wtorek, 22 lutego 2011

LIBIA. Wojna domowa.

Czy Libijczycy wywalczą sobie zmiany? To zależy od UE i USA. Chińczykom Muammar al-Kaddafi już się naraził więc mu będzie trudno szukać wsparcia, ale w wielkiej polityce okazuje się, że ropa naftowa nie „śmierdzi” więc wszystko możliwe. Rosja oficjalnie solidaryzuje się z Zachodem, ale pamięta, że Kaddafi w ciągu kilku lat kupił od Związku Radzieckiego broń wartą 29 miliardów dolarów i potrzebuje do niej części zamiennych. Płaci dolarami, a więc dobry klient! Więc niech inni robią porządki. Tym bardziej, że realną opozycją są dwie islamskie grupy: Grupa Libijskich Bojowników Islamskich GICL, która powstała w 1995 roku, a w 2007 roku ogłosiła, że związała się z Al-Kaidą, a także, że jej celem jest obalenie rządzącego Libią pułkownika Muammara Kadafiego oraz druga grupa - "Islamski Emirat Barki".
Co wybiorą zachodni stratedzy – reżim Kaddafiego czy islamskich opozycjonistów? Same protesty bez Zachodniego wsparcia nie wiele znaczą. Problem jest bardzo poważny bo Zachód ma wyjątkowo trudny wybór ! Tym bardziej, że Libijczycy swoje Państwo dostali w „prezencie” od ONZ z powodu konfliktu interesów „Wielkich” – Francji i Wielkiej Brytanii.
W tym okresie na scenie politycznej nie pojawił się żaden inny odważny przywódca poza Kaddafim. Co prawda państwo składa się z trzech historycznych krain: Trypolitanii, Cyrenajki i Fezzanu, ale nie widać pomiędzy nimi większych sporów. Wprost przeciwnie następuje systematyczna unifikacja kraju. Od 2003 roku podzielony na 34 gminy, wcześniej była podzielona na 13 regionów.
Co prawda Libia - oficjalnie Wielka Arabska Libijska Dżamahirijja (przedstawicielstwo ludu)) Ludowo-Socjalistyczna - wydobywa tyle ropy, co Arabia Saudyjska i przynosi jej to 80% dochodów, ale ludzkie realia są inne. Libię o powierzchni 1 759 540 km², zamieszkuje 6 310 434 ludności pochodzenia berberyjskiego i arabskiego, czyli 3,6 osób/km². Choć oficjalnie PKB na mieszkańca wynosi 8500 USD i jest czwartym w Afryce to faktycznie dwie trzecie blisko 6,5-milionowej populacji żyje za mniej niż 2 dol. dziennie. W praktyce większość państwowego bogactwa spoczywa w rękach wąskiej grupy ludzi związanych z aparatem państwowym, w tym Kadafiego i jego dziewięciorga dzieci. A w kraju panuje 30-proc. bezrobocie, stan infrastruktury, edukacji i opieki zdrowotnej jest tu bez porównania gorszy niż w Arabii. A opłakany stan kolonialnych jeszcze budynków w półtora milionowym Trypolisie wymaga kapitalnej modernizacji. Podobnie jest w Bengazi (650 tys.), Misrata (435 tys.), Sabha (113 tys.) i innych.
Do pierwszych antyrządowych protestów doszło w dniach 13-16 stycznia 2011 w miastach Darna i Bengazi. Po nich rząd 27 stycznia ustosunkował się do petycji znosząc podatki i cła na krajowe i importowane produkty żywnościowe – to było na pokaz. Czy teraz obywatele mają coś do powiedzenia? Otóż nie! Bo w rzeczywistości jest to jednopartyjna socjalistyczna republika według projektu Muammara al-Kadafiego. Parlament - Powszechny Kongres Ludowy ma 1112 członków. Zgodnie z konstytucją proklamowaną w 1977 roku, pełnia władzy ustawodawczej należy do 178 lokalnych zgromadzeń i komitetów ludowych. Uchwalane zalecenia i projekty ustaw są przedstawiane na forum Powszechnego Kongresu Ludowego, który nadaje im formę prawną. Kongres wyłania dwie instytucje centralne: liczący 5 członków Sekretariat Generalny, któremu przewodniczy sekretarz generalny, sprawujący funkcję głowy państwa, oraz Generalny Komitet Ludowy pełniący funkcję rządu.
Faktyczną władzę w kraju sprawuje jednak Muammar al-Kaddafi. Przesiąknięty koncepcjami Gamala Abdela Nasera. . Kadafi nazwał swoją koncepcję zarządzania arabskim socjalizmem, a politykę - rewolucją. Jej zasady opisał w trzyczęściowej "Zielonej Księdze", która stała się obowiązkową lekturą wszystkich Libijczyków. W 96.5% są to wyznawcy islamu ze zdecydowaną przewagą odłamu sunnickiego. Czy ludzie coś mogą? Co Libijczykom doskwiera? „Rząd kontroluje media i cenzuruje krytykę. Opozycja, rzeczywista lub urojona, gnije w kryminale, takim jak więzienie Abuslim w stolicy, Trypolisie. Gdzie w czerwcu 1996 roku doszło do jednego z najtragiczniejszych epizodów w libijskiej historii. Na placu więziennym zgromadzono ponad 1200 więźniów politycznych. Było gorąco i duszno, osadzeni stali stłoczeni ramię przy ramieniu. Nagle od strony murów rozległ się huk - to pierwsi strażnicy zaczęli strzelać do przerażonego tłumu. Do rzezi przyłączyli się kolejni. Kanonada trwała i trwała. Plac zamienił się w basen napełniony krwią i ludzkimi strzępami. Wartownicy krążyli między celami, dobijając tych, którym udało się uniknąć śmierci na zewnątrz”(blizny świata). Władze ukrywały fakty do 2004 roku, kiedy to pod naporem rozpaczy najbliższych przyznano się do morderstwa połowicznie, bo winę zwalono na osadzonych, a ich ciała zaginęły. Ten przykład pokazuje jakie jest zagrożenie dla ludzi, którym nie podobają się obecne stosunki w Libii. A ludzie mają wybór być posłusznymi lub zginąć w kryminale albo w falach morza śródziemnego podczas ucieczki do Włoch. W tej sytuacji Libijczycy na fali „jaśminowej rewolucji” 15 lutego 2011 roku pod wpływem udanych rewolucji w Tunezji i Egipcie podjęli próbę zmiany umawiając się na manifestację za pośrednictwem Facebooka. W tej demonstracji wzięło udział około 600 osób w Bengazi. Doszło do walk z policją, w wyniku których rannych zostało 14 osób, w tym 10 funkcjonariuszy. Protestujący domagali się ustąpienia libijskiego przywódcy Muammara Kadafiego, który rządzi krajem od 42 lat.
Według źródeł medycznych i świadków policja odpowiada na protesty ostrą amunicją.16 lutego podczas antyrządowych demonstracji, które odbyły się w Bengazi, protestujący obrzucili policję kamieniami. W odpowiedzi, zostali ostrzelani gumowymi pociskami przez policję. Według służb medycznych, 38 osób zostało rannych w zamieszkach. Według świadków, bezpośrednią przyczyną protestów było aresztowanie obrońcy praw człowieka, który reprezentował ofiary policyjnych zabójstw w więzieniu Abu Salim. Rządowe media początkowo zignorowały protesty, ale później nadawały informacje o pro-rządowych demonstracjach w Bengazi, Trypolisie i innych miastach. 17 lutego podczas Dnia Gniewu, wg organizacji Human Rights Watch, zginęły 24 osoby. W trakcie starć pomiędzy siłami bezpieczeństwa i demonstrantami w mieście Al-Bajda śmierć poniosło 11 osób, a kilkanaście odniosło rany. Z kolei w Bengazi siły bezpieczeństwa użyły ostrej amunicji przeciwko protestującym. W wyniku ostrzału zginęło sześć osób. W mieście Zintan na południowy zachód od Trypolisu śmierć poniosło dwóch demonstrantów. 18 lutego tysiące ludzi zgromadziły się w Bengazi. Demonstranci spalili tam kilka posterunków policji, budynków rządowych oraz zajęli siedzibę państwowej telewizji. W walkach zginęło 35 osób. Doszło do buntu w miejscowym więzieniu z którego zbiegło około 1.000 osadzonych. Czterech zastrzelono, 150 złapano. W niektórych miastach zorganizowano wiece poparcia dla Kaddafiego. Demonstranci wyparli wieczorem siły bezpieczeństwa z miasta Bengazi, podpalono też siedzibę rozgłośni radiowej. Walki miały miejsce także w Bajdzie. Siły bezpieczeństwa skierowały do walki z demonstrantami najemników z innych państw afrykańskich. 50 schwytanych najemników zostało straconych. Powieszono też dwóch policjantów.
W nocy z 18 na 19 lutego zablokowano w Libii dostęp do internetu. Przez internet zwoływano masowe demonstracje. W związku z niespokojną sytuacją w Libii, Polskie MSZ zaleciło 19 lutego powstrzymanie się od podróży do tego kraju. To tylko suche medialne relacje. Ale za każdą kryją się ludzkie problemy, cierpienia i rozterki w Libii i nie tylko. Jak chociaż za ostatnią, która dotyczy naszych rodaków pracujących w Libii. Gdyż polskie firmy współpracują z Libią w dziedzinie energetyki - od trzech lat na rynku libijskim działa Geofizyka Kraków prowadząc badania sejsmiczne obszarów roponośnych. Firma „Poszukiwania Nafty i Gazu Jasło”, która w 2006 r. dokonała rejestracji oddziału w Libii, dysponuje już dwiema wiertniami i realizuje kontrakty na rzecz państwowej firmy naftowej WAHA Oil. W 2007 r. PGNiG S.A. wygrało przetarg, a w lutym 2011roku nastąpiło podpisanie umowy z libijską Narodową Korporacją Naftową na poszukiwania i wydobycie węglowodorów. Dla celów prowadzenia prac na terenie Libii została utworzona spółka POGC Libya B.V. w Holandii oraz oddział tej spółki w Trypolisie. Również PKN Orlen bada wejście na rynek libijski. Na rynku libijskim aktywne są polskie firmy kartograficzne: Geokart Warszawa, Geokart International, Małopolska Grupa Geodezyjno-Projektowa oraz firmy branży budowlanej: spółka ELENKO (polsko-włoska firma INTERTECNO spółka Joint Venture z partnerem libijskim), Konsorcjum Polimex-Hydrobudowa, Polimex-Mostostal Siedlce. Polscy budowlańcy trwale zapisali się przy budowie libijskich dróg samochodowych, których ma 47 590 kilometrów. Stąd jest problem z obecnością Polaków w tym trudnym i niespokojnym regionie.
Czy tyran, który do władzy doszedł – co prawda bezkrwawo- ale dzięki karabinom, utrzymywał ją przy pomocy broni i wiernej, dobrze opłacanej świty odejdzie bez wykorzystania do maksimum amunicji? Przecież dla niego nie ma świętości! Tego dowodzą strzały podczas pogrzebu ofiar wcześniejszych starć, wojsko ostrzelało ludzi, zabijając 15 osób. Wielu zostało rannych. W międzyczasie armia została wyparta z miasta Bajda. Zachód jedynie dyplomatycznie zaprotestował. Jak lecą kule to dyplomacja normalnie schodzi na drugi, albo dalszy plan. W tym wypadku Zachód ma problem! Nie sięgnął po ostre sankcje bo obawia się o własne interesy.
Czy Libia to tylko pustynia i ropa naftowa? Otóż nie! Bo za panowania rzymskiego była to bardzo bogata kraina. Z powodu jej bogactwa o to terytorium toczyły bitwy różne nacje. A przecież wtedy nie szukano ropy naftowej. Swoje piętno odcisnęli Wandalowie wyparci przez Bizancjum, a w VII wieku opanowani przez Arabów do połowy XVI wieku, w którym przeszli w niewolę Osmańską. W wyniku wojny włosko-tureckiej (1911 – 1912) terytoria te przeszły pod panowanie Włochów, którzy doprowadzili do zjednoczenia wszystkich trzech krain i utworzenia kolonii o nazwie Libia. Włosi osiedlali w Libii osadników oraz prowadzili italianizację miejscowej ludności. Po zajęciu przez Włochy Trypolisu w 1911 w kraju wybuchło powstanie kierowane przez bohatera narodowego Libii Omara Mukhtara. Walki partyzanckie koncentrujące się głównie w rejonie Gór Zielonych (Al-Dżabal al-Achdar) w Cyrenajce trwały do 1935. W celu zdławieniu powstania Włosi utworzyli w Libii obozy koncentracyjne, w których przetrzymywano łącznie 125 tys. osób, głównie mężczyzn mogących stanowić kadrę partyzantki. Pomimo sytuacji w kraju kontynuowana była polityka osadnictwa i w latach 30. w Libii mieszkało już około 100 tys. Włochów, którzy stanowili 10% ogółu ludności. Po zakończeniu wojny Włochy zrzekły się praw do Libii, która powtórnie została podzielona i początkowo przeszła pod zarząd angielski (Trypolitania i Cyrenajka) oraz francuski (Fezzan).
Z powodu rywalizacji angielsko-francuskiej dnia 21 listopada 1949 roku Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych wydało rezolucję o konieczności nadania Libii niepodległości przed początkiem roku 1952. W czasie negocjacji z Narodami Zjednoczonymi Libię reprezentował emir Trypolitanii (1929-1951) i Cyranejki (1917-1951) Sidi Muhammad Idris al-Mahdi al.-Senussi, który 24 grudnia 1951 roku ogłosił deklarację niepodległości Zjednoczonego Królestwa Libii, złożonej z Cyranejki, Trypolitanii i Fezzanu. A sam jako Idris I został królem nowopowstałego królestwa. Jego dziadek Muhammad ibn Ali as-Senussi był założycielem islamskiego sufickiego ruchu religijno-politycznego Senussi. Każda z trzech części składowych państwa otrzymała autonomię. 28 marca 1953 roku Libia dołączyła do Ligi Arabskiej. Nowe państwo miało ogromne problemy z kadrą zarządzającą, bowiem Włosi w czasach kolonialnych nie edukowali miejscowych, wszystkie stanowiska obsadzane były przez Włochów.
Włosi, zarówno przybyli z metropolii, jak i urodzeni w Libii byli właścicielami większości najlepszych gruntów w kraju, a także mieli faktyczny monopol na wykształcenie. Z powodu tych trudności Brytyjczycy prowadzili początkowo znaczną część administracji. W 1955 roku rozpoczęto poszukiwania złóż ropy naftowej, pierwsze pole odkryto w 1959 roku, zaś wydobycie ruszyło w kolejne cztery lata później. Wydobycie ropy stało się jednym z filarów libijskiej gospodarki. 25 kwietnia 1963 zniesiono federalny ustrój kraju, a także zmieniono nazwę kraju na Królestwo Libii. Rządy królewskie nie cieszyły się wielkim poparciem i dlatego 4 sierpnia 1969 abdykował na rzecz swojego bratanka Sayyid Hasan ar-Rida al-Mahdi as-Sanussi (gdyż nie miał własnego potomka), który miał przejąć rządy w kraju 2 września 1969. Tymczasem dzień wcześniej – 1 września 1969 podczas pobytu Idrisa I na leczeniu w Turcji został on obalony w wyniku wojskowego puczu dokonanego przez grupę młodych oficerów pod dowództwem 27-letniego kapitana Muammara al-Kaddafiego, która proklamowała utworzenie Libijskiej Republiki Arabskiej. Wkrótce zlikwidowano wojskowe bazy brytyjskie i amerykańskie, zmuszono do wyjazdu 25 000 mieszkających w Libii Włochów oraz przeprowadzono nacjonalizację wydobycia i przetwórstwa ropy naftowej. Król Idris I z Turcji udał się do Grecji, a stamtąd do Egiptu, gdzie przebywał na wygnaniu do śmierci. W listopadzie 1971 został skazany in absentia przez Libijski Sąd Ludowy na karę śmierci. Zmarł w wieku 94 lat – 25 maja 1983 roku w Kairze i został pochowany w Medynie w Arabii Saudyjskiej.
Kadafi w okresie swoich 42-letnich rządów stworzył państwo autorytarne, oparte na ortodoksyjnym islamie, zarządzane przez Kongresy Ludowe.
Dzięki dochodom płynącym z bogatych złóż ropy naftowej Libia stała się krajem chwilowo niezależnym od Zachodu. Miliardy dolarów uzyskanych z ropy wydano na szkoły, drogi, domy, szpitale, rozwój rolnictwa oraz broń i popieranie ruchów narodowowyzwoleńczych. Libia za rządów pułkownika Kadafiego wspierała ruchy narodowowyzwoleńcze w Afryce (Afrykański Kongres Narodowy w RPA, SWAPO w Namibii, FRELIMO w Mozambiku, FROLINAT w Czadzie, POLISARIO na Saharze Zachodniej), w Azji (Organizacja Wyzwolenia Palestyny, MNLF na Filipinach) i w Europie (IRA i ETA) oraz państwa zmagające się z agresją USA jak sandinistowska Nikaragua.
W latach 70. Kadafi wydał Zieloną książkę, w której opisał ustrój Libii, mający być alternatywą wobec kapitalizmu i komunizmu. W roku 1986 w odpowiedzi na sponsorowanie przez Libię zamachów na amerykańskie cele, lotnictwo USA dokonało nalotu na Libię, w którym zginęły dziesiątki ludzi.
W odpowiedzi 21 grudnia 1988 oficerowie Kadafiego podłożyli bombę na pokładzie amerykańskiego Boeinga 747 lecącego z Londynu do Nowego Jorku. Kilkadziesiąt minut po starcie samolot eksplodował. W powietrzu zginęło 259 pasażerów, a deszcz spadających szczątków aeroplanu zabił 11 mieszkańców sennego szkockiego miasteczka Lockerbie. Rok później libijski wywiad wysadził nad Nigrem francuski samolot ze 170 osobami na pokładzie. Niniejsze fakty dowiedziono podczas procesu, który zaczął się w 1999 roku.
W normalnym warunkach Kaddafi powinien zniknąć ze sceny jakiejkolwiek polityki. Jednak w polityce jak masz coś do zaoferowania to morale jest nie istotne. Tak też było w tym przypadku. W 1992 roku ONZ nałożyła na Libię sankcje. Ograniczenie wymiany międzynarodowej stało się bezpośrednią przyczyną trudności gospodarczych, które doprowadziły do konfliktów politycznych wewnątrz kraju. Jednak Kaddafi „brudnymi” dolarami za ropę odkupił swoje winy i 12 września 2003 roku ONZ zniosła sankcje rzekomo w wyniku przyznania się Libii do odpowiedzialności za atak w 1988 roku i zgody na wypłacenie 2,7 miliarda USD odszkodowań rodzinom ofiar zamachu.
W 2006 roku Trypolis skreślono z amerykańskiej listy sponsorów terroryzmu.
Czy Libia oprócz wydobycia ropy naftowej i przemysłu rafineryjnego oraz hutniczego (huty żelaza i stali w Misracie) rozwija inne dziedziny? Oczywiście, że nie pomimo iż posiada do tego doskonałe warunki. Zmarginalizowała rolnictwo i przemysł spożywczy, w tym przetwórstwo owoców i warzyw, przez co obecnie jest zmuszona importować ok. 75% żywności. Ktoś powie pustynia, słabe gleby i nie ma wody. Otóż to tylko pół prawdy. Pustynia bo człowiek z nią nie walczy, a to jest naturalny żywioł. Wodę Libia ma pod pustynią w regionie Cyrenajki. Środki by ją wydobyć i zagospodarowywać odbierane pustynii tereny też ma. Ludzi bezrobotnych, biednych i głodujących jak wcześniej wspomniałem. Druga dziedzina to turystyka, która jest prawie całkowicie zaniedbana. I tak dalej mógłbym wymieniać. A zatem fakt, że ludzie protestują nie jest żadnym zaskoczeniem. Natomiast jest problemem, że Zachód bardziej sobie ceni interesy, ropę naftową, „brudne” pieniądze Kaddafiego niż ludzkie istnienia. Bo media zachodnie nie nagłaśniały jak na zlecenie Muammara Kadafiego mordowano ludzi, wysadzano dyskoteki i samoloty pasażerskie - za wyjątkiem dwóch. Nie krytykowano - poza krótkimi newsami – jak Kaddafi wspierał bestialskie bojówki oraz ukrywał zbrodniarzy i terrorystów, zamiast zadbać o własny Naród. Wszystkie państwa robiły z nim interesy i traktowały go jak normalnego partnera. Nie protestowano, gdy Libijczycy w ucieczce przed głodem, biedą, nędzą tonęli w falach morza śródziemnego w drodze do upragnionych Włoch, a gdy dopłynęli to z powrotem byli wydalani do tego „piekła” na ziemi. A dziś gdy w swej rozpaczy idą naprzeciw kulom to media się rozpisują bo jest moda na „jaśminową rewolucję” natomiast przywódcy problem sprowadzają do dyplomatycznej krytyki. Moim zdaniem są zachwiane proporcje i zmylony kierunek – bo za to, że Kaddafi morduje swój Naród w równej mierze z nim odpowiedzialni są dzisiaj Przywódcy Zachodu, a o tym jakby nikt nie chce mówić i pisać. Jest zasada, że z terrorystami się nie negocjuje, a Kaddafi to terrorysta i wszyscy mu pozwalali i pozwalają na demonstracyjne obnoszenie się ze swoim namiotem i orszakiem, gdy jego naród przymierał głodem.
Sankcje gospodarcze nałożone przez ONZ w 1992 spowodowały znaczne opóźnienie w rozwoju technologicznym Libii i mogły wówczas doprowadzić do obalenia tego reżimu, a jednak zostały zniesione 12 września 2003, dlatego też obecnie mamy to co wówczas było do przewidzenia!!!.

Brak komentarzy: