sobota, 29 maja 2010

Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Dumy Państwowej, izby niższej parlamentu Rosji, Konstantin Kosaczow opowiedział się za jak najszybszym opublikowaniem nagrań z czarnych skrzynek polskiego Tu-154M, który 10 kwietnia rozbił się pod Smoleńskiem.
" Dobrze by było, gdyby zostały opublikowane jak najszybciej. W Warszawie ze strony niektórych dziennikarzy poczułem dawne nastawienie na wrogość z nami również z powodu tej sytuacji." Zawsze znajdą się jednostkowe zdarzenia, których nie mozna powielać na cale spoleczeństwo. Nie ulega wątpliwosci, że to Polska byla pod zaborem rosyjskim, a nie odwrotnie. Równiez nie ulega wątpliwosci, że zbrodniczy system potocznie zwany "stalinizmem" powstal równiez w Rosji, a to, że w jego ksztaltowaniu uczestniczyly inne narody ZSRR to juz kwestia potrzeby rzetelnego historycznego zbadania tego zjawiska.Sam fakt zachowania się rosjan w okolicznosciach katastrofy z 10.04.2010. zasluguje na wdzięcznosć, a budowanie jakich kolwiek podejrzeń to zwykla jednostkowa ludzka glupota obok, której należy przejsć ze zrozumieniem, że są to fobie wynikające z historycznej spóscizny.
Kosaczow w czwartek(27) i piątek(28.05.2010) przebywał w Warszawie, gdzie uczestniczył w pierwszym w historii posiedzeniu komisji spraw zagranicznych Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej oraz Sejmu RP. Jego tematem były problemy historii, współpraca gospodarcza, kwestie humanitarne, zagadnienia bezpieczeństwa europejskiego i konflikty regionalne.Szkoda, że media zbyt oschle i wyjątkowo skromnie potraktowaly to wydarzenie. Bylo to bardzo ważne wydarzenie i zasluguje na glębokie merytorycznie, publiczne analizy.
Deputowany poinformował, że "podczas spotkania z ministrem spraw zagranicznych (Radosławem) Sikorskim otwarcie zapytałem go, czy Polska ma jakieś pretensje do Rosji w związku z badaniem katastrofy pod Smoleńskiem".
- Minister równie otwarcie odpowiedział, że ani o żadnych problemach, ani o żadnych pretensjach pod adresem Rosji od swoich kolegów z rządu, zajmujących się badaniem, ani razu nie słyszał - przekazał Kosaczow.
Rozmowy z polskimi parlamentarzystami szef Komisji Spraw Zagranicznych Dumy ocenił jako "głębokie i uczciwe". "Nie było ani konfrontacji, ani mentorstwa". "Jest zrozumiałe, iż emocje po katastrofie lotniczej 10 kwietnia sprzyjają zmianie klimatu w stosunkach, jednak jest również jasne, że wcześniejszym nastawieniem na konflikt zmęczone są, na wszystkich szczeblach, obie strony". "W sprawie Katynia występuje wzajemna gotowość, by iść dalej, nie zatrzymując się na znanej decyzji Głównej Prokuratury Wojskowej z 2004 roku o umorzeniu śledztwa"."Polacy oczekują od nas odtajnienia wszystkich akt i rehabilitacji rozstrzelanych. Mam podstawy, by sądzić, że co do pierwszej kwestii decyzje nastąpią. Druga jest nieco trudniejsza z prawnego punktu widzenia", ale jest konieczna, żebymy mogli zrobić kolejne dzialania w zabliźnianiu naszych "narodowych ran". Wedlug Kosaczowa "zgodnie z obowiązującym w Rosji prawem jest to (sądowa rehabilitacja) niemożliwe, ponieważ zniszczone zostały akta ofiar i nie było żadnych sądów"." Naprawiać zbrodniczego bezprawia bezprawiem, nawet z najszlachetniejszych pobudek, nie można", wlasnie dlatego są takie spotkania, aby wypracować formule umożliwiającą naprawienie tego wandalizm.
Kosaczow dodaje iż " uważa jednak, że w kwestii politycznej rehabilitacji - przez mechanizmy parlamentarne - mamy obowiązek znaleźć rozwiązanie. Zainicjowałem już stosowne prace z kolegami z Dumy." I wlasnie o to chodzi! Należy się liczyć, że problem "katyński" w stosunkach polsko-rosyjskich będzie spolecznym klopotem, bo dotknąl bardzo dużo polskich rodzin, dlatego jego rozwiązania nie należy unikać i oddalać w czasie, bo to nie umierca go , a wprost przeciwnie buduje dodatkowe emocje, które są zupelnie zbedne.
Przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Dumy poinformował też, że "Polacy przygotowują się do uczczenia na szeroką skalę 90. rocznicy rozgromienia przez (Józefa) Piłsudskiego (Michaiła) Tuchaczewskiego pod Warszawą 15 sierpnia 1920 roku". Relacjonuje: "Proponują, byśmy uczcili (to) wspólnie jako akt klęski totalitarnego bolszewizmu. Według Kołaczowa to "idea interesująca, wszelako nie bezsporna. "Wówczas do polskiej niewoli trafiły dziesiątki tysięcy Rosjan, 18-20 tysięcy, spośród których zginęło w nieludzkich warunkach głodu i chorób. Polacy za ludobójstwo tej tragedii, w odróżnieniu od Katynia, nie uważają". Porównywanie tego wydarzenia z Katyniem jest wykrzywianiem faktów historycznych. Nie ulega wątpliwosci, że w obronie swierzo odzyskanej niepodleglsci nasi przodkowie poswięcili wszystko co mieli w danym momencie i sami poniesli ogromne straty z powodu glodu i chorób, a rosyjscy jeńcy byli przypadkowymi i niechcianymi ofiarami zaistnialej sytuacji. Należy podkreslić, że jest zasadnicza różnica w roli jaką pelnili w obydwu przypadkach. To nie nasi żolnierze wchodzili na terytoria Rosji, a odwrotnie i wlasnie to powinno być podstawą do dyskusji. Kosaczow wyznał także, iż napełnia go niepokojem, że strona polska stara się kreować w ludzkiej podświadomości wizerunek Polaków jako wiecznie szykanowanych, a Rosjan - jako wiecznych agresorów. Dlatego jest konieczna spokojna analiza prowadząca do pojednania. To nie stanie się za naszego pokolenia, ale my powinnismy to zapoczątkować.Kosaczow ma racje, że "w Polsce wielu wciąż uważa wszystkich obywateli ZSRR za "Rosjan", a "Rosjan" okresu stalinowskiego - za niczym nieróżniących się od współczesnych. Stąd szeroko rozpowszechniony pogląd, że Rosjanie i Polacy z definicji skazani są na wrogość, a w konsekwencji - że Rosja także teraz gotowa jest zaatakować Polskę, jeśli tylko będzie miała taką szansę." Aby to zmienić jest konieczna spokojna wspólpraca we wszystkich plaszczyznach i pilka w tej grze leży po stronie rosyjskiej.Dalej Kosaczow podkresla, że" mówił o tym, iż takie fobie przeszkadzają osiągnięciu postępu w rzeczywiście ważnych sprawach, w których nic nas nie dzieli. Sprawiło mi radość, że polscy rozmówcy się ze mną zgodzili." To pokazuje, że są warunki do poglębiania realnej wspólpracy, ale mimo wszystko więcej atutów leży po rosyjskiej stronie.

piątek, 21 maja 2010

Konsekwencje greckiego oszustwa.

Polityka spójności może paść ofiarą unijnych oszczędności w latach 2014-2020 - przypuszcza "Puls Biznesu". Po gigantycznej pomocy dla Grecji istnieje możliwość ograniczenia innych wydatków unijnych. Do nich zalicza się m.in. polityka spójności, w ramach której Polska otrzymuje najwięcej funduszy z UE. Na razie nie ma formalnych podstaw do takich twierdzeń( ja z tym poglądem się nie zgadzam, bo utworzenie 750 miliardowego funduszu nie będzie z "nieba" tylko - oprócz skladki MFW- ze srodków UE), ale wiadomo, że unijna kasa też ma swoją, określoną pojemność, i duże wydatki nadzwyczajne, związane z kłopotami gospodarczymi państw członkowskich, pomniejszą wielkość środków na inne cele. Debata o tym, czy pomoc unijna zostanie ograniczona tylko do najbiedniejszych krajów członkowskich, przypadnie na okres naszej prezydencji. Dzisiaj powinnismy wyrazić zgodę , a wręcz poprzeć wszelkie działania mające na celu uporządkowanie strefy Euro, ale następny krok to powinno być rozliczenie ujawnionych oszustw i skontrolowanie czy jeszcze jakies inne niespodzianki na nas nie czychają ze strony cwaniactwa. To podważa zaufanie, a bez niego nie możemy budować całej Unii. Dzisiaj Unia to nie "pępek swiata" tylko region poddany silnemu ekonomicznemu atakowi przez azjatyckie "tygrysy" , w tym szczególnie ChRL i o naszej sytuacji, a w tym pozycji na międzynarodowej scenie zadecyduje umiejętnosć poradzenia sobie z tym atakiem, bo od tego zależy czy uchronimy swój przemysł, czy pozwolimy sobie na jego rozkład. W takim układzie nie możemy pozwolić sobie na żadną wewnątrzunijną dywersjie i cwaniactwo.

piątek, 7 maja 2010

Kryzys finansowy w Grecji - kryzysem Strefy Euro - Kryzysem UE.

System gospodarczy całej UE jest dosć scisle powiązany. Kłopoty Grecji są problemem nie tylko strefy Euro, ale również całej UE. Należy się liczyć, że grecki rząd oprócz pożyczek będzie szukać pomocy ze srodków budżetowych UE. Ci którzy udzielaja pożyczek będą wspierać te działania bo będą zainteresowani jak najszybszym odzyskaniem pożyczonych pieniędzy. Budżet UE jest mimo wszystko skromny! Jeżeli z niego zostaną wygospodarowane dodatkowe srodki finansowe to musi ktos ich nie otrzymać bo dotychczasowi płatnicy netto nie zgodzą się na zwiększenie swojego obciążenia.Problemy kryzysu są obserwowane również u innych członków UE - patrz Portugalia, Hiszpania, Irlandia i nie tylko. Polska pomimo wzrostu gospodarczego powinna zdyscyplinować wydatki budżetowe, zwiększyć ich efektywnosć, zmniejszać zadłużenie, realnie zliberalizować warunki działalnosci gospodarczej, a wręcz zobowiązać jednostki nadzorujące działalnosć gospodarczą do jej wspierania. Mamy potężne rezerwy, ale nie możemy ich wykorzystać bo wielu przedsiębiorców skutecznie zostało zniechęconych do prowadzenia interesów przez wadliwie działającą administrację państwową,różnej masci inspekcje, a Sądy to jest wielka pomyłka - jest jedno pytanie - jak ludzie, którzy nigdy nie mieli żadnego realnego styku z biznesem (pomijam łapówki) może obiektywnie oceniać działania przedsiębiorców? Ta swoboda i dowolnosć podejmowania decyzji przez Sędziów i komorników oraz wzajemne chronienie swoich błędów jest porażające. W ChRL, Indiach, Brazylii i wielu innych państwach jest dynamiczny wzrost gospodarczy pomimo, że mają gorsze warunki rozwojowe, a u nas mimo, że mamy wielokrć korzystniejsze położenie, uzbrojenie infrastrukturalne, kadrowe ledwo ledwo na plusie i robimy z tego wielkie allo!!! Żałosna komedia, która odbywa sie na państwowej kolei to może byc wzorzec , ale Afryki. Za to ktos osobiscie powinien poniesć konsekwencje. Kolejna sprawa to są sprawy upadłosciowe. Jeżeli firma ogłasza upadłosć to oznacza, że wiele jednostek jest okradane, a w konsekwencji ponosi straty nie ze swojej winy, które w konsekwencji rodzą szkody u najbardziej aktywnych przedsiębiorców i docelowo straty ponosi budżet państwa. Ten anachroniczny system prawny należy bardzo pilnie zdyscyplinować. Sąd gospodarczy ogłaszając upadłosć firmy powinien prawem być zobowiązany do ustalenia, jakie działania spowodowały ten stan rzeczy w firmie i kto imiennie za nie jest odpowiedzialny, tak żeby nie zaspokojeni wierzyciele mieli dane do dochodzienie swoich roszczeń w trybie cywilnym. Ta bariera powstrzymałaby upadłosci złodziejskie, polegające na tym, że pseodoprzedsiębiorcy zakładają kilka, a rekordzisci kilkadziesiąt, a nawet set spółek z o.o. po to tylko, żeby zgodnie z literą prawa okrasć swoich partnerów, a następnie ogłosć upadłosć przerzucając w międzyczasie majątek tych spółek tak, że gdy składają wniosek o upadłosć to pozostawiają go tylko tyle , żeby wystarczyło na opłacenie procesu upadłosciowego. Zasygnalizowałem tylko jeden (z tysięcy) problem anomali prawnej państwa, który bardzo skutecznie niszczy nasze Państwo. Rozwiązanie jest proste i bardzo skuteczne , ale kasta prawnicza swiadomie go nie chce wprowadzić, bo ograniczyłoby to ich dochody, gdyż pełnią rolę "grabarzy" polskiej gospodarki i naszego Państwa. A żeby być grabarzem to trzeba mieć bardzo dobre wynagrodzenie! Mając na uwadze kryzys w Grecji i realne zagrożenie dla naszych interesów najwyższy czas aby zacząć naprawiać system prawny Państwa. Bo to co w Grecji się dzieje może nas też spotkać jeżeli zlekceważymy wdrożenie prostych rozwiązań.

sobota, 1 maja 2010

Szukanie winnego!!!

Głównym organizatorem była Kancelaria Prezydenta. To ona ustalała listę delegacji. Wsród osób tej delegacji zaproszono całe dowództwo Wojska Polskiego. No oczywiscie ze względu na pojemnosć samolotu nie zabrano zastępców dowódców, ale gdyby się zmiescili to pewnie też by byli mile widziani. To był element prestiżu tej delgacji. Dla dowódców to też byla nobilitacja, że Pan Prezydent ich docenil. Jestem w stanie sobie wyobrazić co by się działo gdyby ktokolwiek zakazał któremu kolwiek generałowi wylotu w towarzystwie Zwierzchnika Sił Zbroinych Pana Prezydenta, ale ze względu na okolicznosci nie będę tego opisywał, bo mysle, że każdy czytelnik jest sobie w stanie to wyobrazić. Ukrytym celem było pokazanie wyższosci delegacji Pana Prezydenta nad delegacją Pana Premiera. Niestety ta nieprzyzwoita rywalizacja zakończyła się tagicznie. Ale najbardziej przykre, że z tego bolesnego doswiadczenia w wymiarze moralnym, politycznym, medialnym nie wyciągnięto w dalszym ciągu należytych nauk i wniosków. Na siłe pod potrzeby kampanii wyborczej częsć nieroztropnych krzykaczy próbuje wrobić ministra MON. To że minister przez cały okres był "chłopcem" na którym Kancelaria Prezydenta próbowała wymuszać zmiany decyzji, m.in. wycofywano nominacje aby pokazać wyższosć. Czekam czy wreszcie ci niedojrzali ludzie zostaną zdjęci ze swieczników władzy. Ja na widok ich w danym programie zmieniam kanał.Pewnie inni też tak robią i zastanawia mnie, że media tego nie zauważają, że jest to ze szkodą dla ich oglądalnosci, gdy zapraszają (oszołomów- przepraszam) do swoich audycji? To media są winne, że częsć tego towarzystwa zasiada na najwyższych stanowiskach, bo ich promują.

KONCEPCJA WSZECHOBEJMOWANIA W FILOZOFII KARLA JASPERSA

Karl Jaspers, jeden z egzystencjalistów XX w, pozostawał pod silnym wpływem Kierkegaarda. Jaspers badał głównie granice naukowego, obiektywnego poznania. Nauka redukuje byt do tego, co daje się poznać z zewnątrz. Efektem tego jest niemożność poznania bytu, którym my jesteśmy sami, ponieważ wiedza o nas wypływa z wewnątrz ( wewnętrzne stawanie się moich własnych możliwości). Człowiek ma za zadanie stawanie się tym czym właściwe ma być (nie jest to mu dane z jego czystym bytem – da-sein). Według Jaspersa egzystencją jest to wszystko, co wytwarza moją jaźń.
Człowiek znajduje się w różnych sytuacjach – naturalnych, kulturowych i historycznych , na które nie ma wpływu . Jednak w ich zasięgu jest w stanie decydować o sobie, o tym kim jest. Żeby człowiek miał czysty wgląd w to co rzeczywiste i prawdziwe, musi on na drodze myślenia dostać się do najrozleglejszego obszaru tego co możliwe. Jednak gdy osiągamy jedno, to horyzont otaczający to co już osiągnęliśmy przesuwa się dalej – zmuszając nas do kolejnego wysiłku. Nie osiągamy takiego stanowiska, z którego moglibyśmy objąć pełnię bytu. Istnieje horyzont – więc wciąż i nieustannie zapowiada się coś dalszego. To z kolei określa nowy horyzont i znów coś dalszego. W tym świetle rodzi się pytanie o Wszechobejmowanie (wszechogarnianie). Wszechobejmowanie ogarnia wszystko co istnieje – samo jednak nie jest ogarniane przez nic innego.
To wszechobejmowanie jest uobecnione w dwóch przeciwstawnych perspektywach: 1) jako byt sam, który jest wszystkim, w którym i dzięki któremu jesteśmy; 2) jako to wszechogar-niające, którym my jesteśmy i w którym pojawia się dla nas każdy określony rodzaj bytu. W obu przypadkach wszechobejmowanie nie jest sumą bytu należącego do danego gatunku, z którego zawartości znana by była tyl-ko jakąś część, lecz całością jako ostateczna podstawa bytu, która ugruntowuje sama siebie, czy będzie to byt w sobie, czy byt dla nas.
Jaspers wyróżnia następujące rodzaje wszechobejmowania:
Byt empiryczny – to moje ciało, które umieszczone jest w świecie. Ja jestem istnieniem empirycznym. Jestem przestrzenią doświadczenia, które jest efektem działania świata i relacji zachodzących między mną, a światem zewnętrznym. Istnienie empiryczne, jako takie, posiada wszechogarniający sens rzeczywistości, który uchwycony wprost natychmiast odsyła do poszczególnego (Besonderheit) bytu (konkretne Ja) pozwalającego się zbadać jako materia, żywe ciało, dusza, świadomość, ale w takiej [postaci] nie jest już wszech-ogarniającym istnieniem empirycznym. Także wszy-stko, co dla mnie jest rzeczywiste, musi w jakimś sensie stać się w swym istnieniu empirycznym rze-czywiste jak mój byt (daseinswirklich), mniej więcej tak, jak daje się zauważyć wciąż namacalną obecność mojego ciała w postaciach, jakie to ciało przyjmują, w jakie się przemienia.
Istnienie empiryczne jako to inne, które wywiera na mnie przemożny wpływ, jest światem. Istnienie empiryczne jako wszechogarniające, którym jestem, przekształcone w przedmiot staje się natychmiast czymś dla mnie innym, podobnie jak świat. Dopóki jest możliwe badanie nas w strukturach świata – jesteśmy włączeni w byt świata. Z drugiej strony ten świat pozostaje dla nas czymś niepojętym. W strukturach świata pojmujemy siebie tylko jako jakiś rodzaj bytu wśród innych jego rodzajów, ale jeszcze wcale nie jako byt specyficznie ludzki. W oparciu o wiedzę o wszechogar-niającym istnienia empirycznego, z którym jesteśmy zjednoczeni (in Einem), stawiamy wiedzy o poszcze-gólnym bycie, za jaki się uważamy, wymaganie, by uchwyciła nas w całości. Nie jesteśmy w stanie poznać swojego bytu empirycznego jako wszechobejmującego – robimy to tylko poprzez określone rzeczywistości (materia, życie, dusza).
Świadomość (świadomość w ogóle) - Jedynie to, co występuje w naszej świa-domości, co można przeżyć i co staje się przedmio-tem, jest bytem dla nas. To, co nie mieści się w świa-domości, czego nasza poznająca świadomość nie może w ża-den sposób napotkać, to dla nas jakby nie istnieje. Według jej praw przebiega myślenie obiektywne. Wtedy wszystko, co dla nas istnieje, musi przyjąć postać, w której świadomość może je pomyśleć albo go do-świadczyć: musi w jakiś sposób zamanifestować się w bycie przedmiotowym, uobecnić się w czasowych aktach świadomości, stać się mową w jakiejś wyobrażalnej formie i dzięki temu uzyskać możliwość jakiegoś sposobu zakomunikowania [się] (Mitteilbartceit). Efektem tego, że cały byt występuje dla nas na tych wa-runkach, na jakich może pojawić się w świadomości, czyni nas uzależnionymi od wszechobejmującego tej możności uświadamiania sobie (Bewusstwerdenkonnen). Ale po-trafimy uwyraźnić sobie to jako' granicę i, wraz, za świadomością granicy otworzyć się na możliwość tego innego, czego nie znamy. Ale świadomość posiada dwo-jakie znaczenie:
Świadomością jesteśmy jako ożywiony byt em-piryczny, a jako taki jeszcze nie lub już nie wszech-obejmujący. Życie jest nosicielem tej świadomości, sa-mą nieświadomą podstawą tego, czego doznajemy świadomie. Jako ożywione istnienie empiryczne, któ-rym jesteśmy po prostu we wszechogarniającym ist-nienia empirycznego, stajemy się dla siebie przedmio-tem, który pozwala się empirycznie zbadać, znamy sie-bie podzielonych na grupy rodzajowe i jako jedną rzeczywistość tego istnienia empirycznego każdorazo-wo rozszczepioną na poszczególne indywidua.
Duch - duch zawiera całokształt myślenia, postępowania, odczuwa-nia, które dają się zrozumieć, nie stając się zamknię-tym w sobie przedmiotem mojej wiedzy, lecz pozosta-jąc ideą. Bowiem ducha, w jego nieodzownym skiero-waniu się na oczywistość prawdy [w obszarze] świa-domości w ogóle jak i na rzeczywistość tego, co od niego odmienne — na poznaną i wykorzystywaną naturę, w obu [tych obszarach] wprawiają w ruch idee, które wszystko oświetlają i łączą ze sobą. Stanowi on wszechogarniającą rzeczywistość tej aktywności, która wraz z tym, co wychodzi mu naprzeciw, i ze sobą sa-mą urzeczywistnia się w tym, zawsze już danym i za-razem wciąż przeobrażanym świecie. Jest procesem stapiania się i ponownego wytwarzania każdej całości (Ganzheit), jest drogą, która choć nigdy się nie koń-czy, to przecież spełnia się przez swą obecność zmie-rzając do możliwej doskonałości istnienia empiryczne-go, w której to, co ogólne, stanowiłoby całość, a każ-dy szczegół byłby częścią tej całości. Z całości, która stale jest rzeczywista i zarazem stale się rozpada, dąży naprzód, aby wciąż i wciąż wytwarzać [czerpiąc] z obecnego w nim źródła swą możliwą rzeczywistość; ponieważ domagając się całości pragnie chronić, po-tęgować, odnosić wszystko do wszystkiego, niczego nie pomijać, każdemu wyznaczyć jego 'miejsce i każdemu jego granice.
Jako istnienie empiryczne i jako duch jesteśmy wszechobejmującą rzeczywistością. Ale jako istnienie empiryczne jesteśmy nieświadomie związani z osta-tecznymi podstawami materii, życia i duszy: jeśli uprzedmiotowiamy siebie w tym wszechogarniającym, to na nieskończonej drodze poznajemy siebie jedynie z zewnątrz, równocześnie rozszczepiając się na rzeczy-wistości, które są oddzielone od siebie skokowo i pod-dają się badaniu tylko w takim oddzieleniu (materia, życie, dusza). Jako duch, świadomie ustosunkowujemy się do wszystkiego, co jest dla nas zrozumiałe; prze-twarzamy świat i siebie samych w zrozumiałość, która zamyka się w całościach; jeśli uprzedmiotowiamy sie-bie w tym wszechobejmującym, to poznajemy siebie od wewnątrz jako tę jedną jedyną wszechobejmującą rzeczywistość, która sama jest wyłącznie duchem i dla której wszystko jest duchem.
Egzystencja – jest wszechobejmującym w znaczeniu źródła jako warunku bytu osobowego (Selbstsein), bez którego nie byłaby możliwa rozległość. Sama nigdy nie stając się ani rzeczą, ani formą, egzystencja jest nośnikiem sensu każdego ro-dzaju wszechogarniającego. Podczas gdy istnienie empiryczne, świadomość w ogóle i duch przejawiają się zarazem jako coś w świecie i bada się je jako rzeczywistości których moż-na doświadczyć, to egzystencja nie stanowi przedmio-tu żadnej nauki. Mimo to jest niejako osią, wokół której krąży wszystko, co w świecie ma dla nas praw-dziwy sens. Na pierwszy rzut oka egzystencja wydaje się być jakimś nowym zacieśnieniem: bowiem występuje zawsze razem z innymi [rodzajami wszechobejmującego]. Byt osobowy we wszystkich ro-dzajach wszechobejmującego dopiero jako egzystencja może zdobywać właściwą pewność siebie.
Transcendencja - Wszechobejmujące, którym jesteśmy, napotyka swą kolejną granicę w pytaniu o to, za czyją sprawą jest ono samo: byt jest transcendencją, której nie odsłania żad-ne doświadczenie badawczo, nawet pośrednio; ona jest tym, co jako po prostu wszechobejmujące równie nie-ustępliwie „jest", jak pozostaje nieznane i niewidocz-ne.
Rozum – dąży do połączenia wszystkich rodzajów wszechobejmowania. Jest spoiwem wszystkich jego rodzajów. Jeśli rozumem nazywa się drogę do całości, życie idei, wtedy jest on wszechobejmującym ducha. Ale jeśli rozumem nazywa się prymat myślenia we wszystkich rodzajach wszechobejmującego, wówczas natrafia się przez to na coś więcej niż tylko myślenie. To jest wymagające myślenie, pokonujące wszystkie granice, wszędzie obecne.
Jaspers za istotne uważa to, że wszystkie rodzaje wszechobejmowania wywodzą się z jednego źródła i wzajemnie się przenikają. Każdy odsyła do innego. Utrata jednego rodzaju pozba-wia prawdziwości wszystkie pozostałe. Toteż nie wolno przeoczyć żadnego spośród tych ro-dzajów wszechobejmującego.
Te rodzaje odnoszą się do siebie. Relacja rodzajów do siebie nie jest jedno-rodnym, wzajemnym oddziaływaniem, lecz biegnie w górę i w dół. Nie można jeszcze oczekiwać, że z same-go niższego rodzaju wyniknie już wyższy, lub że niż-szy rodzaj będzie stanowił niezawodny warunek po-wstania wyższego, ponieważ posiada on własne źródło. Natomiast wyższy rodzaj nadaje niższemu rangę i granicę, nie mogąc przy tym go wytwarzać. Zatem nigdy nie wolno zapominać o tym, że każdy rodzaj wszech-obejmującego jest zdany na pozostałe.