 30 USD) miesięcznie dla służb cywilnych, żołnierzy i emerytów. Środki te jednak okazały się niewystarczające by zyskać przychylność obywateli. Bo demonstranci zarzucali rządowi, że nic nie robi, aby poprawić sytuację w kraju. W oświadczeniu protestujący napisali – “ Chcemy poważnego traktowania. Chcemy reform. Chcemy zmian które spowodują, że ludzie wreszcie zaczną się czuć jak partnerzy w procesie podejmowania decyzji . Domagamy się rozwiązania tego problemu przez wprowadzenie sprawiedliwych reform ekonomicznych i politycznych . “.

Po kolejnej manifestacji opozycji domagającej się ustąpienia jordańskiego rządu i premiera Samira Rafai i wyrażającej niezadowolenie z powodu rosnących cen, inflacji, biedy, podwójnego opodatkowania, bezrobocia, korupcji i niedemokratycznego charakteru sceny politycznej w piątek 28. 01. 2011roku Król Jordanii Abdullah II ibn Husajn przyjął rezygnację premiera Samira ar-Rifaia piastującego tą funkcję od 2009 roku i zwrócił się do swojego byłego doradcy wojskowego Marufa al.-Bakita - który był już premierem w latach 2005-2007 - o stworzenie nowego rządu oraz nakazał mu szybkie podjęcie politycznych reform - ogłosił we wtorek 01.02 2011 pałac królewski.

Król wskazał w szczególności na konieczność walki z korupcją, prywatą, a także wzmocnienie infrastruktury instytucjonalnej. FAI podkreśliła niepodważalność pozycji monarchy. 49 letni król Jordanii Abdullah II syn Husajna I z dynastii Haszymidów panujący od 7 lutego 1999 roku jest czynnikiem stabilizującym i szukającym racjonalnych rozwiązań. Przed Parlamentem oświadczył: "wszyscy urzędnicy powinni spełnić swój obowiązek i podejmować trafne i jasne decyzje"."Wszystkie archiwa w kraju powinny zostać otwarte dla publiczności, wątpliwości należy rozwiać, a błędy naprawić". Zalecił także "rozwiązanie kwestii rzekomej korupcji i protekcjonizmu". Jedna z zapowiedzianych reform ma dotyczyć prawa wyborczego, które islamska opozycja uważa za niesprawiedliwe. Był to powód zbojkotowania przez nią wyborów z 9 listopada 2010 roku.

Jednak opozycja nie jest zadowolona ze zmiany na stanowisku premiera, uznając al-Bachita za osobę niechętną reformom i zarzuca mu, że w czasie jego poprzednich rządów miało dojść do sfałszowania wyników wyborów parlamentarnych. Mimo to 3 lutego nowy premier spotkał się z przedstawicielami FAI, którzy ocenili je pozytywnie, ale nie odwołali planowanych protestów na 04.02.2011 roku – tu trzeba dodać, że również król Abdullah II spotkał się z liderami Bractwa Muzułmańskiego 03.02.2011 roku w swoim pałacu, aby uspokoić nastroje w kraju. Podczas tej minifestacji Jordańczycy wyrazili poparcie dla Egipcjan żądających ustąpienia prezydenta Hosniego Mubaraka. Manifestanci przeszli z pod siedziby premiera do ambasady Egiptu. Pomimo, że protesty w Jordanii jeszcze będą trwać, ludzie będą wychodzić na ulicę to do rażącego rozlewu krwi dochodzić nie powinno.

poniedziałek, 14 lutego 2011

Maroko i jaśminowa rewolucja.

Czy następca Hassana II z dynastii alawitów król Mohammed VI, który panuje w Maroku od 23 lipca 1999roku - abdykuje? To nie jest takie pewne, a jeżeli to bardzej z powodu wewnątrz dynastycznych konfliktów spowodowanych zazdrością, zawiścią, ambicjami i aspiracjami członków dynastii. W tej dziedzinie szczególnie wyróżnia się książę Mulaj Hassan, który w 2005 roku został wyznaczony następcą tronu, nazywany "czerwonym księciem" z powodu krytyki wypowiadanej pod adresem marokańskiego monarchy i systemu politycznego w swoim kraju. Faktycznie następcą powinien być brat Mohammada VI Mulaj Raszid – aktualnie dyplomata marokański.
Trzeba przyznać racje Mulajowi Hassanowi, że system polityczny w Maroku jest wyjątkowo anachroniczny. Zgodnie z konstytucją z 1972 (nowelizowana 1992 i 1996) Maroko jest dziedziczną monarchią konstytucyjną. Do króla i 2-izbowego parlamentu należy władza ustawodawcza. Co prawda wybory do parlamentu się odbywają i funkcjonuje dwuizbowy Parlament, który ma charakter bikameralny i składa się z: Izba Radców (Madżlis el-Mustaszarin) liczy 270 członków sprawujących swój urząd przez dziewięć lat, przy czym co trzy lata odnawiana jest jedna trzecia składu. Wybierają ich przedstawiciele władz lokalnych, a także środowisk przemysłowych, rolniczych i związków zawodowych i Izba Reprezentantów (Madżlis en-Nuwab) o pięcioletniej kadencji liczącej 325 mandatów, w tym 30 zarezerwowane jest dla kobiet, ale Król powołuje Premiera i wyznacza rząd oraz kontroluje najważniejsze ministerstwa. W wyniku protestów opozycji 1993, król Hasan stopniowo wprowadzał do rządów partie opozycyjnego Bloku Demokratycznego (Kutla). We IX 1996 w referendum powszechnym została przyjęta nowa konstytucja. 11 partii opozycyjnych podpisało 1997 Kartę dla umocnienia demokratycznych rządów na gruncie monarchii; rząd zobowiązał się do rozpisania wolnych wyborów, a opozycja do uznania ich wyników. W wyborach komunalnych 1997 Blok Demokratyczny zdobył ok. 30% miejsc, pozostałe przypadły prawicy i partiom centrowym; równowaga 3 ugrupowań — demokratycznego, centrowego i rządowego, utrzymała się także w wyborach parlamentarnych 1997. Obecnie Premierem Maroka jest Abbas El Fassi sprawujący ten urząd od 17. Września 2007 roku. Sądy nie są niezawisłe, a prasa jest cenzurowana, zwłaszcza jeśli chodzi o materiały odnoszące się do głowy państwa. Tak więc pełnia władzy jest skoncentrowanie w rękach monarchy. Właśnie z powodu tej krytyki Król powołał ostatnio nową partię (PAM), na której czele postawił swego byłego doradcę, a jej celem jest "zinstytucjonalizowanie jego reżimu". Scena polityczna w Maroku jest bardzo rozdrobniona. Oprócz tej królwskie partii funcjonują jeszcze o największym poparciu w wyborach 2007roku: Socjalistyczna Unia Sił Ludowych (Union socialiste des forces populaires), założona 1959, monarchistyczna Partia Niepodległości (Parti de l'Istiqlal) – 1943, umiarkowanie islamistyczna Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (Parti de la justice et du jéveloppement) — 1998, monarchistyczne Narodowe Zgromadzenie Niezależnych (Rassemblement national des indépendants) — 1978.
Partia rządząca Istiqlal jest nacjonalistyczna partią polityczną w Maroko i posiada młodzieżówkę - Jeunesse du Parti Istiqlal. W wyborach parlamentarnych w 2002 roku partia ta uzyskała 48 mandaty. W wyborach parlamentarnych 07 września 2007 roku partia Istiqlal zdobyła 52 manadaty, stając się główną siłą na scenie politycznej- jej szefem jest obecny premier. Drażliwy tematem zarówno wewnętrznie jak i na arenie międzynarodowej od 1975 roku dla Maroka jest problem Sahary Zachodniej, którą Maroko wcieliło do swojego terytorium, nie uznając Polisario (1976 proklamował on Saharyjską Arabską Republikę Demokratyczną). W 1975 rząd marokański zorganizował tzw. zielony marsz Marokańczyków na tereny Sahary Zachodniej, przyznane Maroku na mocy porozumienia z Mauretanią. Po uznaniu 1979 przez OJA prawa ludności Sahary Zachodniej do samostanowienia, 1984 Maroko na znak protestu opuściło tę organizację. W 1989 król Hasan II spotkał się z przywódcami Polisario w sprawie zawieszenia broni i przyszłości Sahary Zachodniej. Obie strony przystały na plan pokojowy ONZ przewidujący m.in. referendum wśród ludności saharyjskiej na temat niepodległości (nie odbyło się).
Muhammad VI w 2002roku ogłosił program modernizacji Maroka, zakładający m.in. wzrost roli kobiet w życiu publicznym. W 2002 doszło do zatargu militarnego z Hiszpanią o wysepkę Perejil w pobliżu Ceuty. Maroko jest krajem rolniczo-surowcowym o stosunkowo dobrze rozwiniętym przemyśle przetwórczym; PKB wg parytetu siły nabywczej na 1 mieszkańca wynosi 4,1 tys. dolarów USA (2007), w Egipcie 5900 USD (2008), Tunezja 6600 USD (2008). Znacznym źródłem dochodu są przekazy pieniężne od Marokańczyków pracujących poza granicami kraju. Jest to spowodowane faktem, że 1/3 ogółu ludności to ludzie w wieku 15-29 lat. Młodzi Marokańczycy stanowią 82% ogółu bezrobotnych wobec 56% w Tunezji i 73% w Egipcie. Tak wysoki wskaźnik bezrobocia jest przyczyną masowej migracji zarobkowej. A mimo to 80% “Marokańczyków ma trudności ze związaniem końca z końcem” i wskaźnik ten jest wyższy niż w przypadku Tunezji i Egiptu. Ceny w Maroku są wysokie, a owoce wzrostu gospodarczego nie przekładają się na poprawę poziomu życia zwykłych ludzi. Równolegle wyjątkowo drażliwym elementem jest fakt, że król Mohammed VI według magazynu Forbsa jest siódmym z najbogatszych monarchów świata, z osobistym majątkiem szacowanym na 2,5 mld USD. Marokańska prasa napisała przed ocenzurowaniem materiału, że na utrzymanie swoich 12 pałaców król wydaje milion USD dziennie. Ma przy tym rozległe interesy w bankach, towarzystwach ubezpieczeniowych, nieruchomościach i górnictwie.
Z powyższych powodów za pomocą portali społecznościowych ich użytkownicy, podobnie jak było w Tunezji i Egipcie zapowiedzieli na 20 lutego br. “ wielką demonstrację przeciwko bezrobociu i korupcji”. Zaczęło się 24. 01.2011roku całkiem niewinnie - cztery osoby, które poznały się za pośrednictwem internetu, otworzyły na Facebooku konto "Demokracja i wolność natychmiast". Teraz na tym portalu społecznościowym jest już podobnych pięć kont, gdzie jednoczy swe siły ponad 12 tys. młodych Marokańczyków. Trzeba dodać, że w Maroku 1/3 ludności, w większości ludzie młodzi, ma dostęp do internetu.
"Jesteśmy młodymi Marokańczykami, którzy utracili zaufanie do polityków, którzy bronią wyłącznie własnych interesów i zapominają o narodzie i jego bolączkach" - powiedział agencji EFE 23-letni Osama El Chlifi, jeden z administratorów tych kont.
Jest on jak dotąd jedynym uczestnikiem akcji, który postanowił ujawnić się publicznie.
Pomimo widocznych reform i wzrostu gospodarczego sytuacja w Maroku to wysokie bezrobocie, duże zróżnicowanie w dochodach oraz bardzo duży odsetek ludzi w trudnej sytuacji materialnej jest przyczyną społecznego niezadowolenia. Sytuacja dla rządzących jest bardzo trudna i w kraju może dojść do wystąpień społecznych. Wprawdzie król ma prawny tytuł do sprawowania władzy, ale nie oznacza to, że ludzie są szczęśliwi z jego sposobu panowania. Ale jaki charakter społeczny czy polityczny będzie miała ta manifestacja to trudno przewidzieć. To będzie efekt wymiany poglądów na portalu społecznościowym.
Mohammed VI 21 sierpnia br. ukończy 48 lat – jak na abdykacje to trochę za wcześnie, ale żyjemy w czasach, że wola ludu może zdecydować o losach Króla.

sobota, 12 lutego 2011

W Algierii wrze.

Świat| Eugeniusz Józef Kopciński, sob., 02/12/2011 - 20:44
Świat skoncentrował się na Egipcie, a w Algierii, Maroku wrze. Na ulice Algieru i kilku innych algierskich miast wyszły manifestacje młodych Algierczyków, by zaprotestować przeciwko 30% wzrostowi cen podstawowych produktów, takich jaki oliwa i cukier w okresie od 01. stycznia br.. Współorganizatorem manifestacji był Mustafa Bouasziszi, lider Ligi na rzecz Praw Człowieka. Manifestacje szybko przybrały gwałtowny obrót i wymknęły się organizatorom spod kontroli. Setki demonstrantów uzbrojonych w noże lub metalowe pałki zaczęły plądrować sklepy, domy oraz budynki publiczne. Według szefa resortu MSW Algierii Dahu uld Kablia, śmierć poniosły trzy osoby, a 826 osób zostało rannych, w tym 763 policjantów. Przesłuchano tysiąc uczestników zamieszek.

W dniu rezygnacji Mubaraka, w przeddzień nielegalnej demonstracji opozycji domagającej się ustąpienia rządu, Algir został obsadzony przez tysiące policjantów, którzy patrolują ulice. Do stolicy ściągnięto z całego kraju 30 000 policjantów. Powagę sytuacji podkreśla fakt, że w sobotę zebrała się rządowa komisja, której celem jest znalezienie rozwiązania dotyczącego uregulowania cen żywności. Jest to kolejny zryw od 22 stycznia br. Wówczas było ponad 40 rannych, poza tym w Algierii od pierwszej manifestacji doszło do co najmniej 25 prób samospalenia na znak protestu przeciwko tragicznej sytuacji gospodarczej i społecznej znacznej części ludności. Tu trzeba przypomnieć, że właśnie od takiego rozpaczliwego, samobójczego gestu studenta, który zmarł wskutek oparzeń, zaczęła się w styczniu rewolta tunezyjska, która doprowadziła do upadku dyktatora-prezydenta Tunezji Zina el-Abidina Ben Alego i jego ucieczki do Arabii Saudyjskiej..

Manifestację w Algierii mają poparcie RCD (Zgromadzenia na Rzecz Kultury i Demokracji) pod przywództwem Said’a Saadi. RCD jest to najsilniejsze z reprezentowanych w parlamencie Algierii ugrupowań opozycyjnych. Tu trzeba dodać, że w Algierii obok tych zamieszek na tle “głodowym” istnieje konflikt zbrojny sił rządowych z islamistami, a w związanych z nim walkach, masakrach i zabójstwach zginęło już około 200 tys. ludzi. Najsilniejszej walki występują w rejonie Sahelu, gdzie od kilku lat nasila się aktywność przemytników wszelkiego rodzaju oraz ugrupowań związanych z Al-Kaidą w Maghrebie Islamskim (Aqmi), które mają na swoim koncie liczne uprowadzenia cudzoziemców. Według wielokrotnych oświadczeń szefa sztabu generała Ahmeda Gaida Salaha algierskie wojsko jest nastawione na “wykorzenienie” “terroryzmu transsaharyjskiego" .W jego ocenie zbrojne ugrupowania mają przed sobą dwie możliwości: "albo wrócić na ścieżkę prawa (...) i skorzystać z Karty Pokoju i Pojednania Narodowego lub dalej szukać pewnej śmierci". Karta Pokoju, przyjęta w 2005 roku w referendum, przewiduje prawo łaski dla skruszonych islamistów, którzy wyrzekną się przemocy. Oprócz tego istnieje problem z żądaniami 6 milionowej mniejszości kabylowskiej pochodzenia berberyjskiego. Tak więc sytuacja jest wyjątkowa i złożona. Rząd i prezydent Algierii Abdelaziz Buteflika są w trudnej sytuacji. Abdelaziz Buteflik pierwszy raz został wybrany 27 kwietnia 1999 roku na urząd prezydencki z poparciem władz jako kandydat formalnie niezależny (kontrkandydaci wycofali się z wyborów i zarzucili władzom oszustwa wyborcze). W 2004 roku wybrany po raz kolejny. Głównym zadaniem Butefliki jest przywrócenie pokoju i zwalczenie terrorystycznego fundamentalizmu islamskiego. 11 kwietnia 2009 roku został wybrany na trzecią kadencję.Należy dodać, że po zmianach w 1979 roku był zmuszony emigrować jako były minister spraw zagranicznych. 2 marca ukończy 74 lat. Czyżby znowu czekał go los emigranta?