środa, 20 lutego 2008

Zbliżający się kryzys.

"Powiedziałbym, że mamy do czynienia nie z bańką, ale z pianą – wieloma niewielkimi, lokalnymi bańkami, które nigdy nie przybiorą skali zagrażającej kondycji całości gospodarki" - Alan Greenspan, "Wiek Zawirowań"
Taki był pogląd Greenspana na amerykańską bańkę spekulacyjną na rynku nieruchomości. Mylił się jednak. Jak głębokie może być więc spowolnienie? By uzyskać odpowiedź na to pytanie, powinniśmy zapytać prawdziwego pesymistę. Moim ulubionym jest Nouriel Roubini ze Stern School of Business przy Uniwersytecie Nowojorskim – założyciel monitora RGE.Ostatnie scenariusze profesora Roubiniego były wystarczająco ponure, by każdego przyprawić o gęsią skórkę. Jednak jego tok myślenia zasługuje na to, by wziąć go poważnie. Jako pierwszy, w lipcu 2006 roku, przewidział recesję w USA. W owym czasie był to pogląd wysoce kontrowersyjny. Dziś już nie jest. Teraz głosi, że istnieje "rosnące prawdopodobieństwo ‘katastroficznych’ konsekwencji finansowych i ekonomicznych". Jak twierdzi scenariusz ten charakteryzuje się: błędnym kołem, w którym głęboka recesja powoduje, że straty finansowe robią się jeszcze dotkliwsze, a z kolei rosnące straty finansowe i kryzys na tym rynku pogłębiają recesję".Profesor Roubini jest jeszcze bardziej okrutny niż ja. Oto jego 12 – tak, 12 kroków ku finansowej katastrofie.Krok pierwszy, to najgorsza recesja w historii amerykańskiego rynku nieruchomości. Ceny domów, jego zdaniem, spadną w porównaniu z punktem szczytowym o 20 do 30 procent, co oznacza, że gospodarstwa domowe zubożeją o 4000-6000 miliardów dolarów. Dziesięć milionów gospodarstw domowych znajdzie się na minusie – to dość, by mnóstwo domów wystawiono na licytację, a liczne firmy budowlane zbankrutowały.Krokiem drugim będą dalsze straty, przekraczające szacowane obecnie 250-300 miliardów dolarów z tytułu ryzykownych kredytów hipotecznych. Około 60 procent wszystkich kredytów hipotecznych udzielonych między rokiem 2005 i 2007 "zostało przyznanych w sposób szalony i szkodliwy", twierdzi profesor Roubini. Goldman Sachs szacuje straty z tytułu kredytów hipotecznych na 400 miliardów dolarów. Jeżeli jednak ceny domów spadną o więcej niż 20 procent, straty będą dotkliwsze. To jeszcze bardziej ograniczy zdolność banków do udzielania kredytu.Krokiem trzecim będą głębokie straty na niezabezpieczonych kredytach konsumenckich: kartach kredytowych, kredytach motoryzacyjnych, pożyczkach studenckich i tak dalej. "Kryzys kredytowy" przeniesie się z segmentu hipotecznego na cały obszar kredytu konsumenckiego.Krokiem czwartym będzie obniżenie wiarygodności kredytowej dla ubezpieczycieli obligacji nie zasługujących na rating AAA, niezbędny by działać w tym biznesie. Konsekwencją będą dalsze odpisy na sumę 150 miliardów dolarów z tytułu inwestycji w papiery zabezpieczone aktywami.Krokiem piątym będzie krach na rynku nieruchomości komercyjnych, a jego konsekwencją krok szósty, czyli bankructwo dużego regionalnego lub narodowego banku.Krok siódmy to wielkie straty z tytułu lekkomyślnie przeprowadzanych operacji wykupów lewarowanych. Setki miliardów dolarów z pożyczek udzielanych na ten cel spoczywa dziś w bilansach instytucji finansowych.Krokiem ósmym będzie fala korporacyjnych upadłości. Generalnie amerykańskie firmy są w niezłej kondycji, ale wiele z nich ma niską rentowność i jest potężnie zadłużona. Takie upadłości przyczynią się do dalszych strat w segmencie "swapów na wypadek niewypłacalności", które ubezpieczają tego rodzaju dług. Straty mogą sięgnąć 250 miliardów dolarów i spowodować bankructwo niektórych ubezpieczycieli.Krok dziewiąty to kryzys w "finansowej sferze cienia". Sytuacja funduszy hedgingowych i innych specjalnych wehikułów inwestycyjnych stanie się tym trudniejsza, że nie mają one bezpośredniego dostępu do pożyczek z banków centralnych.A oto krok dziesiąty: dalsza wyprzedaż akcji na giełdzie. Upadek funduszy hedgingowych i kurczenie się marż oraz zakładanie krótkich pozycji może doprowadzić do lawinowego spadku cen.Krokiem jedenastym będzie radykalne ograniczenie płynności na licznych rynkach finansowych, w tym na rynku międzybankowym i pieniężnym. Oprócz tego wzrosną obawy o wypłacalność poszczególnych graczy.I na koniec krok 12: "błędne koło strat, wycofywania kapitału, utrudnień w dostępie do kredytu, wymuszonej likwidacji i panicznej wyprzedaży aktywów poniżej ich ceny fundamentalnej".Oto 12 kroków do krachu. W sumie, jak twierdzi profesor Roubini: "Łączne straty w systemie finansowym przekroczą kilkaset bilionów dolarów, a recesja gospodarcza będzie głębsza, dłuższa i dotkliwsza". Ten "koszmarny scenariusz" spędza jego zdaniem sen z powiek Benowi Bernanke i jego kolegom z Rezerwy Federalnej. To tłumaczy, dlaczego Fed, który tak długo nie chciał przyjąć tych zagrożeń do wiadomości, obniżył w tym roku stopy procentowe o 200 punktów bazowych. Ma to być rodzaj zabezpieczenia przed krachem finansowym.Czy taki scenariusz jest przynajmniej prawdopodobny? Jest. Co więcej, możemy być pewni, że jeżeli dojdzie do skutku, utnie wszystkie teorie na temat ”rozdzielenia”. Jeżeli recesja potrwa przez sześć kwartałów, ostrzega Roubini, środki zaradcze podejmowane przez resztę świata okażą się spóźnione i niewystarczające.Czy Fed może zapobiec temu niebezpieczeństwu? W kolejnym artykule profesor Roubini wymienia osiem powodów, dla których jest to niemożliwe (ten człowiek naprawdę uwielbia listy!). Krótko mówiąc: możliwość łagodzenia amerykańskiej polityki monetarnej jest ograniczona przez zagrożenia, jakie sprawia słaby dolar i inflacja; agresywne cięcie stóp rozwiązuje jedynie problem braku płynności, a nie niewypłacalności; ubezpieczyciele obligacji stracą swoje ratingi kredytowe ze wszystkimi tego poważnymi konsekwencjami; ogólne straty będą zbyt wielkie, by mogły sobie z nimi poradzić państwowe fundusze inwestycyjne; interwencje organów publicznych są zbyt skromne, by ustabilizować rynek nieruchomości; Fed nie jest w stanie rozwiązać problemów "szarej" strefy rynku finansowego; organy nadzoru nie mogą znaleźć stosownej równowagi miedzy jasnością co do strat i pewną wyrozumiałością, a oba te czynniki są potrzebne; i wreszcie nastawiony na transakcje system finansowy sam jest pogrążony w głębokim kryzysie.Wszystko to nie oznacza, że nie ma drogi wyjścia z pułapki. Niestety, wszystkie są szkodliwe. W ostateczności zawsze rządy mogą rozwiązać kryzysy finansowe. To żelazna zasada. Wybawienie może przyjść poprzez przejęcie przez państwo złych długów, zneutralizowanie inflacji, albo jedno i drugie. Japonia wybrała to pierwsze, ku wielkiemu niezadowoleniu swojego ministerstwa finansów. Jednak Japonia jest krajem wierzycieli, w którym oszczędzający pokładają absolutną wiarę w wypłacalność swojego rządu. USA natomiast są dłużnikiem. Muszą być wiarygodne przez zagranicznymi kredytodawcami. Jeżeli tego nie zrobią, rozwiązanie inflacyjne stanie się prawdopodobne. To chyba tłumaczy, dlaczego złoto kosztuje 920 dolarów za uncję.Związek pomiędzy pęknięciem bańki spekulacyjnej na rynku nieruchomości, a kruchością systemu finansowego powoduje wielkie zagrożenia, zarówno dla USA, jak i dla reszty świata. Teraz z pomocą przybywa amerykański sektor publiczny pod wodzą Fed. W końcu odniosą sukces, ale to będzie wyjątkowo niewygodna podróż."Autor: Martin Wolf.
Nie jestem odosobniony w twierdzeniu, że zbliża się poważny kryzys gospodarczy.

Brak komentarzy: