niedziela, 11 maja 2008
Chińskie problemy, a nasze interesy.
Czy warto dziś straszyć świat Chinami i pouczać Chińczyków o walorach i zaletach zachodniej demokracji? Czy też raczej robić biznes z chińskim tygrysem, skoro Europa, w tym Unia Europejska jest wręcz skazana na Chiny, chińskie towary i chińskie pieniądze? My Europejczycy chętnie nosimy tanie bawełniane podkoszulki, używamy tanich laptopów czy nosimy wygodne, a do tego tanie trampki. Chińskie produkty pozwalają na szeroką i tanią konsumpcję zarówno Amerykanom i Europejczykom. Pozwalają nam utrzymać nasz wysoki standard życia, więcej i taniej kupować, a zasada powszechnie dziś obowiązująca brzmi: „kupuję, więc jestem”. Chiny to obecnie trzecia po USA wszechpotęga gospodarcza świata, z PKB na poziomie 2,8 mln dolarów i 1,33 mln rezerw dewizowych oraz nadwyżką handlową idącą w setki milionów dolarów rocznie i z produkcją 250 ton złota rocznie.Nie lekceważyć Chin. UE jest największym partnerem handlowym Chin i każdej godziny deficyt handlowy UE w Chinach rośnie o 15-20 mln EUR. Chiny są drugim co do wielkości partnerem handlowym UE i czwartym rynkiem dla eksportu towarów na kwotę blisko 356 mld USD. Polska, jako członek UE od 2004 r., nie powinna lekceważyć chińskiego smoka, a lepiej go poznać i zrozumieć. Mówi się, że gdy Chiny kichną, świat może złapać zapalenie płuc, zatem co się stanie, gdy to Chiny dostaną zapalenia płuc?Puste deklaracjeDeklaracja premiera Tuska, że nie pojedzie na otwarcie olimpiady w Pekinie, medialne poparcie dla sprawy Tybetu, czy wzywanie do bojkotu chińskich towarów, w dłuższej perspektywie mogą nam zdecydowanie bardziej zaszkodzić w biznesowych relacjach. Na olimpiadę wybierają się przywódcy wielu krajów z Georgem Bushem na czele. Przed papieżem występuje chór z Szanghaju i Opera Pekińska. Śmieszne wydają się więc pouczenia polskich dyżurnych autorytetów, z Jadwigą Staniszkis na czele.Straszenie smoka?To Chiny są dziś w roli rozdającego karty i trudno będzie na nich wymusić demokrację w rozumieniu zachodnioeuropejskim wbrew woli samych Chińczyków. Kraj miliona fabryk nie odczuje żadnego bojkotu, to raczej Europa i Europejczycy mogą go odczuć. Trudno godzić moralność z bezwzględną biznesową rywalizacją. Warto walczyć o ideały i demokrację, ale nie warto na zapas oskarżać i pouczać. Szybko i boleśnie przekonała się o tym francuska sieć supermarketów Carrefour. Gdy Francuzi zbyt głośno zaczęli protestować w sprawie Tybetu, obroty 12 sklepów francuskiej sieci w Chinach spadły tak drastycznie, że sama sieć wydała oświadczenie pełnej akceptacji Igrzysk Olimpijskich i niekomentowania integralności Chin. Zrobił to również przewodniczący Komisji Europejskiej Manuel Barosso w imieniu całej Unii.Rozwaga i powściągliwośćWarto być zatem bardziej powściągliwym w publicznych dyskusjach. Dotyczy to przede wszystkim przedstawicieli rządowych – rozumienia demokracji przez Chińczyków, gdy gra toczy się o tak wielkie pieniądze. Doskonale rozumieją to Amerykanie, Niemcy, Brytyjczycy czy Francuzi, którzy robią z Chińczykami wielomiliardowe interesy. Sam prezydent Sarkozy zawarł w ostatnim okresie umowy na blisko 30 mld EUR.Polskie połajankiTo właśnie my Polacy powinniśmy być szczególnie otwarci na główną potęgę gospodarczą świata, bo to nie tylko się opłaca, ale jest po prostu racjonalne. Nasz bilans stosunków gospodarczych z Chinami jest bowiem opłakany. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat wartość importu wzrosła z kilku miliardów złotych do blisko 32 mld złotych w 2007 r. Chiny są trzecim pod względem wielkości eksporterem do Polski, po Niemczech i Rosji, i czwartym na liście pod względem polskiego eksportu. Do Chin eksportuje zaledwie 2 tys. polskich firm, zaś importuje aż 20 tys. W 2007 r. eksport do Chin dał nam zaledwie 800 mln USD, zaś import wyniósł blisko 10 mld USD. W 2006 r. import stanowił blisko 8 mld USD. Różnice jak widać są przytłaczające, czy wręcz upokarzające. Tym bardziej, że polski eksport do Chin jest mało nowoczesny, eksportujemy surowce, żywność, maszyny górnicze, w przeciwieństwie do chińskiego. Deficyt w handlu z Chinami stanowi blisko 40 proc. całego deficytu handlowego Polski. Nawet w sklepikach z pamiątkami w Zakopanem czy Juracie, jedynym co nie chińskie to polscy sprzedawcy. Polska powinna robić wszystko, by zminimalizować, ten bardzo niekorzystny bilans.Brak promocji i służbOlbrzymie możliwości współpracy handlowej, gospodarczej z Chinami były i są lekceważone przez wszystkie kolejne rządy III RP. Traci na tym znacząco polska gospodarka i polski budżet, zyskują nasi konkurenci. Byliśmy i jesteśmy w tych relacjach na szarym końcu, również wśród krajów UE. Brakuje nam promocji i sprawnych służb dyplomatycznych i handlowych w Chinach. Nasze relacje były nacechowane nadmierną ideologizacją, wywyższaniem się i wymądrzaniem, a to w kwestii standardów demokratycznych, jak i polityki wewnętrznej. Ciekawe jak zareagowaliby Polacy, gdyby sąsiednie kraje zaczęły wspierać intensywnie autonomię Śląska. Co ciekawe w przeciwieństwie do krajów UE czy Japonii, nasi publicyści i dyżurne autorytety rzadko zachowywały umiar. A to jest niezbędne w handlu międzynarodowym.Nowoczesny tygrysCzarny PR dotyczący Chin był i jest obecny w polskich mediach i bardzo często jest w modzie. Przypomnijmy, że ochoczo zaakceptowaliśmy wojnę w Iraku, a nie mamy tam dzisiaj praktycznie żadnego kontraktu. Zakupiliśmy za dziesiątki miliardów dolarów samoloty F16, a w offsecie nie mamy zbytnich sukcesów. Dzisiaj udajemy, że chcemy mieć tarczę antyrakietową, ale nie bardzo wiemy, jak to pogodzić z normalnym biznesem. A Chińczycy przestają być konkurencyjni tylko dlatego, że przeciętna płaca Chińczyka za godzinę to 80 gr., a dzień pracy to koszt ok. 10–15 zł. Dziś Chiny to nowoczesne technologie, większe nakłady na badania naukowe, miliony kształcących się w kraju i za granicą.Silna brońChiny mają 900 mln USD obligacji amerykańskich – to prawie broń jądrowa o wielkiej sile rażenia, jeśli chciałyby jej użyć. Mają silną giełdę, są pracowici, zapobiegliwi i skromni. Chiny kupują też na potęgę. Kupują energię elektryczną, cement. Chiny to blisko 40 proc. światowego zużycia miedzi, blisko 35 proc. zużycia węgla, blisko 30 proc. światowego zużycia rudy żelaza i blisko 25 proc. światowego zużycia aluminium. Kupują nie tylko fabryki, udziały w bankach i funduszach inwestycyjnych, kupują całe złoża, bogactwa naturalne w Afryce, Australii, Oceanii i Ameryce Południowej. To jeden z największych światowych inwestorów, z którym każdy musi się liczyć.Złoto za złotoŚmieszne wydają się zatem nasze połajanki wobec Chińczyków, a już na pewno nie musimy robić za sumienie świata i Europy. W tym samym czasie słabo promujemy polskie produkty w Chinach, nie umiemy też przyciągnąć chińskiego kapitału do Polski. Nam Polakom wydaje się, podobnie jak całemu zachodniemu światu, że to my kreujemy wzorce demokracji i zachowań, ale to wkrótce Chiny mogą przewodzić światu również w sferze zachowań społecznych. Z olimpiady w Chinach raczej zbyt wiele złota nie przywieziemy, może zatem warto zrobić złoty interes na wymianie handlowej z Chinami. Powyższe uzasadniają, ze polityka i interesy nalezy rozdzielać tak jak to ChRL robi w Afryce. Poza tym trzeba uwzględnić, że ChRL ciągle inwestują na międzynarodowych rynkach i nie zawsze firma która jest w innym regionie świata może sobie pozwolić na działalność bez uwzględnienia zaleceń Pekinu. Obecnie są to inwestycje na poziomie 1650miliaród USD.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz