niedziela, 23 marca 2008

Nauka - Bóg.

Nauka i religia uzupełniają się wzajemnie, a nie kłócą - uważa fizyk i teolog ks. prof. Michał Heller, który niedawno został uhonorowany prestiżową nagrodą Templetona, przyznawaną za łączenie myśli naukowej z religijną.Badania ks. prof. Hellera dotyczą, jak on sam mówi, najważniejszych spraw z jakimi ludzkość ma do czynienia. - Co może być bardziej ważnego niż nauka i religia. Nauka daje nam wiedzę o wszechświecie, o człowieku, o społeczeństwie. A religia daje nam poczucie sensu. Nawet nauka bez poczucia sensu byłaby bezsensowna - powiedział.Dodał, że zawsze się dziwi, kiedy ktoś zadaje mu pytanie jak pogodzić naukę z religią. - Przecież nauka nie robi nic innego, od samego początku swojego istnienia, jak tylko stara się odcyfrować zamysł boży, który był zawarty w dziele stworzenia - tłumaczył.
Według niego, fakt, że jakaś osoba obdarzona jest łaską wiary nie oznacza, że rezygnuje ona z prób poszukiwania naukowego opisu świata. - Do pełni łaski należy to, żeby ona była racjonalna, pełna zrozumienia i właśnie to staram się realizować - wyjaśnił.Jego starania związane są z dociekaniem jak wyglądał początek świata. - Kosmologia, nauka o wszechświecie, jest bardzo bujnie i dynamicznie rozwijającą się dziedziną. Napływ danych empirycznych jest kolosalny. Sięgamy naszymi obserwacjami wstecz o prawie 13,5 mld lat. Brakuje nam jeszcze tych kilkunastu pierwszych sekund istnienia wszechświata - powiedział Heller.Zaznaczył, że dane te napływają ciągle. Także w tym roku pojawią się nowe, znaczące informacje. Mają ich dostarczyć eksperymenty, które będą wykonywane za pomocą nowego akceleratora cząstek elementarnych w Ośrodku Badań Jądrowych CERN pod Genewą oraz pomiary kosmicznego mikrofalowego promieniowania tła (pozostałości po Wielkim Wybuchu) dokonywane przez satelitę PLANCK, który na jesieni ma być umieszczony na orbicie okołoziemskiej przez Europejską Agencję Kosmiczną.- Świat naukowy trzyma kciuki za wyniki eksperymentów w CERN-ie. Głównym pytaniem jest czy istnieje cząstka Higgsa czy nie istnieje. Wydaje się to bardzo drobnym szczegółem. Rzeczywiście ta cząstka Higgsa, jeśli istnieje, to jest bardzo, bardzo maleńka, ale od niej strasznie dużo zależy. Od tego, czy stwierdzimy jej obecność czy nie, zależy prawdziwość tzw. modelu standardowego cząstek elementarnych. Nic więc dziwnego, że wszyscy na to czekają. Jeżeli tej cząstki się nie odkryje, ten model się nie zawali, ale trzeba go będzie dość radykalnie przebudować. Natomiast sztuczny satelita PLANCK, który jest w przygotowaniu, ma nas zbliżyć jeszcze do tych najwcześniejszych momentów istnienia wszechświata. W tej chwili na orbicie jest satelita, który nazywa się WMAP, PLANCK ma być jego następcą. Każdy następny instrument tego typu daje nam dokładniejszą wiedzę. Nic dziwnego, że kosmologowie i fizycy z zapartym tchem czekają na to. Jeszcze bardziej z zapartym tchem niż na wynik wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych - powiedział kosmolog.Jak poinformował prof. Heller, swoją nagrodę Templetona, która wynosi 1,6 mln dolarów (więcej niż nagroda Nobla), chce przeznaczyć na założenie Centrum Kopernika. - Jest to inicjatywa wspólna Uniwersytetu Jagiellońskiego i Papieskie Akademii Teologicznej w Krakowie - wyjaśnił. - Celem tego centrum będzie badanie relacji między nauką, filozofią, teologią w sensie dyscypliny akademickiej.- Na świecie dużo się w tej dziedzinie robi. W Polsce też nieco, ale przydałoby się więcej. Po ogłoszeniu tej nagrody prasa zagraniczna niezwykle się tym Centrum Kopernika zainteresowała. Największe dzienniki i media światowe. To świadczy też o zapotrzebowaniu i być może trochę o egzotyce tego. Ale wszystkie rzeczy, które są bardzo potrzebne a zaniedbane, wydają się egzotyczne - powiedział.To centrum, jak wyjaśnił, w pewnym sensie już istnieje. - W Krakowie mamy grupę ludzi, która się nazywa Ośrodkiem Badań Interdyscyplinarnych. Mówi się na to OBI, a członkowie tej grupy to oczywiście OBI-boki. Pracujemy już od dawna. Stworzenie Centrum Kopernika będzie sformalizowaniem działalności tej grupy. Ona będzie też niewątpliwie stanowiła jądro Centrum Kopernika - mówił Heller.

sobota, 22 marca 2008

Sukcesy polskich naukowców.

Nasi badacze odkrywają układy planetarne, odkopują starożytne miasta i szukają genów raka. Dziennik pisze, że głośne w ostatnich tygodniach odkrycia: astronoma profesora Andrzeja Udalskiego i fizyka dr. Tadeusza Lesiaka są znane na całym świecie. "Rzeczpospolita" zaznacza, że to nie jedyni sławni naukowcy znad Wisły. O sukcesach polskich "łowców planet", genetyków czy archeologów informują najbardziej prestiżowe pisma naukowe.Polscy naukowcy tłumaczą, że trafiają na pierwsze strony międzynarodowych pism, gdyż zrozumieli konieczność popularyzowania swoich badań. Profesor Udalski, który odkrył niedawno układ planetarny podobny do naszego, przyznaje na łamach "Rzeczpospolitej", że środowisko naukowe przywiązuje teraz większą wagę do tego, by dotrzeć do opinii publicznej.
Gazeta tłumaczy sukcesy Polaków także współpracą z międzynarodowymi zespołami naukowymi i dostępem do najnowocześniejszego sprzętu. Pod względem nakładów na naukę Polska znajduje się jednak za szarym końcu krajów Unii Europejskiej, wyprzedzając jedynie Bułgarię.

środa, 19 marca 2008

Zagłada Ziemi.

Nie zostaną po niej nawet małe cząstki.
Jeśli pozostawić naturę samej sobie, za jakieś 7,59 miliarda lat Ziemia zostanie ściągnięta ze swojej orbity przez żarłoczne, czerwone Słońce i zacznie zdążać po spirali ku gwałtownej śmierci z wyparowania. Tak wynika z nowych obliczeń dokonanych przez dwóch astronomów, Klausa-Petera Schroedera z Uniwersytetu Guanajuato w Meksyku i Roberta Connona Smitha z University of Sussex w Anglii.Ich raport, który ma zostać opublikowany na łamach ”Monthly Notices of the Royal Astronomical Society”, jest najnowszym i najbardziej ponurym odcinkiem długiej debaty nad losem naszej planety. Jeszcze w zeszłym roku odkrycie ogromnej planety okrążającej wypaloną gwiazdę w gwiazdozbiorze Pegaza sugerowało, że Ziemia mogłaby przeżyć śmierć Słońca.Sam Smith nazwa nową prognozę ”nieco przygnębiającą”. Dodaje jednak, że patrząc z innej strony, stanowi to motywację do szukania sposobów na opuszczenie naszej planety i skolonizowanie innych obszarów galaktyki.Główny problem Ziemi polega na tym, że - zgodnie z przyjętymi teoriami ewolucji gwiazd - Słońce będzie się stopniowo stawać coraz większe i jaśniejsze. Jak wynika z modeli, w ciągu swoich pierwszych 4,5 miliarda lat istnienia Słońce stało się już o mniej więcej 40 procent jaśniejsze.Z czasem na Ziemi będzie coraz bardziej duszno i niewygodnie, a w końcu życie stanie się niemożliwe.- Nawet jeśli Ziemia uniknie pochłonięcia, zostałaby wypalona, a życie na niej uległoby zagładzie - mówi Mario Livio, astronom ze Space Telescope Science Institute.Za mniej więcej miliard lat słońce będzie o 10 procent jaśniejsze. Ziemskie oceany wygotują się. Za jakieś 5,5 miliarda lat wodór w jądrze Słońca ulegnie wyczerpaniu i zacznie się spalać wodór obecny w otaczających je warstwach. W rezultacie jądro się skurczy, a warstwy zewnętrzne gwałtownie rozszerzą - Słońce przekształci się w czerwonego olbrzyma.Wydzielone podczas tej agonii ciepło przekształci Układ Słoneczny. Przez krótki czas wiosna zapanuje w Pasie Kuipera poza Neptunem, Merkury i Wenus z pewnością zostaną połknięte, ale los Ziemi zawsze był trudniejszy do przewidzenia.Chodzi o to, że rozdymające się Słońce wyrzuciłoby znaczną cześć swojej masy. Siła jego grawitacji osłabłaby, a utrzymywane przez nią planety odsunęłyby się na bardziej oddalone orbity. Ziemia przeniosłaby się mniej więcej tam, gdzie obecnie jest Mars – ”na granicy bycia pochłoniętą lub uniknięcia pochłonięcia”, jak to ujął Livio.To, czy Ziemia zostanie pochłonięta, zależy od tego, który z dwóch efektów zwycięży. W tym samym czasie, gdy Ziemia wycofa się na bezpieczniejszą pozycję, siły pływowe pomiędzy nią a rozszerzającym się Słońcem będą usiłowały ściągnąć planetę z powrotem i w dół. Analiza tych sił, przeprowadzona w roku 2001 przez Kacpra Rybickiego z Instytutu Geofizyki PAN i Carlosa Denisa z Uniwersytetu w Liege wskazywała, że perspektywy są złe, jednak Ziemia mogłaby mieć szansę na przetrwanie.

Produkcja wzrosła w II 2008

"Ekonomiści oczekiwali dwucyfrowego wzrostu produkcji przemysłowej, ale faktyczne tempo wzrostu to naprawdę miła niespodzianka. Tempo wzrostu produkcji nadąża za dynamiką płac.
Luty to kolejny miesiąc, który zaskakuje ekonomistów, jeśli chodzi o kondycję polskiej gospodarki. Niewiele już potrzeba, by spodziewać się wysokiego wzrostu gospodarczego w całym pierwszym kwartale. Według ankiety ISB ekonomiści spodziewali się, że produkcja przemysłowa wzrosła w lutym o 11,8 proc. (oczekiwania między 9,3-13,5 proc.). Najszybciej rosła produkcja budowlano - montażowa - o 20,7 proc.O prawie 40 proc. wzrosła produkcja telewizorów, o 26 proc. samochodów. Ceny produkcji wzrosły o 3,2 proc., podczas gdy oczekiwano 3,3 proc.SYTUACJA NA GPWDzień rozpoczął się od zwyżki w reakcji na silne wzrosty w USA, która płynnie przeszła w fazę realizacji zysków. Ale krótko po południu GUS podał doskonałe dane o wzroście produkcji przemysłowej, a na rynku pojawiły się rekomendacje zachodnich banków inwestycyjnych zalecających kupno akcji w Polsce. To właśnie te okoliczności pozwoliły indeksom zakończyć dzień na plusie. Jego skala jest znikoma i niczego nie zmienia w sytuacji rynku (nadal jesteśmy blisko dolnego ograniczenia konsolidacji). Ale co istotne wreszcie pojawiły się wysokie obroty.Sytuacja nie jest jednoznaczna. Wzrost obrotów można łączyć z zakupami akcji przez inwestorów zagranicznych, ale równie dobrze z faktem, że już jutro rozliczane będą serie kontraktów terminowych. Gracze z rynku terminowego mogą próbować wpłynąć na poziom rozliczenia kontraktów - stąd ich zwiększone obroty. Podrożały akcje 147. spółek, potaniały 118.GIEŁDY W EUROPIEGiełdy europejskie rozpoczęły dzień od zwyżek, niejako''z urzędu'' entuzjastycznie reagując na wczorajsze wzrosty w USA i decyzję Fed, ale inwestorzy szybko skoncentrowali się na własnych problemach. A problemem był, Ericcson, który zapowiedział mniejsze zyski, również Deutsche Telekom przyznał, że spodziewa się mniejszych przychodów z rynku krajowego. Wystarczyło to do wywołania realizacji zysków. W prawdzie wymienione powody były tylko pretekstem, a rzeczywistość wydaje się bardziej złożona. Inwestorzy najwyraźniej nie wiedzą, czy spadek indeksów w ostatnich dniach do minimów ze stycznia wyczerpuje trend spadkowy, czy też oznacza wejście w nowy etap tego trendu. Zatem większość boi się podejmować teraz długoterminowe decyzje, zyski realizowane są szybko. W USA dzień zaczął się od zwyżek, ale szybko przeszły one w realizację zysków.WALUTYRynek walutowy powoli otrząsa się z zaskoczenia jakim wydaje się być dla inwestorów obniżka stóp procentowych o 75 pkt bazowych. Choć cięcie bardzo drastyczne, rynek oczekiwał jeszcze większego - o pełny punkt procentowy. Zatem dolar umacnia się po decyzji Fed. Notowania euro spadły do 3,572 USD, o pół centa w porównaniu do tego co wiedzieliśmy przed południem.Mieliśmy też silne wahania na rynku jena. Dolar wczoraj zyskał 2,7 proc. wobec japońskiej waluty, dziś rano tracił ponad 2 proc., ale na koniec dnia stratę ograniczył do 1,3 proc. Euro spada do jena o 0,7 proc. U nas dolar podrożał do 2,251 PLN, euro do 3,541 PLN, a frank do 2,266 PLN.SUROWCEObniżka stóp o 75 pkt bazowych wywołała potężną falę realizacji zysków na rynkach surowcowych. Być może falę tę wywołało także pokonanie poziomu tysiąca dolarów za uncję złota - takie psychologiczne poziomy wywołują podobne reakcje. Najpewniej jednak jedno i drugie. W każdym razie cena uncji złota spadła dziś o 4 proc. do 960 USD.Taniała także miedź o - 2,3 proc., oraz ropa naftowa - o 2,4 proc. Cena baryłki w Londynie utrzymuje się powyżej 100 USD (prawie 103) za baryłkę." W Polskiej gospodarce są jeszcze ogromne rezerwy, które są skutecznie blokowane przez polską biurokracje, bałagan decyzyjny, idiotyczne kontrole podczas których życiowi nieudacznicy odreagowywują swoje małości i w konsekwencji setki tysięcy przedsiębiorców zamiast zajmować się zadaniami wynikającymi z prowadzonej działalności to muszą ciągle walczyć ze sprawozdaniami w ZUS, US, PIP, i innych instytucjach, których osobiście naliczyłem 38 i z pełnym oburzeniem pytam po co ich tyle? Urzędasy tych instytucji są święcie przekonani że są bardzo potrzebni bo są "wysoko kształceni" i wnoszą swoją działalnością podatki i inne opłaty do budżetu państwa. Jest to wierutna bzdura. Przedsiębiorcy są świadomi konieczności płacenia podatków bez udziału tych brakorobów. Jednak nie godzą się, aby byli obdzierani ponad normę i żeby te podatki szły na zarozumiałych urzędasów. Jest to tylko jedna z przyczyn blokady aktywności polskich przedsiębiorców, którą należy sukcesywnie likwidować w interesie wszystkich. Dla większości kontrolerów mam propozycję - proszę założyć firmę i przez pełny rok ją samodzielnie poprowadzić, a potem powrócić do normalnego wykonywania swoich obowiązków z poszanowaniem osoby, godności i wysiłku kontrolowanych.

wtorek, 18 marca 2008

Leczenie Faraonów.

Wśród egipskich mumii Asru jest wielką gwiazdą. Za swego życia, w VIII wieku p.n.e., słynęła ze śpiewu w świątyni Amona w Karnaku. Teraz jest znana z powodu swoich dolegliwości zdrowotnych. Badania ujawniły, że choć Asru dożyła sześćdziesiątki, nie była zdrową kobietą. Miała zwężone (z powodu miażdżycy) tętnice, pylicę płuc wskutek wdychania piasku, osteoartrozę, przesunięty dysk, paradontozę i prawdopodobnie cukrzycę, do tego pasożytnicze robaki w jelitach i pęcherzu. Jej ostatnie dwa lata życia musiały być pełne bólu i cierpienia. Ale co też mógł zrobić ówczesny lekarz, by jej pomóc? Odmówić kilka modlitw i wypowiedzieć jedno czy dwa zaklęcia?Jeśli czytacie książki historyczne, wiecie, że to mniej więcej wszystko, na co mogła liczyć Asru. Ale brytyjska badaczka Jackie Campbell z KNH Center for Biomedical Egyptology na University of Manchester jest innego zdania. Jej badania wskazują, że ówcześni lekarze prawdopodobnie zalecali i przepisywali Asru garść medykamentów - by złagodzić kaszel, uśmierzyć ból w stawach, a może nawet pozbyć się niektórych pasożytów. Korzystali przy tym z liczącej ponad tysiąc lat wiedzy medycznej.Jeśli badaczka ma rację, oznacza to, że historię medycyny trzeba będzie napisać od nowa.Podręczniki mówią, że nauka oparta na dowodach oraz skuteczne leczenie zostały zapoczątkowane przez Greków. W V wieku p. n.e. Hipokrates wprowadził racjonalną medycynę, opartą na diagnozie i umiejętnym stosowaniu terapii. Pierwsza farmakopea (spis leków) zatytułowana "De Materia Medica" - lista 600 leków oraz sposobów zdobywania i przyrządzania ich składników - jest przypisywana Dioskurydesowi w 50 roku n.e. A za "ojca farmacji" uznaje się innego Greka, Klaudiusza Galena, który w II wieku w Rzymie został chirurgiem gladiatorów.- Egipcjanie oczywiście praktykowali jakąś medycynę na długo przed Grekami, ale przeważnie była ona uważana za dziwaczną i zdominowaną przez magię - mówi Campbell. Tylko czy tak cywilizowani ludzie naprawdę mogli pozostawać daleko w tyle w tak istotnej dziedzinie?Campbell uważa, że nie.Główną przeszkodą w ustaleniu, co Egipcjanie faktycznie wiedzieli na temat farmacji, są trudności z tłumaczeniem. Podczas gdy Grecy zostawili po sobie bogatą spuściznę tekstów medycznych w znanym języku, to z czasów faraonów znanych jest zaledwie dwanaście - spisanych na papirusach w języku, który zaginął i z którym badacze ciągle się zmagają. (…)Aby zrozumieć znaczenie starożytnych egipskich słów, tłumacze muszą polegać na kontekście, w jakim zostały użyte. "- Gdy jedno słowo pojawia się w tekstach na różne tematy, mogą zweryfikować, czy znaczenie, które mu przypisali, ma sens - mówi Rosalie David, dyrektor KNH Center. W przypadku receptur tłumacze rzadko mają taką możliwość, ponieważ nazwy roślin leczniczych czy minerałów z rzadka pojawiają się gdzie indziej. - Co gorsza, niektóre ze słów występują tylko w spisie receptury, a nigdy w zdaniach - wyjaśnia David. (…)W rezultacie, około 30 procent składników spisanych na papirusach nie zostało dotychczas zidentyfikowanych. Campbell zdała sobie sprawę, że potrzebuje pewniejszych danych, zanim będzie mogła ocenić jak dziwaczne - lub pomocne - mogły być lekarstwa starożytnych Egipcjan.- Nie jestem językoznawcą, dlatego posłużyłam się nauką, by uwierzytelnić receptury – mówi. Ponieważ większość leków była ekstrahowana z roślin, pierwszym krokiem było sprawdzenie, czy roślina wymieniona w przepisie rosła w Egipcie lub była doń przywożona w czasach, w których powstały papirusy. Na szczęście flora starożytnego Egiptu jest dobrze znana. Próbki geologiczne umożliwiły paleobotanikom rekonstrukcję historycznej flory Egiptu na tyle szczegółowo, by ocenić, które gatunki były lokalne, a które zamiejscowe.W drugiej kolejności Campbell zastosowała podejście farmakologiczne i sprawdziła czy wymienione składniki mogły działać zgodnie ze wskazaniami receptury. (…)
RECEPTY EGIPSKICH MEDYKÓW
Choć często poprzedzona modlitwą lub zaklęciem, każda egipska receptura dostarcza wszystkich informacji potrzebnych do odtworzenia leku – od jego składników i sposobów przygotowania, aż po dawkę. Wszystkie mają standardowy układ: najpierw wymieniona jest lista składników leku, następnie środek konserwujący, przyprawy (by zamaskować nieprzyjemny smak), prawdopodobnie też środek ułatwiający przełykanie i czasem drugi lek łagodzący skutki uboczne pierwszego. Jako ostatnia wymieniana jest podstawa (baza) leku, w której wszystko jest wymieszane.Koncentrując się na czterech głównych papirusach, które zawierają tysiąc receptur i są datowane od 1850 roku p. n. e. do około 1200 roku n. e., Campbell przeanalizowała każdy przepis i porównała go ze współczesnymi standardami i protokołami farmaceutycznymi. Po 5 latach pracowitych analiz badaczka opracowała farmakopeę starożytnego Egiptu zawierającą listę wszystkich leków wymienianych na papirusach, ich źródło i sposób przygotowania. Potwierdziła lub zaproponowała najbardziej prawdopodobną nazwę dla 284 substancji – w tym składników obecnych w różnych częściach 134 gatunków roślin, 24 gatunków zwierząt oraz 28 minerałów. Na tysiąc oryginalnych receptur badaczka jest w stanie opisać 550 - jak były sporządzane i czy mogły pomagać. (…)Składniki leków wybrane przez Egipcjan z pewnością wytrzymały próbę czasu. Gdy Campbell przejrzała farmakopeę Williama Martindale’a ”Extra Pharmacopoeia” - edycję z 1977 roku, gdy leki przygotowywano jeszcze w aptekach – odkryła, że 62 procent składników wymienionych w papirusach było ciągle w użyciu w latach 70. XX wieku. A wiele z nich, a przynajmniej ich syntetyczne odpowiedniki, ciągle jeszcze jest.Przygotowując leki, Egipcjanie stosowali techniki znane współczesnej farmacji. Wiedzieli kiedy zagęścić lek poprzez gotowanie, kiedy go rozcieńczyć i kiedy miażdżenie pozwala uwolnić więcej aktywnej substancji. Byli ekspertami w ekstrahowaniu leków z roślin i moczyli je w wodzie bądź w alkoholu, zależnie od rozpuszczalności związku aktywnego. (…)Większość leków była wytwarzana na bieżąco, w miarę potrzeb, ale gdy musiały być przechowywane dłużej, konserwowano je cukrem lub alkoholem. - Nie znalazłam ani jednego leku, który byłby przygotowany niewłaściwie – podkreśla Campbell.Poza zastrzykami, Egipcjanie sporządzali te same typy leków co współcześnie. Znali lewatywy, wywary i syropy, lotiony i mazidła, kremy, maści i płukanki do ust. Mieli krople do oczu (zakraplane przy pomocy ptasich piórek), pigułki, proszki i kompresy, a na schorzenia ginekologiczne – czopki. Na zapchany nos lekarze zalecali leki do inhalacji (wylewane na gorące kamienie i wdychane przez pustą w środku trzcinę). Byli szczególnie biegli w sporządzaniu czopków - mieszali lek ze stałym tłuszczem, a następnie formowali z niego pigułkę - trwałą, ale rozpuszczającą się pod wpływem temperatury ciała.STAROŻYTNE LEKARSTWAStarożytni Egipcjanie posiadali zatem fachową wiedzę na temat leków i znali najskuteczniejsze sposoby ich przyrządzania oraz podawania, ale czy to wystarczy, by nazywać ich farmaceutami? Do tego ich leki musiałyby być też skuteczne.Nie mając pojęcia na temat przyczyn większości chorób, lekarze egipscy musieli skupiać się na ich objawach. A zatem, co przepisywali? Szczególnie interesowali się środkami na przeczyszczenie i zalecali substancje drażniące, jak olej rycynowy czy arbuz kolokwinta, lub rekomendowali duże ilości błonnika, na przykład w postaci fig czy otrąb. Na niestrawność przepisywali sproszkowany wapień (węglan wapnia) zobojętniający kwasy, podczas gdy my stosujemy węglan magnezu. Na biegunkę ordynowali coś absorbującego wodę i toksyny w jelitach, jak kaolin czy sproszkowaną gumę karbową (tzw. mączkę chleba świętojańskiego), bądź też rośliny zawierające hioscynę (skopolaminę), alkaloid, który rozluźnia mięśnie gładkie i ogranicza ruchy jelit. Przy wzdęciach i skurczach jelit pacjenci mogli polegać na kminku i kolendrze – dwóch skutecznych środkach rozkurczających. Problemy z hemoroidami łagodzono przy pomocy czopków zaprawionych konopiami.
Starożytni Egipcjanie mieli też skuteczne lekarstwa na pasożyty pochodzące z wody. Najbardziej popularny był wyciąg z owoców granatu, który zawiera pelletierynę, silny związek robakobójczy, stosowany jeszcze 50 lat temu przeciwko tasiemcom. (...)Podobnie jak pieśniarka Asru, wiele osób cierpiało wówczas na choroby układu mięśniowo-kostnego. Również na to istniały rozmaite leki. Pacjentowi można było zalecić, by nacierał maścią bolące stawy lub owinął gorący kompres wokół bolącego miejsca. Wyciągi z gorczycy, jałowca, boswelli (olejek Frankincense – jedno z najsłynniejszych kadzideł) czy terpentyna pobudzały krążenie krwi, rozgrzewając i wzmacniając reakcję odporności. Skuteczne było też leczenie ran. Badania mumii wykazały istnienie potencjalnie śmiertelnych urazów, które się zagoiły. Lekarze egipscy leczyli rany przy pomocy żywic i metali, dwóch środków o działaniu antybakteryjnym oraz przy pomocy miodu – który nie spełnia wprawdzie współczesnych standardów farmakologii, niemniej jednak działa i jest coraz częściej stosowany w leczeniu wrzodów i poparzeń, gdy zawodzą antybiotyki. Powodując odwodnienie ran na drodze osmozy stwarza warunki nieprzychylne dla bakterii.Jeśli dwie trzecie leków było racjonalnych, to co z resztą? Niektóre miały oczywiście znaczenie symboliczne: kolce jeża nie pomogą na łysienie, a uderzanie o głowę zdechłą rybą z pewnością nie zdziała wiele w przypadku migreny. Inne były raczej skutkiem zwycięstwa nadziei nad doświadczeniem: na przykład, w razie impotencji Egipcjanie przepisywali lekarstwo zawierające 39 aktywnych składników, z których żaden nie miał prawa wywołać najmniejszego efektu.A jednak niektóre z nawet najdziwniejszych receptur mogą okazać się bardziej uzasadnione, niż nam się wydaje. Krokodyle odchody jako antykoncepcja? Istnieją pewne przesłanki, by sądzić, że przy zastosowaniu dopochwowym ich kwaśny odczyn mógł mieć działanie plemnikobójcze. Na ból papirusy rekomendowały z kolei nasiona selera, przeżute i połknięte wraz z alkoholem.- Gdy rozpoczynałam te badania, myślałam, że to było jedno z dziwaczniejszych lekarstw, ale dzisiaj seler jest analizowany pod kątem swych właściwości przeciwreumatycznych – mówi Campbell. (...)


Kosowo - kompromitacja ONZ i co dalej?

Zamieszki w Kosowskiej Mitrovicy to dopiero początek kłopotów: mieszkający tam Serbowie będą walczyć o oderwanie miasta od Kosowa i przyłączenie go do Serbii. Jeśli społeczność międzynarodowa chce zatrzymać Mitrovicę pod administracją kosowskich Albańczyków, będzie musiała usunąć stąd wszystkich Serbów.
Poniedziałkowe zamieszki w Kosowskiej Mitrovicy – podczas których doszło do wymiany ognia między Serbami a policją ONZ to pierwsza otwarta konfrontacja między siłami międzynarodowymi a Serbami, zamieszkującymi Mitrovicę i w ogóle północną część Kosowa, od czasu ogłoszenia kosowskiej niepodległości. Na razie siły policyjne i administracja międzynarodowa ONZ (UNMIK) wycofały się w ogóle z miasta, na miejscu pozostali jedynie żołnierze NATO.Dotychczasowy bilans starć to: jeden zabity ONZ-owski policjant (ukraiński porucznik, który zmarł we wtorek w szpitalu na skutek ran, odniesionych w poniedziałkowych walkach), kolejnych kilku rannych policjantów ONZ w stanie ciężkim i około stu lżej rannych po obu stronach (w tym prawie 30 polskich policjantów, służących tam w siłach ONZ).Bezpośrednim powodem kryzysu była próba wyprowadzenia garstki Serbów z okupowanego przez nich budynku sądu w Mitrovicy. Zakończyła się tak, że tłum Serbów zaatakował jednostki policji międzynarodowej, również przy pomocy broni palnej i granatów.Kłopot z północnym Kosowem Mitrovica jest i pozostanie punktem zapalnym – i to przez lata. Bo ostatnie wydarzenia to tylko początek zaciętej walki Serbów o oderwanie części tego miasta od Kosowa, które miesiąc temu ogłosiło niepodległość. Secesja Albańczyków monitorowana i wspierana była przez wspólnotę międzynarodową, która od czasu interwencji zbrojnej NATO w Kosowie w 1999 r. sprawowała tymczasowy zarząd nad tą prowincją. Ale choć w całym Kosowie ponad 90 proc. ludności stanowią Albańczycy, to sama Mitrovica – i szerzej: północna część prowincji – zdominowana jest przez Serbów. Serbów i Albańczyków oddziela tam tylko rzeka, stanowiąca naturalną „granicę”.Serbska Mitrovica nie da się łatwo spacyfikować. Choć teraz – po wejściu do miasta wojsk NATO – zapewne zapanuje spokój, to ani NATO ani siły policyjne nie mogą liczyć na taryfę ulgową. Ludność serbska będzie stawiać opór, uznając obecność sił międzynarodowych za okupację. Ataki na pracowników organizacji międzynarodowych, patrole czy posterunki graniczne będą się powtarzać, niezależnie od skali akcji pacyfikacyjnych NATO.Serbowie to naród dumny i uparty. Jeśli NATO rzeczywiście chce zaprowadzić porządek – polegający na utrzymaniu północnej części Kosowa pod zarządem administracji kosowskich Albańczyków – to musi liczyć się z tym, że trzeba będzie stamtąd usunąć wszystkich Serbów. Kompromitacja ONZ Akcja ONZ-owskiej policji, która miała doprowadzić do pokojowego usunięcia cywili z okupowanego przez nich budynku sądu (ludzie ci protestowali przeciw utracie miejsc pracy; zajęli je Albańczycy) to – kolejna już – spektakularna kompromitacja polityki ONZ i Unii Europejskiej w Kosowie.Symboliczny – i tragiczny – jest już sam fakt, że doszło do niej dokładnie w rocznicę wydarzeń z 2004 r. Wtedy, 17 marca 2004 r., kosowscy Albańczycy dokonali pogromu na ludności serbskiej na terenie całego Kosowa. Zamordowano kilkanaście osób, spalono kilkaset domów i kościołów. Ponad 4 tys. Serbów zmuszonych zostało do ucieczki.Ktokolwiek z administracji ONZ zgodził się na to, aby akcję policyjną przeprowadzić dokładnie w czwartą rocznicę tych bolesnych dla Serbów wydarzeń, wykazał się nie tylko znieczulicą, ale także brakiem politycznej wyobraźni – tylko prosiło się o eskalację konfliktu.
Także międzynarodowego: władze Serbii oskarżają teraz wspólnotę międzynarodową o złamanie danego wcześniej słowa. Szef UNMIK-u Joachim Rucker zadecydował bowiem o rozpoczęciu akcji policyjnej, nie czekając na przyjazd do Mitrovicy przedstawicieli władz serbskich, którzy mieli pomóc w negocjacjach o opuszczeniu okupowanego przez Serbów budynku sądu. Ale naciskana przez kosowskich Albańczyków administracja międzynarodowa nie poczekała. Efekt: arogancja zarządzających Kosowem administratorów międzynarodowych przynosi skutki dokładnie odwrotne od zamierzonych. Nie wróży to sukcesu przyszłej misji Unii Europejskiej, której pierwszą reakcją jest dziś jedynie „potępienie przemocy” i „apel o spokój”. Wybory w Serbii w cieniu Kosowa Konsekwencje tych – drugich już – „wydarzeń marcowych” będą poważne, nie tylko dla Bałkanów, ale dla samej Europy.Konflikt w Mitrovicy nie uspokoi się, wrogość do sił międzynarodowych wzrośnie. Żołnierze i policjanci, także polscy, muszą liczyć się z tym, że w Mitrovicy będzie równie bezpiecznie jak w Iraku. Ponadto, rząd serbski może okazać się mało skłonny do współpracy, gdy Serbia – to klucz do stabilizacji Mitrovicy. Chcąc przyłączyć to miasto do swego państwa, Belgrad nie będzie zainteresowany pomocą administracji międzynarodowej. Potencjalne ofiary nie są dla nich ważne, bo Serbom w Mitrovicy chodzi nie tylko o granicę, ale też o dumę narodową i obronę swego (jak twierdzą) terytorium.Być może więc, po kolejnych miesiącach lub latach niepokojów w Mitrovicy, wspólnota międzynarodowa będzie zmuszona rozpocząć rozmowy o zmianie granic i o przyłączeniu północnej (zamieszkanej przez Serbów) części miasta do Serbii. Nie przyjdzie to łatwo ani prędko, bo mało który polityk zgodziłby się na „redefinicję granic w Europie” już teraz. Najpierw musi polać się trochę krwi. Dopiero gdy bezsilność i zmęczenie walczących z serbską ludnością cywilną oddziałów międzynarodowych sięgnie zenitu, Bruksela i Waszyngton zadecydują o kolejnym zwrocie w swojej polityce na Bałkanach.Wreszcie: zamieszki w Mitrovicy mogą zadecydować także o tym, kto wygra wybory w Serbii. Niedawno upadł tam rząd, wybory parlamentarne rozpisano na 11 maja. Odbędą się wraz w wyborami lokalnymi. Teraz raczej nie ma wątpliwości, że wygrają je radykałowie – którzy już obecnie cieszą się poparciem około jednej trzeciej wyborców. Kosowo i Mitrovica będą tematem numer jeden w kampanii wyborczej i nie ma co się łudzić, że demokratyczna partia prezydenta Borisa Tadicia przekona wyborców do swojej proeuropejskiej polityki. Niestety – nie tylko dla Serbii, ale i dla Europy.

Ropa - tempo zmian w gospodarce.

Ropa ma być dużo droższa niż przewidywano
(PAP, pb/18.03.2008, godz. 20:23)
W świetle ostatnich zwyżek cen ropy naftowej analitycy Economist Intelligence Unit (EIU) podnieśli we wtorek swoje prognozy średniej ceny ropy za 2008 i 2009 rok, zaś Merrill Lyncha (ML) na II i III kwartał tego roku. EIU przewiduje obecnie, że średnia cena benchmarkowej ropy Brent w 2008 roku wyniesie 91,25 USD za baryłkę wobec zakładanej wcześniej 79,5 USD. W 2009 roku średnią cenę ustalili na 85 USD w porównaniu z 72 USD poprzednio.W uzasadnieniu EIU wskazuje na obawy rynku na tle możliwych zakłóceń dostaw, spekulację i ryzyko geopolityczne.Z kolei analitycy ML podnieśli prognozę średniej ceny gatunkowej ropy WTI (West Texas Intermediate) za II kwartał tego roku do 103 USD oraz do 110 USD za III kwartał, wskazując na prężny popyt ze strony wschodzących rynków Azji. Zauważają zarazem, iż rosnące zapotrzebowanie na ropę w lutym tego roku wywindowało stopę inflacji w Chinach do najwyższego poziomu od 12 lat.Za 2009 r. ML przewiduje średnią cenę baryłki ropy WTI na poziomie 90 USD. W krótkim okresie czasu nie wykluczają, iż baryłka ropy WTI może sięgnąć nawet 150 USD, jeśli postępujące osłabienie USD zbiegnie się z jakimś wydarzeniem mającym negatywny wpływ na płynność dostaw.ML skorygował też prognozę przyrostu podaży ropy z krajów nie zrzeszonych w OPEC za 2008 r. z 925 tys. baryłek dziennie (b/d) do 763 tys. b/d i 556 tys. b/d w 2009 r., wskazując na szybsze od oczekiwanych wyczerpywanie się złóż w Zatoce Meksykańskiej, Morzu Północnym i Meksyku idące w parze z wolniejszej od spodziewanej rozbudowy potencjału produkcyjnego w Brazylii, Rosji i nie zrzeszonych w OPEC-u krajach Azji.

Nowe wybory? Czemu nie? Tylko proszę razem z wyborami do Europarlamentu i za te same pieniądze.

Narastający kryzys w polskim parlamencie, dotyczący ratyfikowania Traktatu Lizbońskiego może doprowadzić do wcześniejszych wyborów, jeśli opozycja nie zgodzi się na kompromis – ostrzegł jeden z liderów rządzącej Platformy Obywatelskiej.
– Jeśli nie dojdzie do ratyfikacji, będziemy musieli pomyśleć o wcześniejszych wyborach – stwierdził Zbigniew Chlebowski, szef klubu parlamentarnego PO.Opozycyjna partia Prawa i Sprawiedliwości chce by ustawa ratyfikująca traktat zawierała preambułę chroniącą mechanizm pozwalający krajom na blokowanie niektórych decyzji unijnych, a ponadto nieprzyjmowanie karty praw podstawowych.Jarosław Kaczyński, były premier i lider PiSu, uważa że zmiany w traktacie są potrzebne by "nie narzucono nam małżeństw homoseksualnych", a prawa własności Polaków były chronione na terenach przejętych od Niemiec po drugiej wojnie światowej.Chociaż Kaczyński wraz ze swoim bratem Lechem, prezydentem Polski, współpracowali przy negocjacjach dotyczących traktatu, były premier jest naciskany przez eurosceptycznych nacjonalistów i religijną prawicę.Polski parlament ma głosować w poniedziałek nad ustawą, która ma doprowadzić do krajowego referendum w sprawie traktatu, jeśli nie zostanie on ratyfikowany przez parlament.

niedziela, 16 marca 2008

Reformy Władysława Grabskiego.

Wstęp.
Po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku państwo polskie borykało się z wieloma trudnościami, które były spowodowane przede wszystkim spuścizną zaborów. Należało ziemie polskie połączyć w jeden organizm państwowy, a nie było to łatwe biorąc pod uwagę fakt, że miały one odmienne systemy prawne, podział administracyjny, walutę. Do tego dochodziły dysproporcje w rozwoju poszczególnych części państwa. Największym problemem gospodarki było przezwyciężenie dysproporcji ziem 3 zaborów. Ziemie Polskie były powiązane przez 123 lata z 3 różnymi gospodarczymi organizacjami. Nie można pominąć faktu, że centrum państwa polskiego stanowiły ziemie, które zajmowały peryferyjne położenie w stosunku do metropolii zaborczych. Polski kapitalizm zaczęto określać jako kapitalizm wyspowy. Najlepiej rozwinięty okręg Łódzki, był zaborem Pruskim, potem Rosyjski (królestwo Polskie miało 3 okręgi warszawski, zagłębia Dąbrowskiego) a potem Austriacki. Na wschodzie nie było przemysłu. Poważnym utrudnieniem w gospodarce były zniszczenia wojny i rabunki wojsk podczas I Wojny Światowej. Najlepiej funkcjonować zaczęło rolnictwo (1921-1923) po wojnie Polsko- Bolszewickiej. Na skutek sejmu ustawodawczego nastąpiła parcelacja 3% własności ziemskiej. Polska stała się exporterem w Europie. Nierównomierny rozwój sieci komunikacyjnej, czy kolejowej. Na początku XX wieku Polska była typowym krajem rolniczym ze słabo rozwiniętym przemysłem. Aż 2/3 ludności utrzymywało się z rolnictwa. Dodatkowym utrudnieniem gospodarczym były zniszczenia wojenne oraz rekwizycje i rabunek mienia polskiego przez różne armie. Działania wojenne podczas I wojny światowej objęły swoim zasięgiem 90% powierzchni państwa i pochłonęły ok. 30% polskiego majątku. W 1919 cała produkcja szła na potrzeby wojny Polsko- Bolszewickiej (górnictwo, przemysł ciężki, włączenie do Polski górnego Śląska) Największą inwestycją była budowa portu w Gdyni, tą decyzję wydał Sejm, w 1922, która była wymuszona pod pretekstem stworzenia konkurencji portowi w Gdańsku, który był monopolizowany. Budowę rozpoczęto 1924 i budowano sieć kolejową łączącą Gdańsk z ośrodkami przemysłowymi, a pierwszą koleją była Gdańsk- Katowice (Kwiatkowski). Warunkiem odbudowy niepodległej Rzeczypospolitej była oświata. Dekretem z 9.2.1919 r. wprowadzono powszechny obowiązek szkolny dla dzieci od 7 do 14 lat. Obowiązek szkolny istniał już w dawnym zaborze pruskim- analfabetyzm na tym obszarze wynosił tylko 4%. W dawnym zaborze austriackim formalnie wprowadzono dla dzieci nakaz nauki, ale władze nie przywiązywały wagi do realizacji. Najgorzej było w dawnym Królestwie Polskim, gdzie nie było obowiązku, władze rosyjskie utrudniały zakładanie szkół- analfabeci 40%, a w Galicji 34%Na początku lat XX likwidowano analfabetyzm. W powszechnych szkołach elementarnych uczyło się prawie 70% dzieci, a w 1925-80%. Obowiązkowe nauczanie czytania i pisania prowadzono też w wojsku. Rozwijano szkolnictwo średnie, zaniedbane przez zaborców rosyjskich.8-klasowe gimnazjum, do którego przyjmowano uczniów po ukończeniu czwartej klasy szkoły elementarnej. Do szkół wyższych w Krakowie, Lwowie i Warszawie dołączyły uniwersytety w Poznaniu, Wilnie w Lublinie. Znacznie słabiej rozwijało się szkolnictwo zawodowe. Utworzono natomiast uczelnie wyższe m.in. Akademię Górniczo-Hutniczą w Krakowie.
1.)Inflacja. W połączeniu z kosztami walki o granice i budowy aparatu państwowego w latach 1918-1922, nie powinno dziwić, że głównym problemem gospodarczym Polski w tym okresie stała się inflacja, która w roku 1923 przybrała rozmiary hiperinflacji (za 1 dolara płacono ponad 6 milionów marek polskich). Polska nie miała odszkodowania od krajów, które walczyły na jej terenie, brak inwestycji zagranicznych. Europa środkowo- wschodnia była obszarem niepewnym. Brakowało inwestycji na zachodzie. Propaganda Niemiecka zapowiadała, że Polska była państwem krótkotrwałym. Stabilizacja gospodarcza i polityczna okazała się zadaniem przekraczającym możliwości Grabskiego. Zamieszki narodowościowe na kresach wschodnich, spadek koniunktury i napięcia ekonomiczne, społeczne, konflikt polityczny z Józefem Piłsudskirn, wojna celna z Niemcami oraz niekorzystny dla Polski układ międzynarodowy. Mniejszości narodowe na wsch. były niezadowolone z wspierania osadnictwa polskiego na wschodzie, uprzywilejowania Kościoła katolickiego i niedopuszczania przedstawicieli mniejszości do urzędów państwowych. W 1924 przyjęto ustawę o szkolnictwie na Ukrainie i Białorusi, szkoły państwowe musiały być dwujęzyczne, w pełni narodowe mogły być szkoły prywatne. Latem 1924 sytuacja zagroziła bezpieczeństwu państwa. Na wsch. uzbrojone oddziały Ukraińców zaczęły akcje terrorystyczne na polskie urzędy i ludność. Korpus Ochrony Pogranicza przywrócił spokój. Wkrótce pojawiły się kłopoty ekonomiczne. W 1925 pogorszenie sytuacji gospodarczej. Wysoki kurs złotego i jego stabilizacja spowodowały obniżenie cen na artykuły importowane. Towary polskie przegrywały z zachodnimi. Podstawa polskiego eksportu — węgiel nie był w stanie wyrównać handlu. Rząd podniósł cła, skutkiem tego była wojna celna z Niemcami. Niemcy, nie pogodziły się z postanowieniami traktatu wersalskiego, uderzyły w polską gospodarkę. W styczniu 1925 wygasły postanowienia traktatu, Niemcy miały przyznać państwom koalicji korzystne taryfy celne. W czerwcu straciły ważność klauzule polsko-niemieckiej umowy z 1922 , na mocy których Polska mogła eksportować do Niemiec bez cła węgiel z Górnego Śląska. W odpowiedzi na podniesienie przez Polskę ceł Niemcy ogłosiły, że nie można importować polskiego węgla. Polska wprowadziła cła na towary niemieckie, a Niemcy podnieśli cła na towary polskie i wprowadzili zakaz importu niektórych z nich. Wojna celna bardzo ograniczyła zbyt polskich towarów na rynku niemieckim-pogorszenie ekonomicznej sytuacji kraju, osłabienie rządu Grabskiego. Polski przemysł, skupiony w zaborze pruskim, współpracował z Niemcami. Wojna celna, miała też korzystny wpływ na polską gospodarkę, wymusiła produkcję na rynku krajowym i poszukiwanie innych rynków. W rezultacie polski przemysł uniezależnił się od niemieckiej gospodarki. W 1925—1926 przyspieszono budowę portu w Gdyni, by uniezależnić się od Niemców. Spadała produkcja, rosło bezrobocie. Zmniejszyły się wpływy do budżetu państwa, rząd zaczął drukować pieniądze na pokrycie wydatków. Pojawiła się „druga inflacja", powodując spadek wartości złotego. W Sejmie i Senacie wzmagała się opozycja przeciw Grabskiemu. Drukowano marki Polskie, które były jedynym źródłem dochodów. Spada wartość pieniądza. Początkowo była inflacja korzystna do 1923 zwiększono popyt, ograniczono import, zmniejszono bezrobocie. Rząd nie chciał ograniczać inflacji, bo umożliwiała ożywienie produkcji. W 1923 inflacja pogłębiła się. Problem zahamowania inflacji rozwiązał rząd Chjenopiasta (Grabski) w rządzie Witosa. Grabski proponuje końską kurację jego projekt uderzał w klasy bogate. Inflacja przerodziła się w hiperinflację- Zadłużenia społeczne. W zamieszkach społecznych zginęło 30 osób wystąpienia przeciw rządowi (Tarnów, Bolesław). Wystąpienia spowodowały upadek Hienopiasta. Groźba katastrofy ekonomicznej zmusiła władze do podjęcia zdecydowanych przeciwdziałań. Osobą, która podjęła się próby naprawienia kwestii finansowej państwa polskiego był Władysław Grabski. W 1920 roku ogłosił on „Projekt programu polityki finansowej i ekonomicznej Polski po wojnie”, ale jego realizacją zajął się dopiero w 1923 roku, kiedy to został mianowany na premiera rządu, a także ministra skarbu. „Musiał przeto powstać rząd bezpartyjny zdecydowany na przeprowadzenie reformy walutowej i użycie w tym celu wszystkich rozporządzalnych środków naszego społeczeństwa i dający jednocześnie gwarancję, że uchroni nawę państwową od wstrząśnień społecznych i politycznych. Zadanie takie przypadło mnie w udziale.”- expose. W 1923 powstaje pozaparlamentarny rząd Grabskiego. Mięli naprawić skarb państwa. Grabski uzyskał nadzwyczajne pełnomocnictwo od sejmu, na wydawanie dekretów z mocą ustawy. Grabski ustabilizował kurs pieniądza.
2.) Reforma skarbowa.
Reforma skarbowa mogła być oparta na dwóch uchwalonych ustawach: o podatku majątkowym z sierpnia 1923 roku i o waloryzacji podatków z grudnia 1924 roku. Już w styczniu 1924 roku ukazało się kilka rozporządzeń przyspieszających spłatę podatków. W kolejnych miesiącach podwyższono niektóre podatki bezpośrednie i wprowadzono nowy podatek od nieruchomości. Podwyższono też podatek od dochodów z pracy najemnej. Rząd zamierza sprzedać część majątku państwowego. Planowano też zorganizowanie nowych monopoli fiskalnych (spirytusowego, solnego i zapałczanego, obok istniejących wcześniej: loteryjnego, tytoniowego i eksploatacji gazu ziemnego). Monopole traktowano jako ewentualne zabezpieczenie przyszłych pożyczek zagranicznych. Zmiany systemu podatkowego przynosiły, jako efekt uboczny, unifikację podatków w skali całego kraju, czyli likwidację odziedziczonych po zaborcach odrębności i wyrównanie kosztów produkcji.Drugą stroną reformy miała być redukcja wydatków. Miała się ona dokonać przede wszystkim przez podniesienie taryf kolejowych w takim stopniu, żeby znacząco ograniczyć dofinansowywanie kolei. Dotychczas taryfy utrzymywano na niskim poziomie, traktując to jako pomoc dla gospodarki w okresie powojennej odbudowy. Redukcją wydatków administracyjnych miał kierować Nadzwyczajny Komisarz Oszczędnościowy Stanisław Moskalewski rychło obdarzony przez wystraszonych urzędników przezwiskiem „Moskalini”. W krótkim czasie zwolnił on 29 tysięcy pracowników państwowych. Akcja oszczędnościowa napotykała jednak opory. Nie powiodła się próba likwidacji Ministerstwa Robót Publicznych. Na tle sporów o wysokość wydatków wojskowych doszło do dymisji generała Kazimierza Sosnkowskiego, którego 17 lutego 1924 roku zastąpił¸ Władysław Sikorski. Ta zmiana miała skutki polityczne, bowiem pogarszała stosunki rządu z piłsudczykami. Nominacja Sikorskiego została również źle przyjęta przez prawicę. Grabski próbował¸ to zrównoważyć, zastępując w marcu 1924 roku Władysława Sołtana Zygmuntem Hübnerem. Ukoronowaniem sukcesów w dziedzinie równoważenia budżetu była ustawa budżetowa na rok 1924. Jak widać osiągnięcie samowystarczalności finansowej przez PKP było na tym etapie dopiero celem. W pełni zamierzano ją osiągnąć w kolejnym roku. Zaplanowany deficyt budżetu rząd planował pokryć emisją skarbową lub zagranicznymi pożyczkami, o które nadal się starano. Wiosną 1925 roku prowadzono na ten temat poważne rozmowy z Lanca Comerciale Italiana.
4.)Reforma walutowa.
Równolegle z reformą skarbową toczyły się prace nad reformą walutową. Pierwszym zadaniem było ustabilizowanie marki polskiej. W grudniu 1923 roku, kiedy Grabski obejmował władzę, szalała hiperinflacja. Na polecenie Grabskiego PKKP w styczniu 1924 roku podjęła interwencję giełdową, przeznaczając na ten cel 2,5 mln dolarów. Dzięki temu udało się ustabilizować kurs marki na poziomie nieco przewyższającym 9 mln za dolara. Był to przełom psychologiczny, gdyż znaczna część społeczeństwa uwierzyła w skuteczność stabilizacji. W tej sytuacji ludzie, którzy przechowywali swe zasoby w obcych walutach, zaczęli je teraz odsprzedawać PKKP, którą stać było w tej sytuacji nie tylko na dalszą interwencję giełdową ale też na stopniową odbudowę zasobów dewizowych. Do wzrostu zaufania przyczyniła się również znaczna liberalizacja przepisów dewizowych. Sukces został utrwalony przez deklarację rządu zapowiadającą rezygnację z emisji marek na cele skarbowe od 1 lutego 1924 roku. Dodatkowa emisja miała być przeznaczana wyłącznie na potrzeby gospodarki. W marcu zrezygnowano i z tego, dzięki czemu w kwietniu 1924 roku emisja po raz pierwszy od 1918 roku - była mniejsza niż w poprzednim miesiącu.Trwały przygotowania do wprowadzenia złotego. W skarbcu PKKP na wprowadzenie do obiegu czekały banknoty nominowane w złotych zamówione jeszcze w 1919 roku. Zgodnie z ustawą z lutego 1919 roku, przyszły polski bank centralny miał nosić nazwę Bank Polski i taka właśnie instytucją była emitentem przygotowanych banknotów. Teraz należało nadać jej realny kształt. W styczniu 1924 roku został utworzony pięcioosobowy komitet organizacyjny Banku Polskiego w składzie: Stanisław Karpiński – prezes Związku Banków w Polsce; Stanisław Adamski – kurator Banku Związku Spółek Zarobkowych w Poznaniu; Zygmunt Chrzanowski reprezentujący organizacje rolnicze; Jan Kanty Steczkowski – dyrektor Polskiego Banku Krajowego i działacz spółdzielczy Franciszek Stefczyk. Zgodnie z zaleceniami konferencji genueńskiej z 1922 roku postanowiono utworzyć bank centralny w formie spółki akcyjnej, aby w ten sposób zapewnić jego niezależność od władz politycznych. 31 marca 1924 roku rozpoczęto subskrypcji akcji Banku Polskiego, w wyniku której 1 mln stuzłotowych akcji znalazło się w rękach 176 tys. akcjonariuszy. Akcje były bardzo rozproszone – 150 tys. akcjonariuszy posiadało po 1 lub 2 akcje. Przedsiębiorstwa przemysłowe wykupiły 36% akcji, urzędnicy, wojskowi i przedstawiciele wolnych zawodów – 25%, banki – 14%, handel – 10%, rolnictwo 8%. Skarb państwa posiadał zaledwie 1% akcji. Dnia 28 kwietnia 1924 roku Bank Polski podjął emisję nowej waluty - złotego. Złoty został zrównany z frankiem szwajcarskim. Wynika¸ z tego kurs 5,18 złotego za 1 dolara. Marki polskie wymieniono na złote w relacji 1,8 mln marek za 1 złotego. Złoty miał być emitowany w systemie Gold Exchange Standard, tzn. w skład jego pokrycia miało wchodzić złoto i waluty obce wymienialne na złoto. Pokrycie nie mogło być niższe niż 30%. Obok banknotów Banku Polskiego w obiegu miała się znajdować bilon, którego emisję pozostawiono w rękach Skarbu, ograniczając ją ustawowo do 9,5 zł na osobę. Później podwyższono ten limit do 12 zł na osobę. Rząd miał prawo emitować bilety skarbowe (bilety zdawkowe) do sumy 150 mln zł. Wycofywanie z obiegu marek polskich trwało do lipca 1924 roku. Udana reforma walutowa pozwalała na rozwiązanie kwestii waloryzacji zobowiązań z czasów wojny i inflacji. Nie przyjęto krzywdzącej dla wierzycieli zasady nominalizmu zobowiązał, lecz różnicowano stopień waloryzacji w zależności od tego, kiedy zobowiązanie zostało zaciągnięte. Sprawą zajęła się powołana przez Grabskiego komisja pod przewodnictwem profesora Ferdynanda Zolla. Oznaczało to dawny parytet franka germinal, czyli franka francuskiego jeszcze z czasów Wielkiej Rewolucji. Przed 1914 rokiem był to wspólny parytet walut wszystkich krajów genujskiej Unii Monetarnej - franków: francuskiego, szwajcarskiego, belgijskiego i luksemburskiego, lira włoskiego, pesety hiszpańskiej, drachmy greckiej, dinara serbskiego, lewa bułgarskiego, leja rumuńskiego i marki fińskiej. Wyniki prac komisji przybrały 14 maja 1924 roku formę prawną i pozwalały na waloryzację zobowiązań w zależności od czasu ich powstania w wysokości od 5% do 50% pierwotnej wartości. Rozwiązanie to, potocznie zwane „Lex Zoll”, nie zadowoliło ani dłużników, ani wierzycieli. Inna sprawa, że każde rozwiązanie tego rodzaju problemu musiało wywołać sprzeciwy. Ważnym elementem reform Grabskiego była też konsolidacja bankowości państwowej. Grabski był wyznawcą liberalnych poglądów i nie uważał za wskazane rozbudowywanie sektora państwowego w gospodarce. Nieco inaczej widział tę sprawę w bankowości. Uważał, że bankowość prywatna powinna sobie poradzić z zaspokojeniem potrzeb gospodarki w zakresie kredytu krótkoterminowego, ale w dziedzinie odbudowy kredytu długoterminowego po latach inflacji niezbędna będzie aktywność państwa. Grabski odziedziczy¸ po poprzednikach kilka osłabionych przez inflację banków państwowych, które teraz wzmocniono i zreorganizował. Sektor państwowy miał się odtąd składać z: założonych w 1919 roku Państwowego Banku Rolnego i Pocztowej Kasy Oszczędności oraz Banku Gospodarstwa Krajowego, utworzonego przez Grabskiego w maju 1924 roku z trzech instytucji galicyjskich: Polskiego Banku Krajowego, Państwowego Banku Odbudowy i Zakładu Kredytowego Miast Małopolskich. W celu unormowania sytuacji budżetowej Władysław Grabski postanowił:
1. Wprowadzić podatek od wszelkiego majątku2. Surowe oszczędności budżetowe3. Pożyczkę zagraniczną4. Wprowadził trwały kurs dolara. 5. Zatrzymał emisję marki Polskiej. Po czym 1.kwietnia 1924. przeprowadzono reformę walutową. Zlikwidowano Polską krajową kasę pożyczkową i powołano bank Polski. Wprowadzono jednostkę walutową- 1 zł polski. Pierwszym jego zadaniem było zrównoważenie budżetu i zastąpienie marki polskiej pełnowartościowym złotym. Cele te zamierzał Grabski osiągnąć przez przyspieszenie wpłat nadzwyczajnego podatku majątkowego (od ziemi fabryk, nieruchomości), waloryzację podatków i redukcję wydatków państwowych. Dnia 11.01.1924 r. Sejm przyjął ustawę o naprawie skarbu i reformie walutowej, przy czym rząd uzyskał nadzwyczajne uprawnienia na 6 miesięcy. Rząd błyskawicznie przystąpił do działania. Przyspieszono płatności nadzwyczajnej daniny majątkowej, skrócono terminy wpłat zwaloryzowanych podatków i podniesiono niektóre stawki podatkowe. Dla zlikwidowania deficytu Polskich Kolei Państwowych (PKP), który obciążał budżet, podniesiono taryfy kolejowe. Ostry reżim oszczędnościowy narzucono administracji państwowej (np. zredukowano wydatki państwowe oraz liczbę pracowników, wprowadzono nadzwyczajne oszczędności administracyjne, zlikwidowano część urzędów państwowych, zniesiono dotacje). Sprzedaż walut po stałym kursie zahamowała spadek kursu marki polskiej. Gdy zarysowała się perspektywa zrównoważenia budżetu, rząd zaprzestał emisji marek. Utrwaliło to stabilność ich kursu. Zapoczątkowane zmiany odnosiły się również do struktury polskiego eksportu i produkcji przemysłowej. Stworzono państwowy monopol spirytusowy, tytoniowy. Utworzono zasiłki dla bezrobotnych. Należy pamiętać, iż Grabski „Walcząc o równowagę budżetową nie zapomniał o najbiedniejszych. Starał się kosztami reform obarczyć tych, którzy wzbogacili się na inflacji (podatek majątkowy). Chronił interesy szerokich rzesz konsumentów poprzez państwową interwencję na rynku żywnościowym.” Dochody państwa po raz pierwszy od zakończenia wojny przewyższyły wydatki. Grabski rozpoczął przygotowania do powołania nowej instytucji emisyjnej – Banku Polskiego – oraz do zastąpienia zdewaluowanej marki przez nową jednostkę monetarną – złoty polski. Na mocy ustawy „O naprawie skarbu państwa i reformie walutowej” nowo powołany prywatny Bank Polski, który zastąpił dotychczasową centralną instytucję emisyjną – państwową Polską Krajową Kasę Pożyczkową, rozpoczął działalność wymieniając 1,8 mln marek polskich za 1 złotego. Złoty miał ustawowe pokrycie w zapasach kruszcowo-dewizowych Banku Polskiego. Obok banknotów Banku Polskiego dopuszczono do obiegu bilon emitowany przez skarb państwa. Ustanowienie nowej instytucji emisyjnej jako banku prywatnego z niewielkim udziałem państwa miało zapobiec korzystaniu przez rząd z kredytu opartego na inflacyjnym druku banknotów. Pierwszy etap reformy skarbowo- walutowej Grabskiego zakończył się sukcesem.Nastąpił okres dewaluacji złotego, zahamowany dopiero w czerwcu 1926. Od lipca 1926 rozpoczął się okres faktycznej stabilizacji złotego na poziomie kursu dolara (8,92 zł.), następnie też okres gromadzenia rezerw budżetowych i walutowych. W jesieni 1927 Polska otrzymała pożyczkę stabilizacyjną na sumę 62 milionów dolarów i 2 milionów funtów szterlingów. Równocześnie Bank Polski otrzymał kredyt rezerwowy do 20 milionów dolarów w 14 bankach emisyjnych. To pozwoliło rządowi na ogłoszenie w październiku 1927 planu stabilizacyjnego i przeprowadzenie drugiej reformy walutowej. Stabilizacja złotego od 13 października 1927 opierała się na zasadach waluty dewizowo¬ złotej , na zasadzie pokrycia obiegu biletów i zobowiązań w wysokości 40%, z czego 30% w złocie, na obowiązku wymiany złotego przez Bank Polski na monety złote, względnie sztaby złote w stosunku 5924,44 za kg czystego złota, względnie na czeki zagraniczne w walucie wymienialnej na złoto (obowiązek wymiany istniał jednak tylko w centrali banku i tylko wówczas, gdy kwota do wymiany przekraczała 20.000 zł.), oraz na autonomii Banku Polskiego. Druga reforma walutowa zalegalizowała faktyczny kurs złotego, stabilizując go na poziomie 8,9141 za dolara, co oznaczało stosunek do poprzedniego kursu złotego 172:100. Po wpłynięciu pożyczki stabilizacyjnej Bank Polski posiadał najwyższy poziom rezerw kruszcowo-¬walutowych. 14 kwietnia 1924 r. ukazuje się rozporządzenie Prezydenta Rzeczypospolitej o zmianie ustroju pieniężnego, mocą którego z dniem 1 lipca 1924 r. marka polska przestała być prawnym środkiem płatniczym w Polsce. Polska Krajowa Kasa Pożyczkowa postawiona została w stan likwidacji. Ustalono relację zdeprecjonowanej marki polskiej do nowej waluty złotowej na 1800 000 mkp. = 1 złotemu. Powołano odrębną instytucję bankowo-emisyjną BANK POLSKI w formie spółki akcyjnej. Oficjalne otwarcie Banku Polskiego nastąpiło 28 kwietnia 1924 r. Wyposażony został w przywilej emisji biletów bankowych mających zdolność zwalniania z wszelkich zobowiązań (przywilej ten Bank posiadał do dnia 31 grudnia 1944 roku). Reformę walutową 1924 r. nazwano później “reformą Grabskiego” od nazwiska ówczesnego Ministra Skarbu, Władysława Grabskiego. Początkowo reforma walutowa rozwijała się pomyślnie. Z końcem grudnia 1924 pokrycie kruszcowo ­ dewizowe Banku Polskiego wzrosło do 358,3 mln. zł. Jednakże słabo fundowana reforma walutowa, przeprowadzona bez zrównoważenia budżetu (inflacja bilonowa) i bez większych rezerw dewizowych, załamała się już w połowie r. 1925. Następuje okres dewaluacji złotego, zahamowany dopiero w czerwcu 1926. Od lipca 1926 następuje okres faktycznej stabilizacji złotego na poziomie kursu dolara = 8,92 zł., następnie też okres gromadzenia rezerw budżetowych i walutowych. Na jesieni 1927 Polska otrzymuje pożyczkę stabilizacyjną na sumę 62 milionów dolarów i 2 milionów funtów szterlingów. Równocześnie Bank Polski otrzymał kredyt rezerwowy do 20 milionów dolarów w 14 bankach emisyjnych. To pozwala rządowi na ogłoszenie w październiku 1927 planu stabilizacyjnego i przeprowadzenie drugiej reformy walutowej. Stabilizacja złotego od 13 października 1927 opiera się na zasadach waluty dewizowo­ złotej , na zasadzie pokrycia obiegu biletów i zobowiązań w wysokości 40%, z czego 30% w złocie, na obowiązku wymiany złotego przez Bank Polski na monety złote, względnie sztaby złote w stosunku 5924,44 za kg czystego złota, względnie na czeki zagraniczne w walucie wymienialnej na złoto (obowiązek wymiany istnieje jednak tylko w centrali banku i tylko wówczas, gdy kwota do wymiany przekracza 20.000 zł.), oraz na autonomii Banku Polskiego. Druga reforma walutowa zalegalizowania faktyczny kurs złotego, stabilizując go na poziomie 8,9141 za dolara, co oznaczało stosunek do poprzedniego kursu złotego 172:100. Po wpłynięciu pożyczki stabilizacyjnej Bank Polski posiada najwyższy poziom rezerw kruszcowo­walutowych. Najwyższy ten poziom przypada na 31 grudnia 1927, w którym to czasie rezerwy te (statutowe) wynoszą 1.207 mln. zł. z pokryciem 72,61%. Od tego czasu trwał nieprzerwanie okres odpływu dewiz, który utrzymywał się przez r. 1928, 1929 i 1930 w rozmiarach skromnych. W r. 1931 odpływ dewiz przyjmuje bardziej zaakcentowane formy. Po okresie inflacyjnym i zorganizowaniu Banku Polskiego postanowiono przystąpić do budowy nowoczesnego zakładu graficznego, mogącego w pełni zaspokoić potrzeby Banku i Państwa w zakresie druku wszelkich papierowych znaków pieniężnych i druków wartościowych. Na podstawie zawartej 25 maja 1925 r. umowy między Bankiem Polskim i Ministerstwem Skarbu RP, powstała Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych S-ka Akc., a w 1928 r. powzięto decyzję budowy papierni mającej produkować odpowiednie gatunki papieru banknotowego. Równocześnie Państwowe Zakłady Graficzne Ministerstwa Skarbu postawione zostały w stan likwidacji.
W okresie panującego w Europie ostrego kryzysu w latach 1930-1935 Polska przetrwała go bez załamania waluty. Ówczesna polityka finansowa Rządu Rzeczypospolitej Polskiej nastawiona była na utrzymanie za wszelką cenę kursu złotego na niezmienionym poziomie. W wyniku tej polityki znacznie spadły zapasy złota w skarbcu Banku Polskiego, stanowiące ustawowe zabezpieczenie waluty polskiej, i tak z 701 milionów zł w 1929 r. do 444 milionów w 1935 roku, a liczba walut i dewiz z 714 milionów w 1928 roku do zaledwie 27 milionów zł w 1935 roku. Taki stan rzeczy, spowodowany brakiem elastycznego regulowania obrotu pieniężnego, mógł doprowadzić do prawie zupełnego wyczerpania zapasów kruszcu, dewiz i walut obcych. Kres temu dopiero położył dekret z 26 kwietnia 1936 r., mocą którego zawieszono przekazywanie za granicę wszelkich sum z tytułu spłat zaciągniętych w poprzednich latach pożyczek zagranicznych. Były to w stosunku do wielu państw zachodniej Europy ograniczenia dewizowo-walutowe znacznie spóźnione. Tuż przed wybuchem II wojny światowej dał się na rynku odczuć brak bilonu srebrnego, uległ on bowiem w wielu dzielnicach kraju wcześniejszemu stezauryzowaniu przez ludność.
Reforma rolna.
Obok kluczowych reform mających na celu poprawę sytuacji finansowej państwa polskiego, niezwykle ważne były również reformy odnoszące się do kwestii uzdrowienia sytuacji w rolnictwie. W połowie 1924 r. miał miejsce nieurodzaj w rolnictwie, spadły ceny głównych dóbr eksportowanych, takich jak węgla, cukru, stopniowo opór zaczęli stawiać przemysłowcy skupieni w Centralnym Związku Polskiego Przemysłu, Górnictwa, Handlu i Finansów Lewiatan, którzy zaczęli wstrzymywać się od płacenia podatku majątkowego, w wyniku czego zmniejszyły się wpływy do budżetu i rósł deficyt. Dlatego też Grabski postulował przeprowadzenie reformy rolnej, redukującej wielką własność na rzecz drobnej. Rząd zmuszony był odłożyć sprawę reformy rolnej do chwili osiągnięcia stabilizacji finansowej. Był to bowiem jeden z najbardziej spornych problemów mogący doprowadzić do upadku rządu. W czerwcu 1925 r. rząd Grabskiego złożył w Sejmie projekt kompromisowy, oparty na pakcie lanckorońskim. Ustawa została uchwalona w dniu 28 grudnia 1925 r., już po dymisji gabinetu Grabskiego. Według ustawy, dobrowolnej parcelacji miały podlegać majątki (prywatne, kościelne, państwowe) powyżej 180 ha, w okręgach podmiejskich i przemysłowych 60 ha, na Kresach ponad 300 ha, a w przypadku majątków przemysłowych ponad 700 ha. Odszkodowanie miało równać się cenie rynkowej ziemi. Jeśli w ciągu roku nie wykonano by kontyngentu parcelacji dobrowolnej 200 tys. ha, to rząd miał prawo przystąpić do parcelacji z urzędu wytypowanych majątków. Za przejętą ziemię trzeba było płacić pełną cenę rynkową. Proces ten sprzyjał powstawaniu efektywnych gospodarstw średnich i dużych, ograniczając jednocześnie liczbę nieracjonalnych i ekstensywnych gospodarstw wielkich. Reforma bez wątpienia była korzystna dla średnio zamożnych oraz bogatych chłopów, ale nie rozwiązywała kwestii małorolnych i bezrolnych, którzy nie mieli środków na wykup ziemi. Nie likwidowała więc ogromnej liczby gospodarstw małych, a rozwijający się przemysł nie był w stanie wchłonąć masy bezrolnych. W rezultacie niekorzystna struktura własnościowa polskiego rolnictwa pozostała nie zmieniona, a rzesze małorolnych i bezrolnych nadal domagały się ziemi. Na szczęście w 1926 r. nastąpiła znaczna poprawa w gospodarce, polepszyła się koniunktura (m.in. dzięki wcześniejszemu ożywieniu w gospodarce światowej). W ciągu kolejnych lat poprawę wykazało rolnictwo, w wyniku wzrostu cen zwiększyły się dochody gospodarstw rolnych, gospodarstwa zaciągały kredyty inwestycyjne, rosły wydatki inwestycyjne na zakup maszyn, nawozów i ziemi, dzięki czemu zwiększył się obszar gospodarstw. Podsumowując, reformy Grabskiego wywarły ogromny wpływ na polepszenie sytuacji w kraju. Uchroniły one kraj przed totalną katastrofą gospodarczą. Państwo miało szansę wyjść z kryzysu.Reforma monetarna i skarbowa była trwałym osiągnięciem. Reformy Grabskiego wpisywały się w szerszy proces powojennej stabilizacji walutowej w Europie. Wymienialny złoty mający pokrycie w kruszcu, stał się jedną z najbardziej ustabilizowanych walut ułatwiających racjonalne gospodarowanie źródłami pieniężnymi. Po przeprowadzeniu reformy wzrósł eksport w kraju oraz wzrosła produkcja o ponad 20 %. Podjęto budowę fabryki nawozów w Mościcach pod Tarnowem oraz służącej eksportowi węgla magistrali kolejowej łączącej Górny Śląsk z Gdynią Zaczęto wykorzystywać nową technologię w przemyśle.W 1926 r. została uruchomiona produkcja polskiego samochodu na licencji włoskiego Fiata. Zaczęto budowę przemysłu zbrojeniowego, powstała fabryka ciągników URSUS. W większym stopniu zaczęto stosować intensywne metody zwiększające wydajność pracy, wprowadzone były nowe metody organizacji pracy (tzw. System Taylora), które przyczyniły się do zmniejszenia zapotrzebowania na pracowników. Dzięki reformie polegającej na likwidacji deficytu PKP, dwóch ministerstw i interwencji giełdowej zrównoważono budżet. Sukcesy Grabskiego spowodowały pozytywne nastawienie obywateli do rządu.Rozbudowano i powołano nowe banki- powstał prywatny Bank Polski i dokonano wymiany starej waluty marki polskiej na złotego. Ceny przestały rosnąć, płace wzrosły i stopniowo opanowano recesje. Przy pomocy kapitału państwowego i francuskiego w 1925 r. zbudowano stocznię w Gdyni. Port w Gdyni był największym portem na Bałtyku i uniezależnił Polskę od portu gdańskiego. Wzrost i produkcja zatrudnienia ożywiły gospodarkę. Rosły płace sfery przemysłowej kraju. Inwestycje przyczyniły się do tego, że w latach 1926-1929 bezrobocie było najniższe w całym okresie międzywojennym. Utworzono zasiłki dla bezrobotnych. Wprowadzono ustawy o ochronie młodocianych i kobiet. Poprawiono struktury zasiewów. Korzystnie ceny płodów rolnych i przemysłowych a także wzrost produkcji rolnej sprawiły, że rosły dochody rolników, dzięki czemu rosła chłonność na rynku na produkcję przemysłu i podniosła się zasobność wsi. Wprowadzono obowiązkowe ubezpieczenia od wypadków w rolnictwie. Zbudowano ponad 300 km odcinków dróg kolejowych i lotniczych. Sukcesy pierwszego półrocza rządów były oczywiste i skłaniały zarówno Sejm, jak i premiera do optymizmu. W lipcu Grabski podjął próbę „uparlamentarnienia” swojego rządu, czyli zbudowania dla niego podstawy politycznej w postaci trwałej koalicji parlamentarnej. Początkowo pracował nad wciągnięciem do rządu swego brata Stanisława, co dałoby poparcie endecji, oraz prezesa PSL „Wyzwolenie” Stanisława Thugutta, dzięki czemu przyciągnęła ¸by do rządu największy klub lewicy. W marcu 1924 roku Grabski uzyskał 12 mln dolarów pożyczki włoskiej pod zastaw monopolu tytoniowego, a w 1925 roku 6 mln dolarów pożyczki od szwedzkiego koncernu Ivara Kreugera pod zastaw monopolu zapałczanego. Pożyczki te były udzielane na dość ciężkich warunkach. Chcąc ominąć groźne dla suwerenności polskiej zakusy polityczne kapitału brytyjskiego, wyraźnie wspierającego wówczas rewizjonizm niemiecki, Grabski próbował wejść na rynek amerykański. Partnerem stał się Bank Dillon Read & Co. W Nowym Jorku. Wiosną 1925 roku Polska uzyskała od niego przyrzeczenie pożyczki w wysokości 50 mln dolarów oraz pierwszą transzą tej pożyczki w wysokości 35 mln dolarów. Dostarczenie drugiej transzy było zawarowane tzw. opcją, tzn. zobowiązaniem Polski, że do tego czasu nie będzie szukała innych pożyczek na rynku amerykańskim. Związało to ręce rządowi polskiemu, a rokowania w sprawie drugiej transzy zakończyło się ostatecznie wycofaniem się Amerykanów z transakcji. Wydaje się, że poczynania Dillona skoordynowane były z akcją niemiecką obliczone na załamanie gospodarcze Polski. Okres politycznego zaangażowania Władysława Grabskiego, w tworzenie oblicza II Rzeczpospolitej był długi i bardzo barwny. Może nie polityczny kunszt, ale fachowość, plan oraz wola uczyniły go wielkim mężem stanu. Spore osiągnięcia za rządów Grabskiego dały pożądane efekty. Niestety wielość czynników zewnętrznych oraz pozostałości po okresie rozczłonkowania ziem polskich w oczach naukowców umniejszyły zasługi Grabskiego… wielokrotnie negując zaistniałe zmiany albo zarzucając brak zasadności ich przeprowadzenia. Sukcesy Władysława Grabskiego zachęciły kapitał zagraniczny do inwestowania w Polsce. Doszło do emisji trzech pożyczek gotówkowych: włoskiej w wysokości 0.5 mln dolarów z 24% rocznym oprocentowaniem, gilonowskiej 21 mln z 17% oprocentowaniem i wreszcie szwedzkiego koncernu Izwara Kröjgera 6 mln aż na 30 % rocznie. Pożyczka amerykańska oprocentowana na 9,7% uratowała kraj w okresie nieurodzaju i umożliwiła bankowi polskiemu udzielanie kredytów. Minusem było obciążenie kapitału prywatnego, a w efekcie poprzez wzrost podatków spadek koniunktury gospodarczej i wzrost bezrobocia. Było to przyczyną nawrotu inflacji i ustąpienia rządu Grabskiego. MIĘDZYNARODOWY ODDŹWIĘK REFORM GARBSKIEGO.Reformy Grabskiego wpisywały się w szerszy proces powojennej stabilizacji walutowej w Europie. W listopadzie 1923 roku komisarz walutowy Rzeszy Hjalmar Schacht wprowadził w Niemczech nową walutę - rentenmarkę, co zakończyło, hiperinflację w Niemczech. Rok później, po zreformowaniu Reichsbanku, wprowadzono nową reichsmarkę W październiku 1923 roku wprowadzono guldena w Wolnym Mieście Gdańsku. Stabilizację Gdańska zwieńczyły o utworzenie w lutym 1924 roku instytucji Bank von Danzig. Hiperinflacje austriacka i węgierska miały łagodniejszy przebieg. Charakterystyczny dla obu krajów był stosunkowo długi okres stabilizacji dawnej waluty korony, już po osiągnięciu równowagi budżetowej. Stabilizacja austriacka, dzieło kanclerza Ignacego Seipela, dokonała się w 1922 roku. Wówczas utworzono Österreichische Nationalbank, ale dopiero w grudniu 1924 roku wprowadzono nową walutę - szylinga. Podobnie było na Węgrzech. Program stabilizacyjny Istvána Bethlena przyniósł efekty w marcu 1924 roku. Powstał wówczas Magyar Nemzeti Bank, ale dopiero w listopadzie 1925 roku wprowadzono nową walutę - pengö. Sukces Grabskiego stawiał go wśród wymienionych reformatorów. Pamiętać jednak należy, że wszystkie pozostałe reformy stabilizacyjne odbyły się dzięki pomocy międzynarodowej. Tylko stabilizacja polska oparta była wyłącznie na zasobach wewnętrznych.
LITERATURA: 1. „Historia gospodarcza Polski XIX i XX wieku” - Z. Landau, I. Kostrowicka,J.Tomaszewski2.„Historia Polski 1914-1990” - W. Roszkowski3. „Polska i świat w XX wieku” – W. Pronobis4. „Pamiętniki” – W. Grabski5. „Historia – Dzieje nowożytne i najnowsze 1870 – 1939” – G. Szelągowska6. „Dwa lata pracy u podstaw państwowości naszej” – W. Grabski 7. „Zarys historii gospodarczej (XIX i XX w.)” J. Kociszewski.

Podatek Belki.

(Gazeta Finansowa/16.03.2008, godz. 07:03)
"W ostatnich dniach rozpętano chaotyczną dyskusję dotyczącą likwidacji podatku od zysków kapitałowych i oszczędności z lokat i funduszy inwestycyjnych, który przyniósł budżetowi w 2007 r. 2,2 mld zł z odsetek i lokat i 1,5 mld zł zysku z akcji – czyli ok. 4 mld zł.
Minister Jacek Rostowski zapowiedział, że dotrzyma obietnicy wyborczej PO i częściowo zniesie podatek Belki – od zysków bankowych, ale nie od zysków giełdowych. Pomijając fakt, że tego typu działanie może zrobić dobrze wyłącznie lobby bankowemu, to może skutecznie dobić Giełdę Papierów Wartościowych.Może być również złym rozwiązaniem dla wpływów budżetowych z zysków giełdowych za 2008 r. Działania te budzą też wątpliwości natury prawnej – dotyczące różnego traktowania podmiotów gospodarczych, swobody działalności gospodarczej czy nawet konstytucyjnych zasad prawnych – równości obywateli w świetle prawa. Rosną stopy procentowe, zatem klienci i tak będą lokować nadwyżki finansowe w bankach. Im większe będą straty drobnych graczy giełdowych, tym mniejsze będą wpłaty z podatku Belki i mniejsze wpływy do budżetu. Chodzi zapewne o to, by zamiast drobnych graczy na giełdzie mogły inwestować głównie banki i powiązane z nimi fundusze. Tylko w styczniu 2008 r. Polacy powierzyli bankom 15 mld zł, w lutym PKO BP dzięki swojej ofercie zgromadził 4 mld zł, BZ WBK aż 8,3 mld zł.Dobrze, ale dla bankówCzęściowe zniesienie podatku Belki może doprowadzić do zachwiania płynności na GPW. Sytuacja gospodarcza Polski jest jedną z najlepszych w regionie, pomimo – a może dlatego – że nie mamy jeszcze podatku liniowego nasze dane makroekonomiczne wyglądają całkiem dobrze na tle np. krajów bałtyckich. Uprzywilejowanie jednej formy lokowania oszczędności i karanie podatkiem innych aktywności inwestycyjnych to idea tworzenia państwa rentierskiego – wypełnianie kas banków, które i tak na polskim rynku mają się dobrze, a w 2007 r. zarobiły na czysto 14 mld zł.Chwiejna giełdaGwałtowne przenoszenie pieniędzy może być niesłychanie groźne dla wyników funduszy emerytalnych i inwestycyjnych. Dziś przecież te wyniki nie są najlepsze. Czy warto ryzykować? W styczniu OFE straciły ok. 6 mld zł w wyniku zawirowań na GPW, a w lutym może to być kolejne 1,2 mld zł. Mniejsza płynność na giełdzie to większe ryzyko, większe ryzyko to mniejsze wyceny i to przełoży się na wyniki TFI i OFE, a OFE trzymają na giełdzie blisko 30 proc. swoich aktywów. Wybiórcze traktowanie podatku Belki zagrozi nie tylko giełdzie, ale także funduszom bezpiecznym, czyli obligacji i rynku pieniężnego, z których jak dotąd nie było panicznej ucieczki inwestorów, chociaż teraz to może się rozpocząć.Unikanie podatkuNajmniej stracą te fundusze, które są bezpośrednio powiązane z bankami lub są własnością banków. Bo często środki, które przepłynęły z TFI wpłynęły na lokaty w ramach tego samego banku. Wystarczy sobie przypomnieć, jak nachalnie latem ubiegłego roku pracownicy banków namawiali klientów, by zamieniali lokaty na jednostki uczestnictwa w TFI. Dziś namawiają do odwrotnych operacji. Giełda w dużej mierze została zawłaszczona przez banki i fundusze i oczywiste jest to, że chcą uszczknąć coś dla siebie z tego tortu, jakim są drobni inwestorzy. Unikną tym samym podatku Belki. Będą na giełdzie lokować pieniądze swoich klientów poprzez własne fundusze w ramach produktów opakowanych w nieopodatkowaną lokatę, a stąd pieniędzy dla budżetu nie będzie. Może to też zdeformować kształt giełdy, bo wiemy, że tak duże podmioty jak banki lubią inwestować w duże podmioty finansowe i surowcowe.Banki już mocno trzymają gospodarkę w uścisku. Przypomnijmy o 10 mld zadłużenia Polaków na kartach kredytowych, 70 mld w kredycie konsumpcyjnym, blisko 120 mld na kredytach hipotecznych.Nie cuda, ale bezpieczeństwoPodatek Belki powinien zostać albo zlikwidowany w całości, albo pozostawiony. To może jednak naruszyć stronę dochodową budżetu – żeby dać trzeba mieć. Już rok 2009może okazać się krytyczny, kiedy wejdą dwie stawki podatkowe 18 i 32 proc. To lawinowe obniżenie wpływów budżetowych. Od próby urzeczywistnienia kolejnych cudów gospodarczych ważniejsze jest bezpieczeństwo i stabilność finansów publicznych." Uważam, że na obecnym etapie w ogóle nie należy ruszać problemu podatku "Belki". Dotyczy on grup,które 1)nie narzekają, 2) wkalkulowali te koszty w swoje operacje, 3) te dochody są potrzebne dla budżetu Państwa, itd. Należy szukać oszczędności w nieprawidłowym funkcjonowaniu Państwa bo tam są największe problemy i marnotrastwa. Wśród nich należy wymienić przerost zatrudnienia i chaotyczna organizacja w Policji, administracji, ZUS, KRUS, Urzędy Celne, służby graniczne.Należy przyjąć dolną granicę wieku emerytalnego np. 50 lat. Osoby, które wcześniej nabyły uprawnienia emerytalne wynikające z okresów powinny mieć zapewnioną możliwość dopracowania do w/w wieku na uprzywilejowanych warunkach np. powinno się zrezygnować od tych osób ze składki emerytalno - rentowej jako obowiązkowej. Osoby, których praca wymaga określonej sprawności np. tancerze, sportowcy powinni mieć zapewnione zajęcia pomocnicze np. instruktorów, czy szkoleniowców, lub pomocników trenerów. Wymaga uporządkowania system pomocy dla osób niepełnosprawnych. Zbędne działania Urzędów Skarbowych spowodowane chaotycznymi przepisami podatkowymi. Przerost służb kontrolnych, które szukają swoich "sukcesów" nie tam, gdzie faktycznie występują nieprawidłowości. Szczególnej analizie należy poddać Państwową Inspekcję Pracy, która szczególną aktywność wykazuje w małych początkujących firmach, a omija z daleka wszystkie duże koncerny. Poważnej analizy wymagają Sądy , Prokuratury i instytucje obok, gdyż to jest poważne zagrożenie dla funkcjonowania Państwa w dłuższym okresie. Jest to trzecia władza, która w rzeczywistości wymknęła się spod wszelkiej realnej kontroli społeczeństwa, skutki tego będą jeszcze gorsze niż brak kontroli nad PZPR w PRL-u. Trzecim i chyba najważniejszym działem marnotrastwa jest Służba Zdrowia, która powinna być sukcesywnie realnie i faktycznie prywatyzowana pod kontrolą samorządów. Tempo tej prywatyzacji powinno być dostosowane do lokalnych warunków i przeprowadzane tak, aby Państwa miało realnie możliwość wypełniania swoich obowiązków wynikających z Konstytucji.

Braki energii elektrycznej.

(Rzeczpospolita, dd/15.03.2008, godz. 10:22)
Spółka PSE Operator zablokowała sprzedaż polskiego prądu zagranicznym odbiorcom. Według ekspertów latem możemy mieć deficyt energii, a firma odpowiadająca za cały system próbuje temu zapobiec. PSE Operator ogłosił, że aukcje na marzec i kwiecień, podczas których sprzedawano energię na eksport, zostały zawieszone. W kolejnych miesiącach sytuacja prawdopodobnie się powtórzy.- Operator odpowiada za pokrycie zapotrzebowania na energię. Wstrzymując aukcje na eksport daje sygnał, że nie mamy rezerw mocy w elektrowniach i mogą być kłopoty ze zbilansowaniem rynku latem - mówi "Rz" prof. Władysław Mielczarski. Im gorętsze lato, tym bardziej rośnie zapotrzebowanie na energię. Popyt nakręca coraz powszechniejsza klimatyzacja.Zablokowanie eksportu nie rozwiąże problemu braku węgla. Problemy występują w tzw. dostawach dodatkowych, których energetycy domagają się poza umowami długoterminowymi.Groźba kolejnych podwyżek jest realna ze względu na deficyt węgla. Jeszcze istotniejszy jest obowiązek wykupienia przez elektrownie uprawnień do emisji dwutlenku węgla.Jeszcze w tym roku nie powinniśmy się obawiać braków energii, ale za rok lub dwa jest to realna groźba.

piątek, 14 marca 2008

Chińczycy w Europie.

Chińscy przedsiębiorcy szukają w Europie środkowej partnerów do realizacji ponad 300 wspólnych przedsięwzięć, wartych przeszło 20 mld euro. Oferty współpracy mają być przedstawione podczas majowej konferencji w Berlinie, adresowanej także do polskich firm. Jej organizatorzy zabiegają, by w zaplanowanym na koniec maja forum "Business in China" wzięło udział jak najwięcej podmiotów z Polski.Ze statystyk wynika, że coraz więcej polskich firm nie tylko importuje towary z Chin, ale także lokuje tam swoją produkcję i powołuje wspólne spółki z miejscowymi partnerami. Podczas berlińskiej konferencji Chińczycy chcą zachęcać do tego typu współpracy."Lokując konferencję w kraju sąsiadującym z Polską, Chiny liczą na partnerów biznesowych również z naszego kraju. Uważając Polskę za jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek Europy centralnej i wschodniej, chińscy biznesmeni są gotowi do współpracy z polskimi firmami" - powiedziała Marta Stach, reprezentująca organizatorów konferencji.Rozpoczęta współpraca firm z obu krajów dotyczy szczególnie takich branż jak górnictwo, hutnictwo i metalurgia, przemysł chemiczny, maszynowy oraz tekstylny. Inwestycje w Chinach podjęły lub planują m.in. firmy zaplecza górniczego: Famur, Kopex (obudowy górnicze) i Gwarant (zamki do łańcuchów dla górnictwa).Podobne plany ma krakowski producent leków - Polfa. W Chinach szyją ubrania m.in. LPP (marki Reserved, Cropp), Artman (House) czy Redan (Top Secret, Troll). Chiny są największym partnerem gospodarczym Polski w Azji oraz trzecim - po Niemczech i Rosji - krajem w imporcie towarów do Polski.Od kilku lat systematycznie zwiększa się polski eksport do Chin - w 2006 r. wzrósł o 29 proc., osiągając 2,37 mld zł. W ubiegłym roku, według wstępnych danych, był jeszcze większy, ale wciąż blisko dziesięciokrotnie mniejszy od importu z Chin, który w 2006 r. wzrósł o 39 proc.Okazją do nawiązania nowych kontaktów ma być zaplanowana na 28-29 maja konferencja w Berlinie, gdzie zaprezentowanych będzie ponad 300 projektów o wartości przeszło 20 mld euro. Czekają one na realizację we współpracy z europejskimi firmami. W spotkaniu wezmą udział przedstawiciele chińskiego rządu i firm.Proponowane przedsięwzięcia obejmują m.in. motoryzację, rolnictwo, przemysł budowlany, chemiczny, farmaceutyczny, energetykę, elektronikę, infrastrukturę i technologie informatyczne, telekomunikację, a także transport, tekstylia i tworzywa sztuczne. Forum adresowane jest zarówno do firm chcących rozpocząć działalność w Chinach, jak i podmiotów już działających na tamtejszym rynku."Chiny potrzebują wsparcia technicznego, które napędzać będzie rozwój gospodarki. To idealna sytuacja dla europejskich, w tym polskich firm do inwestowania w obszarach, w których ich kompetencje są znane i cenione od lat" - ocenił jeden z organizatorów forum, Christian Treichel, cytowany w komunikacie.Co trzy lata Chiny podwajają swój udział w międzynarodowym handlu. Są drugim największym partnerem handlowym UE. Jednak podczas gdy wartość importu z Chin do UE przekracza 190 mld euro, unijny eksport do tego kraju to ok. 63 mld euro.

czwartek, 13 marca 2008

Ropa Rosji dochody

Miliard dolarów dziennie z eksportu ropy i gazu
(PAP, dd/13.03.2008, godz. 15:58)
Cena rosyjskiej ropy naftowej Urals doszła już do 100 dolarów za baryłkę; gdy osiągnie 108 USD, łączne dochody Rosji z eksportu ropy i gazu ziemnego przekroczą 1 mld dolarów dziennie - wyliczyli eksperci.
Według korporacji finansowej Uralsib, obecnie Rosja zarabia na eksporcie ropy 755 mln USD dziennie, a ropy i gazu razem wziętych - 945 mln dolarów.Gdy cena ropy Urals osiągnie 108 USD za baryłkę, łączne dochody Rosji z eksportu nośników energii przekroczą 1 mld dolarów dziennie - szacuje Uralsib.Praktycznie wszystkie zyski ze sprzedaży ropy za granicę powyżej 35 dolarów za baryłkę w formie różnych podatków trafiają do budżetu państwa. Część z tych środków zasila fundusz stabilizacyjny, na którym zgromadzono już ponad 163 mld USD.Rosną też rezerwy kruszcowo-walutowe Rosji - w lutym przekroczyły 481 mld dolarów.Wzrost cen ropy na rynkach światowych ma jednak również złe strony - prowadzi do umacniania kursu rubla, co obniża konkurencyjność rosyjskich towarów. Ocenia się, że 75 proc. wzrostu popytu wewnętrznego zaspokaja import.

Inflacja luty 2008

(PAP, IAR, dd/13.03.2008, godz. 14:00)
Ceny towarów i usług konsumpcyjnych w lutym po zmianie wag wzrosły o 4,2 proc. w stosunku do lutego 2007 roku, a w porównaniu ze styczniem wzrosły o 0,4 proc. - podał Główny Urząd Statystyczny.
GUS skorygował też styczniową inflację po zmianie wag na 4,0 z 4,3 proc. podawanych przed miesiącem.Ekonomiści ankietowani w marcu przez PAP szacowali, że w ujęciu dwunastomiesięcznym ceny towarów i usług wzrosły w lutym o 4,6 proc., natomiast w porównaniu z poprzednim miesiącem wzrosły średnio o 0,5 proc."To duże zaskoczenie dla rynku finansowego" uważa główny ekonomista Banku BPH Ryszard Petru. Jak tłumaczy, rynek spodziewał się inflacji na poziomie 4,6 procent. Zdaniem Petru, różnica ta wynika ze zmiany w koszyku wydatków, na podstawie którego GUS liczy inflację. W tym roku zmniejszył się w nim udział wydatków na żywność i użytkowanie mieszkań. Oznacza to, że wzrost ich cen w mniejszym stopniu wpłynął na ogólny poziom inflacji.Mimo to, jak przekonuje główny ekonomista BPH, mniejszy od spodziewanego wzrost cen i towarów i usług nie powstrzyma Rady Polityki Pieniężnej przed kolejną decyzją o podwyższeniu stóp procentowych.Poniżej poszczególne składniki wskaźnika inflacji w lutym i styczniu 2008 roku w ujęciu rocznym i miesięcznym wraz ze skorygowanymi wagami stosowanymi przez GUS przy wyliczaniu inflacji: wagi II2008 I2008*
(w proc.) wobec wobec
II2007 I2008 I2007 XII2007
INFLACJA OGÓŁEM 4,2 0,4 4,0 0,7
ŻYWNOŚĆ, NAPOJE
ALKOHOL I WYR.TYT. 7,0 0,2 7,4 1,0
żywność i napoje
bezalkoholowe 25,7 7,3 0,2 7,8 1,1
alkohol
i wyr. tyt. 5,7 5,6 0,2 5,4 0,3
ODZIEŻ I OBUWIE 5,6 -8,0 -1,6 -8,1 -3,2
MIESZKANIE 6,4 1,7 4,7 1,8
użytkowanie mieszk.
i nośniki energii 19,0 7,6 2,1 5,5 2,3
w tym nośniki energii 6,8 3,3 3,4 1,4
wyposażenie mieszkania
i prowadzenie gosp.
domowego 5,3 2,1 0,2 2,0 0,2
ZDROWIE 5,1 3,4 0,4 3,2 0,4
TRANSPORT 8,9 7,0 -0,2 8,3 -0,9
paliwa do pryw.
śr. transp. 13,8 -1,2 17,0 -1,8
_____________________
pozostałe wagi:
ŁĄCZNOŚĆ 5,2 -1,7 -0,2 -1,6 0,5
REKREACJA I KULTURA 7,3 -2,1 -0,3 -1,8 0,9
EDUKACJA 1,3 3,1 0,2 3,0 0,6
RESTAURACJE I HOTELE 5,5 5,2 0,6 4,9 0,6
INNE TOWARY I USŁUGI 5,4 1,5 0,2 1,3 0,4*UWAGA: Dane za styczeń 2008 zmienione po przeszacowaniu koszyka w lutym.

wtorek, 11 marca 2008

Tusk w USA.

Podczas spotkania z przedstawicielami organizacji żydowskich w USA w poniedziałek w Nowym Jorku premier Donald Tusk obiecał rozwiązanie jeszcze w tym roku ciągnącego się od lat problemu restytucji prywatnego mienia żydowskiego w Polsce - podali uczestnicy spotkania.Informację potwierdził szef gabinetu politycznego premiera Sławomir Nowak, który towarzyszył szefowi rządu podczas wizyty w USA.- Pracę nad projektem w ramach rządu prowadzi wiceminister skarbu państwa Krzysztof Łaszkiewicz. Jest w stałym kontakcie m.in. ze środowiskiem żydowskim, ale nie tylko, bo reprywatyzacja dotyczy wszystkich obywateli polskich, którzy utracili swój majątek - powiedział Nowak.
- Minister Łaszkiewicz dostał polecenie od premiera, aby przyspieszyć prace, tak żeby wiosną rząd skończył pracę nad projektem, a do jesieni tego roku ustawa mogła być przedstawiona Sejmowi - podkreślił.Nowak zaznaczył, że premier prosił przedstawicieli organizacji żydowskich zainteresowanych reprywatyzacją o wyrozumiałość. "Powiedział, że nie jesteśmy w stanie usatysfakcjonować tych, którzy oczekują wysokich rekompensat rzędu np. kilkudziesięciu procent wartości majątku. Otwarcie mówił, że reprywatyzacja obejmie tyle, na ile będzie stać państwo, i że trudno zakreślić jej horyzont czasowy, ile będzie trwała" - stwierdził Nowak.Jak powiedział uczestniczący w spotkaniu wiceprezes Światowego Kongresu Żydów (WJC) Kalman Sultanik, premier zapowiedział poddanie pod głosowanie ustawy o reprywatyzacji mienia - m.in. żydowskiego - do września.- Premier Tusk sam poruszył problem prywatnej własności, był bardzo otwarty i potwierdził to, o czym zapewnił mnie w Polsce wiceminister skarbu Łaszkiewicz, który powiedział, że ten rząd zobowiązuje się do rozwiązania tego problemu. Premier powiedział, że do września ustawa o reprywatyzacji zostanie uchwalona, i szybko, jeszcze w tym roku, wprowadzona w życie - powiedział Sultanik.Dodał, że według informacji premiera, "ustawą będą objęci wszyscy Żydzi, którzy byli obywatelami polskimi do 1939 r., i procedura wnioskowania o zwrot mienia będzie bardzo prosta".- Wyraził także nadzieję, że prezydent Kaczyński podpisze ustawę. Ja też myślę, że podpisze - powiedział Sultanik, który jest również przewodniczącym Federacji Żydów Polskich w Ameryce, organizacji, której pierwszym prezesem był słynny pisarz i noblista Isaac Bashevis Singer.W spotkaniu, które odbyło się w konsulacie generalnym RP w Nowym Jorku, uczestniczyli także przedstawiciele innych najważniejszych organizacji żydowskich, jak Komitet Żydów Amerykańskich (AJC), Jewish Claims Conference (Konferencja ds. Roszczeń Żydowskich) oraz żydowska Liga Przeciw Zniesławieniom (ADL).Przedstawiciel ADL Michael Salberg, dyrektor ds. międzynarodowych w tej organizacji, potwierdził wiadomość o deklaracjach szefa polskiego rządu na temat restytucji mienia, chociaż podał nieco późniejszy termin przypuszczalnego załatwienia tej sprawy. - Premier zobowiązał się do przeforsowania ustawy o reprywatyzacji w parlamencie do końca tego roku - powiedział Salberg.Oprócz restytucji mienia, rozmawiano także o kwestii antysemityzmu w Polsce, działalności Radia Maryja i ojca Rydzyka oraz o stosunkach Polski z Izraelem. "Nie stawialiśmy żadnych postulatów w związku z antysemityzmem. To jest problem globalny" - powiedział Salberg. Dodał też, że "stosunki między Polską a Izraelem w ostatnich latach są bardzo dobre".Dotychczasowe próby rozwiązania problemu reprywatyzacji w Polsce kończyły się fiaskiem. Pojawiło się już ponad 20 projektów ustaw reprywatyzacyjnych, a żadna nie weszła w życie. Ostatni projekt, przygotowany przez rząd Marka Belki, zakładał wypłatę 15- procentowego odszkodowania w formie świadczenia pieniężnego dla byłych właścicieli majątków przejętych przez państwo w latach 1944- 1962. Odszkodowania miały przysługiwać także spadkobiercom. Sejm pracował nad nim w latach 2005-2006, ale w końcu prace utknęły w sejmowej komisji nadzwyczajnej.Skutecznie przez parlament przeprowadził swoją ustawę reprywatyzacyjną rząd Jerzego Buzka, ale w 2001 roku zawetował ją prezydent Aleksander Kwaśniewski. Ta ustawa zakładała, że rekompensaty wyniosą 50 proc; ograniczała przyznawanie rekompensat tylko do osób posiadających obywatelstwo polskie.W grudniu zeszłego roku ministerstwo skarbu państwa poinformowało o rozpoczęciu analiz dotyczących ewidencji mienia niezbędnego do przeprowadzenia reprywatyzacji, oszacowania jego wartości oraz zaktualizowania wielkości roszczeń.Z kolei w lutym Najwyższa Izba Kontroli opublikowała raport na temat przebiegu reprywatyzacji w latach 1990-2006. NIK stwierdziła, że do tej pory skala roszczeń reprywatyzacyjnych nie została określona przez administrację państwową z odpowiednią starannością; nie podano liczby osób domagających się reprywatyzacji ani wartości potencjalnych roszczeń. W uzasadnieniu do projektu ustawy reprywatyzacyjnej, opracowanej przez rząd Belki, wartość roszczeń szacowano na 60 mld. Jednak w opinii NIK tych danych nie da się zweryfikować. Ponadto - według NIK - brak rozwiązań ustawowych działa na niekorzyść państwa.

niedziela, 9 marca 2008

Czy manipulacja jest kłamstwem?

Manipulacja ma długą historię. Przebiegłość w starożytnej Grecji. Fortele w średniowiecznych wojnach krzyżowych. Postać lisa-spryciarza w literaturze. Kiedyś przebiegłość służyła bardziej słusznym społecznie sprawom niż dziś (tak, Trojanie mogliby mieć na ten temat inne zdanie). Same słowo "manipulacja" powstało w XVII wieku, zaś powody jej powstania były bardziej złożone i bardziej filozoficzne niż nam się dziś może wydawać. Manipulacja to zjawisko dość powszechne w mediach, ściśle związane z przepływem informacji w świecie. W normalnych warunkach informacja powinna zawierać jasny, obiektywny i rzetelny przekaz, natomiast często nadawca ma osobisty interes w tym by ten przekaz wywarł na odbiorcy określone wrażenie i odbiór. W tym celu używa określonych metod i technik manipulacyjnych co wywołuje u odbiorcy określoną selekcję i zniekształca odbiór. Wywołuje to nawet większe zniekształcenie niż jesteśmy skłonni przyznać to po uświadomieniu, że zostaliśmy zmanipulowani. Manipulacja może następować przez nadmiar wiadomości, przez podawanie niepełnych informacji, pozbawienie ich wszelkiej aksjologii, używanie określeń emocjonalnych, wykorzystywanie autorytetów, używanie popularnych sloganów. Ponieważ są to działania wynikające ze złej, ukrytej przed odbiorcą intencji i ich skutkiem jest zniekształcony obraz to efekt jej działań ma ewidentne znamiona takiego samego skutku jak kłamstwa. Takie same efekty wywołują oszustwa, afery, reklamy - czyli manipulacja w świetle prawa. Z kolej w rodzinie, firmie, wojsku, partii, sekcie występuje manipulacja jednostki przez grupy osiągające z tego powodu korzyść. Propaganda, informowanie i media - czyli nowoczesna manipulacja na skalę masową. Gdzie się nie obrócisz, ktoś próbuje ci wcisnąć przeterminowaną bułkę. A zatem wszędzie mamy do czynienia z manipulacją chociaż tak do niej przyzwyczailiśmy się, że nawet jesteśmy ją w stanie zaakceptować. Jeśli sądzisz, że manipulacja zawsze równa się niegodziwe postępowanie, to się mylisz. Są przypadki, że jej stosowanie bywa usprawiedliwione, ale to są wyjątki; np. po wypadkach, lub po zgonach najbliższych jest konieczne oględne i stopniowe przekazywanie informacji, tak aby nie wywołać kolejnych nie kontrolowanych skutków. Jednak wspomniany wyjątek usprawiedliwionej manipulacji jest jednym z niewielu wyjątków. "Uciekanie się do podstępu i manipulowanie to elementy strategii, która przesądza o wszystkich więziach społecznych (...) Lęk przed manipulacją tych, którzy są jej niechętni, wskazuje na dyskomfort, jaki wywołuje we współczesnym społeczeństwie zbyt wielka, przekraczająca normę inteligencja".[1] Jak każdą broń, także manipulacji można stosować w różnych celach. Ważne, żeby stosować ją świadomie. I żeby umieć ją odnaleźć, umieć odczytać datę ważności z bułki. Wszystko gra, prawda? Pod jednym warunkiem - rozmówca jest z tobą szczery. Mówi to, co naprawdę myśli. Zachowuje się zgodnie z tym, co myśli. Jeśli zaś kłamie, to masz problem - możesz błędnie zinterpretować otrzymywane wskazówki. I wtedy nie tylko dasz się zmanipulować, ale też dasz się oszukać. Zraniona duma boli, a i konsekwencje bycia zmanipulowanym bywają przykre. Kłamstwo można wykryć poprzez niezgodność słów i mowy ciała, niespójność mowy ciała, niespójność wypowiadanej treści oraz kilku specyficznych zagrywkach związanych ze sposobem wypowiadania słów. „Nie ma czynu pospolitszego jak kłamstwo”[2] „Gdyby kłamstwo, podobnie jak prawda, miało tylko jedną twarz, łatwiej dalibyśmy sobie z nim radę; przyjęlibyśmy po prostu za pewnik przeciwieństwo tego, co mówi kłamca, ale odwrotna strona prawdy ma sto tysięcy postaci i nieograniczone pole.”[3] Dla mnie manipulacją jest świadome wpływanie na uczucia innych, tak by podejmowane przez nich decyzje, były kierowane emocjami, a nie racjonalnym świadomym myśleniem. Pytanie tylko czy da się wyłączyć uczucia, z każdej podejmowanej decyzji? - Tak da się - wystarczy odpowiednia wiedza i umiejętności. Reguła wzajemności - od małego nas uczyli że należy za wszystko dziękować, jeżeli nie podziękujemy może się to wiązać z przykrymi emocjami, mamy wewnętrzną obawę przed tym ze komuś nie podziękujemy. Regułę te skutecznie wykorzystuje wiele osób, w moim otoczeniu mam np. kilku zamożniejszych od siebie znajomych, którzy skutecznie prezentowali mi całkowicie zbędne dla nich drobiazgi... wykorzystując potem moją wdzięczność. W sklepach bardzo często stosuje się na przykład darmowe próbki, nie są rozdawane po to by ktoś się mógł "najeść", ale po to by poczuł wdzięczność i w ramach podziękowań zrobił zakup. To samo tyczy się wszelakich gratisów itd. Czy zatem nie należy dziękować, ani dawać? - nie, musimy jedynie założyć że cokolwiek dajemy, cokolwiek dostajemy do niczego nas nie angażuje, można zawsze powiedzieć dziękuję i pójść dalej. Należy również zwrócić uwagę na wartość "prezentu", najczęściej wykorzystywany prezent ma nikłą wartość, w stosunku do wymaganej reakcji! Reguła ta jest również odpowiedzialna za większość napiwków i prezentów. Robert Cialdini opisuje również sytuacje wzmocnienia wzajemności, następuje to wtedy gdy manipulant da coś za darmo i odmawia przyjęcia wzajemności.
Na obecnym etapie rozwoju ludzkości, człowiek staje wobec wielu zagrożeń – wśród których według Janiny Puzyniny jest manipulacja i przemoc. „Zarówno w wypadku przemocy, jak i manipulacji człowiek traktowany jest przedmiotowo: pozbawia się go właściwej mu godności, w brutalny lub podstępny sposób wpływa się na jego decyzje.(…) Przemoc jest groźna, ale przynajmniej łatwo rozpoznawalna. Manipulacja – bywa zazwyczaj ukryta, niejednokrotnie bardzo finezyjną, wyszukaną formą zniewolenia.” Zatem powstaje pytanie; czym tak naprawdę jest manipulacja i dlaczego pojmowana jest jako współczesne zagrożenie? A przede wszystkim – czy manipulacja jest kłamstwem? Czy każde kłamstwo jest manipulacją? I czy każda manipulacja jest kłamstwem?
W psychologii oraz socjologii przez słowo manipulacja (łac. manipulatio - manewr, fortel, podstęp) rozumie się celowo inspirowaną interakcję społeczną mającą na celu oszukanie osoby lub grupy ludzi, aby skłonić je do działania sprzecznego z ich dobrem/interesem. Zazwyczaj osoba lub grupa ludzi poddana manipulacji nie jest świadoma środków, przy użyciu których wywierany jest wpływ. Autor manipulacji dąży zwykle do osiągnięcia korzyści osobistych, ekonomicznych lub politycznych kosztem poddawanych niej osób. Ogólnie, manipulacja jest formą zamierzonego i intencjonalnego wywierania wpływu na osobę lub grupę w taki sposób, by nieświadomie i z własnej woli realizowała działania zaspakajające potrzeby/(realizowała cele) manipulatora.
W mediach pod pojęciem manipulacja kryje się „narzędzie wpływu społecznego; zabieg polegający na świadomym, zręcznym, zwykle nieuczciwym skłonieniu adresata ( drugiej osoby, grupy osób, instytucji) do nabrania przekonania lub podjęcia działania pozornie we własnym interesie, które odpowiada interesowi manipulatora. Potocznie: kierowanie innymi bez ich wiedzy, często wbrew ich intencjom”.[4]
Manipulować można treścią i sposobem przekazywania informacji. Manipulację określono też kiedyś obrazowo jako "włamanie do umysłu ofiary i podrzucenie tam własnych pomysłów lub opinii w taki sposób, aby ofiara pomyślała, że sama jest ich autorem."
Z punktu widzenia etyki, każda manipulacja jest zachowaniem niemoralnym, choć mimo tego jest często używana w inter-personalnych kontaktach handlowych i negocjacjach.
W społeczeństwie totalitarnym manipulacja jest jednym z podstawowych narzędzi sprawowania władzy nie mniej ważnym niż aparat terroru. Państwo posiada całkowitą władzę i kontroluje lub ogranicza większość sposobów społecznej interakcji (ograniczenie wolności zrzeszania się, cenzura mediów itp.). W ten sposób władcy państw totalitarnych mogą łatwo manipulować swoimi społeczeństwami i utrzymywać swoje rządy działając wbrew interesowi ogółu. Manipulację językową często stosuje się w propagandzie i podczas tzw. prania mózgu. Polega ona na informowaniu o danym fakcie czy zjawisku za pomocą słów tak dobranych, aby odbiorca przekazu mógł zrozumieć i zinterpretować tę informację w taki sposób w jaki życzy sobie manipulator – i tylko tak. Chodzi na przykład o nazwanie masowych mordów „ostatecznym rozwiązaniem kwestii”, najazdu – „misją ratunkową” lub „wyzwoleniem” albo twierdzenia w rodzaju „wolność to uświadomiona sobie konieczność”. Jest ona dokonywana w sposób niejawny i w różnej skali – od kontaktów osobistych (Mamo nauczyciel uwziął się na mnie i znów postawił mi jedynkę) po komunikowanie w sferze publicznej ( W Polsce nie ma nomenklatury, zastąpił ją system rekomendacji partyjnej).
Jadwiga Puzynina zwraca uwagę na wieloznaczność wyrażenia manipulacja językowa – wskazuje na dwojaki sposób jej rozumienia. Wyróżnia manipulację językiem i manipulację tekstem. Z pierwszym przypadkiem mamy do czynienia kiedy bezpośrednim obiektem oddziaływań jest kształt języka. Polega ona na wprowadzeniu arbitralnych zmian w kodzie językowym – modyfikacji znaczeń wyrazów lub usuwaniu pewnych wyrazów ze słownika. Przez manipulację tekstem rozumie manipulowanie ludźmi za pomocą tekstów językowych.[5]
W społeczeństwie demokratycznym manipulacja jest bardziej wyrafinowana i mniej widoczna, używana jest przez polityków, np. w kampaniach wyborczych, oraz w gospodarce wolnorynkowej w różnych często ukrytych formach w reklamie. Choć w systemach demokratycznych przekraczanie pewnych (zresztą niezbyt dobrze określonych) barier w manipulowaniu ludźmi jest niezgodne z prawem. Przykładem mogą być tutaj ograniczenia prawne narzucane reklamom. Istotnym narzędziem manipulacji opinią publiczną są środki masowego przekazu i nie jawna cenzura wiadomości, np. tylko poprzez wybór informacji prezentowanych w dziennikach telewizyjnych. Stosowana przez czas długi i konsekwentnie m. in. może doprowadzić do trwałej zmiany znaczeń poszczególnych słów i wyrażeń w ich użyciu publicznym ( demokracja, sprawiedliwość społeczna czy dziejowa co innego oznaczała w Polsce przed 1989 rokiem, a co innego oznacza obecnie), bądź też usunięcia z niego słów, których znaczeń nie dało się zmodyfikować( np.; słowa strajk z języka propagandy używanego w PRL po 1970 roku).[6]
W podejsciu socjo-kognitywistycznym (wg. modelu IPK, Adam Maria Gadomski,ang Information, Preferences and Knowledge - universal interrelations ), manipulacja może dotyczyć: informacji, wiedzy i preferencji jako podstawowych czynników które zasadniczo wpływają na nasze decyzje. Pierwsza jest najprostsza, najpowszechniejsza i polega na fałszowaniu, deformacji i filtracji faktów (np. dostęp do Internetu). Druga stosowana jest w szkolnictwie i nauce, dotyczy wyboru, popierania rozwoju i ukrywania pewnej wiedzy, a trzecia polega na indoktrynacji poprzez podkreślanie ważności korzystnych dla manipulatora wartości, np. rozbudzania nacjonalizmów i fanatyzmów religijnych, wzmacnianie wybranych interesów grup lokalnych czy klas społecznych. Należy zauważyć że nie zawsze obiekt manipulacji jest ostatecznym celem manipulatora, jednak zawsze ma prowadzić do niego w mniej lub bardziej widoczny sposób. Na przykład podburzanie opinii publicznej przeciw cudzoziemcom może umożliwić demokratyczne uchwalenie praw ograniczających także wolność obywateli zwiększając władzę aparatu wykonawczego państwa. W tej perspektywie widać też, że społeczeństwa o niskim poziomie upowszechnienia szkolnictwa lub w trudnej sytuacji ekonomicznej są bardziej podatne na manipulację.[7]
„Manipulowanie jest to świadome, zamierzone ukrywanie rzeczywistych celów działań, świadome maskowanie faktu oddziaływania intencjonalnego na poszczególnych ludzi lub na ich grupy”. „Manipulowanie jest jednym ze sposobów czy technik oddziaływania, który bywa stosowany przez pewne osoby lub grupy społeczne dla osiągnięcia korzystnych dla siebie celów.”[8]
Manipulowanie obejmuje osobę, która oddziałuje (manipulatora), narzędzie oddziaływania oraz obiekt oddziaływania (manipulowanego). Sytuacja manipulacji zakłada przewagę osoby oddziałującej. Wynika ona z tego, iż tylko on ma świadomość celu oddziaływań. Dzięki tej przewadze manipulator reżyseruje kontakt. Sprawia by manipulowany przekonany był o konieczności pewnych zachowań – takich jakich oczekuje manipulator. Ogranicza w ten sposób swobodę podejmowania decyzji manipulowanego. Usiłuje nie dopuścić do podjęcia decyzji z jego punktu widzenia niepożądanej. Jest więc manipulacja działaniem, które odbiera człowiekowi podmiotowość. Jest podstępną formą zniewalania i dominacji nad odbiorcą. Emocjonalność i emfatyczność manipulatora należy do środków językowych, które zapewniają łatwość i dobrą atmosferę odbioru przekazywanych treści i kształtują pożądany przez nadawcę stosunek do niego samego o do, zamierzonych jako manipulatorskie, treści. Środki te w pewnym stopniu blokują bezpośrednią, rozumową reakcję na treść tekstu. [9]Wielu badaczy podkreśla nieetyczność tego działania. Polega ona na stosowaniu nieuczciwych – niejawnych, podstępnych, nierzetelnych –środków w uzyskaniu wpływu na nastroje, poglądy i opinie innych. Uzyskaniu możliwości kierowania zachowaniem ludzi aby osiągnąć własne zamierzone cele i korzyści. Cele te są najczęściej obce odbiorcy, niezgodne z jego potrzebami lub szkodliwe.
Środkami manipulacji poza wcześniej opisanymi mogą być:
aktywne techniki psychologiczne - np. tworzenie nastroju chwili,
użycie sygnałów dźwiękowych wpływających na świadomość i system decyzyjny
odurzenie (środkami farmakologicznymi, alkoholem),
obietnice bez pokrycia,
manipulacja pozycji,
wyszukanie słabych punktów osobnika i wywarcie wpływu na nie,
wykorzystanie nieuwagi i podsunięcie gotowych rozwiązań, nie przedstawiając pełnego obrazu (np. umowy),
system aktywnego wywarcia wpływu na manipulowanego poprzez nie pozostawienie mu możliwości wyboru (np. w sektach destrukcyjnych), itp.
Warunkiem naturalnym każdej komunikacji jest przewaga nadawcy nad odbiorcą – sprzyja ona interakcji. Działania manipulacyjne powiększają jednak przewagę nadawcy, gdyż posiada on narzędzia i wiedzę, z których odbiorca nie zdaje sobie sprawy. Ta przewaga nadawcy uniemożliwia porozumiewanie się, ale celem manipulacji nie jest wcale porozumienie. Jedną z form komunikacji wykorzystującej manipulację jest komunikacja perswazyjna wykorzystuje niektóre teoretyczne modele psychologiczne:
Behawioryzm
warunkowanie klasyczne (styczność, kojarzenie bodźców, spersonalizowany apel) – bodźcem jest obraz lub dźwięk
warunkowanie instrumentalne – prawo efektu – nagradzanie konsumenta za kupowanie produktu (promocje), wzmacnianie → realność nagrody, wygaszanie → konkurencja
Psychoanaliza
zasada przyjemności – pokusa i minimalizacja imperatywu moralnego przez uleganie jej
konflikt id-superego – np. zakonnica lub ksiądz ulegający pokusie
Kognitywizm
dysonans poznawczy – sprzeczność komunikatów powoduje dyskomfort, co wymaga racjonalizacji, a to powoduje wzmocnienie komunikatu (np. palę, bo lubię)
dawanie wzorców osobowych (niezależność, siła) w celu identyfikacji i internalizacji proponowanych wartości
Dziedziny wykorzystujące komunikację perswazyjną
marketing polityczny (propaganda)
public relations
reklama
Przykłady komunikacji perswazyjnej
W życiu często spotykamy się z różnego rodzaju manipulacjami – trafnie opisuje to Jean Rigaux mówiąc, że istnieją trzy rodzaje kłamstwa: przepowiadanie pogody, statystyka i komunikat dyplomatyczny. Odpowiednie podanie danych statystycznych jest częstym przykładem manipulacji. Zdanie "W kraju X produkcja traktorów wzrosła o 100%" może oznaczać zarówno fakt wzrostu produkcji z 500 do 1000 traktorów, jak i z 5 do 10. Każdy przypadek należy analizować oddzielnie, w razie potrzeby odwołując się do różnych dziedzin wiedzy. Aby sprawdzić czy nagłówek w gazecie: "Odsetek nastoletnich palaczy ciągle wzrasta z 15% do 17% w 2005 roku" jest prawdą, należy sprawdzić tendencje wzrostową ciągu danych, sięgnąc do lat poprzednich, następnie przeanalizować je np. używając wykresów kontroli Waltera A. Shewharta. Bez odpowiedniej analizy danych nie rozróżnimy danych kluczowych od szumu – w danym przypadku wzrost palaczy z 15% do 17% może być jedynie nieznaczącym statystyczne szumem.
Manipulacje faktami . Każde wydarzenie można opisać używając różnych słów, telewizja czy radio nie zawsze informują o wszystkich faktach, a odpowiedni komentarz potrafi umniejszyć lub rozdmuchać zdarzenie. W niektórych mediach dużo uwagi poświęca się tzw. "islamskim terrorystom". Informacje te nie są zrównoważone zdobyczami kulturowymi czy pozytywnymi sprawami dziejącymi się w krajach islamskich. Na skutek takich działań powstał stereotyp kojarzący się głównie z niebezpieczeństwem.
Często rozpoznanie sytuacji jest utrudnione. W statystyce wystarczyłoby wykorzystać jeden z wykresów kontroli i sprawdzić dane. Natomiast w przypadku manipulacji faktami należy dotrzeć do różnych źródeł informacji i przeanalizować ją z różnych stron, ponieważ kluczowe informacje potrafią pojawić się na 3-4 stronie gazety w formie sprostowania. W przypadku różnego rodzaju afer sytuacja wyjaśnia się dopiero po miesiącach czy latach w formie wyroku sądowego.
Jako przykład możemy rozpatrzyć artykuł w gazecie:
"Obalony prezes". Prezes stoczni X po 10-letnim okresie panowania został odwołany, 70 z 75 uprawnionych głosowało za nie udzieleniem absolutorium. Jest to równoznaczne z wypowiedzeniem pracy. Prezes nie pojawił się już w stoczni, zastępcy przebywają urlopach zdrowotnych, będą pobierać pensje przez przynajmniej 3 miesiące, dodatkowo otrzymają odszkodowania, dodane są również wypowiedzi uprawnionych o arogancji czy podejrzeniach w sprawie matactw. Interpretacja faktów jest bardzo negatywna, większość uprawnionych głosowała przeciwko prezesowi, zastępcy uciekli na zwolnienie, prezes na urlop. Bez dobrych źródeł nie możemy jednak jednoznacznie ocenić sytuacji. Możliwe iż jest to manipulacja prasowa. Dziennikarze świadomie lub nieświadomie mogą wprowadzać nas w błąd. Możemy jednak zauważyć luki w informacjach, możliwe iż spowodowane były brakiem czasu lub miejsca.
Warto przeanalizować powyższe doniesienie prasowe fakt po fakcie:
Mamy informacje o arogancji, o matactwach, niestety brak konkretnych, popartych dowodami zarzutów. Brak również informacji o stanie finansowym stoczni. Możemy domniemywać, iż były już w stoczni kontrole finansowe a pewnie i inne, więc tym bardziej dziwi brak takiej informacji w artykule, chyba że kontrole wypadły pomyślnie a sytuacja finansowa jest dobra lub bardzo dobra. Możemy oczekiwać, iż nowe władze szybko wyjaśnią sytuacje i podadzą poprzedni zarząd do sądu.
Aż 70 z 75 uprawnionych głosowało przeciwko prezesowi, brak jednak informacji ilu uprawnionych nie przyszło na głosowanie, ani dlaczego nie przyszli. Brak konkretnego zarzutu, dziwić może wyjątkowa solidarność głosujących, nie wiemy czy nie zaistniała prowokacja. Próby obalenia marszałków są na porządku dziennym w sejmie, mogą również zdarzyć się w stoczni czy w spółce. Prezes mógł zostać usunięty z powodów politycznych.
Prezes poszedł na urlop – wygląda to na kolejny przykład arogancji, jednak są tu również podejrzenia o matactwo – będąc poza terenem stoczni prezes nie zostanie oskarżony o usuwanie dowodów winy, ten fakt może być aktem samoobrony.
Zastępcy uciekli na zwolnienia lekarskie, w domyśle chcą zarobić dodatkową pensję. Brak tutaj szczegółów choroby, w razie wątpliwości zakład powinien zgłosić fakt do ZUS i sprawdzić chorobę. Zakładając iż inna grupa przejmowała władze, sytuacja w spółce mogła być od dłuższego czasu napięta, możliwe iż zarząd musiał reagować na wiele prowokacji, często pracując po nocach, a po takiej ocenie już z czystym sumieniem mogli pójść na zwolnienie. Jest to kolejny niewyjaśniony do końca fakt. Zarząd otrzyma odszkodowania. Odszkodowania są elementem wielu umów, nie jest to sytuacja wyjątkowa – można, ale nie trzeba było wspominać o tym fakcie, informacja o stanie finansowym spółki byłaby bardziej na miejscu.
Ten artykuł mógłby brzmieć zupełnie inaczej:
"Przejęcie władzy" – w stoczni X po 10-letnich rządach prezesa K, władze przejęła grupa pod przywództwem L. (L w atmosferze skandalu odszedł ze spółki C. – przyp. redakcji). Niestety z 300 uprawionych do głosowania przystąpiło jedynie 75 w tym 70 głosowało za nie udzieleniem absolutorium obecnemu zarządowi, nie udało nam się ustalić powodów takiej decyzji. W opinii pozostałych 5 osób jest to decyzja jedynie polityczna: "niestety nic nie mogliśmy zrobić, podejrzewamy przekupstwo". Przypomnijmy, że obecny zarząd zlikwidował wszystkie długi stoczni, wprowadził system ISO 9001, przetrwał czasy kryzysu. Wszystkie dotychczasowe kontrole wypadły pomyślnie. Prezes przebywa obecnie na urlopie, zastępcy z objawami przepracowania i nerwicy na zwolnieniach chorobowych.
Te same fakty zyskują zupełnie inną interpretację: teraz zwykły czytelnik mógłby współczuć prezesowi, iż mimo wielu lat owocnej pracy władzę przejęły inne siły. Warto przeczytać historie tego typu reportaży, czy pojawiły się konkretne zarzuty, czy postawiono kogoś pod sądem, może to była tylko manipulacja.
Zaufanie jest emocją okazywaną ludziom, przedmiotom czy instytucjom, takim jak firma, rząd czy społeczeństwo. Może być wzajemne. Zaufanie jest wiarą w określone działania czy własności obiektu obdarzonego zaufaniem. Często oznacza nawet przekonanie jednej ze stron w to, że motywacją drugiej strony wobec niej jest bycie uczciwym i chcącym działać dobrze (benewolentnie). Zaufaniem obdarowujemy osobę, której wierzymy, że będzie doradzać nam dobrze, myśląc o nas, a nie o sobie. Poza Prawem i wspólnymi celami, wzajemne zaufanie jest jednym z podstawowych więzów w społeczeństwie.
Kolejną formą manipulacji jest dezinformacja , która polega na celowym przekazaniu fałszywej informacji wprowadzającej w błąd odbiorcę. Bardzo ważna w wojsku i dla obronności kraju. Często wykorzystywana w środkach masowego przekazu i polityce. W reklamie nieetyczna, ale powszechna. Także w celach marketingowych zawyżanie parametrów technicznych albo podawanie wielkości bez podania jednostek lub podzespołów których dotyczą. Na przykład moc kolumny głośnikowej do komputera – jest oznaczona symbolem 200 W, podczas gdy moc zasilacza wynosi kilka watów, a moc zastosowanego głośnika poniżej wata (z wyglądu). Firma może zawsze wybronić się, że nie jest to moc akustyczna, lecz np. maksymalna moc zasilacza przy obciążeniu impulsowym. Innym sposobem jest stwierdzenie, że 200 W nie oznacza mocy 200 watów, ale jedynie oznaczenie dzięki któremu można odczytać rzeczywistą moc w tabelach dostępnych u producenta. Czy ci się to podoba, czy nie z manipulacją stykasz się na co dzień - w sklepie, restauracji, gdy kupujesz samochód i rozmawiasz z szefem. Mało tego - sam też manipulujesz, choć często o tym nie wiesz. Dziś podajemy najczęściej spotykane metody wpływania na innych. Studiowanie technik manipulacji zacznij od lektury poniższej rozmowy...
Mirek od pięciu lat pracuje w tej samej małej firmie, czuje się doceniany i lubiany przez przełożonych. Już nie liczy nagród. Jest jednym z lepszych menedżerów w firmie. Niedawno firmę przejął zagraniczny koncern. Nowy właściciel dokręcił śrubkę pracownikom. Od dwóch tygodni Mirek nie wraca do domu przed 21. Jest czwartek, 20:45. Mirek pracuje nad pilną ofertą dla nowego klienta, do pokoju wchodzi szef. Jest blady, ma podkrążone oczy, ale trzyma fason i się uśmiecha.Szef: Co tam wierny druhu?Mirek: Spoko, oferta będzie gotowa na poniedziałek, jak się umówiliśmy.Ledwie żyję. Czy ty też już widzisz podwójnie?Nie jest dobrze, ale damy im radę.Wiesz, że nowy prezes zażądał na poniedziałek raportu sprzedaży z ostatniego miesiąca? Pomożesz mi go przygotować?- Zlituj się. Pracy tyle, że nie mam czasu się podrapać. Zresztą po co ten cały pośpiech. I tak nikt nie czyta tych bezsensownych sprawozdań. Nie mogą poczekać do wtorku?Ostatnio wszyscy pracujemy jak szaleni, chciałbym cię za to przeprosić. Ale ja nie mogę zignorować prośby zarządu. Może poproszę Marka? Zastąpisz go jutro na spotkaniu z klientem? To tylko kilka godzin.- Nie dam rady. Muszę skończyć ofertę dla nowego klienta. Nie zdążę zrobić jednego i drugiego.A może wpadniemy w weekend do biura? Razem zrobimy ten raport w dwie godzinki.- Proszę, tylko nie to. Od tygodni nie widuję dzieci, żona za chwilę się ze mną rozwiedzie, obiecałem im dwudniowy wyjazd za miasto.Liczyłem na ciebie, myślałem, że mi pomożesz. W takim razie ja przyjdę i zrobię ten raport. Powiedz tylko, w których segregatorach trzymasz dane. Mam nadzieję, że wyrobię się z tym do poniedziałku.Wyobraź sobie, że to ty jesteś Mirkiem. (Jest to przykład rozmowy manipulacyjnej zaczerpnięty z Internetu, ale jakże wiernie oddający sedno manipulacji.) Co czujesz? Jak byś zachował się na jego miejscu? Taka sytuacja wprawia cię w złość, ale masz wyrzuty sumienia? Jest ci przykro? Gotowy jesteś przyjść do pracy w weekend i przygotować ten nieszczęsny raport? Właśnie zostałeś zmanipulowany. Jeśli odmówiłeś, nie ciesz się, niewykluczone że następnym razem dasz się podejść.Przewodnik po technikach manipulacyjnychOto sześć uniwersalnych zasad opracowanych przez prof. Roberta Cialdiniego, znanego amerykańskiego psychologa, autora książki "Wywieranie wpływu na ludzi". Według niego owe sześć zasad w uniwersalny sposób opisuje zachowania ludzi, a wszystkie szczegółowe techniki negocjacji (manipulacji) są tylko ich hybrydą lub modyfikacją.WzajemnośćTaką zasadę stosowali członkowie sekty Hare Kriszna na dworcach lotniczych w USA, obdarowując przypadkowych pasażerów kwiatem, a następnie prosząc o datek, który zwykle otrzymywali. Wykorzystywali w ten sposób psychologiczny nawyk, który wymaga od nas, abyśmy rewanżowali się za to, co otrzymujemy. Gościsz u rodziny? Na pewno zaproponujesz także im gościnę. To miła strona tej zasady. Gorsza - w promocji w supermarkecie dostajesz kawałek serka na wykałaczce, prawdopodobnie zrekompensujesz się, kupując całe opakowanie.NiedostępnośćTo, co wyjątkowe, jest bardziej pożądane. Jeśli nie mogę czegoś mieć, to właśnie tego chcę. Pewien biznesmen, importer wołowiny i jednocześnie student Cialdiniego, przeprowadził eksperyment. Kiedy dzwonił do swoich klientów, informując, że dostawy mięsa z RPA spadną w najbliższym czasie, zamówienia wzrosły dwukrotnie. Kiedy mówił, że dostawy spadną, ale podkreślał, że jest to wiadomość z poufnych źródeł, zamówienia wzrosły o 600 procent! Informacja zyskała na wartości, bo była wyjątkowa, ekskluzywna.
W potrzasku autorytetuBiały kitel lekarza, mundur wojskowego czy pilota, garnitur profesora... Amerykanie badali, jak duża jest siła autorytetów. Okazuje się, że posłuszeństwo pielęgniarek wobec poleceń lekarzy może nawet zagrażać życiu pacjentów. Robert Cialdini opisuje eksperyment, podczas którego kazano pielęgniarkom wykonywać absurdalne polecenia, np. zrobienie doodbytniczej wlewki leku przeznaczonego do leczenia chorych uszu. Pielęgniarka doskonale wiedziała, na co choruje pacjent, nie odważyła się jednak przeciwstawić presji autorytetu. Inny eksperyment pokazał, że śmiertelną dawkę lekarstwa gotowe są podać także pielęgniarki, którym polecenie wydał przez telefon nieznany lekarz.Zaangażowania (konsekwencja)W regule tej wykorzystuje się naturalną potrzebę bycia konsekwentnym. Podziwiamy stałość, wytrwałe dążenie do celu, ludzi o takich cechach oceniamy jako godnych zaufania. Sami też chcemy tacy być, a przez to łatwiej nas zmanipulować. Kluczem do stosowania tej metody jest czyjeś początkowe zobowiązanie - jeśli się uda nam je wymóc, potem będzie dużo łatwiej namówić tę osobę do spełnienia kolejnych żądań. Technika jest bardziej skuteczna, gdy zobowiązanie jest wygłaszane publiczne, a jego podjęcie wymaga wysiłku. Z natury nie jesteśmy rozsądni - jeśli zdarza nam się podjąć złą decyzję, to mamy tendencje do brnięcia dalej, staramy się znaleźć sposób, by ją uzasadnić - wszystko po to, by pozostać konsekwentnymi. Właśnie z tą zasada wiąże się najwięcej technik manipulacji stosowanych przez zawodowych negocjatorów i sprzedawców.Lubienie i sympatiaLubimy ludzi, którzy są do nas podobni - czy to jeśli chodzi o wygląd, czy poglądy polityczne. Podobieństwo powoduje, że łatwiej nam na nich wpływać, a takie osoby chętniej spełniają nasze prośby. Ludzie częściej przyznają rację tym, których znają i lubią. Zgodnie z tą zasadą zwykły komplement zwiększa szanse na ustępstwo. Badania pokazują także, że bardzo ważna jest atrakcyjność fizyczna - o ludziach przystojnych, dobrze ubranych myślimy, że są mądrzejsi, inteligentniejsi od innych.Społeczny dowód słusznościPostrzegamy zachowanie jako bardziej poprawne, jeśli inni też tak czynią. Jeżeli chcemy kogoś skłonić do ustępstwa, pokażmy, że inni się na to również zgodzili. Łatwiej przyjmujemy rzeczy, które zaakceptowali inni (im jest ich więcej, im są bardziej sławni, tym lepiej). Z tego powodu wiele produktów reklamują znani aktorzy, piosenkarze itp.Poniżej przedstawiam wybrane techniki wpływania na ludzi.
 Wzbudzanie poczucia winy, Jak działa ta technika, pokazaliśmy na przykładzie rozmowy szefa z Mirkiem. 1. Zasada jest prosta - manipulant robi wszystko, abyśmy poczuli się winni. Z wyrzutami sumienia jesteśmy bardziej ulegli, skłonni do ustępstw i nierzadko zrezygnujemy z tego, co jest nam na rękę. Wszystko, aby zadowolić rozmówcę. Nie warto, to przecież manipulacja!
 Atak personalny. Na dzień dobry słyszysz, że ubrałeś się nieodpowiednio, masz fatalny gust - bez dwóch zdań to chamstwo, ale uwaga - to manipulacja, stan twojej odzieży nie ma tu nic do rzeczy. Rozmówca chce cię zbić z tropu - im mniej pewnie będziesz się czuł, tym łatwiej ulegniesz przeciwnikowi.
 Przeszkadzanie. Technika nawiązująca do poprzedniej. Omawiasz ważny kontrakt, ale gospodarz, z którym robisz interesy, posadził cię na niewygodnym fotelu, cały czas dzwoni telefon, do pokoju ktoś zagląda i do tego klimatyzacja się zepsuła. Zaczynasz się czuć niekomfortowo, trudno ci się skupić. I o to chodzi! Będziesz mniej uważny, nie dość konsekwentny w swoich żądaniach, mało twardy, szybciej skończysz negocjacje - a na to liczy twój przeciwnik.

 Dokręcanie śruby (imadło). Ten sposób najlepiej obrazuje pewna znana anegdota z Henrym Kissingerem, szefem dyplomacji za prezydentury Nixona i Forda w roli głównej. Otóż kiedy poproszony o przygotowanie raportu na temat polityki zagranicznej asystent dyplomaty dostarczył mu kilkustronicowy raport, Kissinger odesłał go szybko z notatką "Czy to wszystko na co Pana stać?". Kilka dni potem asystent na biurku szefa położył drugą, dwa razy grubszą wersję raportu. Ponownie dostał raport z powrotem z taką samą notatką. Przekonany był, że pominął coś ważnego, więc po raz kolejny zasiadł do pracy, bardzo dokładnie przewertował materiały i przygotował jeszcze grubszy materiał. Tym razem postanowił go doręczyć osobiście. Wręczając raport, powiedział, że to wszystko, co mógł zrobić, i nic więcej nie ma do dodania. - W takim razie będę musiał w końcu przeczytać ten raport - odparł Kissinger. Pytając, czy to już wersja ostateczna, czy nic bardziej atrakcyjnego partner nie może zaproponować, dokręcamy śrubę, dociskamy go. Ten czuje presję i ustępuje.
 Dobry - zły glina. Nie ma filmu o policjantach, który pominąłby tę metodę. Przypomnij sobie, jak wyglądają policyjne przesłuchania? Jeden z policjantów to brutal, jest wulgarny, najchętniej rozszarpałby przesłuchiwanego. A drugi to człowiek-dusza, serdeczny, miły, własną piersią chroni atakowanego podejrzanego. To tylko pokaz - tak samo gra "zły", jak i "dobry" policjant. Chodzi tylko o to, aby tak zmanipulować przesłuchiwanego, by ten w końcu uległ dobremu policjantowi. Podobną metodę stosują cywilni negocjatorzy - jeden bywa twardy i niezłomny, drugi - chętniej godzi się na ustępstwa. Nieprzygotowani na to wpadamy w potrzask, godząc się na warunki drugiej strony, często nie zdając sobie sprawy, że to właśnie ten "miękki" negocjator nas wykorzystał.
 Wilk w owczej skórze lub metoda inspektora Columbio. Pamiętacie pomięty garnitur podłego gatunku i nieodłączny prochowiec porucznika Columbo? Na pierwszy rzut oka to obraz nędzy i rozpaczy. I do tego ten gruchot, którym poruszał się, tropiąc przestępców. A te jego metody? Zapomina o ważnych rzeczach, plącze się, daleko mu do stereotypu policjanta twardziela. A jednak wygrywa! Nie ma takiej zagadki, której by nie rozwiązał, przechytrzając, wydawałoby się, sprytnych przestępców, którzy dali się nabrać na wygląd ofermy. Tak też robią niektórzy doświadczeni negocjatorzy. Sprawiają wrażenie nieporadnych, gubią się w połowie wypowiedzi, z rozbrajającą szczerością przyznają, że nie mają doświadczenia w tak poważnych rozmowach. Skutek? Twardy do tej pory przeciwnik zamienia się w doradcę, zaczyna pomagać "ofermie", traci czujność i wpada w pułapkę.
 Stopa w drzwiach. Szef poprosił cię, abyś negocjował warunki zakupu komputerów dla działu, ale w propozycji umowy ze sklepem znajduje się kilka punktów, na które nie chcesz się zgodzić. Jak poprowadzisz rozmowy, aby postawić na swoim? Dobrze zacząć od żądania ustępstwa w drobnej kwestii, na którą partner na pewno się zgodzi, a następnie przejść do poważniejszych. To właśnie technika "stopa w drzwiach". Na co liczysz? No to, że osoba manipulowana będzie dalej konsekwentnie zgadzać się na twoje propozycje. To działa, bo wszyscy lubimy być odbierani jako osoby konsekwentne (porównaj z ogólną potrzebą konsekwentnego działania opisaną przez prof. Cialdiniego).
 Odłóżmy to na później. Negocjacyjni nowicjusze bardzo często na pierwszy ogień biorą punkty najcięższe i nierzadko kończy się to impasem i załamaniem negocjacji. Co wtedy, gdy nasz rozmówca nie chce ustąpić ani na krok? Atmosfera znacznie się pogarsza i szanse na porozumienie maleją w zastraszającym tempie. Doświadczeni mediatorzy wiedzą, że wtedy dobrze jest odłożyć sporną kwestię na potem i przejść do tych mniej istotnych. Rozwiązując je, stwórzmy atmosferę zaufania, porozumienia, obie strony chętniej godzą się na kompromis. A to najlepszy klimat do rozwiązywania trudnych problemów.
 Niepełne pełnomocnictwo. Po długich negocjacjach udało ci się sprzedać swój produkt za dobrą cenę. Podpisałeś już umowę przedwstępną, gdy pełnomocnik twojego klienta ze smutną miną informuje cię, że niestety, jego szef nie zgadza się na uzgodnione warunki i żąda niższej ceny. Co czujesz? Przecież już godziłeś się na duże ustępstwa, dogadaliście się, już w myślach przeliczałeś prowizję i co teraz? Gdy nie wiesz, że jesteś manipulowany, pewnie poddasz się i przynajmniej w części zgodzisz się na ustępstwa, byle spełnić oczekiwania szefa twojego rozmówcy. Zostałeś zmanipulowany i z przeciwnika zamieniasz się w sojusznika.
 Oskubywanie. Taktyka stosowana w końcowej fazie negocjacji, kiedy już przeciwnik przełamie nasz opór. Kupujesz samochód, sprzedawca namawia cię na wersję podstawową. Zdecydowałeś się i wtedy diler zaproponuje klimatyzację w promocyjnej cenie, potem cztery poduszki powietrzne, aluminiowe felgi, metaliczny lakier i ani się obejrzysz, a kupujesz wersję full wypas.
 Niska piłka. Taktyka bardzo podobna do oskubywania, ale jeszcze bardziej perfidna. Manipulator przedstawia pierwszą propozycję, która jest bardzo korzystna. Jesteś gotowy ją zaakceptować i wtedy okazuje się, że nastąpiła pomyłka, np. sprzedawca źle spojrzał do cennika, i produkt jest droższy. Zasada często stosowana przez supermarkety, gdzie bardzo często o tym, że produkt jest droższy, dowiadujemy się przy kasie. "Pomyłkę" najczęściej wybaczamy, a tym samym dajemy się zmanipulować.
 Próbny balon. Sprzedajesz mieszkanie, żądasz 200 tys. To dopiero początek negocjacji, więc klient zapewne chce się dowiedzieć, jaka jest cena minimalna. Jak to zrobi, jeśli zna się na manipulacji? Powie, że gotowy jest już dzisiaj sfinalizować transakcję, ale zapłaci 170 tys. zł. Ty wtedy najprawdopodobniej zaproponujesz swoją cenę, mniejszą od początkowej. I właśnie zostałeś zmanipulowany. Klient już wie, ile zapłaci za to mieszkanie w najgorszym wypadku, i negocjuje dalej.
 Bezinteresowny kelner. To metoda na manipulowanie rzekomą bezinteresownością. Nabieramy się na nią bardzo często w restauracjach. Zamawiamy wybrane danie, ale słyszymy od kelnera, że to drogie i niespecjalnie godne polecenia. Ufamy doradcy, który potem naciąga nas na drogie drinki i desery. W rezultacie zapłacimy więcej, niż zaoszczędziliśmy przy głównym daniu.
 Pusty portfel. Taktyka bardzo często stosowana w negocjacjach cenowych. Nasz klient podkreśla, że chętnie kupi od nas proponowany towar, ale... niestety, właśnie zarząd obciął mu budżet. W ten sposób daje do zrozumienia, że chętnie dokona transakcji, ale liczy na ustępstwa i znalezienie rozwiązania przerzuca na nas.
 Pozorne ustępstwo. Metoda stosowana nagminnie. Masz już dość swojego operatora komórkowego, chcesz zrezygnować z jego usług i kiedy to robisz, odzywa się do ciebie pracownik sieci i namawia do negocjacji. W imieniu operatora idzie na ustępstwo i proponuje abonament niższy o 50 proc. przez pół roku, zgadzasz się zadowolony. A przecież masz najniższy abonament? W takim przypadku zyskuje tylko operator, bo przez kolejne dwa lata będziesz korzystał z jego usług, zyskując tak naprawdę niewiele. Ta metoda manipulacji polega na wzajemnej wymianie ustępstw, najczęściej jednak nie są one tej samej wartości, oczywiście na naszą niekorzyść.
 Drzwiami w twarz. Jesteś sprzedawcą w sklepie komputerowym i rozpoczynasz negocjacje. Od jakiej ceny zaczniesz? Najwyższej! Wysuwając taką propozycję, wiesz, że klient zareaguje oburzeniem. Liczysz na to, bo wtedy obniżasz cenę albo dorzucasz do ceny koszty serwisu, czyli idziesz na ustępstwo. Klient czuje się zadowolony, z przyjemnością i poczuciem zwycięstwa decyduje się na transakcję. Tylko ty wiesz, że druga cena także była dużo wyższa niż ta, na którą bez problemu mogłeś się zgodzić.
 Zdechła ryba. Śmierdzi i przeszkadza okrutnie, prawda? W negocjacjach taką zdechłą rybą jest żądanie, które oburzy naszego kontrahenta i całą swoją energię przeznaczy na jego zbicie. Sęk w tym, że owa propozycja jest przynętą. Kupujemy samochód, sprzedawca podał nam cenę. Nabywca rzuca więc zdechłą rybę i żąda, aby właściciel najpierw pomalował auto. Gdy ten protestuje, proponuje, że zrezygnuje z malowania pod warunkiem obniżenia ceny.
 Optyk z Brooklynu. Nazwa tej metody pochodzi od autora tej techniki - pewnego optyka w Nowym Jorku, który wszystkich swoich klientów, gdy pytali o cenę, podchodził w ten sam sposób. - Szkła będą kosztowały 90 dolarów - mówił i czekał na reakcję klienta. Gdy ten się nie oburzał, dodawał: - Za każde ze szkieł. Brak reakcji prowokował go do dodania, że to za podstawowy model, potem jeszcze doliczał kolejne kilkadziesiąt dolarów za osłony przeciwodblaskowe i szybką realizację zlecenia. Przestawał, gdy słyszał opór klienta. Im wcześniej klient zaprotestował, tym mniej zapłacił.
 Śmieszne pieniądze. Przedstawiciel telewizji kablowej namawia cię na zakup abonamentu, tłumaczy, że to tylko 1,6 zł dziennie, a możesz odbierać kilkadziesiąt programów. To rzeczywiście niewielkie pieniądze, ale policz dokładnie i okaże się, że oznacza to 49 zł miesięcznie, a więc 588 zł rocznie. A to już całkiem poważna kwota.
 Byle nie stracić. Ludzi bardziej motywuje to, co mogą stracić, niż to, co mogą zyskać. W jednym z amerykańskich badań przedstawiciele firmy handlującej materiałami ociepleniowymi podzielili się na dwie grupy i chodzili do właścicieli domów. "Jeśli założysz naszą izolację, zyskasz 50 centów dziennie" - mówili jedni. "Jeśli nie założysz naszej izolacji, stracisz 50 centów dziennie" - przekonywali drudzy i to właśnie oni byli bardziej skuteczni. Rada: przekonuj swojego rozmówcę, co go ominie.
 Magiczne słowo. Wiarygodność to jedno ze źródeł sukcesu. Aby wzbudzić wiarygodność, najpierw mów o swoich wadach, potem o zaletach. "Jesteśmy drodzy, ale tego warci" - reklamuje się koncern kosmetyczny. Firma z branży motoryzacyjnej przyznaje: "Nasze auta są kanciaste, ale za to bezpieczne". Małe słówko "ale" ma wielką moc.
 Zmiana poglądów (dysonansu poznawczego). To sytuacja, w której uświadamiamy sobie sprzeczność pomiędzy naszymi przekonaniami a informacjami odbieranymi. W naszym teście opisaliśmy to następującą sytuacją: Jesteś właścicielem firmy, która wprowadza na rynek nowy produkt. Musisz obarczyć pracowników działu sprzedaży nowymi obowiązkami, czemu sprzeciwia się szef tego działu. Jak przekonasz go, aby zaakceptował twój pomysł i zmotywował swoich pracowników do wydajniejszej pracy? Miałeś do wyboru trzy odpowiedzi: tłumacząc, że jest jednym z najlepszych pracowników firmy i kusząc wysoką premią, zdradzając, że bez jego pomocy przyszłość firmy jest niepewna, i prosząc, by przekonał pracowników, sugerując, że w jego dziale pracuje za dużo ludzi i nakazując wykonać polecenie. Bardzo prawdopodobne, że zadziałają wszystkie trzy metody, ale dobremu negocjatorowi zależy nie tylko wykonaniu polecenia, ale także na zadowoleniu pracowników. Co więc zrobi dobry manipulator? Będzie się starał wyjaśnić swojemu podwładnemu, że jego zdanie jest ważne, a jego pomoc nieodzowna, a kiedy przekona go do swojej sprawy (zlikwiduje dysonans poznawczy), zyska wiernego sprzymierzeńca.
 Wolność myśli, zachowań (reaktancja). Szef narzuca ci swoje zdanie, za ciebie planuje twój rozkład dnia. Ktoś, natarczywie trąbiąc, zmusza cię do zwolnienia miejsca parkingowego. Gdy czujemy, że ktoś wywiera na nas presję, buntujemy się, bo nikt nie lubi być ograniczany, wszyscy cenimy swobodę. Wszelkie zabiegi mające na celu odzyskanie swobody działania to właśnie reaktancja. Dlatego jeżeli chcemy na kogoś wpłynąć, nie decydujmy za niego, tak poprowadźmy rozmowę, aby sam doszedł do wniosków, na których nam zależy.  Automatyczne zachowanieNa wiele sygnałów reagujemy automatycznie - drogie oznacza dla nas to samo co dobre, tanie - złe. Mając do wyboru - oczywiście w pewnych okolicznościach - drogi lub tani produkt, od razu zakładamy, że drogi towar jest ekskluzywny i lepszy. Uważaj, to bardzo skuteczna manipulacja!
 Ingracjacja. Polega na manipulowaniu innymi poprzez zwiększenie własnej atrakcyjności. Chętniej zaufamy osobie ładnej, dobrze ubranej, elegancko się wysławiającej niż brzydkiej, niegrzecznej i byle jak ubranej. Oczywiste jest, że ludziom uśmiechniętym, sympatycznym ulegamy chętniej. Jeżeli chcemy zrobić na kimś wrażenie, staramy się zachować odpowiednio do sytuacji. Zasada ta dotyczy nie tylko naszego wyglądu, ale także wartości przez nas wyznawanych. Ludzie cenią dobrobyt, mądrość, zdrowie - to są wartości, które powszechnie wzbudzają pozytywne reakcje, powołując się na nie, możemy liczyć na większą sympatię... i korzyści. Wyróżniamy trzy rodzaje ingracjacji:- podnoszenie wartości partnera - Któż z nas nie lubi ludzi, którzy nas chwalą? Komplementujmy więc naszego negocjacyjnego partnera - przez pochlebstwa zwiększamy jego mniemanie o sobie, podnosimy jego wartość, a on rekompensuje się nam serdecznością i sympatią. Technikę tę negocjatorzy potocznie nazywają wysmażaniem;- konformizm - technika, która polega na dostosowaniu się do partnera strojem, zachowaniem, sposobem mówienia. Dlatego gwiazdy zabawiające żołnierzy na wojnie prezentują sceniczne stroje w wojskowe ciapki, a politycy podczas przemówienia w stoczni zakładają kask;- Autoprezentacja. To zachowanie, które w sposób pożądany przez manipulatora zaprezentuje jego osobę. Aby zastosować tę zasadę, trzeba jednak znać preferencje osoby, na którą chcemy wpływać. Przykładem autoprezentacji są wysiłki studentów podczas sesji egzaminacyjnej, kiedy okazuje się, że profesor Iksiński lubi bluzeczki z dużymi dekoltami i wszystkie studentki w dzień egzaminu właśnie tak są ubrane.
 Kozioł ofiarny. Ulubiona technika polityków. Dziennikarze wykryli kolejną aferę, premier/minister/inny polityk tłumaczy się zawile, że o niczym nie wiedział, to nie jego kompetencje. I co wtedy? Przyparty do muru obiecuje zająć się sprawą, znaleźć winnych i wyciągnąć konsekwencje. To manipulacja, bo w ten sposób odsuwa od siebie wszelką odpowiedzialność, a opinię publiczną kieruje na boczny, zupełnie nieistotny tor. Dowody? Regularnie donoszą o nich gazety. Kozioł ofiarny w nagrodę za solidarność z szefem i milczenie zdobywa równie intratną, choć mniej eksponowaną posadę.
 Zagadanie. Na zakończenie dość niecodzienna technika stosowana czasami przez firmy zajmujące się sprzedażą przez telefon. Pracownicy są szkoleni z umiejętności wypowiadania jak największej liczby zdań bez potrzeby zaczerpnięcia powietrza. Przerwa na oddech oznacza, że klient najprawdopodobniej podziękuje i się rozłączy. A chodzi przecież o to, aby wysłuchał jak najwięcej informacji o usłudze, produkcie czy firmie. Technika opiera się na założeniu, że większość ludzi nie przerwie komuś wypowiedzi, bo to niekulturalne.
Zaangażowanie - konsekwencja - ciągłe dążenie do celów, wyznaczanie własnych dróg, czasem może zaślepić racjonalne postępowanie. Zbyt mocno angażując się w daną sytuacje, potem sami już zaczynamy bronić argumentów naszego nielogicznego postępowania. Na przykład idąc do sklepu chcąc kupić samochód, będąc pewnym, że chcemy go kupić, sprzedawca może nam celowo wskazać małe jego wady, a my związani zaangażowaniem z naszą wcześniejszą decyzją będziemy jeszcze bardziej bronić naszych racji, co do kupna tego modelu i tym samym jeszcze bardziej się angażować w zakup.
Manipulant sobie odpuszcza dając nam prezent - jest to wykorzystanie reguły kontrastu, bez jakiegokolwiek wstępnego zobowiązania. Wyobraź sobie spotykasz żebraka prosi Cię o 2 złote, nie chcesz mu dać, zaraz potem prosi o 20 gr. dajesz mu, tylko, dlatego że dał Ci prezent w postaci zmniejszonych żądań wobec Ciebie. Ty próbujesz odwzajemnić jego prezent. Dlatego na przykład, na wystawach i w sklepach na pierwszym miejscu pokazują nam rzeczy drogie, tylko po to by w odpowiednim momencie dać nam prezent w postaci, pokazania tańszych substytutów, rabatów, przekreślonych cen, obniżek itd. Spacerowałem niegdyś po Krupówkach w Zakopanym ze zdziwieniem odkryłem że rzadkością jest sklep, który nie ma stałej ozdoby na szybie w postaci napisu "promocja" czy też "obniżka".
Zasada kontrastu - wyobraź sobie że kupujesz komputer za 3 tyś zł, w momencie zakupu sprzedawca proponuje ci zakup jeszcze głośników w cenie 200 zł. Jest dużo większe prawdopodobieństwo, że zdecydujesz się na zakup tych głośników mimo że są drogie, niż gdybyś przyszedł kupić same głośniki. Czym jest 3000 zł wobec 200 zł? Dokładnie tą sama regułę stosują w prawie każdym markecie, wystawiając przy kasie drogie produkty (gumy, batoniki, i inne takie). Wchodząc do sklepu z pustym koszykiem nie zaczynamy ładować go drogimi produktami, źle byśmy się czuli, pusty koszyk a w nim 2 drogie batony (czyli chwilowe 100% naszych zakupów). Jednakże stojąc przy kasie mamy już koszyk zapełniony tym, co chcieliśmy kupić i dodanie do tego małego drogiego produktu nie stanowi dla nas w kontraście z pozostałymi zakupami wielkiego wydatku.
Zadawanie zamkniętych pytań - poprzez zadawanie zamkniętych pytań, wymagających na przykład odpowiedzi tak lub nie, manipulant ogranicza nasze możliwości percepcyjne. Niejako uczy nas swojego postrzegania sprawy, ograniczając nas o narzuconych z góry odpowiedzi. Zadawanie zamkniętych pytań często wykorzystuje regułę zaangażowania, poprzez wymuszanie odpowiedzi manipulant angażuje osobę do poparcia podjęcia już pewnych decyzji.
Prawo limitu - raczej napewno spotkałeś się kiedyś z tekstem: "oferta ważna do..." itd, czy myślisz że rzeczywiście opłaca się komuś sprzedawać świetnie się sprzedający produkt tylko do któregoś tam dnia? No jasne że nie, bo nie o to chodzi. Tak samo z hasłem "liczba miejsc limitowana". Ograniczenie powoduje przywołanie emocji związanych z utraconymi możliwościami, które nie są nazbyt wesołe, stąd czasem podejmujemy szybkie i kierowane emocjami decyzje. Podobnie jak prawo limitu działają wszystkie zakazy, cenzury i nakazy, coraz częściej się od nich na szczęście odchodzi.
Konformiz - myślę, że tu nie trzeba wiele tłumaczyć, sprawa prosta, niech tłum za nas myśli. Skoro 80% studentów już z tego skorzystało nie mogę się narazić na emocje związane z tym, że będę odludkiem, też musze skorzystać. Ktoś to ładnie nazwał dowodem społecznym, coś jest prawda jeśli społeczeństwo oto robi, a w związku z tym tak być musi.
Cytaty - manipulant by udowodnić swoje racje bardzo często posługuje się nie swoimi słowami, tylko po to by pozbyć się w tym co chce przekazać osobistych emocji między nim a osobą, która manipuluje. Dzięki temu manipulant, może przekazać nam naprawdę wiele treści, do przyjęcia przez świadomy umysł, tylko dlatego że cytuje swoich znajomych, znane postacie, czy nawet zmyślone osoby.
Autorytety - łatwiej jest nam wierzyć niż wydawać własny osąd, osądu trzeba racjonalnie bronić. No tak, ale komu wierzyć? - odpowiedź prosta autorytetom. Autorytetem dla danej osoby może być każdy, mama, tata, sąsiad, czy tez w końcu ktoś ogólnie znany, poważany, czy tez jak powyżej całkowicie zmyślona postać. Ważne by pokazać ją w dobrym i wiarygodnym świetle, a można za pomocą autorytetu powiedzieć wszystko. Często wykorzystuje się całkowicie nie związane ze sobą urywki wypowiedzi, wyrwane z całego kontekstu, możemy to np. oglądać w telewizji. Jak chcą wiadomości na siłę dla "sensacji" udowodnić nam daną racje, pokazują nam autorytet wypowiadający dane słowa.
Sympatia - zdarza się dosyć często ze ktoś w imię przyjaźni sympatii nas o cos prosi, mimo ze tego wcale nie chcemy. Czy to jest przyjaźń, sympatia? Czy raczej próba manipulacji naszą decyzją, tak by wywołać strach spowodowany utratą przyjaźni, w przypadku decyzji odmownej? Sam sobie odpowiedz.
Placebo - czyli prawo oczekiwań. Placebo w medycynie to imitacja lekarstwa, operacji nie mającej wpływu na zdrowie pacjenta, jednakże pacjent o tym nie wie, myśląc, że podaje się mu prawdziwe lekarstwo, pacjent zdrowieje. W przełożeniu na manipulacje działa to bardzo podobnie, manipulant wmawia, że cos jest tak a nie inaczej lub wykorzystuje wcześniejsze doświadczenia osoby manipulowanej w celu wykorzystania tego przy podejmowaniu decyzji. Innymi słowy, jeśli ktoś Ci mówi "Uda się, bo zawsze się udawało", wzmacnia twoje oczekiwania i jesteś skłonny mu uwierzyć. Skrajnym przykładem może być ta sytuacja: załóżmy, że kupiłeś drogie lekarstwo, i chwaliłeś się nim przed znajomymi, a ono wcale nie działa tak jak powinno, strach przed tym, że pokażesz znajomym jak wyrzuciłeś pieniądze błoto, karze Ci wierzyć, że jednak ono działa, i szukasz wszelakich potwierdzeń jego działania.
Błędne skojarzenia - wysoka cena = wysoka jakość, atrakcyjny wygląd = inteligencja mądrość, tytuł naukowy = nieomylność, ubranie = wiarygodność, ludzie patrzą = musisz być perfekcyjny. Niestety skojarzeń takich możemy wypisywać ogromna liczbę, każde z nich może być narzędziem kolejnej manipulacji...

Powyżej przedstawiłem sześć zasad i kilkanaście rodzajów technik manipulacji. Ci którzy się zajmują manipulacją twierdzą, że jest ich 88.Najlepszą obroną przed manipulacją nami, jest zrozumienie zasad i technik manipulacji. W momencie, gdy poczujemy się manipulowani, poczujemy, że emocje zaczynają nami rządzić, będziemy mogli wziąć na nie w świadomym umyśle poprawkę, gdy tylko rozpoznamy jedną z technik manipulacji. Jest to pewna generalizacja, ale ludzi takich, którzy ulegają manipulacji jest więcej, niż się powszechnie sądzi. Żyją bez wiary we własne siły, bez zaufania do nich, bez zaufania do siebie. Żyją bez poczucia własnej wartości, będącego podstawą do zaufania do siebie i swoich możliwości. Gdy wierzysz, że twoje siły są znikome, wszystko może być od nich mocniejsze. Wszystko, świat jako całość i każdy jego element z osobna staje się potencjalnym zagrożeniem. A zwłaszcza drugi człowiek. Wynika stąd ciągły strach przed wszystkim, brak zaufania do świata, społeczeństwa i ludzi. Dalej idąc - próba odizolowania się, schowania w sobie, za nieprzeniknionym murem niedomówień, masek i kłamstw. Ale to nie wystarczy. Nawet w takim, choćby i najbezpieczniejszym ukryciu nie opuszcza człowieka brak wiary w siebie - poczucie własnej bezwartościowości, nijakości, ciągłe wrażenie że jest się gorszym. Walczy i z tym odczuciem. Ze swej, w jego mniemaniu zupełnie bezpiecznej fortecy aranżuje sytuacje i zdążenia mające jemu samemu udowodnić jego wielkość, jego lepszość od innych. Stosuje w tym celu szeroką gamę poniżania, manipulacji, kłamstw, oraz dowolnych interpretacji faktów, wypowiedzi i intencji. Wszystkie te elementy pozostają w ścisłych ze sobą związkach. Kłamstwo samo w sobie jest już poniżeniem tego, kto jest okłamywany (a tym samym wywyższeniem okłamującego). Ma bowiem w podtekście twierdzenie "on nie jest godzien wiedzieć tego co ja wiem, tego co ja jestem godzien wiedzieć". Poza tym, jeżeli ktoś dał się oszukać, to znaczy że jest gorszy od tego, kto okłamał, jest głupszy, prymitywniejszy, itd. Więc już samo okłamywanie bardzo podnosi wartość człowieka nie widzącego w sobie żadnych wartości, w jego oczach. A to przecież nie wszystko. Kłamstwo służy również, a może głównie, jako narzędzie do innych celów, zwłaszcza do manipulacji. Manipulacja, jako rozwinięcie kłamstwa (wzbogacone o niedomówienia) oprócz jego wymienionych własności (wywyższenie manipulującego kosztem poniżenia manipulowanego) posiada również i głębsze aspekty. Jeżeli ktoś wykonuje działania pod wpływem manipulacji, świadczy tym samym, że osoba manipulująca jest dla niego ważna, lub przynajmniej godna zaufania. Już to mocno podnosi samoocenę manipulującego. Często jednak manipulacja ma inny cel: Sprawić, aby manipulowany coś zrobił (lub choćby zaproponował do wspólnego wykonania) nie wiedząc, a najwyżej domyślając się, że spełnia czy wyraża życzenia manipulującego. Zostaje tym samym obarczony odpowiedzialnością za działania, których w gruncie rzeczy chciał manipulujący, ten ostatni natomiast zyskuje narzędzie do realizacji swoich pragnień i zachcianek bez ryzyka konfrontacji ze światem swoich sił, którym nie wierzy, a co ważniejsze, zupełnie bez odpowiedzialności za wszelkie konsekwencje. Co więcej, w razie niepowodzenia lub negatywnych następstw swoich de facto zachcianek, nie tylko nie traci kontroli nad manipulowanym, ale, wywołując w nim poczucie winy zyskuje potężne narzędzie sterowania. Poczucie winy, zamiast z czasem słabnąć, umiejętnie podsycane rośnie coraz bardziej, uzależniając manipulowanego od manipulującego, dając manipulującemu wrażenie, że oto jest wielki, ważny, potrzebny drugiemu człowiekowi, przerzucając jednocześnie na drugiego człowieka wszelką odpowiedzialność. Podczas procesu nauki od dziecka uczymy się reakcji na dane sytuacje, tak by móc w przyszłości robić rzeczy nie zastanawiając się nad nimi, czyli odpowiednio reagować. Prawie wszystkie techniki manipulacji opierają się na wcześniej wyuczonych przez nas reakcjach, niektóre metody poszły nawet dalej, w szybki sposób ucząc nas danej reakcji, a potem to wykorzystują. Cała tajemnica manipulacji tkwi w tym, że uczyliśmy się tych reakcji w innych sytuacjach, a wykorzystujemy w innych. Niestety to nie wszystko! - na każdym kroku, ktoś świadomie lub mniej próbuje wpłynąć na to by nasza decyzja nie była w pełni świadoma, a była kierowana emocjami. Nie ma więc tak, że istnieje jeden cudowny sposób obrony przed manipulacjami. Śmiech lub powiedzenie wprost drugiej osobie jaką technikę manipulacji właśnie próbuje nieudolnie zastosować działa zawsze. W konkretnych przypadkach trzeba czasem postąpić nieco inaczej, stosownie do danej techniki. Wniosek więc prosty - musisz nauczyć się wszystkich technik manipulacji.. Na pierwszy rzut oka nie jest to łatwe, ale przekonasz się po pierwszej dziesiątce że całkiem przyjemne. Gdy już będziesz znać wszystkie techniki, z satysfakcją będziesz słuchać jak twoi koledzy w pracy są wkręcani przez szefa lub klientów lub jak młoda matka w supermarkecie daje się wkręcać kilkuletniemu chytrusowi. Powiesz sobie wtedy w duchu: "ja nigdy w życiu nie nabiorę się na takie sztuczki". Mimo tak dalece posuniętej perfidii obserwowany bohater wciąż nie może sam siebie przekonać o prawdziwości i sensie swego życia. Co więcej, bojąc się stanąć na własnych nogach, oprzeć na własnych siłach, sam staje się podatny na manipulacje, kłamstwa i uzależnianie. Jak również i na poniżanie. Szuka więc dalej samo potwierdzenia manipulując, kłamiąc, uzależniając coraz więcej ludzi, wciąż bezskutecznie, wciąż czując się gorszym, wciąż uciekając przed własnym cieniem.
Jak z powyższego opisu i przykładów wynika manipulacja jest kłamstwem, ale o specyficznej formie. Jest to forma, którą podświadomie zaakceptowaliśmy. Którą sami się posługujemy, a czasem we własnym interesie wykorzystujemy. Zatem jest dopuszczoną forma komunikacji między ludźmi. Czy jest to uczciwe działanie – odpowiedź brzmi jednoznacznie nie. Z punktu etycznego widzenia jest to moralnie wielce naganna forma komunikacji. Powstaje pytanie – to dlaczego się godzimy manipulować i być manipulowanymi? Odpowiedź jest prosta – bo najczęściej jesteśmy tego nieświadomi, bo robimy to odruchowo, gdyż inni tak postępują, często w trakcie manipulacji jesteśmy tego nieświadomi, a samo działanie jest odruchem warunkowym podyktowanym naszym silnym dążeniem do osiągnięcia założonego celu. Ktoś mógłby powiedzieć, że to czysta abstrakcja, że tacy ludzie nie istnieją. Spójrzmy wokół siebie jednak są!!!. "Biznesmen", szukający swej wartości w sumach pieniędzy, jakie zarabia, wywyższając się nad wszystkich, którzy zarabiają mniej, często uzależniający ich finansowo; Urzędnicy, wywyższający się kosztem poniżenia petentów - ludzi uzależnionych od urzędu; Dziewczyny eksponujące swe walory i domagające się (czasem dość nahalnie) uznania od wszystkich napotkanych mężczyzn, analogicznie mięśnioludy na sterydach, a z główką jak u tasiemca; Nadopiekuńczy rodzice, czy dziadkowie, wmawiający sobie, otoczeniu, a zwłaszcza dziecku, że są mu bardzo potrzebni, bo nie potrafi ono tego, przy tamtym może się skaleczyłeś, itd. Wyrabiają w dziecku brak wiary w siebie i nawyk czekania na pomoc z zewnątrz. Lub z drugiej strony: Srodzy, lub zapracowani rodzice, nie mający czasu aby zająć się dzieckiem wytwarzają w nim poczucie zbędności, niepotrzebności, bezsensu istnienia . Manipulacja do naszego życia jakby weszła tylnymi drzwiami. Specjaliści wysokiej klasy od reklamy, mediów, komunikacji, polityki, stosunków międzyludzkich doskonalą jej zasady, metody, techniki, aby przy ich wykorzystaniu osiągać coraz lepsze efekty swoich działań, a Etycy jakby nie zauważali bardzo groźnego problemu. W ten sposób manipulacja, która jest zjawiskiem negatywnym społecznie została zalegalizowana i odrywa coraz większą rolę w życiu społecznym. Za normalne kłamstwo, oszustwo, gdy wyrządziło nam określoną szkodę lub ponieśliśmy z ich powodu straty to możemy prawnie dochodzić ich naprawienia i żądań zadośćuczynienia. Z powodu manipulacji ponosimy straty i szkody bo np. wybieramy niewłaściwych polityków na wysokie stanowiska, którzy za nas decydują i swoimi błędnymi decyzjami wyrządzają nam szkody co de facto jest efektem tego, że zostaliśmy wprowadzeni w błąd i nie ma możliwości dochodzić żadnych roszczeń, możemy jedynie drugi raz nie wybrać ich, a za poniesione straty nie mamy możliwości do nikogo dochodzić swoich roszczeń, bo jest to traktowane tak jak gdybyśmy się na to godzili, jak gdybyśmy to zaakceptowali, tak jak gdyby to była nie pisana, ale zaakceptowana norma, zwyczaj w naszym życiu i postępowaniu. Na czym polega ta specyfika kłamstwa jakim jest manipulacja? Otóż zgodnie z „Multimedialnym słownikiem języka polskiego PWN” manipulacja to „posługiwanie się danymi, faktami w sposób nieuczciwy” , kłamstwo to świadome wygłaszanie sądów nie odpowiadających stanom faktycznym. Zatem manipulacja to raczej sugerowanie sądów, oczywistych - ale bezpośrednio nie wyrażonych. Temu, kto manipuluje nie można ostatecznie zarzucić kłamstwa, gdyż go nie było, ale skutek wystąpił taki jakby było kłamstwo. Nie można, gdyż nic nie zostało powiedziane wprost. Wszystko odbywało się w sferze sugestii. Kłamstwo i manipulacja posługują się zatem innymi środkami. Kłamstwo przekonaniem o pewnym stanie, manipulacja- tylko tego stanu sugerowaniem.
Kłamstwo i manipulacja posiadają jednak kilka cech wspólnych. Bez wątpienia zaliczyć do nich należy nieuczciwość. Zarówno zamiarów, jak i działań. Są one więc niezgodne z chrześcijańską moralnością, u podstaw której leży prawda. A czy inne koncepcje, które są sprzeczne z prawdą można nazwać moralnymi? Według mnie nie? A zatem manipulacja jest sprzeczna ze wszelkimi zasadami właściwego współżycia społecznego, gdyż nie etyczny jest cel ich działania nastawiony na jakieś korzyści manipulującego kosztem manipulowanego. W działaniu tym manipulowany jest traktowany przedmiotowo jako środek do osiągnięcia korzyści. Jest to sprzeczne z podstawową zasadą równości nadawcy i odbiory w procesie komunikacji społecznej. Celem każdej komunikacji jest przekazanie – wymiana informacji rzetelnej i uczciwej. Manipulacja i kłamstwo te cechy informacji wykluczają definitywnie. Pomimo podobieństw między działaniami manipulacyjnymi i kłamstwem to nie można stwierdzić żeby były to zjawiska tożsame, ale należy stwierdzić, że są równie niebezpieczne dla prawidłowego współżycia społecznego. Dlatego należy stwierdzić, że istnieje głęboka potrzeba aktywizacji Etyków w procesie odkłamywania manipulowanej rzeczywistości, abyśmy mogli sobie jednoznacznie uświadamiać, gdzie leży granica działania przyzwoitego, a gdzie nie należy wchodzić. Jakich metod, sposobów i technik nie należy używać? Jakie szkody sobie i innym wyrządzamy? W tym procesie analizy i moralizowania szczególnie środowisk narażonych na wykorzystywanie środków manipulacji należy stosować umiar i dystans z zastosowaniem niezbędnej ufności i logiki własnego postępowania.[10] Proces adaptacji manipulacji w naszym życiu ma długą i bogatą historię. Jest zjawiskiem bardzo rozpowszechnionym. Stąd wymaga równie dużego nakładu pracy aby ją wyeliminować do niezbędnego poziomu. Manipulacja jest zjawiskiem równie, a w niektórych przypadkach może jeszcze bardziej szkodliwym jak kłamstwo pomimo, że nie jest pojęciem tożsamym z kłamstwem, ale ma większość cech identycznych.
Bibliografia:

1) Bralczyk Jerzy, Manipulacja językowa, (w:) Zbigniew Bauer, Edward Chudziński (red,), Dziennikarstwo i świat mediów, Kraków 2000.
2) Bandler Richard, John La Valle Alchemia manipulacji Richarda Bandlera 3)Batko Andrzej, Sztuka perswazji, czyli język wpływu i manipulacji,
3) Cialdini Robert, Wywieranie wpływu na ludzi – teoria i praktyka,
4) Ekman Paul, Kłamstwo i jego wykrywanie w biznesie, polityce i małżeństwie, PWN, Warszawa 2003.
5) Grzywa Anna, Manipulacja. Mechanizmy psychologiczne, Kraśnik 1997.
6) Lewandowski Artur, Kod Umysłu,
7) Multimedialny słownik języka polskiego PWN,
8) Morreale, S.P., Spitzberg. B.H. Barge J.K. Komunikacja między ludźmi. Motywacja, wiedza i umiejętności, PWN, Warszawa 2007.
9) Puzynina Jadwiga, Język wartości, Warszawa 1992.
10) Tokarz Marek, Argumentacja, perswazja, manipulacja. Wykłady z teorii komunikacji, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne, Gdańsk 2006.
11) Słownik terminologii medialnej, Walery Pisarek (red.), Kraków 2006.
12) "Słowo o manipulacji czyli krótki podręcznik samoobrony"Wydawnictwo PoltextWarszawa 2005
13) Stefańczyk Andrzej, Psychologia wywierania wpływu i psychomanipulacji,
14) Urban Tomasz, Obrona przed manipulacją poprzez zrozumienie technik wywierania wpływu,

[1] Manipulacja w polityce, w reklamie, w miłości, Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne
[2] G.L.Dupart, Kłamstwo, tłum. J. Lorentowicz, Warszawa 1905, Gebethner i Wolff, s. 9-10.
[3] Michel De Montaigne, Próby,Księga pierwsza, tłum. Tadeusz Żeleński (Boy), Warszawa 1985, PIW,s.165.
[4] Słownik terminologii medialnej pod red. Walerego Pisarka, Kraków 2006, s.115-116.
[5] Jadwiga Puzynina, Słowo „manipulacja” w języku polskim, w: tejże, Język wartości, Warszawa 1992, s.217-218.
[6] Ibdem, s.116.
[7] Arthur Schopenhauer, Erystyka czyli sztuka prowadzenia sporów, Warszawa 2002. s.19-20.

[8] Anna Grzywa, Manipulacja. Mechanizmy psychologiczne, Kraśnik 1997, s.10-11.
[9] Ibdem, s.219.
[10] Elżbieta Zdankiewicz-Ścigała, Tomasz Maruszewski, Wstęp, w : tychże, Wokół psychomanipulacji, Warszawa 2003, s.9.