wtorek, 30 września 2008

Kryzys.

Europejski Bank Centralny udzielił dziś jednodniowych pożyczek dolarowych oprocentowanych na 11 proc. (w skali roku). Dealerzy mówią, że tylko banki centralne zapewniają płynność na rynku. To sytuacja bez precedensu. "Rynku (pieniężnego) nie ma. Banki centralne są jedynymi dostawcami gotówki na rynek. Nikt inny nie chce pożyczać" - mówi cytowany przez Bloomberga Christopher Rieger z Dresdner Kleinwort. Potwierdzaliśmy te słowa w innych bankach. W tej chwili banki mogą liczyć na finansowanie jedynie z dnia na dzień, a długoterminowe kredyty praktycznie nie są dostępne. Oznacza to - poza oczywiście wzrostem rynkowych stóp procentowych - problemy z obliczaniem tzw. punktów swapowych, które są podstawą udzielania kredytów w walutach obcych. Fed podwoił pulę środków dla zagranicznych banków przeprowadzających transakcje w dolarach do 620 mld USD, lecz mimo to LIBOR wzrósł do 6,88 proc.Panika, jaką wczoraj obserwowaliśmy na rynku akcji w Stanach Zjednoczonych przeniosła się we wtorek praktycznie tylko na azjatyckie parkiety, które miały najmniej czasu na "przetrawienie" zaskakującej informacji o odrzuceniu planu Paulsona. Inwestorzy w Europie rozpoczęli sesję od wyprzedaży akcji, ale później stopniowo odkupowali papiery dzięki czemu indeksy powróciły powyżej wczorajszych niskich poziomów. Podobnie było w Warszawie - na zakończeniu sesji WIG wzrósł o 1,4 proc., a WIG20 odbił się o 2,1 proc. Pocieszający może być fakt, że dzisiejsze odbicie nastąpiło przy znacznie wyższych obrotach niż ostatnie spadki (1,6 mld PLN na całym rynku), czyli znajdują się chętni do kupowania akcji po niższych cenach. Od ponad dwóch miesięcy zdecydowanym outsiderem wśród warszawskich blue chipów jest KGHM - papiery spółki we wtorek były warte o połowę mniej niż w lipcu. Prezes Microsoftu stwierdził w udzielonym we wtorek wywiadzie, że żadna firma na świecie nie jest całkowicie odporna na skutki kryzysu finansowego. To już nie tylko problem kredytów hipotecznych typu subprime (czyli tych o najgorszej jakości) ograniczonych do amerykańskiego rynku, ale zupełne załamanie partnerskich relacji, które uniemożliwia planowanie biznesowych przedsięwzięć. To, że na rynku pieniężnym tylko banki centralne udzielają krótkoterminowych pożyczek jest znacznie bardziej niepokojące niż spadek wartości akcji i jednostek funduszy inwestycyjnych, ponieważ niewiele trzeba, aby uruchomić efekt domina i wywołać serię bankructw w rozmaitych branżach. Po czteroprocentowych spadkach indeksów w Tokio, europejskie i amerykańskie giełdy odrabiały straty z poniedziałku.Dolar umocnił się dziś wobec euro o 2 proc. i jest najsilniejszy od prawie dwóch tygodni. Jak widać inwestorzy z rynku walutowego wcale nie uważają, aby brak planu ratowania instytucji finansowych miał zaszkodzić dolarowi. To jednak tylko część prawdy – inwestorzy na całym świecie szukają bezpiecznych miejsc do zdeponowania gotówki. A skoro banki nie są już traktowane jako bezpieczne, to pozostają rządowe obligacje. A wśród nich to amerykańskie papiery skarbowe oferują póki co największe bezpieczeństwo (zwłaszcza, że budżet - jak się okazało - nie zostanie obciążony kwotą 700 mld USD). U nas dolar podrożał o 2 proc. do 2,40 PLN, euro spadło natomiast do 3,39 PLN, a frank zdołał utrzymać się powyżej 2,15 PLN.Niezdecydowanie na rynkach finansowych sięgnęło w ostatnich dniach niespotykanych poziomów. Przyszła pora weryfikowania skuteczności strategii, które jeszcze niedawno uchodziły za bezpieczne, a dziś uszczuplają portfele inwestorów. Analitycy związani z rynkiem funduszy hedgingowych (w dużej mierze lokujących kapitał na rynku surowców) przewidują, że w tym roku może odpłynąć z nich nawet do jednej czwartej pieniędzy i w związku z tym zarządzający powinni dysponować odpowiednimi rezerwami gotówki. We wtorek taniało złoto, miedź i ropa naftowa, które wyceniano odpowiednio na 880 USD za uncję, 6400 USD za tonę i 97,5 USD za baryłkę. W ubiegłym roku to przewidywałem. Procesy te będą postępować. To dopiero początek problemu.

Brak komentarzy: