sobota, 16 lutego 2008

Zagrożenie kryzysem

Już pisałem o symptomach zbliżającego się kryzysu gospodarczego. Teraz zamieszczam pogląd potwierdzający moje spostrzeżenia. Jest to pogląd niezależny i dotyczy naszej gospodarki, ale podobne symptomy będą sukcesywnie pojawiać się u innych. Należy być czujnym i przygotowanym na negatywne zmiany w światowym systemie gospodarczym.
"Wzrost cen w styczniu okazał się wyższy, niż prognozowano. Inflacja wyniosła 4,3 procenta. Wiceminister finansów apeluje o ograniczenie żądań płacowych - czytamy w "Rzeczpospolitej".
W styczniu inflacja sięgnęła 4,3 proc. i była o 0,3 pkt proc. wyższa niż w grudniu i o 0,2 pkt proc. wyższa od prognoz. Wiceminister finansów Stanisław Gomułka stwierdził, że jeżeli tempo wzrostu cen przyspieszy do 6 – 7 proc., będzie to fatalne dla gospodarki. Ekonomista banku CA IB Martin Blum podsumował żartobliwie swój komentarz na temat danych GUS: "Bonjour stagflation", czyli witaj stagflacjo (stagflacja to niski wzrost gospodarczy połączony z inflacją).Na razie to tylko emocje. Większość ekonomistów twierdzi, że do końca pierwszego kwartału inflacja jeszcze przyspieszy, a później może się stopniowo obniżać.GUS podał także, że wynagrodzenia w firmach wzrosły w styczniu aż o 11,5 proc. w porównaniu z tym samym miesiącem ubiegłego roku, znacznie powyżej oczekiwań. Zwiększa to koszty firm i może zmusić je do szybszego podnoszenia cen. Widać, że drożeje nie tylko żywność, ale też usługi, np. komunalne (wywóz śmieci), czy rekreacja (teatry, kina). Stanisław Gomułka stwierdził, że związki zawodowe powinny ograniczyć żądania płacowe. Inaczej bank centralny może być zmuszony do ostrych podwyżek stóp procentowych, co z kolei grozi obniżeniem wzrostu PKB i zwiększeniem bezrobocia.Inwestorzy już grają na wzrost stóp procentowych. Świadczy o tym oprocentowanie obligacji. Po piątkowej publikacji GUS rentowność papierów dwuletnich zwiększyła się o 0,15 pkt proc. i pierwszy raz od połowy stycznia przekroczyła poziom 6 proc. A oprocentowanie papierów dłużnych odzwierciedla właśnie oczekiwania na podwyżki stóp procentowych przez bank centralny oraz perspektywy gospodarcze."Dane o płacach i inflacji są mocniejsze od oczekiwań. Ale tak naprawdę wszyscy się spodziewali,że w pierwszym kwartale tempo wzrostu cen dojdzie do 4,5 proc. Styczniowe dane działają po prostu na wyobraźnię. Nie wydaje mi się, żeby RPP kumulowała podwyżki stóp w krótkim czasie. Nie zmieniam swoich prognoz. Oczekuję podwyżki stóp o 0,25 pkt proc. w marcu. A później nie wykluczam kolejnej. Prawdopodobieństwo, że RPP po marcu dokona jeszcze jednego ruchu,oceniam na 50 proc. Wiele będzie zależało od te-go, do jakiego stopnia spowolnienie gospodarcze na świecie wpłynie na Polskę.” – skomentował Łukasz Tarnawa, główny ekonomista PKO BP. negatywne zmiany w światowym systemie gospodarczym." Nasze zmiany cen i płac są efektem otwarcia naszej gospodarki na wpływy w innych regionach. Między innymi odpływ pracowników do stref o wyższych wynagrodzeniach spowodował konieczność podnoszenia płac i nic nie pomogą apele ministrów bo są to skutki, które muszą nastąpić, a w konsekwencji muszą nastąpić wzrosty cen. Jest efekt powiązany rachunkiem ekonomicznym. Proces ten będzie się dalej rozwijał.

Brak komentarzy: