Kryzys, z jakim obecnie mamy do czynienia nieodparcie przypomina sytuację z lat 70. W tamtym okresie długotrwała stagnacja gospodarcza w warunkach rosnącej inflacji była skutkiem i jednocześnie przyczyną załamania rynku obligacji, hossy na rynku towarowym, długoterminowego osłabienia dolara oraz wyniszczającej bessy na giełdach.
Całkiem realne niebezpieczeństwo rozwinięcia się dzisiejszego kryzysu w podobnym kierunku powoduje, że warto dokładnie przypomnieć sobie tamten trudny okres. W pierwszej kolejności przyjrzymy się szalonym wzrostom na rynku towarowym oraz w konsekwencji spadkom cen obligacji.Po długim okresie zastoju, pod koniec 1971 roku zaczął się bezprecedensowy wzrost cen towarów. W początkowej fazie, w ciągu kilkunastu miesięcy, indeks CRB wzrósł o około 130 proc. Następnie, przez cztery kolejne lata, ceny utrzymywały się na tym względnie wysokim poziomie, po czym od końca 1977 roku rozpoczęła się druga, tym razem trzyletnia faza wzrostu, podnosząca indeks CRB o kolejne 80 proc. Łącznie w czasie 9 lat, pomiędzy 1971 a 1980 rokiem, szeroki rynek towarów mierzony indeksem CRB wzrósł o 250 proc.Podczas obecnego kryzysu hossa na rynku towarowym również jest bardzo szeroka i obejmuje prawie wszystkie grupy towarów, choć oczywiście najbardziej odczuwalne, i przez co najbardziej dotkliwe, są wzrosty cen ropy naftowej i drożejąca żywność. Skalę dzisiejszego problemu najlepiej ilustrują zmiany indeksu CRB, który to od początku 2002 roku nieustannie rośnie i wzrost ten wynosi dzisiaj już 230 proc.Powodem dla którego ceny towarów są tak istotne, jest ich rola jako wskaźnika wyprzedzającego inflację. W latach 70. silne wzrosty tego rynku doprowadziły do tego, że inflacja osiągnęła poziom dwucyfrowy, zaś stopy procentowe w niektórych państwach przekroczyły poziom 20 proc. Efektem była długotrwała i głęboka bessa na rynku obligacji, których rentowność zwiększyła się z początkowych 6 proc. we wczesnych latach 70. do ponad 16 proc. dziesięć lat później.Chociaż korelacja pomiędzy towarami a rentownością obligacji była prawie przez cały ten okres bardzo wysoka, ciekawe w kontekście dzisiejszej sytuacji jest to, że gwałtowny wzrost tej rentowności (oznaczający spadek samych obligacji) nastąpił dopiero w późnych latach 70. (a więc, już po długim okresie wzrostu cen towarów) i trwał do 1982 roku. Przykładowo, kontrakty futures na 10-letnie amerykańskie obligacje skarbowe, po kilkudziesięcioprocentowym spadku swojej wartości, w kulminacyjnym momencie notowane były po 46 punktów. Dla porównania dzisiaj, w warunkach niskich stóp procentowych, papiery te wyceniane są na około 115.Dzisiejsza inflacja znajduje się wciąż na relatywnie niskim, kilkuprocentowym poziomie i długoterminowe obligacje wyceniane są odpowiednio z jednocyfrową rentownością. Jednak z uwagi na uporczywie rosnące ceny na rynku towarowym, zauważalny wzrost oczekiwań inflacyjnych oraz utrzymywanie przez niektóre banki centralne ujemnych realnych stóp procentowych, lekcja zaczerpnięta z burzliwej dekady lat 70, nakazuje daleko posuniętą ostrożność w postrzeganiu obecnej sytuacji na rynkach finansowych.
piątek, 11 lipca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz